Henryk Dobrzański „Hubal”. Jak wyglądał szlak bojowy ostatniego żołnierza Września?

Strona główna » II wojna światowa » Henryk Dobrzański „Hubal”. Jak wyglądał szlak bojowy ostatniego żołnierza Września?

Major Henryk Dobrzański „Hubal” nazywany jest ostatni żołnierzem Września oraz pierwszym partyzantem II wojny światowej. Dowodzony przez niego Oddział Wydzielony Wojska Polskiego walczył z Niemcami długo po tym, jak zakończyła się kampania wrześniowa. Oto jak wyglądał jego szlak bojowy.

W momencie wybuchu II wojny światowej Henryk Dobrzański nie pozostawał w czynnej służbie wojskowej, w związku z czym nie był przypisany do konkretnej jednostki. Toteż, aby walczyć, musiał znaleźć przydział. W końcu został przyjęty do utworzonego z nadwyżki ludzi i koni 110. Rezerwowego Pułku Ułanów.


Reklama


Udział w kampanii wrześniowej

Major, jako zastępca dowódcy pułku, przeszedł cały szlak bojowy kampanii wrześniowej. Po 17 września żołnierzy skierowano na wschód, by walczyli z Armią Czerwoną. 27 września wobec tragicznej pozycji pułku otoczonego ze wszystkich stron podjęto decyzję o jego rozwiązaniu. Przeciwstawił się jej Hubal, który oznajmił, że „podejmuje się pułk z matni wyprowadzić”.

Stanęło za nim wielu żołnierzy, którzy poparli argument, że nic nie zwolniło ich z przysięgi wierności ojczyźnie. Mężczyzna razem z ochotnikami ruszył na pomoc walczącej stolicy. Nie zdążyli jednak wykazać się odwagą – 30 września dotarli do wsi Krubki pod Warszawą, gdzie dowiedzieli się o podpisanym dwa dni wcześniej akcie kapitulacji miasta.

Major Henryk Dobrzański na zdjęciu z okresu międzywojennego (domena publiczna).
Major Henryk Dobrzański na zdjęciu z okresu międzywojennego (domena publiczna).

Nie zmieniło to postawy Dobrzańskiego. Pełen zapału obwieścił żołnierzom, że przeprowadzi ich przez Węgry i Rumunię do Francji, aby u boku tamtejszej armii kontynuować walkę z Niemcami. I pognali na południe.

W październiku 1939 r. major toczył boje na ziemi radomskiej i świętokrzyskiej. To wówczas, na potrzeby konspiracji, przyjął pseudonim Hubal. Pod koniec miesiąca żołnierze zatrzymali się na dłuższy postój we wsi Zychy (w powiecie koneckim). Tam opracował plan stworzenia organizowanego i umundurowanego oddziału do walki z wrogiem.

Oddział Wydzielony Wojska Polskiego

26 października na terenie Okręgu Bojowego Kielce został powołany Oddział Wydzielony Wojska Polskiego z Dobrzańskim jako dowódcą. Oddział w krótkim czasie rozrósł się do kilkuset partyzantów.

„Ludność okolicznych wsi rzuciła pracę i ciągnęła ze wszystkich stron do gajówki (…) Jeszcze nie wszystko stracone – pocieszano się, jeśli Wojsko Polskie istnieje, to Polska znowu wolność odzyska” – wspominał Józef Wyrwa, członek OWWP.


Reklama


Nie wszyscy jednak ochotnicy byli przyjmowani do oddziału. Henryk stosował rzeczową selekcję, wybierał głównie doświadczonych, z silnym poczuciem obowiązku, mile widziani byli ci, którzy posiadali własny mundur i broń.

Ta wybiórczość i dokładność pozwoliła na stworzenie wyborowego oddziału, którego członków nazywano hubalczykami. Zychy do dziś upamiętniają wydarzenia z października 1939 r., podkreślając, że właśnie w tej małej wsi na Kielecczyźnie został zapoczątkowany ruch oporu na ziemiach polskich.

Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Król pt. Chłopcy malowani. Najsłynniejsi polscy kawalerzyści (Wydawnictwo Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Król pt. Chłopcy malowani. Najsłynniejsi polscy kawalerzyści (Wydawnictwo Fronda 2021).

Było to ważne zdarzenie, choć miejscowość i okoliczne wsie spotkały dotkliwe represje ze strony Niemców, wielu chłopów aresztowano, nie mniej zabito. Hubal, dowiedziawszy się o pacyfikacji ludności cywilnej, wystosował odzew, że

(…) za każdego człowieka, któryby ucierpiał z naszego powodu, będziemy mścić się bezlitośnie i równie sposobem niemieckim. Niech każdy żołnierz niemiecki dobrze się zastanowi, nim podniesie rękę na bezbronnego Polaka.


Reklama


Święta 1939 roku

24 grudnia 1939 r. hubalczycy spędzili we wsi Bielawy koło Łowicza wyjątkową Wigilię. Ostatnią dla niektórych z nich. Ostatnią w życiu majora. Ale wtedy nikt nie myślał o śmierci, tylko o nowym życiu, które narodziło się w ubogiej stajence. Dobrzański podzielił opłatek wśród zebranych, dodał otuchy, że wkrótce zmieni się oblicze wojny. Potem wręczył awanse, śpiewano kolędy, pieśni patriotyczne.

„Cóż to była za Wigilia! Jedni z bardzo nielicznych Polaków święciliśmy ją wolni i niepodlegli żadnej okupacyjnej władzy, i ten kawałek Ziemi Polskiej, na którym ją świętujemy, był skrawkiem Państwa Polskiego w całym tych dwóch wyrazów, tak drogich dla nas, znaczeniu (…) Było nam osobiście dobrze na tej Wigilii, jedynej takiej w życiu, niezapomnianej, dobrze z naszym dowódcą, ze sobą w tej naszej zwartej, zżytej tak mocno, serdecznej, żołnierskiej gromadzie (…)” – pisali w liście wdzięczni hubalczycy.

Hubal (w środku) ze swoimi żołnierzami (domena publiczna)
Hubal (w środku) ze swoimi żołnierzami (domena publiczna)

Kilka ostatnich dni Starego Roku wojacy spędzili we wsi, euforycznie przyjmowani w gościnę w domostwach. Widok polskiego żołnierza budził w mieszkańcach prawdziwą nadzieję. Trzech członków oddziału wzięło – bez zgody Dobrzańskiego – udział w noworocznej mszy św. w kościele w Studziannej.

Bez konspiracji, wkroczyli do świątyni w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu. Dowódca nie ukarał ich za niesubordynację, rozumiał ich dumę i radość. Sam też odczuł ten oddech wolności.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Po spokojnych pierwszych miesiącach nowego 1940 r., spowodowanych srogą zimą, wraz z wiosennym przebudzeniem nadeszło ożywienie po stronie niemieckiej. Częste naloty, aresztowania, zasadzki sprawiły, że oddział Hubala wciąż się przemieszczał, dzielnie stawiając opór wrogowi.

Rozkaz złożenia broni

Major boleśnie przeżywał pacyfikacje mieszkańców dokonywane przez hitlerowców w odwecie za akcje partyzantów, brał na siebie odpowiedzialność za śmierć ludzi. Nie chcąc narażać cywilów na represje, decydował się na postoje w lasach.


Reklama


7 kwietnia 1940 r. do Dobrzańskiego dotarł rozkaz od dowódcy ZWZ gen. Roweckiego o rozwiązaniu oddziału hubalczyków pod groźbą sądu w razie jego niewypełnienia. Mężczyzna był zdruzgotany. „Polacy wydają na mnie wyrok śmierci jak na zbrodniarza” – zwierzył się z żalem towarzyszowi broni. Zdecydował, że „osobiście rozkazu nie wykona i nie rozbroi się”.

Major oświadczył swym podkomendnym, że w przypadku ataku podejmie działanie. Dał swoim żołnierzom wolność wyboru, ten, kto chciał, mógł odejść. Jednakże wszyscy oficerowie pozostali przy nim, uznając, że należy dalej walczyć „za gruzy naszych miast, za braci naszych krew” (jak napisał w Marszu Hubalczyków członek oddziału, ppor. Józef Wüstenberg ps. Tchórzewski).

Nawet rozkaz generała Roweckiego (na zdjęciu) nie skłonił Hubala do złożenia broni (domena publiczna).
Nawet rozkaz generała Roweckiego (na zdjęciu) nie skłonił Hubala do złożenia broni (domena publiczna).

W nocy z 21 na 22 kwietnia 1940 r. partyzanci zatrzymali się w okolicach Wólki Kuligowskiej w powiecie opoczyńskim. Stacjonowali w lesie, by nie narażać na represje miejscowej ludności. Przez kilka dni żyli w osaczeniu, Hubal wysyłał ciągłe patrole sprawdzające kroki Niemców. Podczas jednego z nich, 29 kwietnia, doszło do wymiany ognia między Polakiem a hitlerowcami prowadzącymi rozpoznanie terenu.

Śmierć Hubala

Wiedząc, że wrogowie odkryli miejsce pobytu ułanów, major zarządził ewakuację. Pod osłoną nocy przemieścili się do sosnowego zagajnika w nadleśnictwie Anielin. Zmorzeni długim marszem, rankiem 30 kwietnia ułożyli się do snu.


Reklama


Wkrótce zbudził ich alarm wartownika o zbliżających się okupantach. Zaskoczeni żołnierze zaczęli uciekać we wszystkie strony. Wielu dosięgły gestapowskie kule. Jedna z serii wystrzelonej z broni maszynowej trafiła w Henryka Dobrzańskiego. Major dostał cios prosto w serce, zginął na miejscu.

Hitlerowcy dobrze wiedzieli, kogo zabili. Ciało Hubala rozłożyli na leśnej polanie i sfotografowali. Zdjęcia zachowały się do dziś. Henryk spoczywa na nich „na podbitej futrem opończy, na takiej, jaką zazwyczaj nosili polscy oficerowie kawalerii” (to opis świadka tych zdarzeń, żołnierza Wehrmachtu).

Żołnierze z oddziału dowodzonego przez Hubala (domena publiczna).
Żołnierze z oddziału dowodzonego przez Hubala (domena publiczna).

Zwłoki majora przewieziono później na wozie do miejscowości Poświętne, gdzie przeniesiono je na platformę wojskowej ciężarówki. Niemcy chcieli zmusić mieszkańców, by potwierdzili tożsamość bohatera, ale spotkali się z milczeniem ludności. W końcu ciało Dobrzańskiego zawieziono do koszar Wehrmachtu w Tomaszowie Mazowieckim i złożono w drewnianej trumnie.

Gdzie został pochowany Hubal, tego do dziś nie wiadomo. Niemcy zadbali, by utrzymać ten fakt w ścisłej tajemnicy. Jego symboliczny grób utworzono w latach 60. w Anielinie. W miejscu, gdzie zginął, stanął kamienny szaniec.

Nie splamił honoru żołnierza

Wieść o śmierci dowódcy dotarła do ocalałych z obławy polskich żołnierzy, którzy pogrążyli się w smutku. W komunikacie adiutant majora napisał piękne, oddające wzniosłość postawy bohatera słowa:

Człowiek, który swój mundur polskiego żołnierza nałożony w 1914 r., ukochał ponad wszystko, nie zdjąwszy go ani razu, w nim został pochowany. Dowódca, którego działalność nie miała precedensu w historii Polski (…) Zginął człowiek, który swej przysięgi żołnierskiej nie złamał, honoru polskiego żołnierza nie splamił. (…)

Szaniec „Hubala” w lesie pod Anielinem (Jarosław Roland Kruk/CC-BY-SA-3.0).
Szaniec „Hubala” w lesie pod Anielinem (Jarosław Roland Kruk/CC-BY-SA-3.0).

Mjr. Hubal-Dobrzański nie żyje. Niech cały naród zda sobie sprawę, że stracił w Nim jednego z najbardziej wartościowych ludzi. Ludzi, którzy czynami, a nie słowami, dowodzili swej wartości (…).

Początkowo Oddział Wydzielony Wojska Polskiego dalej walczył, realizując spuściznę Dobrzańskiego, którą tak trafnie ujął jego adiutant w przywołanym wcześniej komunikacie:


Reklama


Zostaliśmy my, tracąc w Nim przyjaciela, ojca, a przede wszystkim w całym słowa tego znaczeniu dowódcę. Zostaliśmy my, by Jego ideę kontynuować, by jak nas uczył, przetrwać do końca, bez względu na to, czy końcem będzie wolność Polski czy też śmierć ostatniego z nas.

Jednak ostatecznie oddział hubalczyków został rozwiązany 25 czerwca 1940 r. po upadku Francji. Legenda Hubala, fascynująca kolejne pokolenia, pozostała.

Przeczytaj również o Aleksandrze Ułanie. Kim był człowiek, któremu ułani zawdzięczają swoją nazwę?

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Król pt. Chłopcy malowani. Najsłynniejsi polscy kawalerzyści. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Fronda.

Najsłynniejsi polscy kawalerzyści

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej i skrócony.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.