Jeśli nie dacie mi rozwodu, to abdykuję! Albo się zabiję! Zygmunt August nie przebierał w słowach. Był gotów powiedzieć cokolwiek, byle tylko pozbyć się budzącej w nim wstręt żony. Nuncjusz apostolski Franciszek Commendone był na to przygotowany. Doskonale znał skłonność polskiego króla do przesady i pozoranctwa. Przewidział nawet, że ten może powołać się na przykład Anglii i zagrozić przejściem na protestantyzm.
Commendone uderzył pierwszy. Przestrzegł władcę, że chyba nie chce skończyć tak samo jak Henryk VIII Tudor. „Jemu przyniosło to tylko zgryzoty, nieustanne żonobójstwa, coraz to nowsze bezwstydne śluby, katowskim toporem zrywane!” – przypominał wysłannik papieża.
Reklama
Liczył, że uda mu się przemówić do rozsądku i godności monarchy. Zupełnie nie docenił tego, jak bardzo Zygmunt August jest zdesperowany. Był rok 1565, a ostatni Jagiellon od przeszło dekady był w związku z kobietą, którą gardził.
Najbardziej niechciana żona
Polski król w ogóle nie chciał żenić się z Katarzyną Habsburżanką. Przedstawicielka domu austriackiego była rodzoną siostrą jego pierwszej małżonki – niekochanej, a poza tym obarczonej epilepsją i obdarzonej bardzo słabym zdrowiem Elżbiety.
Syn Bony Sforzy obawiał się, że związek z jeszcze jedną Rakuszanką okaże się równie nieudany. Nie docenił jednak determinacji Wiednia oraz… intryganctwa Radziwiłłów.
W 1553 roku Zygmunt August wysłał na dwór habsburski swojego zaufanego doradcę Mikołaja Radziwiłła Czarnego. Poinstruował posła, by ten prowadził wyłącznie pozorowane negocjacje na temat możliwego małżeństwa, a prawdziwe działania podjął na innych dworach. Zarazem jednak ufał Czarnemu tak bardzo, że oficjalnie w żaden sposób nie ograniczył zakresu jego uprawnień. I Radziwiłł postanowił z tego skorzystać.
Reklama
Przekupiony dyplomata dopiął wszystkie formalne szczegóły, a nawet podpisał kontrakt małżeński. Zanim Zygmunt August dowiedział się o czymkolwiek, został już „przez pośrednika” mężem Katarzyny. Było zbyt późno na protesty. Monarcha mógł tylko robić dobrą minę do złej gry i z nieszczerym uśmiechem powitać w Krakowie nową małżonkę.
Sielanka i płacz
Dwudziestoletnia Katarzyna okazała się kobietą zupełnie inną od swojej nieżyjącej siostry. Była ambitna, wygadana, przejawiała polityczne talenty. Dla Zygmunta Augusta nic z tego nie miało jednak znaczenia. Oczekiwał od żony tylko jednego: urodzenia syna.
Po weselu na prawie cztery miesiące zaszył się z nią w swojej ulubionej rezydencji myśliwskiej w Knyszynie. Habsburscy agenci donosili, że pomiędzy parą młodą trwa najprawdziwsza sielanka. I rzeczywiście, dopóki Zygmunt August zachowywał nadzieję na przedłużenie rodu, jego postawie wobec małżonki niczego nie można było zarzucić. Katarzyna nie zachodziła jednak w ciążę, a król – nie słynął z cierpliwości.
Nie minęło wiele czasu, a historia zaczęła się powtarzać. Już na wiosnę 1554 roku jeden ze współpracowników Mikołaja Czarnego doniósł mu w poufnym liście, że młoda królowa żyje w „wielkim smutku”, „ustawicznie płacze” i cierpi na chroniczną bezsenność. Paraliżował ją strach o własną przyszłość i o losy małżeństwa.
Zygmunt August nie próbował jej pocieszać. Przeciwnie – zmusił żonę do wyjazdu do Wilna i ograniczył do minimum jej kontakty z otoczeniem. Ich pożycie uległo ostatecznemu rozpadowi po dziwnej historii, do której doszło właśnie w 1554 roku.
Spisek czy ciąża urojona?
Ogłoszono, że Katarzyna jest w ciąży. Dwór opanowała powszechna radość, sam król też zaczął na nowo zwracać uwagę na Habsburżankę. Dziecko jednak się nie urodziło. Być może doszło do poronienia, a może raczej – żadnej ciąży nie było.
Dziesięć lat później Zygmunt August zwierzy się nuncjuszowi apostolskiemu Franciszkowi Commendone, że między nim a Katarzyną nigdy nie pojawił się „pociąg krwi”, ale on i tak sumiennie wypełniał swoje małżeńskie obowiązki i okazywał żonie należny respekt. Miało się to zmienić dopiero na skutek jej wielkiego oszustwa.
Reklama
Według króla ciąża była pozorowana, a Habsburżanka zamierzała sprezentować Jagiellonowi cudze niemowlę jako własne. Taki spisek albo był aktem gigantycznej głupoty (bo w warunkach życia dworskiego tajemnica musiała wyjść na jaw), albo w ogóle do niego nie doszło.
Można szukać różnych wyjaśnień zagadkowej sytuacji. Katarzyna wiodła niemalże klasztorny żywot, a w każdej chwili dnia i nocy przypominano jej, że jedynym celem jej egzystencji jest przedłużenie rodu.
Niewykluczone, że zaszła w ciążę urojoną. Dzisiaj jest to zaburzenie niezwykle rzadkie, jednak jeszcze w pierwszej połowie XX wieku występowało nawet u jednej kobiety na dwieście pięćdziesiąt ciężarnych.
Siłą rzeczy ciąża rzekoma nie mogła się zakończyć rozwiązaniem. Istnieją też prostsze odpowiedzi. Niewykluczone, że Katarzyna zaszła w ciążę z innym mężczyzną lub poroniła – i dopiero Zygmunt August stworzył opowieść o jej rzekomym spisku, by skompromitować żonę w oczach otoczenia.
Reklama
Jakkolwiek było, Katarzyna podzieliła los Elżbiety – jako skazana na samotność i pogardę malowana królowa. Tylko epilog historii okazał się inny.
„Z nienawiści do Polski postarała się o poronienie”
Na polskim dworze kolportowano między innym wersję, według której Katarzyna Habsburżanka „z nienawiści do Polski postarała się o poronienie”. Ochoczo powtarzał ją prymas Jakub Uchański, ale bardzo możliwe, że w którymś momencie uwierzył w nią także Zygmunt August. Przede wszystkim był zaś przekonany, że to przebiegli Habsburgowie uknuli intrygę mającą na celu wytępienie dynastii Jagiellonów.
Celowo podsyłali mu żony chore, brzydkie, mało płodne i obciążone epilepsją. Nie dał się przekonać żadnymi argumentami.
Zapomniał, że ślub z Elżbietą został zaplanowany, gdy jeszcze byli dziećmi. Ignorował fakt, że matką obu Habsburżanek była Jagiellonka i ukochana siostrzenica jego własnego ojca. Puścił mimo uszu przypomnienia, że to jego zausznik Mikołaj Czarny ukartował ślub z Katarzyną. Był równie uparty i zacietrzewiony jak wtedy, gdy oskarżał Bonę o zabicie Barbary Radziwiłłówny.
Widział tylko jedno wyjście z sytuacji. Skoncentrował wszystkie swoje wysiłki na pozbyciu się żony.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Poczęstował ją wiśniami
Wprowadził na dworze Katarzyny ścisłą kontrolę i inwigilację. Uprzykrzał jej każdy dzień życia i uniemożliwiał jakąkolwiek niezależną działalność. Poniżał ją przy dowolnej okazji. Jednocześnie bombardował Kościół żądaniami.
Nuncjuszowi wyjaśniał w roku 1565, że „czuje do Katarzyny nieprzezwyciężony wstręt, bo uważa związek z siostrą byłej żony za niemoralny i kazirodczy”. Podkreślał, że „łatwiej mu będzie wyrzec się tronu i życia, niż dłużej dźwigać to jarzmo”.
Reklama
Kiedy petycje nie przyniosły efektu postanowił przynajmniej przepędzić żonę z kraju. Z tym nie było żadnego problemu. 8 października 1566 roku Katarzyna wyjechała do Wiednia.
Wystarczyło, że opuściła Polskę, a wielki kamień spadł jej z serca. Dotąd dzień w dzień obawiała się zamachu. Niewiele wcześniej zdarzyło się, że marszałek jej własnego dworu, wybrany przez Zygmunta Augusta Gabriel Grabowiecki, poczęstował ją wiśniami.
Zjadła ledwie kilka. Momentalnie zaczęła zwijać się z bólu, dostała wysokiej gorączki i ciężkich dolegliwości gastrycznych. O mało nie wyzionęła ducha pośród wymiotów i biegunki. Lekarz orzekł: to było otrucie.
****
Tragiczną i zapomnianą historię Katarzyny Habsburżanki opisałem w książce Damy złotego wieku. Jej nowe wydanie niedawno trafiło do sprzedaży (Wydawnictwo Literackie 2021). Do kupienia na Empik.com.
Pełna bibliografia, na której się opierałem znajduje się w książce.