„Kazia zginęła za męża”. Bolesna relacja kuzynki Polki zamordowanej przez siepaczy z NKWD

Strona główna » Historia najnowsza » „Kazia zginęła za męża”. Bolesna relacja kuzynki Polki zamordowanej przez siepaczy z NKWD

Kazimiera Dobrowolska była jedną z 27 kobiet aresztowanych w czasie Obławy Augustowskiej. Zdaniem jej kuzynki, Heleny Wasilczyk, młoda kobieta nie miała nic wspólnego z podziemiem. NKWD przyszło po jej męża, ten jednak uciekł przez okno, zostawiając Kazię na pastwę Sowietów. Czy faktycznie tak było?

– Tak wyglądała Kazia Dobrowolska.

Jej osiemdziesięciodziewięcioletnia kuzynka Helena Dobrowolska, po mężu Wasilczyk, przynosi niewielką fotografię. Na archiwalnym przedwojennym zdjęciu stoją trzy osoby: z prawej strony Kazia Dobrowolska, z lewej jej kuzynka Lodzia Dobrowolska, a w środku ich kolega w mundurze pani Helena nie pamięta już, jak się nazywał.


Reklama


„Miała dwadzieścia sześć lat, kiedy ją zabrali”

Ale pamięta, że Kaziabyła dziewczyną ładną i pogodną, co zresztą widać na fotografii, starszą od niej o dziewięć lat – ona urodziła się w 1928, a Kazia w 1919 roku, w pobliskiej wsi Gruszki. Jej ojciec, Władysław Olszewski, był tam gajowym. Kazia z domu Olszewska wychowała się więc w gajówce. I wyszła za mąż za gajowego – za Kazimierza Dobrowolskiego z Płaskiej. (…)

Wieś Płaska leży w samym sercu Puszczy Augustowskiej. Jest jedną z sześciu gmin w powiecie augustowskim, ale zajmuje prawie jedną czwartą jego powierzchni. Aż 82 procent terenu gminy stanowią lasy, a 10 procent jeziora (Gorczyckie, Orlewo, Paniewo, Krzywe, Mikaszewo i inne), kanały (głównie Augustowski) oraz rzeki i strumyki (przede wszystkim Czarna Hańcza).

Helena Wasilczyk była młodsza o dziewięć lat od swojej kuzynki. Zdjęcie z książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27 (Fundacja Historia i Kultura 2020).

Helena Wasilczyk przyszła do sąsiadki, Klementyny Szmyt, w letnim kapeluszu. Szczuplutka, drobna, w okularach. Przeżyła wojnę, dwie okupacje: sowiecką i niemiecką, wczesne sieroctwo i powojenną biedę. Uratowało ją krawiectwo: przy maszynie do szycia przeżyła ponad dwadzieścia lat.

Dziś doczekała 1300 złotych emerytury, mieszka sama i nareszcie czuje się dobrze. Chwali czyste puszczańskie powietrze, dobrą wodę, warzywek sama trochę uprawi. Tak można żyć… Opowiada z przejęciem:

<strong>Przeczytaj też:</strong> Największa komunistyczna zbrodnia w powojennej Polsce. Zamordowano nawet do 2000 ludzi

– Kazia miała dwadzieścia sześć lat, kiedy ją zabrali. Małżeństwem z Kaziem Dobrowolskim byli zaledwie kilka lat, nie mieli jeszcze dzieci. Żyli szczęśliwie. Kazia nie była w AK, tylko jej mąż. Kazia zginęła za męża.

„Była miła, otwarta, rozmowna”

Jej zdaniem Kazia zajmowała się tylko domem i przydzielonym mężowi gospodarstwem przy gajówce Mały Borek, gdzie mieszkali. Nie miała czasu angażować się w działalność podziemną.


Reklama


– Każdy gajowy, leśniczy czy nadleśniczy miał w umowie o pracę przydzielony również deputat ziemi, którą mógł uprawiać. Gdyby nie te deputaty, rodziny leśników powymierałyby z głodu. Zarobki w leśnictwie były kiedyś bardzo małe – dorzuca cicho sąsiadka pani Heleny, Klementyna Szmyt. Siedzimy w jej ogrodzie.

Mocno pochylona, spracowana, rocznik 1929. Mówi cichym, ledwie słyszalnym głosem. Jej mąż też był leśnikiem, przez pewien czas mieszkała z nim w Nowince i harowała „jak dziki wół” na jego deputatowej ziemi. Chowała krowy, kury oraz inne domowe zwierzęta i ptactwo, uprawiała warzywa. Znała Kazię Dobrowolską, która była od niej o dziesięć lat starsza.

– Była miła, otwarta, rozmowna – wspomina pani Klementyna.

Artykuł stanowi fragment książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27  (Fundacja Historia i Kultura 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27 (Fundacja Historia i Kultura 2020).

Pochodzi z wielopokoleniowej rodziny leśników: leśnikiem był nie tylko jej mąż, lecz także dziadek, ojciec, brat. Leśnictwo to podstawowy zawód w Puszczy Augustowskiej. Obydwie seniorki starają się opowiedzieć, „jak to z Kazią było”, mimo iż w ich wieku nie jest to takie proste…

„Wyskoczył przez okno i ukrył się w lesie”

– Kiedy Kazimierz Dobrowolski, gajowy działający w Armii Krajowej, zobaczył nocą, że pod gajówkę w Małym Borku zajeżdżają enkawudziści, wyskoczył przez okno i ukrył się w lesie. Kazia została w domu sama i to ją zabrali.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Zupełnie inaczej relacjonował natomiast aresztowanie swojej żony Kazimierz Dobrowolski, który zeznawał w Sądzie Powiatowym w Augustowie: „[…] byłem przy pracy, żony nie zastałem w domu – widziano ją wiezioną w taksówce przez żołnierzy radzieckich […]. Było to 15 lipca 1945 roku”.

Seniorki kontynuują opowieść:

– Z naszej wioski aresztowali wtedy kilkunastu. Zabierali z listy, sporządzonej podobno przez Jana Szostaka. Najpierw trzymali ich w stodole Godlewskich w Płaskiej albo w stodole i piwnicy Wernera w Paniewie. Stamtąd wywieźli dalej, nie wiadomo gdzie.


Reklama


Wszystko przez zdrajców. Najgorszy był Jan Szostak, były akowiec, potem enkawudowski  bandzior. Wydawał ludzi, pastwił się i maltretował swoich. Tacy jak on donieśli nawet, gdzie Kazimierz Dobrowolski schował dokumentację podziemia. NKWD znalazło ją dokładnie tam, gdzie była schowana – w gnoju w chlewiku Dobrowolskich w Płaskiej. Sowieci zabrali ją i wszystko już wiedzieli o partyzantach z Puszczy.

Z gajówki został tylko fundament

Klementyna Szmyt jest starszą o osiemnaście lat siostrą mieszkającego naprzeciwko wieloletniego nadleśniczego Nadleśnictwa w Płaskiej, Jana Zubkiewicza, od czterech lat emerytowanego. (…)

Kazia Dobrowolska na fotografii wykonanej jeszcze przed II wojną światową.
Kazia Dobrowolska na fotografii wykonanej jeszcze przed II wojną światową. Zdjęcie z książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27 (Fundacja Historia i Kultura 2020).

Jedziemy z Janem Zubkiewiczem do zakątka Puszczy Augustowskiej, jakim jest Mały Borek, gdzie była gajówka, w której mieszkali Kazimierz  i  Kazimiera  Dobrowolscy,  siedem  kilometrów w głąb. (…)

Gajówka w Małym Borku, siedem kilometrów od Płaskiej, już nie istnieje. Została rozebrana w latach siedemdziesiątych. Na leśnej polanie, niegdyś uprawnej, stoi jeszcze niemy świadek tamtych wydarzeń – drewniana stodółka, wykorzystywana już tylko przez służby łowieckie do przetrzymywania karmy dla zwierzyny.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Armia Krajowa w komunistycznej propagandzie. Tak indoktrynowano polskich żołnierzy tuż po II wojnie światowej

W miejscu dawnej gajówki, skąd w lipcu 1945 roku Sowieci zabrali Kazię Dobrowolską, rosną chaszcze. Tu stąpała młoda Kazia ze swoim mężem gajowym. Tu uprawiała leśną ziemię, zbierała warzywa i owoce, robiła konfitury i zapasy na zimę, tu kisiła kapustę i ogórki, tutaj hodowała kury i inne zwierzęta.

Obok płynęła rzeczka, niestety po peerelowskich melioracjach wyschnięta. Sielskie, ciche i urocze miejsce po jeszcze carskiej gajówce obecnie dziczeje. Mały Borek został rezerwatem.


Reklama


– Drewniana gajówka stała dokładnie tam, gdzie rosną te modrzewie i tawułki. Należała do Nadleśnictwa Płaska. – Jan Zubkiewicz wskazuje jej fundamenty. Ocalał jeszcze dół po piwnicy. – Prawdopodobnie gdzieś tutaj zostały zakopane dokumenty oddziału partyzanckiego „Groma”. Poszukiwania naszego Stowarzyszenia „Leśni” nie przyniosły jednak rezultatu.

„Opiekowała się dokumentacją AK”

O tym, że Kazia Dobrowolska prowadziła dokumentację oddziału partyzanckiego AKO, dowodzonego przez sierżanta Władysława Stefanowskiego „Groma”, wspomina w książce Obława Augustowska żołnierz tego oddziału, Marian Tananis ps. „Murka”:

Tananis nigdy też nie zapomni Kazi Dobrowolskiej (zwiadowcy z nią współpracowali), łączniczki „Groma”, żony Kazimierza – przedwojennego podoficera łączności. Opiekowała się dokumentacją AK. Więziono ją, bardzo pobitą, w stodole Wernera. Potem przepadła bez wieści.

Jan Zubkiewicz, i stodoła w Małym Borku pamiętająca Obławę Augustowską
Jan Zubkiewicz i stodoła w Małym Borku pamiętająca Obławę Augustowską. Zdjęcie z książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27 (Fundacja Historia i Kultura 2020).

Zlikwidowali ją, podobnie jak skatowanego tam syna leśniczego Fabiana Stefanowskiego czy Eugeniusza Hańczuka oraz wielu innych. Tak skutecznie, że do dziś nikt nie wie, gdzie są ich kości. Mimo iż Kazimierz Dobrowolski szukał żony przez całe życie. Podobnie jak rodziny innych zaginionych.

– U Wernera, jak opowiadali mi ocaleni, Sowieci ukrywali „Brzozę”. Pomagał im w identyfikacji żołnierzy polskiego podziemia (…).

<strong>Przeczytaj też:</strong> Tak Wojciech Jaruzelski chciał się pozbyć opozycjonistów z kraju. Przykład wziął z Fidela Castro

„Gwałcili ją wszyscy, każdy, kto chciał”

W puszczańskiej głuszy Małego Borku, nieopodal gajówki, z której zabrano Kazię Dobrowolską, stoi leśniczówka, też należąca do nadleśnictwa Płaska. Mieszkał w niej wówczas leśniczy Antoni Stefanowski, również działacz podziemia.

W leśniczówce tej samej lipcowej nocy rozegrała się kolejna tragedia. Również o niej wspomina Marian Tananis w Obławie Augustowskiej:


Reklama


(…) Bicie, terroryzowanie, gwałty i tortury to była normalna praktyka w czasie Obławy lipcowej. Na przykład żona jednego z leśniczych, którą Tananis doskonale znał i rozmawiał po tragedii, została zgwałcona w Małym Borku przez kilkunastu czerwonoarmistów. Na oczach męża.

Gwałcili ją wszyscy, każdy, kto chciał, na zdjętych od stodoły drzwiach. Aż straciła przytomność. Obudziła się naga, we krwi, wśród much. Potem nie chciała żyć… Wychudła i niedługo zmarła (…).

Artykuł stanowi fragment książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27  (Fundacja Historia i Kultura 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27 (Fundacja Historia i Kultura 2020).

„Siedział ukryty w wykopanym w ziemi schronie”

Nadleśniczy Jan Zubkiewicz potwierdza fakt, że tej samej nocy enkawudziści zabrali żonę gajowego Kazię Dobrowolską, a leśniczynę zgwałcili. Ale prostuje nieco przekaz Mariana Tananisa:

– Leśniczy Antoni Stefanowski nie mógł widzieć gwałcenia swojej żony. Mógł co najwyżej słyszeć rozmowy czy krzyki, gdyż siedział ukryty w wykopanym w ziemi schronie niedaleko leśniczówki. Chował się tam razem z Kazimierzem Dobrowolskim.


Reklama


Na pewno nie spodziewali się takiego barbarzyństwa ze strony wyzwolicieli. Nie podejrzewali, że Sowieci, którzy pomagali im w podziemnej walce z Niemcami, będą tak potwornie mścić się na ich kobietach. To był dramat całej okolicy.

Pojawiają się pytania: czy gajowy Dobrowolski i leśniczy Stefanowski nie słyszeli o gwałtach czerwonoarmistów na polskich kobietach? Czy nie wiedzieli, że żony czy dziewczyny żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego ginęły z rąk „sowieckich wyzwolicieli” jako „bandyckie dziwki” czy „bandyckie ścierwa”?

Kazimierz Dobrowolski na fotografii z lat 60. XX wieku.
Kazimierz Dobrowolski na fotografii z lat 60. XX wieku. Zdjęcie z książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27 (Fundacja Historia i Kultura 2020).

Budzi to mieszane uczucia

Z drugiej strony, obydwaj pracowali, działali w konspiracji, musieli bywać w terenie, mieli obowiązki zawodowe… Nie mogli przecież być zawsze i wszędzie z żonami. Może nie spodziewali się, że wrogowie znajdą ich domostwa w puszczańskiej głuszy? W każdym razie scena, kiedy mężczyźni przebywają w ukryciu, a Sowieci pastwią się nad ich kobietami, budzi mieszane uczucia.

Gajowy Kazimierz Dobrowolski, zaprzysiężony w Armii Krajowej pod pseudonimem „Fog”, długo się ukrywał przed represjami NKWD. Nie udało mu się zwieść „polskich” służb urzędu bezpieczeństwa – odsiedział kilka lat w słynnym więzieniu we Wronkach.


Reklama


Długo szukał zabranej z leśniczówki Mały Borek żony Kazimiery, archiwistki oddziału „Groma”, która zgromadziła wszystkie akta tego oddziału, skutecznie je ukrywając (Tananis widział te dokumenty jeszcze na kilka dni przed Obławą; do dziś nie udało się ich znaleźć).

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Teresy Kaczorowskiej pod tytułem Było ich 27. Ukazała się ona w 2020 roku nakładem Fundacji Historia i Kultura.

Polecamy

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Teresa Kaczorowska
2 komentarze

 

Skomentuj taro Anuluj

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.