„Matka udusiła 18-miesięczną córeczkę, aby nakarmić nią siebie i trójkę starszych dzieci” – podano w raporcie NKWD. „Bezrobotny zamordował siekierą babcię, po czym ugotował i zjadł jej wątrobę oraz płuca” – brzmiało inne doniesienie. Podobnych były setki.
Blokada Leningradu (czyli obecnego Petersburga) przez Wehrmacht trwała od 8 września 1941 aż do 27 stycznia 1944 roku. Po stronie sowieckiej pochłonęła zatrważającą liczbę przeszło miliona ofiar cywilnych.
Reklama
Lata głodu
Trwające 2,5 roku oblężenie sprawiło, że w mieście panował nieustanny głód. Dwie trzecie ludności dostawało głodową rację żywnościową na poziomie 125 gramów chleba, czyli trzech cieniutkich kromek.
Dzienna racja miała dostarczać im 460 kalorii, jednak kalorie te istniały tylko na papierze. W rzeczywistości, przez dodawanie do chleba różnych zapychaczy, o których strach nawet pomyśleć, jego wartość odżywcza spadała do jakichś 300 kalorii, czyli niewielkiego ułamka dziennego zapotrzebowania na energię.
Snujący się jak cienie mieszkańcy niegdyś dumnej stolicy carów, byli wyczerpani do granic możliwości. Ich ludzkie odruchy zostały niemal zupełnie stłumione. Byli do reszty odarci z sił i godności.
Zwabiła w pułapkę trójkę dzieci
W tych upiornych warunkach nawet trupy zalegające na ulicach metropolii zaczęto postrzegać jako… marnujące się źródło mięsa. W oblężonym Leningradzie do aktów kanibalizmu dochodziło regularnie, wręcz nagminnie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Kanibalizm podczas pierwszej krucjaty. Dlaczego krzyżowcy pożerali muzułmanów?Poetka Olga Bergholc, zamknięta w mieście z milionami innych nieszczęśników, relacjonowała:
Niedawno Prendel powiedział nam, że wzrasta liczba przypadków zjadania martwych ciał. W maju [1942 roku] w jego szpitalu odnotowano piętnaście takich przypadków, w porównaniu z jedenastoma z kwietnia.
Reklama
Musiał wówczas − i wciąż musi − wydawać opinię specjalisty co do tego, czy kanibale są odpowiedzialni za swoje czyny. Kanibalizm − to fakt. Powiedział nam o pewnej parze kanibali, która najpierw zjadła małe ciałko swojego dziecka, a następnie zwabiła w pułapkę trójkę kolejnych dzieci, po czym zabiła je i zjadła […].
Zamordował i zjadł współlokatora
Na terenie miasta coraz częściej znajdowano okaleczone zwłoki, które pozbawiono łydek lub pośladów; ewentualnie takie, które nosiły ślady obgryzania.
Anna Reid, autorka książki Leningrad. Tragedia oblężonego miasta, wymienia w oparciu o raporty NKWD:
Pewna matka udusiła osiemnastomiesięczną córeczkę, aby nakarmić nią siebie i trójkę starszych dzieci.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jakiś dwudziestosześciolatek, zwolniony z fabryki opon zamordował i zjadł swojego osiemnastoletniego współlokatora. (…)
Bezrobotny osiemnastolatek zamordował siekierą babcię, po czym ugotował i zjadł jej wątrobę oraz płuca.
Reklama
Także jego ciało wykorzystano do zjedzenia
W najgorszej sytuacji znaleźli się uczniowie leningradzkich szkół pochodzący spoza miasta. Odcięci od wsparcia rodzin, które znalazły się poza pętlą duszącą miasto, zdani byli na łaskę i niełaskę dyrektorów placówek oświatowych. Jak pisze Anna Reid:
W Szkole Zawodowej numer 39 przy ulicy Mochowej uczniowie pozostawieni byli sami sobie. Nie mieli żadnego nadzoru, a w grudniu nie wydano im także żadnych kartek na żywność.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Niemcy zgotowali im piekło na ziemi. Więźniowie, aby przetrwać zjadali się nawzajemPrzez cały grudzień jedli mięso wyłapywanych i zabijanych kotów i psów. 24 grudnia uczeń Ch. zmarł z niedożywienia, a jego ciało zostało częściowo wykorzystane przez pozostałych uczniów jako pokarm.
27 grudnia zmarł drugi uczeń W. i także jego ciało wykorzystano do zjedzenia. Jedenastu ludzi aresztowano za kanibalizm, wszyscy przyznali się do winy.
Odkrawała kawałek po kawałku
W języku rosyjskim istnieją dwa określenia na spożywanie ludzkiego mięsa, które można przełożyć na język polski jako trupożerstwo i ludożerstwo. Mają one zbliżone, ale jednak odmienne definicje.
Pierwsze oznacza pożywianie się martwymi, natomiast drugie – mordowanie ludzi i zjadanie własnych ofiar. O ile trupożestwo w konającej metropolii traktowano względnie łagodnie, o tyle karą za ludożerstwo była śmierć.
Na morderstwie w celu pożarcia ofiary przyłapano na przykład fabryczną sprzątaczkę, o której wspomniała niejaka Olga Grieczina. Starsza pani budziła sympatię, wszyscy zwracali się do niej poufale „ciociu Nastio”. Pewnego dnia zniknęła jednak, a po zakładzie rozniosła się wieść, że ją rozstrzelano:
Zjadła swoją córkę − ukryła ją pod łóżkiem i odkrawała kawałek po kawałku. Zastrzeliła ją milicja. W tych dniach nie staje się przed sądem.
Reklama
Podobne historie można mnożyć. Oddają one grozę sytuacji, ale nie skalę zjawiska. Ta zaś była ogromna. Tylko w przeciągu kilkunastu miesięcy, do grudnia 1942 roku, w Leningradzie i okolicach aresztowanych zostało łącznie ponad dwa tysiące kanibali. Ilu jednak zginęło bez procesu? Ilu nigdy nie złapano?
Bibliografia
- Reid A., Leningrad. Tragedia oblężonego miasta, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.
- Kirschenbaum L.A., The Legacy of the Siege of Leningrad, 1941–1995: Myth, Memories, and Monuments, Cambridge University Press 2006.
- Jones M., Leningrad. State of Siege, John Murray Publishers Ltd 2008.