Grabieże Hansa Franka w okupowanej Polsce. Kradł nie tylko dzieła sztuki i futra, ale nawet… jajka

Strona główna » II wojna światowa » Grabieże Hansa Franka w okupowanej Polsce. Kradł nie tylko dzieła sztuki i futra, ale nawet… jajka

Niklas, najmłodszy syn Hansa Franka, nie wie, że Wawel nie należy do jego rodziny od pokoleń. Że dama z gronostajem z obrazu wiszącego w gabinecie ojca to nie jest ich dawna krewna, a w grobowcu królowej Jadwigi, nie leży jego prababka. A to tylko część tego, co generalny gubernator próbował zawłaszczyć.

Frank wybrał Kraków na swoją siedzibę, bo Hitler nie chciał, by Warszawa była stolicą czegokolwiek. A Wawel dodatkowo kusił swoim bogactwem. Hans pisał do żony po pierwszej wizycie w Krakowie: „Zamek jest bajeczny. Złoto na oknach, wszystkie pomieszczenia, skarby sztuki – niezwykłe”.


Reklama


Pan na zamku

Oczywiście zamek trzeba będzie przebudować i unowocześnić, burząc pewne budynki na jego terenie, dobudowując reprezentacyjną kancelarię i wpuszczając w podłogę ogromną wannę w nowej łazience, dla większego komfortu.

Każdy gość oznacza nową zabawkę dla każdego z dzieci Hansa Franka. Niklas i Michael, z racji wieku najbardziej ze sobą związani bracia, uwielbiają dostawać prezenty. Od razu je niszczą. Rozkręcają samochodziki, rozpruwają brzuchy misiom, odrywają głowy pajacom. Nikt się na nich za to nie gniewa. Mają dwa pociągi elektryczne, stoją gotowe do jazdy. Obaj chłopcy ustawiają tory wyłącznie w taki sposób, żeby za każdym razem dochodziło do katastrofy. (…)

Brigitte Frank, Joseph Goebbels i Hans Frank na zdjęciu wykonanym 1 września 1940 roku (domena publiczna).
Brigitte Frank, Joseph Goebbels i Hans Frank na zdjęciu wykonanym 1 września 1940 roku (domena publiczna).

Choć na wiele rzeczy im się pozwala, są granice. Kiedy Niklas wynosi z zamku zabytkowy miecz wysadzany kamieniami szlachetnymi i stacza nim walkę z pokrzywami w ogrodzie, zabawka zostaje mu natychmiast odebrana. Dziecko czuje się pokrzywdzone.

Pałac Potockich – siedziba weekendowa

Niklas najbardziej lubi jeździć do Kressendorfu. To odebrany Potockim pałac z końca XVIII wieku, zbudowany w stylu renesansu włoskiego, trzydzieści kilometrów od Krakowa, w miasteczku, które do niedawna nazywało się Krzeszowice. Frankowie bywają tam niemal w każdy weekend, który spędzają w gubernatorstwie, zostają na dłużej w czasie wakacji. Hans, jeśli ma obowiązki w mieście, dojeżdża do nich wtedy na noc.

W miejscowości żyje około pięciu tysięcy mieszkańców, w tym pięciuset siedemdziesięciu Żydów. W marcu 1941 roku starosta powiatowy Krakau-Land zarządza, że „ze względu na letnią siedzibę pana generalnego gubernatora wkrótce wszyscy Żydzi zostaną wysiedleni z miasta Krzeszowice”.

Matka Nikiego poleciła wydrukować kilkaset pocztówek z wizerunkiem pałacu i wysyła je teraz do swoich przyjaciółek z podpisem: „Jak widzisz, znowu się przeprowadziłam”. Odkąd jej mąż stał się ważnym człowiekiem, niektórym z nich każe zwracać się do siebie „szanowna pani ministrowo” lub „doktorowo Frank”, choć kiedyś pracowały razem jako stenotypistki w kancelarii prawnej. (…)


Reklama


Wysyłka zapasów do Niemiec

Do rodzinnego domu Schoberhof w bawarskiej miejscowości Fischhausen, nieopodal Neuhaus, Frankowie ślą prywatną salonką wykładaną mahoniem tysiące słoików z przetworami z owoców i warzyw zebranych w pałacowych ogrodach i ukradzionych ze spiżarni.

W jednym z transportów jadą siedemdziesiąt dwa kilogramy wołowiny, dwadzieścia dwa kilogramy wieprzowiny, dwadzieścia gęsi, pięćdziesiąt kurczaków, jedenaście kilogramów salami i trzynaście kilogramów kiełbasy szynkowej, osiemdziesiąt kilogramów masła, pięćdziesiąt kilogramów oleju, dwadzieścia kilogramów kawy ziarnistej, pięćdziesiąt sześć kilogramów cukru, tysiąc czterysta czterdzieści jaj i dwanaście kilogramów sera. Wszystko zostaje zapisane w odpowiednich rubrykach. (…)

Artykuł stanowi fragment książki Magdaleny Grzebałkowskiej pt. Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia (Wydawnictwo Agora 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Magdaleny Grzebałkowskiej pt. Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia (Wydawnictwo Agora 2021).

Zakupy w getcie

Tego dnia jest niedziela. Niklas ma więc na sobie miniaturowy garnitur w pepitkę, a na głowie, zgodnie z modą, zakręcony lok. Stoi na tylnym siedzeniu mercedesa, który wraz z szoferem został oddany do dyspozycji gubernatorowej Brigitte Frank. Obok chłopca siedzi niania Hilde. Niklas rozgląda się za matką, ale ona wyszła w towarzystwie uzbrojonych esesmanów na zakupy.

Zamiast niej widzi na ulicy ludzi w ciemnych ubraniach, każdy z nich nosi na ramieniu opaskę z dużą gwiazdą. Spostrzega też małego chudego chłopca, który przystanął na chwilę i wpatruje się w auto Franków. Niklas pokazuje mu język i się z niego śmieje. Hilde szarpie podopiecznego, żeby usiadł, nic przy tym nie mówi.


Reklama


Brigitte Frank uwielbia robić zakupy w getcie, zarówno warszawskim, jak i krakowskim. Czasem zabiera z sobą wierne przyjaciółki. Wszystkie uważają, że nigdzie indziej nie można dostać piękniejszych gorsetów. Brigitte wchodzi do getta jak do domu towarowego i pyta, kto ma do sprzedania jakieś futro albo biżuterię, każe szyć żydowskim krawcom swoje kreacje. Płaci wprawdzie za towar oraz usługi, ale ludzie przymuszani są do obniżania stawek niemal do zera.

Czasem zachęca Żydów do robienia jej prezentów, na przykład pierścionka z brylantem dla jej siostry. Niklas Frank: – Pewnie ci ludzie liczyli, że to im uratuje życie, ale przeliczyli się. Matka i ojciec nie uratowali nigdy nikogo, choć przecież mogli.

Brigitte Frank z premedytacją wykorzystywała swoją pozycję, aby kupować za grosze cenne przedmioty od Żydów zamkniętych w gettach (domena publiczna).
Brigitte Frank z premedytacją wykorzystywała swoją pozycję, aby kupować za grosze cenne przedmioty od Żydów zamkniętych w gettach (domena publiczna).

Bywa, że Brigitte robi w getcie zakupy na odległość. Na papierze firmowym męża pisze wówczas list do Judenratu w Warszawie z prośbą o wystaranie się dla niej na przykład o turecki ekspres do kawy i dwa skórzane kufry piknikowe dla gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera. Innym razem urzędnik Hansa Franka zamawia dla niego z getta złote wieczne pióro (za bardzo niską sumę) i najlepsze konserwy.

Oficjalne zarobki kroplą w morzu

Frankowie są bogaci. Oficjalnie Hans dostaje siedem tysięcy marek miesięcznej pensji (przed wojną, jako minister, zarabiał około dwóch tysięcy), dodatek urlopowy i rozmaite premie. Nieoficjalnie na jego tajne konto w Rzeszy płyną pieniądze z łapówek i oszustw. Czasem po prostu wydaje polecenia bankom na terenie gubernatorstwa, żeby dokonywały przelewów na jego nazwisko. To się nazywa sprzeniewierzeniem.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Rodzina gubernatora żyje za darmo, wszelkie wydatki pokrywane są z funduszu państwowego, choć nie mają na to zgody Hitlera. Hans dba także o bliższą i dalszą rodzinę, jego krewni i szwagrowie zatrudniani są w urzędach Generalnego Gubernatorstwa. I podobnie jak on bogacą się nieustannie. Wszystko, co znajdzie się w zasięgu ręki Franków, uważają za swoje.

Regularne rabunki

Z polskich kościołów i muzeów rekwirują rzeźby, barokowe putta i obrazy. Nie gardzą niczym – przyda im się każdy zegar, najmniejszy srebrny widelec, poszewka na jasiek, puchowa kołdra. Część rzeczy zostawiają dla ozdobienia Wawelu.


Reklama


W jednej z komnat, zwanej pokojem muzycznym, stoi XV-wieczna rzeźba Madonny z Krużlowej. Lipowa Maryja, wygięta w prawo, buja na lewym biodrze synka z odstającymi uszami i wsłuchuje się w lekcje gry na fortepianie, które pobiera tam Sigrid.

Resztę zrabowanych przedmiotów Frankowie wysyłają do Schoberhofu w Bawarii. Brigitte za każdym razem robi spis rzeczy, które do niej od tej pory należą. Jedną z list po wojnie znajdzie Niklas Frank. Jego matka zapisała na niej trzydzieści jeden pozycji, a wśród nich: podgrzewacz do kawy, trzydzieści jeden nowych serwetek, francuski srebrny brokat, jeden flakon srebrnych guzików, świecznik ceramiczny i ogony ze srebrnego i rudego lisa.

Hans Frank przyjmujący japońskiego ambasadora w swoim gabinecie na Wawelu (domena publiczna).
Hans Frank przyjmujący japońskiego ambasadora w swoim gabinecie na Wawelu (domena publiczna).

Futrzana obsesja

Największą obsesją życia Brigitte Frank są futra. Ma ich setki. Pochodzą z getta i z magazynów, gdzie selekcjonuje się odzież ludzi wywiezionych do obozów koncentracyjnych, każe sobie też szyć nowe. Zbiory futer Franków zostaną wycenione w przyszłości na siedemdziesiąt pięć tysięcy marek.

W Rzeszy krąży powiedzonko: „Francja leży na zachodzie, Frank bogaci się na wschodzie”. Tymczasem Hans nakazuje rozwiesić na terenie gubernatorstwa plakaty o treści: „Tylko człowiek nikczemnego i małego serca myśli dziś o swej karierze. Dr Frank”. Berlin jest informowany przez urzędników generalnego gubernatora o jego bizantyjskim rozmachu.


Reklama


Dyscyplinująca rozmowa

W 1942 roku Frank zostaje wezwany na rozmowę dyscyplinującą przez Hansa Lammersa, szefa kancelarii Hitlera. Na spotkaniu zorganizowanym w pociągu specjalnym jest też Heinrich Himmler, zwierzchnik SS i Gestapo (nienawidzą się z Frankiem), i Martin Bormann, zastępca i sekretarz Hitlera.

Generalny gubernator próbuje się bronić przed zarzutami korupcji i zachłanności, tłumaczy, że złote pióro dostał od pracowników w prezencie. Udaje zdziwionego i próbuje zrzucać winę na żonę, z którą się właśnie zamierza rozwieść.

W 1942 roku Hans Frank został wezwany przez szefa kancelarii Hitlera, Hansa Lammersa, aby wytłumaczył się ze swojego bizantyjskiego stylu życia(Bundesarchiv/CC-BY-SA 3.0).
W 1942 roku Hans Frank został wezwany przez szefa kancelarii Hitlera, Hansa Lammersa, aby wytłumaczył się ze swojego bizantyjskiego stylu życia (Bundesarchiv/CC-BY-SA 3.0).

Obiecuje, że ukróci te poczynania, zwolni z pracy szwagrów i zadba, żeby od tej pory panował porządek. Hitler nie chce usuwać Franka ze stanowiska, zgadza się jednak na zmniejszenie jego kompetencji na rzecz SS i Gestapo. (…)

Koniec panowania, ale nie kradzieży

W połowie stycznia [1945 roku] jasne jest, że koniec Generalnego Gubernatorstwa nastąpi w ciągu kilku najbliższych dni. Rosjanie 16 stycznia zajmują Częstochowę. Hans Frank wydaje tego dnia pożegnalny obiad dla swoich pracowników (trzydziestu sześciu osób).

Na dziedzińcu zamkowym płoną akta, a „król Polski” po raz ostatni robi obchód swojego zamku i ze wzruszeniem ściąga z masztu flagę ze swastyką. Dzień później, około godziny 14.00, kolumna ciężarówek i aut osobowych opuszcza Wawel, wywożąc dokumenty i zrabowane zabytki.

Wśród nich jedzie między innymi Dama z gronostajem Leonarda da Vinci, obrazy Rembrandta, Rubensa, Dürera i Breughla z „prywatnych zbiorów” Hansa Franka. On sam porusza się mercedesem z tablicą rejestracyjną Ost-4 15 . W służbowym dzienniku zapisze pod datą 17 stycznia: „Pan generalny gubernator opuszcza krakowski zamek w kolumnie samochodów przy pięknej zimowej pogodzie, w promieniach słońca”. Podróż do Bawarii trwa tydzień.

Uciekając z Krakowa Frank zabrał ze sobą cenne dzieła sztuki. Jednym z nich była Dama z gronostajem Leonarda da Vinci (domena publiczna).
Uciekając z Krakowa Frank zabrał ze sobą cenne dzieła sztuki. Jednym z nich była Dama z gronostajem Leonarda da Vinci (domena publiczna).

Po drodze Frank ze swoją świtą zatrzymuje się w zaprzyjaźnionych miejscach, gdzie zleca dalsze palenie dokumentów i urządza wystawne przyjęcia. Ostatecznie, 24 stycznia 1945 roku, dociera do Neuhaus.

Od gauleitera Monachium otrzymał do swojej dyspozycji dom Café Bergfrieden w pobliskim Josefsthal. W specjalnie przygotowanym pokoju każe rozwiesić skradzione obrazy. Spędza tam dużo czasu na kontemplacji sztuki.

Przeczytaj również o tym czy Magda Goebbels naprawdę sama zabiła szóstkę swoich dzieci?


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Magdaleny Grzebałkowskiej pt. Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Agora w 2021.

Dzieciństwo w cieniu wojny

Tytuł, lead, tekst w nawiasie kwadratowym i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów oraz skrócony.

Autor
Magdalena Grzebałkowska
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.