Dokonania bojowe husarii przez całe dziesięciolecia budziły podziw rodaków oraz zasiewały strach w szeregach przeciwnika. Wstąpienie do elitarnej jazdy kosztowało jednak krocie. W przeliczeniu na współczesną walutę wystawienie pocztu husarskiego mogło wiązać się z wydatkiem od kilkuset tysięcy do grubo ponad miliona złotych!
O tym, że bywały to kwoty zawrotne świadczą zachowane rejestry, które sporządzano po śmierci towarzyszy husarskich. Jeden z nich przytacza doktor Radosław Sikora w książce Husaria. Duma polskiego oręża. Spisano go w 1636 roku i wymienia dobytek Marka Łahodowskiego. Jego łączna wartość wynosiła wtedy 10 130 złotych. Była to równowartość aż 6,5 kilogramów złota.
Reklama
Konie husarskie za 640 000 złotych
Już sama ilość kruszcu robi wrażenie, ale ile w przeliczeniu na współczesną walutę pozostawił po sobie pan Łahodowski?
Możemy pokusić się o porównanie XVII-wiecznych złotówek z obecnymi dzięki metodzie opracowanej przed laty przez profesora Zbigniewa Żabińskiego.
Opiera się ona na porównaniu siły nabywczej koszyka żywności wystarczającego do dziennego wyżywienia. Według tego modelu 1 złoty polski z 1636 roku odpowiada w przybliżeniu 112 złotym z 2020 roku. Z tego wynika, że dobra zmarłego dzisiaj byłyby warte prawie… 1 135 000 złotych! Bajońska suma. Co dokładnie się na nią składało?
Najdroższe były konie wykorzystywane w walce, których Łahodowski miał trzy. Ich łączna wartość wynosiła bagatela 5700 złotych (niemal 640 000 PLN).
Do tego dochodziło pięć siodeł o sumarycznej cenie 620 złotych (prawie 70 000 PLN). Nie mogło również zabraknąć „rzędu kamieniami sadzonego, blachmalowanego, z podpierścieniem i uździeniczką kamieniami sadzoną” za 600 złotych (ponad 67 000 PLN).
Reklama
Szabla husarska za 56 000 złotych
Swoje kosztowały także broń oraz zbroje. Samą szablę wyceniono na 500 złotych (56 000 PLN). Niestety nie podano ceny „pałasza złocistego z kamieniami”. Wiemy za to, że „zbroja złocista, polerowana, karwasze złociste, szmelcowane, oprawne białą oprawą” warte były 200 złotych (niemal 22 500 PLN). Trzy „żelazne zbroje z szyszakami” to kolejne 100 złotych (ponad 11 000 PLN).
Husarz nie mógł się obyć również bez broni palnej. W tym przypadku „cztery bandolety, cztery pary pistoletów” oszacowano na 180 złotych (ponad 20 000 PLN).
Do tego wszystkiego dochodziły odzież, wozy, konie pociągowe, namioty, kotły do gotowania strawy, zastawa i tak dalej. W skład pocztu wschodzili bowiem poza samym towarzyszem husarskim również pocztowi (zwykle przynajmniej dwóch) oraz liczna czeladź.
Ich także należało odziać, uzbroić i nakarmić. Łącznie wszystko to dawało wspomniane wcześniej ponad 10 000 złotych polskich.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Straty na 670 000 złotych
Wydatki Łahodowskiego na wystawienie pocztu nie odbiegały jakoś szczególnie od reguły. Można je porównać na przykład ze stratami, jakie poniósł niejaki Hieronim Ciechanowicz w trakcie odsieczy smoleńskiej jesienią 1633 roku. Ukradziono mu wtedy wozy z dobytkiem. Stratę oszacował na 6000 złotych (62 000 PLN). A przecież – jak podkreśla doktor Radosław Sikora:
(…) kwota ta jest ledwie częścią tego, co Ciechanowicz z własnej kieszeni wydał na poczet. Nie obejmuje bowiem drogich koni bojowych, których przy wozach, w chwili grabieży, nie było.
Reklama
Z kolei chorąży Jakub Michałowski, który w 1649 roku znalazł się w podobnej sytuacji, jak Ciechanowicz, straty szacował na kilkanaście tysięcy.
Można było taniej
Byli oczywiście i tacy, którzy wydawali znacznie mniejsze kwoty. Przykładowo Jerzy Ossoliński, wyruszając w 1617 roku, jako dworzanin królewicza Władysława Wazy, na kampanię moskiewską zmieścił się w dwóch tysiącach złotych. Według przelicznika opartego na opisanej wyżej metodzie daje to jakieś 463 000 PLN z 2020 roku.
Nadal była to kwota zaporowa dla większości herbowych. Wystarczy powiedzieć, że w tym czasie za 450 złotych można było kupić kamienicę w Nowym Sączu. Z kolei w Warszawie pracujący przy wymianie rur kanalizacyjnych otrzymywali dziennie zaledwie od 5 do 9 groszy (w tym czasie złoty dzielił się na 30 groszy).
Biorąc to wszystko pod uwagę należy uznać, że na szczyty oszczędności wspiął się Jan Władysław Poczobut Odlanicki, który w 1659 roku od rodzonego brata kupił trzykonny poczet husarski za skromne 1600 złotych (175 000 PLN). Nadal było to jednak skoro: w tym czasie roczny żołd husarza wynosił ledwie 200 zł (niespełna 22 000 PLN).
Przeczytaj również o tym ile zarabiali polscy żołnierze w XVII wieku. Gorzej płacono tylko w Rosji
Reklama
Bibliografia
- Radosław Sikora, Fenomen husarii, Wydawnictwo MADO 2005.
- Radosław Sikora, Husaria. Duma polskiego oręża, Znak Horyzont 2019
- Andrzej Karpiński, PAUPERES. O mieszkańcach Warszawy XVI i XVII wieku, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1983.
Ilustracja tytułowa: Fragment obrazu Józefa Brandta przedstawiającego potyczkę husarii ze Szwedami w czasie Potopu.
3 komentarze