Ignacy Loga-Sowiński był jednym z najbliższych współpracowników Władysława Gomułki po tym, jak ten został pierwszym sekretarzem. Swoją karierę w strukturach komunistycznych zaczął jednak ponad 20 lat wcześniej w Łodzi. Podobnie jak większość innych prominentnych członków PZPR, w okresie międzywojennym trafił do więzienia. O tym jak wymiar sprawiedliwości II RP potraktował jego wywrotową działalność pisze profesor Krzysztof Lesiakowski w książce Ignacy Loga-Sowiński (1919-1992). Portret gomułkowca.
Generalnie trudno o szczegóły „partyjnej roboty” Logi [w pierwszych latach po jego wstąpieniu do Komunistycznej Partii Polski]. Jego starania zostały jednak docenione przez zwierzchników, bo w 1936 r. został sekretarzem Komitetu Dzielnicowego (KD) Łódź Śródmiejska Prawa.
Reklama
Awans w partyjnej hierarchii
Do grona jego najbliższych współpracowników należał wtedy m.in. Kazimierz Głażewski. Ten kontakt przyda się w okresie okupacji. „Łącznie było zorganizowanych 46 komórek partyjnych, w tym 22 na ulicy Żydowskiej”. Grono współpracowników było dość płynne, z uwagi na przeciwdziałanie policji, co z pewnością utrudniało aktywność polityczną.
Z konkretnych przedsięwzięć, o których wspominał sam Loga, należy odnotować strajk pracowników zatrudnionych przy budowie łódzkiej kanalizacji i wodociągów. Wsparcie komunistów miało zapobiec załamaniu się protestu.
Poza tym komórka śródmiejska partii miała się wyróżnić w kampanii propagandowej na rzecz organizowania pomocy dla rządu republikańskiego w Hiszpanii, walczącego od lipca 1936 r. z rebeliantami gen. Francisco Franco. Najwyraźniej towarzysze z Komitetu Łódzkiego (KŁ) KPP docenili jego zaangażowanie, bo awansował w hierarchii partyjnej.
W 1937 r. Loga został postawiony na czele KD Górna Lewa, który stracił swojego dotychczasowego sekretarza, po jego aresztowaniu przez policję. Awans był możliwy za sprawą decyzji Romana Zambrowskiego, w powojennej Polsce jednego z czołowych partyjnych dygnitarzy, który w tymże 1937 r. stanął na czele łódzkiej organizacji KPP.
Okoliczność tę można interpretować jako wyraz sporego zaufania Zambrowskiego do Logi, bo na obszarze tej dzielnicy znajdowały się duże zakłady przemysłowe, w tym największa łódzka fabryka – Zjednoczone Zakłady Przemysłowe K. Scheiblera i L. Grohmana S. A. Najpewniej nie zdążył się jeszcze niczym specjalnym wykazać, gdy nowy zwierzchnik KŁ, Antoni Jakubowski, skierował go – w języku partyjnym „przesunął” – do KZMP, by objął funkcję sekretarza KŁ partyjnej młodzieżówki.
Oferta współpracy z policją
Tu przyszło mu współpracować z Romanem Sławnym i Marianem Kulińskim – członkiem łódzkiej komórki Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR), z którym będzie współdziałał zarówno w czasie okupacji, jak i po wojnie. Zetknął się także z Anatolem Fejginem, który krótko kierował KZMP w okręgu łódzkim.
Reklama
Powyższe fakty można zinterpretować jako oznakę wzrostu aktywności Logi na niwie komunistycznej. W związku z tym musiał się liczyć ze stałym zainteresowaniem ze strony policji. Takie zainteresowanie faktycznie było. Najpierw jednak, zgodnie z logiką pracy operacyjnej, policja usiłowała go namówić do współpracy, „za cenę pensji policjanta i pracy w jednej z większych fabryk w Łodzi”.
Po wojnie twierdził, że z oferty tej nie skorzystał, choć od wyrzucanego z mieszkania funkcjonariusza miał usłyszeć, „że z policją jeszcze nikt nie wygrał”. Te słowa można było zinterpretować jako zapowiedź bardziej zdecydowanych działań ze strony służb państwowych. W tym miejscu warto wspomnieć, że jego współpracownik z czasu wojny i okresu po 1945 r. – Mieczysław Moczar (wtedy znany jako Mikołaj Diomko), podobno sam miał się zgłosić do policji z ofertą współpracy. To oznacza, że struktury komunistyczne w Łodzi były dość mocno zinfiltrowane, o czym świadczyły kolejne aresztowania.
Aresztowanie
Odmowa współpracy spowodowała, że policja zdecydowała się na jego izolację, mimo że na potrzeby głębszej konspiracji Loga przeszedł do „partyjnej roboty” na stanowisku sekretarza w dzielnicy Łódź Podmiejska. Najpierw 18 lutego 1938 r., pod jego nieobecność, funkcjonariusze przeprowadzili rewizję w zajmowanym wtedy przez niego mieszkaniu przy ul. Przemysłowej 6. W mieszkaniu Logi policja znalazła bibułę komunistyczną oraz legalne wydawnictwa.
Ustalone podczas rewizji tropy miały doprowadzić do zatrzymania innego działacza komunistycznego. „Idąc po tych śladach wywiadowcy przybyli do mieszkania [Stanisława – przyp. KL] Włodarczyka przy ul. Rejtana 5, gdzie znów w ich ręce wpadła cała biblioteka komunistyczna”. O ile Włodarczyka – jak należy przypuszczać – policja zatrzymała od razu, to Loga, z pomocą partii, ukrywał się. Poszukiwania dały efekt dopiero po dwóch i pół miesiącach.
Reklama
Aresztowano go 28 kwietnia. Śledztwo nie trwało długo. W znacznej mierze prokuratorowi ułatwił sprawę aresztowany Włodarczyk, który w celi zdradził przed współwięźniem obciążające go szczegóły:
Włodarczyk nie przyznawał się do winy. Wkrótce jednak do wydziału śledczego zgłosił się Józef Białoskórski, b[yły] ochotnik legii cudzoziemskiej i autor powieści Krwawe piaski, który zeznał, że przebywając krótko w areszcie razem z Włodarczykiem dowiedział się, że jest on czynnym komunistą.
Proces
To zeznanie wraz z dowodami, jakie zgromadziła policja, zaprowadziły Włodarczyka i Logę na ławę oskarżonych. Z aktu oskarżenia sporządzonego 20 czerwca wynikało, że „należąc do KPP wchodzi w porozumienie z innymi osobami w celu dokonania zmiany ustroju Państwa Polskiego (art. 97 w związku z art. 93 kodeksu karnego z 1932 r.). (…)
Ciekawe że Loga, w szeroko wykorzystywanym w tym miejscu tekście wspomnieniowym pt. W szeregach awangardy, ani razu nie wspominał o Włodarczyku i wspólnym z nim procesie. Z chęcią natomiast rozpisywał się o prowokacyjnej robocie policji, dążącej poprzez swoją agenturę do wywoływania wzajemnych podejrzeń i nieufności w kręgu nie tylko przecież łódzkich komunistów.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Sąd Okręgowy w Łodzi rozpatrzył sprawę 16 sierpnia 1938 r. 24-letni Loga, kawaler, mieszkaniec Łodzi, został skazany na 2 lata więzienia i utratę praw publicznych na 5 lat z zaliczeniem aresztu od 28 kwietnia. Zarzucono mu członkostwo w łódzkiej organizacji KPP (tzw. technika), pełnienie funkcji łącznika między kierownikiem okręgowym partii a techniką oraz posiadanie – co ujawniono podczas rewizji 18 lutego 1938 r. – rękopisu odezwy komunistycznej.
Trzy lata odsiadki
Natomiast 28-letniego Włodarczyka skazano na rok i 6 miesięcy oraz także pozbawiono go praw publicznych na okres 5 lat (kara ta zwykle była orzekana w przypadku skazania za zbrodnię stanu). Sprawa miała jednak dalszy ciąg, trafiając na wokandę Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Rozprawie w dniu 8 listopada 1938 r. przewodniczył wiceprezes Antoni Illinicz, oskarżenie reprezentował wiceprokurator Juliusz Prachtel-Morawiński.
Reklama
Prokurator zażądał uchylenia wyroku łódzkiego sądu i zwiększenia wymiaru kary więzienia dla Logi do 4 lat. Ostatecznie sąd orzekł wyrok 3 lat więzienia. Nałożona kara świadczy o tym, że Loga został uznany za groźnego przestępcę politycznego, zagrażającego ładowi i porządkowi, a także ustrojowi państwa.
W perspektywie czasu i w kontekście jego dalszej kariery, która przebiegała w realiach Polski pod rządami komunistycznymi, ta kara będzie miała wymiar w jakiejś mierze nobilitujący. Z faktu represji w okresie sanacyjnym mogły bowiem wyniknąć określone korzyści. Temu samemu służyło podkreślanie cierpień związanych z uwięzieniem.
W takiej konwencji Loga wspominał o swoim pobycie w areszcie i następnie w więzieniu. Po kwietniowym zatrzymaniu znalazł się w znanym już mu więzieniu śledczym przy ul. Gdańskiej w Łodzi. „W więzieniu przy Gdańskiej wszystko było po staremu. Ci sami strażnicy i osławiony sadysta naczelnik o nazwisku [Eugeniusz] Polack”.
Warunki w więzieniu
Miał nawet trafić do celi nr 5, w której siedział poprzednio. Warto wspomnieć, że w tym miejscu w różnym czasie byli izolowani tak znani politycy doby PRL jak Władysław Gomułka, Włodzimierz Sokorski czy wspomniany Diomko (Moczar). W czasach carskich, a dokładniej w 1900 r., trafił tu także Józef Piłsudski.
Reklama
W tym miejscu Loga miał doznać rozmaitych szykan ze strony strażników, a jedną z nich było zmuszanie go do przeczytania książki dyskredytującej cele programowe i działalność KPP autorstwa byłego działacza komunistycznego, a następnie współpracownika policji politycznej Jana Alfreda Reguły (właściwie Józefa Mitzenmachera/Joska Mützenmachera) z 1934 r. pt. Historia Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów.
Do tego dochodziło przymuszanie do lektury artykułów Otmara Bersona z sanacyjnego dziennika „Gazeta Polska”, o treści antysowieckiej. Nie brakowało też kar karceru oraz pobić, np. na okoliczność święta 1 Maja.
„Wyróżniającym” się w tym zakresie był wspomniany naczelnik Polack, którego Loga nazwał „sadystą i obłąkańcem”. Dodatkowe szykany miał on stosować wobec więźniów narodowości żydowskiej.
Na korytarzu przed ich celą ustawił bęben, na którym były wystukiwane odgłosy pozorujące warkot serii z karabinu maszynowego, a w przerwach tego warkotu wykrzykiwał zdanie: Hitler jedzie, będziecie wystrzelani.
Reklama
Sfałszowana relacja?
Pisząc takie słowa, Loga wzmacniał efekt grozy, która towarzyszyła pobytowi w więzieniu na Gdańskiej, co miało potęgować cierpienie osób w nim osadzonych, a przez to wzbudzać sympatię do nich u czytających takie wspomnienia. Należy jednak postawić pytanie, czy w tym miejscu nie doszło do przerysowania portretu naczelnika Polacka.
Skąd chociażby makabryczne wyobrażenia o przyszłości Żydów, skazywanych na zagładę przez nazistowski reżim? Trudno oprzeć się wrażeniu, że przywoływane refleksje zostały skażone wiedzą, którą ich autor nabył w okresie późniejszym niż ten, którego one dotyczyły.
Wspominając swoje uwięzienie, Loga nadmienił także o tym, że podczas odwiedzin brata Stanisława dowiedział się od niego o rozwiązaniu KPP. „Poinformowałem o niej towarzyszy z celi więziennej. Wywołała wielkie zaskoczenie i przygnębienie. Likwidacja partii była bowiem prawdziwą tragedią dla komunistów”.
Ta wiadomość zazębiała się z tym, co dowiedział się w ramach swojej aktywności w KZMP, a dokładniej po spotkaniu z przełomu 1937 i 1938 r. z bliżej nieokreślonym członkiem sekretariatu tego związku, który miał go poinformować o aresztowaniu kierownictwa KPP – jak należy sądzić, w Moskwie.
Reklama
Potwierdzenie informacji o sytuacji w środowisku komunistów więźniowie mogli także uzyskać z przemycanych dla nich niektórych gazet, np. zbliżonego do kręgów demokratycznych tygodnika „Czarno na Białem”. To wszystko mogło u niego spowodować stan zagubienia i bezradności.
W łęczyckim więzieniu
Gdy uprawomocnił się orzeczony wyrok, w maju 1939 r. Loga został przeniesiony do więzienia w Łęczycy. To tutaj w celi spotkał innych łódzkich komunistów, w tym wspomnianego Diomko (Moczara), a także Jana Olejniczaka czy Bronisława Pola (aresztowany razem z Diomko/Moczarem w maju 1938 r.).
Wspomnieć też należy więźnia Aleksandra Burskiego, starszego od niego i bardziej zasłużonego aktywistę komunistycznego, więzionego wcześniej w Berezie Kartuskiej, z którym częściowo splotą się jego drogi w pierwszych latach okupacji i po 1945 r.
Pozycja Logi w partii zdecydowała o tym, że powierzono mu funkcję delegata celi, który upoważniony był przez współtowarzyszy do kontaktów z administracją więzienną. W ten sposób pozostali więźniowe, a miało ich być w celi aż dwudziestu, okazywali mu zaufanie, w przekonaniu, że zostanie ich autentycznym reprezentantem.
„Wytykano nas jako zdrajców”
Z końcem sierpnia 1939 r. tzw. komuna łęczycka stanęła przed dodatkowym problemem. Chodziło o zawarcie brzemiennego w skutkach dla pokoju w Europie i w konsekwencji w świecie, w tym dla przyszłości Polski, sowiecko-niemieckiego układu o nieagresji. De facto był to sojusz tych dwóch zaborczych państw.
Loga po latach powiedział, że po tym wydarzeniu nastąpił „zwrot w stosunku do więźniów. Na każdym kroku wytykano nas jako zdrajców, którzy poświęcili rodzinny kraj”. Czy jednak mogło być inaczej?
Przed 1939 r. Loga związał się z ruchem komunistycznym. Do tej pory nie miał większych sukcesów, ale uwięzienie oznaczało, że w celi zdobywał kolejne szlify, poznawał ludzi, z którymi w nieodległej przyszłości będzie współdziałał.
Skazanie przez sanacyjny sąd stanowiło dobrą legitymację do działalności po upadku II Rzeczpospolitej. Wiedza o tym, że usiłowała do niego dotrzeć polska policja, nie była zapewne nikomu znana. Tymczasem w kręgach komunistycznych mógł być postrzegany jako ofiarny towarzysz – choć raczej jako wykonawca poleceń niż inicjator i organizator politycznych działań.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Krzysztofa Lesiakowskiego pt. Ignacy Loga-Sowiński (1919-1992). Portret gomułkowca. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego.