Pod koniec maja 1930 roku na pierwszych stronach nadwiślańskich dzienników pojawiły się sensacyjne nagłówki informujące o tym, że „Niemcy porwali z terytorium Polski dwóch oficerów straży granicznej”. Wkrótce jeden z nich zmarł w wyniku ran odniesionych podczas strzelaniny. Prasa rzucała gromy pod adresem naszego zachodniego sąsiada. Prawda o „incydencie pod Opaleniem” wyglądała jednaj zupełnie inaczej niż przedstawiały ją gazety.
Oficerami, których historię opisywano niemal w całej Europie byli komisarz Adam Biedrzyński oraz podkomisarz Stanisław Liśkiewicz. Według polskiej wersji wydarzeń pogranicznicy zostali zaatakowani przez Niemców nocą 24 maja 1930 roku, gdy na odcinku w Opaleniu patrolowali granicę z Prusami Wschodnimi.
Reklama
Wypełniających swoje obowiązki służbowe funkcjonariuszy rzekomo znienacka ostrzelano a następnie porwano i przetransportowano do Marienwerderu (Kwidzyna). Prasa donosiła również, że podczas wymiany ognia ciężko ranny został Liśkiewicz, który kilka dni później zmarł. Rzecz jasna całą winę za tragiczny w skutkach incydent zrzucano na Niemców.
Niemiecka wersja zdarzeń
Zupełnie inaczej przebieg wydarzeń przedstawiały gazety nad Sprewą. Jak pisze znawca tematu profesor Wojciech Skóra:
Niemcy informowali, że obaj funkcjonariusze Straży Granicznej nielegalnie przekroczyli granicę i wtargnęli do strażnicy w Neuhöfen. Gdy podjęto próbę aresztowania oficerowie polscy zaczęli się ostrzeliwać, przy czym jeden ze strażników niemieckich został ranny i w „obronie własnej” strzelił do komisarza Liśkiewicza, raniąc go ciężko w brzuch.
Ta wersja była znacznie bliższa prawdy, ale nie zawierała kluczowej informacji. Biedrzyński i Liśkiewicz padli bowiem ofiarą starannie przygotowanej prowokacji, której celem było ukazanie „niebezpieczeństwa polskiego szpiegostwa”. Dodatkowo głośna sprawa miała odstraszyć potencjalnych zdrajców chcących podjąć współpracę z polskim wywiadem.
Zachowali się jak amatorzy
Andrzej Brzeziecki w książce pt. Wielka gra majora Żychonia. As wywiadu kontra Rzesza podaje, że wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej. Do związanego od wielu lat z polskim wywiadem Biedrzyńskiego zgłosił się na początku 1930 roku „niejaki Bruno Fude, niemiecki rolnik mieszkający po polskiej stronie granicy”.
Reklama
Mężczyzna, który służył swego czasu w kajzerowskiej policji „zaoferował funkcjonariuszom Straży Granicznej współpracę. Opowiedział, że jeden z jego znajomych pograniczników niemieckich ma do sprzedania jakieś tajemnice państwowe”. Chcący zapunktować u przełożonych oficer nie zamierzał przepuścić takiej okazji i złapał haczyk. Jak czytamy w książce Brzezieckiego nocą 24 maja komisarz wraz ze swoim podkomendnym:
(…) zjawił się w umówionym miejscu, przy samej granicy polsko-niemieckiej. Tam oferent zaczął ich przekonywać, by przekroczyli granicę, gdyż chce dokonać transakcji w pobliskiej budce paszportowej niemieckiej straży granicznej. Niestety, nawet jeśli Polacy mieli złe przeczucia, zlekceważyli je.
I tak dwóch polskich funkcjonariuszy wtargnęło nocą na niemieckie terytorium. Już samo to wystarczyłoby na mały skandal międzynarodowy. Co gorsza, obaj byli uzbrojeni, mieli też przy sobie obciążające papiery. Jak amatorzy.
Pożywka dla antypolskiej propagandy
Na miejscu okazało się, że rzekome cenne „tajemnice państwowe” to nieprzedstawiająca większej wartości maska przeciwgazowa. Zdenerwowany tym faktem Biedrzyński wręczył Niemcowi 150 złotych (równowartość niespełna tysiąc obecnych złotych) na poczet dalszej współpracy i opuścił budynek.
Reklama
Gdy Polacy znaleźli się na zewnątrz „rozpętało się piekło”. Za drzwiami czekali już mundurowi. Wywiązała się strzelanina, w której ciężko ranny został Liśkiewicz oraz jeden z Niemców.
Mimo że sprawa była jasna (przy Liśkiewiczu odkryto obciążające materiały wywiadowcze) władze w Warszawie domagały się powołania specjalnej mieszanej komisji, która zbadałaby zajście. Niemcy się na to zgodzili, ale ostatecznie każda ze stron pozostała przy swojej wersji.
Sam incydent przez kilka dni nie schodził z pierwszych stron gazet. Stał się również pożywką dla antypolskiej propagandy za naszą zachodnią granicą.
10 lat ciężkiego więzienia
Proces Biedrzyńskiego ruszył w styczniu 1931 roku przed Trybunałem Rzeszy w Lipsku. Oficera oskarżono o nielegalne przekroczenie granicy, posiadanie broni, szpiegostwo i usiłowanie zabójstwa. Wyrok – od którego nie było apelacji – zapadł po tygodniu. Pogranicznika uznano za winnego i skazano na 10 lat ciężkiego więzienia.
Polska strona rzecz jasna nie zamierzała porzucać swojego człowieka. Niemal natychmiast aresztowano Bruno Fudego. Miał posłużyć jako karta przetargowa. Zarzucono mu współpracę z niemieckim wywiadem i skazano na 11 lat odsiadki.
W wyniku rozmów prowadzonych w lipcu 1930 roku ustalono, że zarówno Biedrzyński, jak i i Fude zostaną ułaskawieni, a następnie dojdzie do ich wymiany. Później jednak Niemcy się z tego wycofali. Jeden z urzędników tamtejszego MSZ argumentował, że:
Reklama
(…) rola, jaką odegrał Fude w całej sprawie zajścia pod Opaleniem, była dość niejasną i władze wewnętrzne mają wątpliwości, czy Fude kierował się wyłącznie chęcią oddania usług Niemcom i czy wobec tego Niemcy mają w stosunku do niego moralny obowiązek dopomożenia mu.
Wymiana więźniów
W tej sytuacji Polacy dokonali kolejnych aresztowań. Jednym z zatrzymanych był urzędnik policji kryminalnej w górnośląskim Namslau (Namysłowie) Anton Preiss. Mężczyzna przypadkowo przekroczył polską granicę, sąd jednak uznał go za szpiega i skazał na 6 lat pobytu za kratkami.
Autor książki Wielka gra majora Żychonia. As wywiadu kontra Rzesza podaje, że „wkrótce polskie więzienia zapełniły się niemieckimi szpiegami i Berlin stał się bardziej skory do wymiany”. Doszło do niej po kolejnej turze rozmów „18 maja 1932 roku na dworcu kolejowym w Zbąszyniu, tradycyjnym miejscu wymiany szpiegów”.
Biedrzyńskiego – za którego oddano Fudego i Preissa – witano nad Wisłą jak prawdziwego bohatera. Jego historia miała jednak tragiczny epilog. Po zajęciu we wrześniu 1939 roku Kresów przez Sowietów został aresztowany, a następnie wiosną 1940 roku zamordowany strzałem w potylicę.
Reklama
Prawdziwa historia asa przedwojennego polskiego wywiadu
Bibliografia
- Andrzej Brzeziecki, Wielka gra majora Żychonia. As wywiadu kontra Rzesza, Kraków.
- „Ilustrowany Kuryer Codzienny” nr 139, 27 maja 1930.
- „Kurjer Poznański” nr 260, 7 czerwca 1930.
- Wojciech Skóra, Pomorski epizod konfrontacji polskich i niemieckich służb granicznych. Przebieg i skutki prowokacji pod Opaleniem 24 maja 1930 roku, [w:] 80 rocznica powstania Straży Granicznej II Rzeczypospolitej, t. II, red. A. Gosławska-Hrychorczuk, Warszawa-Kętrzyn 2008.
- „Żołnierz Polski” nr 24, 15 czerwca 1930.