Jej występ zbulwersował i jednocześnie zachwycił Paryż. Tej nocy narodziła się gwiazda Josephine Baker

Strona główna » Międzywojnie » Jej występ zbulwersował i jednocześnie zachwycił Paryż. Tej nocy narodziła się gwiazda Josephine Baker

Urodzona w Stanach Zjednoczonych Josephine Baker przeszła do historii, jako jedna z największych gwiazd francuskiej estrady. Chociaż rozpoznawalność zdobyła już w swojej ojczyźnie, to prawdziwą gwiazdą została dopiero nad Sekwaną. O jej pierwszym paryskim występie pisze Elżbieta Sieradzińska w książce pt. Serce w ogniu. Burzliwe życie Josephine Baker.

2 października 1925 roku. Godzina 21.30. Sala Théâtre des Champs-Elysées jest wypełniona po brzegi. Wśród widzów pisarz i poeta Blaise Cendrars i malarz Francis Picabia1. Kiedy po pierwszej części i antrakcie światła znowu gasną, zapada pełna wyczekiwania cisza.


Reklama


Kurtyna idzie w górę

Pierwsza kotara się rozsuwa. Po prawej stronie sceny – orkiestra. Czerwone marynarki świetnie kontrastują z dziełem Covarrubiasa – malowaną sylwetką czarnego mężczyzny tańczącego na parkiecie w biało-czarne kwadraty. Najpierw odzywa się werbel, dołącza bas i pianino. Muzyka narasta, ogromnieje, wreszcie kolejna kurtyna idzie w górę!

Oczom widzów ukazuje się tło sceny pierwszej: Mississippi Steamboat Race. W okamgnieniu scena zapełnia się tańczącymi kolorowymi postaciami w jaskrawych ubraniach i szalikach na głowach. Rozlega się głęboki mezzosopran Maud de Forrest. Po niej – stukot obcasów stepującego Louisa Douglasa: buty do stepowania z blaszkami z przodu i z tyłu pojawią się dopiero pięć lat później.

Théâtre des Champs-Élysées na zdjęciu z przełomu XIX i XX wieku (domena publiczna).
Théâtre des Champs-Élysées na zdjęciu z przełomu XIX i XX wieku (domena publiczna).

Dziewczyny tańczą i tańczą, ale gdzie są te czarne ślicznotki, takie jak ta na plakacie? Charles wie, jak budować napięcie. Nagle orkiestra zmienia rytm. Przy radosnych, synkopowanych, lekko zgiełkliwych dźwiękach dixielandowego Boodle-am-Shake pojawia się ona – dziewczyna z plakatu. W ogrodniczkach, z jedną nogawką uciętą nad kolanem, drugą – wysoko na udzie, z krótkimi włosami przyklejonymi do głowy i małym zadziorkiem na czole, na czworakach, z wypiętą pupą.

Co ona wyczynia? Wywija pięknymi smukłymi nogami, błyska śnieżnobiałymi zębami, robi śmieszne miny, przewraca oczami, śmieje się, bawi, kpi, prowokuje. Jest raczej klaunem, nie tancerką. Wydaje wysokie dźwięki, scatuje, uderza rękami o pośladki i wybija stopami rytm na deskach sceny. Cała jest ruchem, tańcem, eksploduje energią.

Raz jest tropikalnym ptakiem, małpką, wężem, panterą, kangurem. Skacze na drzewo, będące częścią dekoracji, udaje, że się nań wspina, wczepia pazurami i zjeżdża po konarze w dół. Z widowni dobiegają okrzyki zdumienia, podziwu, gwizdy, tupanie. Czegoś takiego paryska publiczność jeszcze nie widziała.

Josephine Baker tańcząca charlestona

Jakaś kobieta krzyczy: „Dość! Nie przyszliśmy tu po to, by oglądać coś takiego!”, ale przyjazny, aprobujący tumult przeważa. Josephine pochyla się i chwyta za kolana, które to łączą się, to rozdzielają. Jej dłonie pozostają pozornie nieruchome, ale tak naprawdę krzyżują się bezustannie. Wreszcie prostuje się, rytm jeszcze przyspiesza.


Reklama


Charleston! To jest charleston! Scena dobiega końca, Josephine robi piruet i w ślad za zespołem znika za kulisami. Zmiana dekoracji. Widzom ukazuje się ulica na Manhattanie i sprzedawca orzeszków ziemnych. To Sidney Bechet. Podnosi do ust klarnet i już płyną spokojne, zbolałe, pełne nostalgii i smutku dźwięki bluesa. Na scenie pojawia się para zakochanych – Marion Cook i Louis Douglas (w rzeczywistości byli małżeństwem).

Blues powoli milknie, tancerze znikają. Po kilku sekundach Louis powraca, a za nim Maud de Forrest i Josephine w przedostatniej scenie, zatytułowanej Louisiana Camp Meeting. Douglas nie idzie, nie tańczy: stepuje. Jego stopy wybijają rytm w tak oszałamiającym tempie, że oczom trudno wychwycić pojedynczy ruch.

Tekst stanowi fragment książki Elżbiety Sieradzińskiej pt. Serce w ogniu. Burzliwe życie Josephine Baker (Marginesy 2025).
Tekst stanowi fragment książki Elżbiety Sieradzińskiej pt. Serce w ogniu. Burzliwe życie Josephine Baker (Marginesy 2025).

Stepuje, nie zważając na dwie kłócące się zawzięcie kobiety. O co się kłócą? O niego oczywiście. Spektakl powoli zmierza do finału. Akcja przenosi się do nocnego klubu – jesteśmy w Charleston Cabaret. Kilka piosenek, jeszcze trochę stepowania i spektakl znowu zmienia charakter. Światła gasną. Muzyka milknie.

Nowy ideał

Zza kulis wyłania się postać. Czarny, dobrze zbudowany półnagi mężczyzna, jedynie z przepaską na biodrach i sznurami pereł na szyi. Wchodzi na scenę wolno, na muskularnych plecach niesie dziewczynę, tę śmieszkę z pierwszych scen przedstawienia. Ale ona nie ma już na sobie ogrodniczek, właściwie nie ma na sobie żadnego ubrania. Szok! Przewieszona przez plecy Joe Alexa Josephine jest prawie naga, jedynie między udami, wokół bioder i kostek ma pióra różowego flaminga. Piersi są całkowicie odsłonięte.


Reklama


Na środku sceny – w całkowitej ciszy – olbrzym zatrzymuje się i „obejmując ją mocno w talii długimi palcami […] [opuszcza] w powolnym młynku na deski, a ona [osuwa się] jak wspaniałe, zrzucone przez niego brzemię – w całkowitej ciszy. Niezapomniany, hebanowy posąg kobiety. […] To, co nastąpiło potem, było nieważne. Owe dwa wyraziste elementy [spektaklu] już zapadły w umysły i nie dadzą się zapomnieć: jej wspaniałe ciemne ciało to nowy ideał”.

Wiwaty mieszające się z gwizdami

Głębokie, miarowe dudnienie bębna. Zgrabna pupa Josephine podryguje w stronę mężczyzny, przyzywa, kusi. Alex jest postawny, wręcz pomnikowy, Josephine owija się wokół niego, pieści go, przyciąga, poddaje mu się, a potem go odpycha. W charlestonie w ruchu były jej nogi i ramiona, tu jedynie biodra, pośladki i brzuch.

Josephine Baker podczas jednego z występów (domena publiczna).
Josephine Baker podczas jednego z występów (domena publiczna).

Widownia patrzy na scenę jak ofiara zahipnotyzowana przez drapieżnika. Nie wiadomo, czy z oburzenia, czy zdumienia i zachwytu. Bez wątpienia żeńska część publiczności jest zszokowana, za to w pełnym zachwytu stuporze zastygli panowie, niektórzy zasłaniają sobie oczy, ale sprytnie zerkają na scenę między palcami. Na deski, jak to w nocnym klubie, wchodzą inne tańczące pary, bokiem przemyka kelner – stepujący Louis, ale publiczność patrzy tylko na tych dwoje.

Alex chwyta Josephine za biodra, unosi ją wysoko nad głowę. Jej skóra błyszczy w blasku jupiterów, całe ciało jeszcze drży z emocji, wreszcie nieruchomieje. Koniec. Przez chwilę na widowni Théâtre des Champs-Elysées zapada absolutna cisza. A potem krzyki, brawa i wiwaty mieszają się z gwizdami i okrzykami oburzenia.


Reklama


Po twarzach muzyków ścieka pot. Josie ucieka za kulisy, wyczerpana pada na ziemię. Kątem oka spogląda na dyrektora, a ten ma minę, jakby mówił: „No cóż, moja mała, jutro trzeba będzie się stąd wynieść”. Cały zespół myśli podobnie: kompletna katastrofa. „Było mi strasznie żal – wyzna później Josephine – zdążyłam już pokochać Paryż”.

Triumf czy skandal?

A Paryż? Jest zszokowany, oniemiały i zbulwersowany, a jednocześnie olśniony, odurzony i uwiedziony. Triumf czy skandal? Jedno i drugie. Jeśli Daven i de Maré liczyli na to, że Murzyńska rewia, a zwłaszcza Baker wywoła sensację – to echa premiery przeszły ich najśmielsze oczekiwania. Ta Amerykanka jest jednocześnie, jak dziś opowiada jej syn, Brian Bouillon-Baker, zabawna, energetyczna i seksowna, a tego Paryż jeszcze nie widział.

Josephine Baker tańcząca charlestona (Stanisław Julian Ignacy Ostroróg/domena publiczna).
Josephine Baker tańcząca charlestona (Stanisław Julian Ignacy Ostroróg/domena publiczna).

W jeden dzień, a właściwie w jeden wieczór Baker stała się sławna. Następnego dnia po premierze do hotelu Fournet, w którym często spotykają się czarni muzycy, ściągają chyba wszyscy paryscy dziennikarze. Chcą tylko jednego: wywiadu z nową „królową nocy”. W prasie, czy to lekkiej, czy poważnej, pojawiają się pierwsze recenzje spektaklu. {Yvon Novy w poświęconym kulturze dzienniku „Comoedia” pisze:].

Co powiedzieć o Revue Nègre […]? – Objawienie? Tak, pod wieloma względami. Ta rozpusta, ta frenetyczna feeria barw; akrobatyczna epilepsja gestów, wijących się w halucynacyjnych spiralach, […] ten zawrotny ruch wyznaczany natrętnym, nieubłaganym rytmem, o zdumiewającej precyzji i metronomicznej regularności – nigdy dotąd nie osiągnęły takiej intensywności.


Reklama


Ale (…) jest jeden szczególny element tego sukcesu, który należy mocno podkreślić, bo rzadko udaje się go osiągnąć z taką biegłością. To ścisła współpraca i doskonała harmonia między wszystkimi uczestnikami – między muzykami a chórem, między zespołem a gwiazdami, między śpiewakami a tancerzami.

„Popis niezwykłej śmiałości”

W podobnym tonie wypowiada się redakcyjny kolega Novy’ego Gustave Fréjaville, ale skupia się przede wszystkim na osobie Baker:

Prawdziwą nowością tego widowiska okazuje się […] przede wszystkim spójność jego środków wyrazu, porywający rytm całości oraz silna osobowość wielu wykonawców – na czele z gwiazdą wieczoru, Joséphine Baker. […]

Josephine Baker na zdjęciu z przełomu lat 20. i 30. XX wieku (domena publiczna).
Josephine Baker na zdjęciu z przełomu lat 20. i 30. XX wieku (domena publiczna).

Jej „dziki taniec” to popis niezwykłej śmiałości: niemal naga, oddaje kokieterię i rozkosz całym ciałem – giętkim, napiętym, wstrząsanym spazmami i dreszczami – w bliskim fizycznym kontakcie z partnerem, Joe Alexem. Ten z kolei z niemal nieznośną intensywnością wyraża mroczną siłę pożądania, w sposób tragiczny i prowokujący zarazem.

W tym samym numerze „Comoedii” entuzjastycznie wypowiada się wielki autorytet w dziedzinie historii tańca i baletu, krytyk i erudyta André Levinson:


Reklama


To z niej – z jej wymuszonego drżenia, jej śmiałych wygięć, gwałtownych, frenetycznych ruchów – emanuje puls rytmu. Zdaje się narzucać swoją wolę zahipnotyzowanemu perkusiście, saksofoniście pochylonemu ku niej z napiętą uwagą.

Muzyka rodzi się z tańca – i cóż to za taniec… Niektóre pozy Miss Baker – wygięte plecy, wystające biodra, splecione i uniesione ramiona w fallicznym geście – przywołują cały prestiż jej wysokiej czarnoskórej sylwetki. Plastyczna wrażliwość rasy rzeźbiarzy i furie afrykańskiego Erosa obejmują nas. Naszym oczom ukazują się już nie zabawne tancerki, a Czarna Wenus, która prześladowała Baudelaire’a.

Josephine Baker na zdjęciu z początku lat 30. XX wieku (domena publiczna).
Josephine Baker na zdjęciu z początku lat 30. XX wieku (domena publiczna).

„The star is born!”

Oczarowany, by nie powiedzieć odurzony, Josephine wydaje się, o dziwo, Pierre de Régnier ze skrajnie prawicowego tygodnika „Candide”:

Jest straszna, czy zachwycająca, czy jest czarna, czy biała, czy ma włosy, czy jej czaszka jest pomalowana na czarno – nikt tego nie wie, nie ma czasu, by się dowiedzieć. Pojawia się i znika jak melodia one-stepu; to nie kobieta, to nie tancerka, lecz coś ekstrawaganckiego i ulotnego jak muzyka, jakby ektoplazma wszystkich dźwięków, które rozbrzmiewają…”.

Nie było miejsca, by nie krytykowano lub nie chwalono pod niebiosa tej małej, żywej jak iskra Josephine. Mówi się o niej w kawiarniach, w domach, na spacerze, wszyscy i wszędzie. Plotkują, podziwiają i pomstują. The star is born!

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Elżbiety Sieradzińskiej pt. Serce w ogniu. Burzliwe życie Josephine Baker (Marginesy 2025).

Poznaj burzliwe życie Josephine Baker

Autor
Elżbieta Sieradzińska

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.