Nikt nie przewidywał, że Helena Miselówna zostanie aktorką. Była wprawdzie nieślubnym dzieckiem, ale matka, wdowa po zamożnym i szanowanym krakowskim kupcu, dołożyła starań, by zapewnić jej dobrą edukację i właściwe wychowanie. A przecież według mieszczańskich norm XIX stulecia zawód aktorski był niemal najgorszym, co mogło spotkać człowieka.
Helena urodziła się w roku 1840. Po matce otrzymała jej panieńskie nazwisko Misel. Dopiero wiele lat później przyjmie pseudonim artystyczny Modrzejewska.
Reklama
Nawet jako małe dziecko dziewczyna uwielbiała teatr, od którego zaniepokojona rodzicielka starała się trzymać ją z daleka, bo obawiała się, że rozrywka źle wpłynie na stan emocjonalny pociechy. Nie niewiele się to zdało.
Niedoszła nauczycielka i jej wielka pasja
Dziewczyna uczyła się u sióstr prezentek, miała w przyszłości zostać nauczycielką, choć wcale nie ciągnęło jej do takiego zawodu. Chętnie pobierała za to dodatkowe lekcje muzyki, tańca i języka francuskiego. Starała się też jak mogła obcować ze sztukami scenicznymi.
Jeden z przyrodnich braci, dobrze znający pasje Heleny, załatwił jej przesłuchanie u aktorki Józefy Radzyńskiej-Hubertowej. Próba wypadła fatalnie, lokalna gwiazda orzekła, że dziewczyna, wówczas 19-letnia, nie ma żadnych zadatków na aktorkę.
Mizelówna wcale się jednak nie zraziła. Wprawdzie nie dostała angażu, a do tego zaszła w ciążę z żonatym mężczyzną, Gustawem Zimajerem, ale mimo to wciąż była przekonana że zrobi karierę. A nawet – że musi ją zrobić.
Reklama
„Widzisz, kochany Braciszku, chciałabym dojść do czegoś w świecie”
Małgorzata Czyńska, autorka książki Kobiety z obrazów. Polki, przytacza list, jaki przyszła aktorka wysłała jesienią 1859 roku do brata:
A teraz mam dla Ciebie bardzo ważną wiadomość, ale boję się, że będziesz krzyczał. Lecz powiem Ci, że mam więcej odwagi pisać niż mówić – otóż mam zostać aktorką! (…)
Widzisz, kochany Braciszku, chciałabym dojść do czegoś w świecie i chociaż mogę nie dostać engagement, przecież się uczę i uczę. Może mi się to przydać kiedyś, a jeżeli nie, no to przynajmniej sprawia mi obecnie wielką przyjemność.
Wiem, powiesz, że jak zawsze bujam w obłokach. Niestety, tak jest. Myślę nawet, że nigdy nie będę miała spokoju, dopóki naprawdę nie znajdę się wśród obłoków. Czasami czuję w sobie wielką siłę, a czasem znowu jestem tak słaba, że boję się własnego cienia.
Dużo pracy, kiepskie gaże, prowincjonalna sława
Urodzenie dziecka zmusiło młodą matkę od odłożenia planów, lecz nie na długo. Helena po raz pierwszy wystąpiła na scenie już pół roku później!
Reklama
„Nie był to szumny debiut, bo tylko w Bochni, dokąd Helena z konkubentem i nieślubnym dzieckiem przenieśli się, żeby zejść z oczu krakowskim plotkarzom, w zespole, który Zimajer sklecił naprędce z aktorem Konstantym Łobojką, w dwóch mało ambitnych jednoaktówkach Biała kamelia oraz Primadonna, czyli mleczna siostra” – wyjaśnia Małgorzata Czyńska.
Następnie początkująca aktorka grała na równie prowincjonalnych scenach Przemyśla, Nowego Sącza, Rzeszowa czy Brodów.
„Dużo pracy, kiepskie gaże, a sława wprawdzie stale rosnąca, ale też prowincjonalna. Helena była przemęczona, grała do upadłego, a raz nawet, dosłownie, do rozwiązania, bo córkę Marylkę (dziewczynka przyszła na świat w kwietniu 1862 roku) urodziła godzinę po zejściu ze sceny” – wylicza autorka książki Kobiety z obrazów. Polki.
„Artystyczny czyściec” Heleny Modrzejewskiej
Sama aktorka wspominała po latach, że był to dla niej „artystyczny czyściec”. Nie poddawała się jednak, niezależnie od napomnień krewnych i przyjaciół, przekonanych, że więcej nie zdoła osiągnąć.
Już w Bochni wymyślono dla niej pseudonim Modrzejewska. A dwie dekady później naprawdę miała sięgnąć obłoków. W 1880 roku trafiła na sceny Kalifornii. Potem zaś stała się najsławniejszą polską aktorką na świecie.
Bibliografia
Artykuł powstał w oparciu o książkę Małgorzaty Czyńskiej pt. Kobiety z obrazów. Polki. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Marginesy w 2022 roku.