Żelazna dyscyplina była jednym z głównych czynników wpływających na potencjał militarny starożytnego Rzymu i skuteczność jego armii. To dzięki niej wojska republiki, a później cesarstwa przez setki lat dominowały na antycznych polach bitew. Oto co czekało legionistów łamiących zasady obowiązujące w tej doskonale działającej machinie wojennej.
W literaturze z czasów starożytnego Rzymu często podkreślano, że skuteczność legionów miała dwa podstawowe źródła. Pierwszym było doskonałe wyszkolenie, drugim zaś żelazna dyscyplina.
Reklama
Dzięki niej rzymskie wojska bardzo rzadko ponosiły porażki. Legioniści zdawali sobie bowiem doskonale sprawę, że ucieczka oddziału z pola walki lub dezercja pojedynczych żołnierzy będzie wiązać się z surowymi karami.
Za co karano starożytnych legionistów?
Zgodnie z tym, co pisze doktor Adrian Goldsworthy na kartach publikacji pt. The Complete Roman Army zasady wojskowej dyscypliny w armii Republiki były surowe już w czasach, gdy pod broń powoływano wszystkich obywateli o wystarczającym statusie materialnym.
Po tym, jak na przełomie II i I wieku p.n.e., legiony zmieniły się formację niemal w pełni zawodową „sankcje stały się jeszcze bardziej brutalne”. Dalej zaś Adrian Goldsworthy wyjaśnia, że:
Od samego początku szkolenia rekrutów stawiano sprawę jasno w kwestii zachowania żołnierzy. Ci, którzy wpisywali się we wzorzec byli nagradzani, ale tych, którym się to nie udawało czekała kara.
Reklama
W antycznej rzymskiej armii dowódcy mieli pełną swobodę w stosowaniu kar względem podwładnych, a od ich decyzji nie było żadnego odwołania. Jak podkreśla profesor Edward Dąbrowa w publikacji Rozwój i organizacja armii rzymskiej (do początku III wieku n.e.) karano „każdy przejaw niesubordynacji, zlekceważenia obowiązków służbowych, tchórzostwa, a także dezercję”. Konsekwencjom podlegali zarówno pojedynczy żołnierze, jak i całe większe formacje, z legionem włącznie.
Zbiorowa odpowiedzialność
Całe oddziały karano zwykle za próby buntów, upadek dyscypliny lub ucieczkę z pola walki. W tym ostatnim przypadku jednostkę czekała decymacja, czyli stracenie co 10 żołnierza. Metodę tę stosowano jednak tylko w ostateczności.
Zwykle ograniczano się do sankcji o „dużej dolegliwości” (missio ignominosa). Profesor Dąbrowa podaje, że jedną z nich było dyscyplinarne zwolnienie ze służby. W takim przypadku legionista tracił wszelkie prawa i przywileje przysługujące weteranom.
Karę tę stosowano również wobec tych oddziałów, które wykazały się mało chlubną postawą w walce i upadkiem ducha bojowego. Łączono ją często z damnatio memoriae – wytarciem nazwy ukaranej jednostki ze wszystkich dokumentów, w których była ona wymieniana.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W sytuacjach, gdy dochodziło do zaniechań w kwestii wyszkolenia oddziału, często stosowano karę polegającą na wypędzaniu na pewien czas danej centurii czy kohorty poza obwarowania obozu. Podczas kampanii wojennych wiązało się to z dużym niebezpieczeństwem ataku ze strony wroga.
Kary indywidualne
Jeżeli chodzi o kary indywidualne to złamanie dyscypliny mogło skończyć się dla antycznych żołnierzy degradacją lub przeniesieniem do formacji o mniejszym prestiżu. W przypadku legionistów często trafiali oni do marynarki wojennej, która cieszyła się znacznie niższym poważaniem niż kawaleria czy piechota.
Reklama
Autor pracy Rozwój i organizacja armii rzymskiej podkreśla, że „do surowych kar zaliczano też chłostę i wystawienie z hańbiącymi przedmiotami na głównym placu obozu”. Ponadto stosowano całą gamę lżejszych sankcji, jak na przykład „zakaz opuszczania obozu przez określony okres, dodatkowe prace itp.”.
Jeżeli chodzi zaś o maksymalny wymiar kary dla pojedynczych legionistów, to starożytne źródła sugerują, że musiał go zatwierdzić wyższy oficer. Śmierć groziła w każdym razie za wiele różnych przewinień.
I tak żołnierza, który zasnął podczas pełnienia warty czekało zatłuczenie pałkami przez innych legionistów, których życie naraził. Z kolei ucieczka z pola walki groziła ukrzyżowaniem lub rzuceniem na pożarcie dzikim bestiom. W obu przypadkach była to kara dodatkowo hańbiąca, bowiem w normalnych okolicznościach nie stosowano jej wobec osób posiadających rzymskie obywatelstwo.
Śmierć czekała także na dezerterów. Zwykle jednak pozbawiano ich życia dopiero przy drugiej lub trzeciej próbie ucieczki z oddziału. Zanim sięgnięto po środek ostateczny stosowano łagodniejsze kary. Nie chciano bowiem od razu tracić już dobrze wyszkolonego żołnierza.
Inspiracja
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Adriana Goldsworthy’ego pt. Vindolanda (Rebis 2024). Jej akcja rozgrywa się w I wieku n.e. w podpitej przez Rzymian Brytanii.
Czy jeden żołnierz ocali Brytanię dla imperium?
Bibliografia
- Edward Dąbrowa, Rozwój i organizacja armii rzymskiej (do początku III wieku n.e.), The Enigma Press 1990.
- Adrian Goldsworthy, The Complete Roman Army, Thames & Hudson, 2003.
- Sara Elise Phang, Roman Military Service. Ideologies of Discipline in the Late Republic and Early Principate, Cambridge University Press 2008.
- Don Taylor, Roman Empire at War. A Compendium of Roman Battles from 31 B.C. to A.D. 565, Pen and Sword Military 2016.
Ilustracja tytułowa: Rekonstruktorzy w strojach rzymskich legionistów z drugiej połowy I wieku n.e. (MatthiasKabel/CC BY-SA 3.0).