Hafty kaszubskie. Element ekspozycji w Kaszubskim Parku Etnograficznym

Kim są Kaszubi i czym jest mowa, którą się posługują? „W prawnej nomenklaturze nie było dla nich miejsca”

Strona główna » Historia najnowsza » Kim są Kaszubi i czym jest mowa, którą się posługują? „W prawnej nomenklaturze nie było dla nich miejsca”

„Wraz z demokracją przyszły nowe szanse dla Kaszubów i sprawy kaszubskiej” – pisze o sytuacji, jaka zapanowała po 1989 roku reporterka Stasia Budzisz. Bardziej otwarcie niż kiedykolwiek wcześniej można było zacząć pytać o to, kim są Kaszubi i jakie jest ich miejsce w społeczeństwie Rzeczpospolitej Polskiej. Odpowiedzi dla nikogo nie były jednak oczywiste. Nawet, a może przede wszystkim, dla samych zainteresowanych. Oto jak problem przedstawia autorka książki Welewetka.

W Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim spór ponownie przybierał na sile. Linia podziału była ta sama [co w latach PRL-u]: jedni chcieli, by Kaszuby były jak najbliżej Polski, służyły jej rozwojowi, nie wychylały się zbytnio i nie ściągały na siebie podejrzeń o potencjalny separatyzm. Drudzy chcieli wzmacniać kaszubską odrębność kulturową oraz językową, oczekiwali większej autonomii, nie w oderwaniu od Polski, ale na równych prawach. Ci drudzy byli w mniejszości. (…)


Reklama


W nowej rzeczywistości, Kaszubi musieli znaleźć swoją definicję, określić, kim są. Pracowali nad tym antropolodzy i socjolodzy, w tym profesor Brunon Synak, późniejszy prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Uznał, że najbardziej trafne będzie określenie Kaszubów mianem „grupy etnicznej” o podwójnej tożsamości: polskiej narodowej i kaszubskiej etnicznej.

Zwrócił uwagę, że w większości w pierwszej kolejności Kaszubi określają się Polakami. To ostrożna definicja, niedrażniąca i wyprzedzająca ewentualne oskarżenia o kaszubski separatyzm. Niemniej od 1991 roku Kaszubi mieli możliwość nauki kaszubskiego w szkołach, choć uważało się go jeszcze w polskim językoznawstwie za dialekt polszczyzny, od początku lat 90. mogli też prowadzić kaszubskie programy telewizyjne i radiowe.

Zjazd Kaszubów w Łebie. Rok 2005.
Zjazd Kaszubów w Łebie. Rok 2005 (fot. Marek Kwidziński, CC-BY-SA 2,5).

„Nie istniało takie pojęcie”

Rozpoczęły się także prace nad ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych, ale Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie niespecjalnie interesowało się tym procesem. Organizacja co prawda zgłaszała swoje uwagi do projektu ustawy, krytykowała zapis, który ograniczał się tylko do mniejszości i nie brał pod uwagę pojęcia „grupy etnicznej”, ale poza tym nie angażowała się aktywnie w proces. (…)

Prace nad ustawą trwały ponad dekadę, każdy kolejny rząd rozpoczynał je na nowo. Prawdziwego tempa nabrały dopiero w 2002 roku, kiedy Polska zaczynała dostosowywać swoje prawo do unijnego. Okazało się wtedy, że w projekcie ustawy nie było mowy o Kaszubach, podobnie jak nie wspominało się o nich w Konstytucji RP.


Reklama


Przyczyna była prosta: w prawnej nomenklaturze nie istniało pojęcie „grupy etnicznej” – była tylko „mniejszość”. Kaszubi zorientowali się, że nieuwzględnienie w akcie prawnym pozbawi ich nie tylko dotychczasowych uprawnień, ale także nie zapewni ochrony w strukturach Unii Europejskiej ani wsparcia finansowego. Wtedy zaczęli działać.

Chcieli być znowu w grze, ale w Zrzeszeniu ponownie nasilały się rozłamy. Część polonocentryczna nie zgadzała się na bycie mniejszością, część kaszubocentryczna nie miała nic przeciwko. Kłopot polegał na tym, że o tym, kim mają być Kaszubi, musieli zdecydować sami Kaszubi – jeśli tego nie zrobią, nie zostaną ujęci w ustawie.

Tekst stanowi fragment książki Stasi Budzisz pt. Welewetka. Jak znikają Kaszuby (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Brunon Synak, który w czasie ostatecznych prac nad ustawą pełnił funkcję prezesa Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, w autobiograficznej Mojej kaszubskiej stegnie wspominał: „Mniejszość w naszym kraju – czy tego chcemy czy nie – kojarzy się z grupą obcą w stosunku do polskiej narodowości”.

Odpowiedź odmowna

Prace nad ustawą dobiegały końca i trzeba było się zdecydować. W lutym 2002 roku Brunon Synak wysłał pismo do marszałka Sejmu RP, Marka Borowskiego, i określił stanowisko Kaszubów w sprawie projektu ustawy.

Napisał też do ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika oraz podsekretarza stanu MSWiA Zenona Kosiniaka-Kamysza list, w którym wyraził swoje zaniepokojenie, że ani w narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań, ani w raporcie polskiego rządu o realizacji Konwencji Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych nie uwzględnia się Kaszubów.

Zaznaczył, że media posługują się oficjalną listą, na której widnieje trzynaście mniejszości narodowych i etnicznych zamieszkujących Polskę, ale pomija się Kaszubów. Prosił też o umieszczenie na niniejszej liście społeczności kaszubskiej.


Reklama


W odpowiedzi dostał wiadomość, że „grupy etniczne” nie mogą się pojawić w oficjalnych dokumentach, ponieważ nie są terminem konstytucyjnym.

W lipcu Brunon Synak wystosował pismo do Przewodniczącej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, Genowefy Wiśniowskiej, i w imieniu Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego prosił o zwołanie posiedzenia Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych z udziałem reprezentantów ZK-P. Napisał w nim także, że ZK-P przesłało swoje stanowisko, w którym „dało wyraz, iż [Kaszubi chcą] być uznawani za mniejszość etniczną”.

„Dziś elity kaszubskie dokonują świadomego wyboru”

Udało się – 2 września 2002 roku przyszło oficjalne zaproszenie na posiedzenie Komisji. 10 września 2002 roku z Kaszub do Warszawy ruszyła czteroosobowa delegacja wybrana przez zarząd główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. (…)

Hafty kaszubskie. Element ekspozycji w Kaszubskim Parku Etnograficznym
Hafty kaszubskie. Element ekspozycji w Kaszubskim Parku Etnograficznym.

Mieli ze sobą przygotowane oficjalne stanowisko zarządu głównego. Zadeklarowali, że chcą być uznani za mniejszość etniczną. Z ust [wiceprezesa Zrzeszenia Artura] Jabłońskiego padły słowa:  

Pojęcie „mniejszość” w autoidentyfikacji Kaszubów wywoływało przez wiele lat negatywne reakcje, ponieważ mieszkając zawsze u siebie, Kaszubi nie czuli się mniejszością. Dziś jednak elity kaszubskie dokonują świadomego wyboru i przyjmują określenie „mniejszość etniczna”, ponieważ chcą być objęte polityką państwa polskiego. Chcemy, by ustawowe pojęcie mniejszości obejmowało także Kaszubów.

Na tę deklarację szybko zareagował Jerzy Szteliga, poseł SLD: – Przypomnę, że w trakcie kadencji Sejmu, która trwała w latach 1993–1997, Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych przestała interesować się losami społeczności kaszubskiej na wniosek władz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.


Reklama


Jabłoński potwierdził jego słowa i przyznał, że ZK-P pozwoliło sobie na pewne zaniedbania, ale od czasu zmiany władz organizacji ogląd na sprawę uległ zmianie. Poprosił o ponowne włącznie Kaszubów do dyskusji.

To sprowokowało kolejne pytania, tym razem ze strony posła LPR Jerzego Czerwińskiego, który nie rozumiał, z jakiego powodu status blisko stutysięcznej grupy osób ma zależeć od stosunku władz ZK-P do Komisji. Zaniepokoił go także fakt, że Kaszubi korzystają już z pomocy finansowej państwa, które wspiera rozwój edukacji i kultury. Uznał, że przyznanie jej statusu może okazać się niebezpieczne, bo będzie świadczyło „o wyższym stopniu wyalienowania z narodu polskiego”, zwłaszcza jeśli jest to zależne od aktualnego składu władzy ZK-P.

Obecny obszar występowania dialektów kaszubskich
Obszar występowania poszczególnych dialektów kaszubskich według Bernarda Sychty (ryc. Poznaniak; lic. CC-BY-SA 3,0).

Głos zabrał też przedstawiciel Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Przyznał, że Kaszubi nie są tylko grupą etniczną, ale także językową. Zauważył, że istniało niebezpieczeństwo wyłączenia Kaszubów spod ochrony ustawy, co nie wynikało ze złej woli Komisji Mniejszości, ale stosunku władz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Przypomniał, że Komisja kilkukrotnie proponowała przedstawicielom społeczności kaszubskiej spotkanie, ale władze ZK-P odmawiały. Podsumował, że status mniejszości etnicznej, o który starają się Kaszubi, „daje o wiele większe prawa i możliwości niż zapewnienie ochrony języka regionalnego”.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

„I wtedy zaczęło się piekło”

Kiedy po spotkaniu kaszubska delegacja wracała na Pomorze, w radiu Polska Agencja Prasowa podała, że Kaszubi złożyli wniosek o nadanie im statusu mniejszości etnicznej. – I wtedy zaczęło się piekło – wspomina Artur Jabłoński.

Na łamach „Dziennika Bałtyckiego” Mariusz Szmidka, Kaszuba, działacz i ówczesny zastępca redaktora naczelnego gazety, entuzjastycznie napisał, że „prawne uznanie Kaszubów za mniejszość etniczną jest prośbą o stwierdzenie stanu faktycznego”. Ale głos zginął w fali ostrej krytyki. (…)

Żadna mniejszość – tytułował wywiad z Andrzejem Arendtem, prezesem wejherowskiego oddziału ZK-P, „Gryf wejherowski”. Posypały się krytyczne wypowiedzi ze strony intelektualnej kaszubskiej elity.


Reklama


Profesor historii Gerard Labuda powiedział „Gazecie Wyborczej”: „Jestem stanowczo przeciwny! Kaszubi stanowią wspólnotę, ale kulturową. Sprowadzanie ich do roli mniejszości niepotrzebnie antagonizuje naród. To jakby przekreślenie całej wspaniałej, tysiącletniej spuścizny tego plemienia”.

„No i zaczęło się odkręcanie”

„Głos Wybrzeża” opublikował rozmowę z działaczem i publicystą Tadeuszem Bolduanem. Jej tytuł brzmiał: Kaszuby są Polską.

Kaszuby nie mają nic wspólnego z odrębnością polityczną, państwową, czy nie daj Boże, narodową. (…) Początek tym antagonizmom dało wprowadzanie pojęcia »język kaszubski«, które ukuto przecież całkiem niedawno. (…) Po co uczyć tak zwanego języka kaszubskiego w szkole? Delegacja, która pojechała na komisję sejmową, na pewno nie zjawiła się tam ot tak sobie, ale z upoważnienia Zarządu Głównego ZK-P.

Tekst stanowi fragment książki Stasi Budzisz pt. Welewetka. Jak znikają Kaszuby (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

– No i zaczęło się odkręcanie – wspomina Artur Jabłoński. – Synak nazwał nas „społecznością długiego trwania”. Tak przetrwaliśmy i komunę, i germanizację. I z tym się zgadzam, ale teraz, w demokratycznej Polsce, dlaczego w końcu nie możemy iść własną drogą? Przecież nie chodzi o odłączenie się od Polski, a o autonomię kulturową. Nie rozumiem, czego ci strażnicy status quo tak bronią i z jakiego powodu chcą być bardziej polscy od Polaków.

„To, co zrobił w Warszawie, to była samowolka”

– Moim zdaniem Zrzeszenie się przestraszyło – mówi Renata Mistarz. – Odżyły lęki, że naleci na nas prawica i oskarży o separatyzm. Samej zawieruchy też się przestraszyli i Synak zaczął się z tej decyzji wycofywać.


Reklama


Brunon Synak w swoich wspomnieniach skomentował tę sytuację słowami: „Na posiedzeniu Komisji przedstawiciele Zarządu Głównego ZK-P jednoznacznie opowiedzieli się – w zasadzie bez posiadanego do takiego stanowiska pełnomocnictwa władz ZK-P – za włączeniem Kaszubów do kategorii »mniejszość etniczna«, by dzięki temu uzyskać powyższe prawa”.

Już nie mogę zapytać go o te słowa, zmarł w 2013 roku. Ale pytam o to profesora Cezarego Obrachta-Prondzyńskiego, działacza Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. – To, co zrobił Jabłoński w Warszawie, to była samowolka – mówi.

Rzeczywiście, w samym Zrzeszeniu był podział w odniesieniu do statusu, jaki powinniśmy mieć, ale było oczywiste, że musimy się znaleźć w ustawie. Jasne, że gdyby nie było innej opcji, to pewnie zgodzilibyśmy się na status mniejszościowy, ale najpewniej byśmy go nie dostali.

Fragment przedwojennej ulotki promującej wypoczynek na Kaszubach
Fragment przedwojennej ulotki promującej wypoczynek na Kaszubach.

Był opór polityczny, by nas tam uwzględnić i nadać nam taki status. Uważano, że nie jesteśmy mniejszością. My też się za mniejszość nie uważamy. I nie chcemy nią być. Mamy po dziurki w nosie wyróżniania się, bo ciągle się wyróżnialiśmy. To jest pamięć pokoleniowa. A to inni od Niemców, a to inni od Polaków. Ciągle nie do końca prawdziwi. Niesiemy na sobie garb polskości. Dokumenty mówią coś innego.

Profesor Synak w piśmie do przewodniczącej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, Genowefy Wiśniowieckiej, z prośbą o zwołanie posiedzenia wyraźnie pisał o nadaniu Kaszubom statusu „mniejszości etnicznej”. Ale po medialnej awanturze przedstawiciele Kaszub wycofali się ze złożonego wniosku. Jednoznacznie nie chcieli być mniejszością.


Reklama


„Społeczność języka regionalnego”

Kaszubi znaleźli się w Ustawie z 6 stycznia 2005 roku jako „społeczność języka regionalnego”. Państwo wzięło pod ochronę język kaszubski i daje na niego pieniądze. Pytam Renatę Mistarz i Artura Jabłońskiego o konsekwencje tej decyzji.

– Bardzo dobrze, że w ogóle znaleźliśmy się w tej ustawie, ale trzeba przyznać, że stanowi ona kuriozum – mówi Renata Mistarz. – Jest połączeniem praw osobowych z kulturowymi, bo język jest prawem kulturowym. Nie ma drugiego takiego aktu prawnego. Niemniej jeśli literalnie spojrzymy choćby na Konstytucję RP, to nie obejmują nas te prawa, które dotyczą mniejszości. Oczywiście, możemy być w wyniku interpretacji i dobrej woli do nich włączeni, ale nie musimy.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Stasi Budzisz pt. Welewetka. Jak znikają Kaszuby (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Tekst stanowi fragment książki Stasi Budzisz pt. Welewetka. Jak znikają Kaszuby (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

WIDEO: Tak wegetowali nasi przodkowie. Jak wyglądały domy chłopów pańszczyźnianych?

Autor
Stasia Budzisz

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.