Chyba żadne mocarstwo nowożytnej Europy nie przeszło równie zaskakującej drogi, co Prusy pod władzą Hohenzollernów. Jeszcze na początku XVII wieku główna gałąź rodu miała pod swoją dziedziczną kontrolą głównie niewielką, ubogą i zacofaną gospodarczo Brandenburgię. Krainę, o której nikt nie ośmieliłby się powiedzieć, że kiedyś stanie się ścisłym centrum imperium.
Na początku była tylko Brandenburgia, terytorium obejmujące około 40 000 kilometrów kwadratowych, skupione wokół miasta Berlina. Było to serce kraju, który miał później stać się znany jako Prusy.
Reklama
Położony wśród ponurej równiny, która rozciąga się od Holandii po północną Polskę, kraj ten rzadko przyciągał gości. Nie posiada on żadnych wyraźnych punktów orientacyjnych. Rzeki, które go przecinają, są leniwymi, meandrującymi strumieniami, którym brakuje wielkości Renu czy Dunaju. Monotonne lasy brzozowe i sosnowe pokrywały większość powierzchni.
Bagna, piasek i jałowa gleba
Topograf Nicolaus Leuthinger, autor wczesnego opisu Brandenburgii, napisał w 1598 roku o „kraju płaskim, lesistym i w większości bagnistym”. „Piasek”, równiny, „grzęzawiska” i „nieuprawiane połacie” były powtarzającymi się motywami w pierwszych opisach, nawet tych najbardziej panegirycznych.
Większa część brandenburskiej gleby była marnej jakości. W niektórych rejonach, szczególnie wokół Berlina, ziemia była tak piaszczysta i lekka, że nie chciały na niej rosnąć drzewa.
Pod tym względem niewiele zmieniło się do dziewiętnastego wieku, gdy pewien brytyjski podróżnik zbliżał się w środku lata od południa do Berlina i opisał „wielkie połacie nagiego, rozpalonego piasku; wioski, nieliczne i z dala od siebie położone oraz lasy złożone z karłowatych sosen, pod którymi ziemia jest siwa od mchów”.
Reklama
Kraj bez naturalnych granic
Metternich w swej słynnej wypowiedzi stwierdził, że Włochy były „pojęciem geograficznym”. Tego samego nie można było powiedzieć o Brandenburgii. Był to kraj śródlądowy, bez jakichkolwiek granic naturalnych, byt wyłącznie polityczny złożony z ziem przejętych od pogańskich Słowian w średniowieczu i zasiedlony przez emigrantów z Francji, Niderlandów, północnych Włoch i Anglii, jak również i z ziem niemieckich.
Słowiański charakter populacji został stopniowo zlikwidowany, chociaż jeszcze długo w dwudziestym wieku istniały grupy mówiących po słowiańsku mieszkańców — znanych jako „Wendowie” — w wioskach Spreewaldu koło Berlina.
Graniczny charakter tego regionu, fakt, iż był on wschodnią granicą niemiecko-chrześcijańskiego osadnictwa, został semantycznie zachowany w określeniu „Marchia” stosowanym zarówno wobec całej Brandenburgii, jak i na określenie czterech z jej pięciu prowincji składowych: Mittelmark wokół Berlina, Altmark na zachód, Uckermark na północ i Neumark (Nowa Marchia) na wschód od miasta (piątą było Prignitz, leżące na północnym zachodzie).
Zacofany transport, kulejące rzemiosło
Transport był prymitywny. Jako że Brandenburgia nie miała dostępu do morza, nie istniały porty morskie. Rzeki Łaba i Odra płynęły na północ w kierunku Morza Północnego i Bałtyckiego przez zachodnią i wschodnią część Marchii, jednakże nie było między nimi drogi wodnej, dlatego też miasta Berlin i Poczdam pozostawały bez bezpośredniego dostępu do arterii komunikacyjnych regionu.
Reklama
W roku 1548 zapoczątkowano prace nad budową kanału, który miał połączyć Odrę z rzeką Sprewą płynącą między Berlinem i jego siostrzanym miastem Cölln, jednakże projekt ten okazał się zbyt kosztowny i został porzucony.
Jako że w tym okresie transport drogami lądowymi był znacznie droższy od transportu wodnego, niedostatek spławnych dróg wodnych biegnących ze wschodu na zachód był poważną niedogodnością.
Brandenburgia leżała poza głównymi niemieckimi obszarami wyspecjalizowanego rękodzieła opartego o zbiory (wino, marzanna, len, barchan, wełna i jedwab) i nie była zbyt szczodrze obdarzona kluczowymi surowcami mineralnymi tego okresu (srebrem, miedzią, żelazem, cynkiem i cyną).
Żelazo, którego nikt nie chciał
Najważniejszym centrum metalurgicznym były huty żelaza utworzone w ufortyfikowanym mieście Peitz w latach pięćdziesiątych XVI wieku. Współczesna rycina ukazuje duże budynki umieszczone wśród wartkich sztucznych kanałów. Wielkie koła wodne napędzały ciężkie młoty, które rozpłaszczały i kształtowały metal.
Peitz miało pewne znaczenie dla elektora, którego wojska otrzymywały stamtąd uzbrojenie; poza tym znaczenie gospodarcze miasta było niewielkie. Żelazo tam produkowane miało skłonność do pękania przy niskiej temperaturze.
Tak więc Brandenburgia nie znajdowała się w pozycji dogodnej do rywalizowania o klientów eksportowych na rynkach regionalnych, a zalążek jej branży metalurgicznej nie mógłby przetrwać bez zamówień rządowych i restrykcji importowych.
Nie miała niczego porównywalnego z kwitnącymi odlewniami w bogatym w rudę elektoracie Saksonii leżącym na południowym wschodzie. Nie cieszyła się samowystarczalnością pod względem uzbrojenia, które w początku siedemnastego wieku pozwoliło Szwecji osiągnąć pozycję regionalnego mocarstwa.
Reklama
Nieliczne oznaki bogactwa
Wczesne opisy topografii agrarnej Brandenburgii przekazują zróżnicowany obraz. Zła jakość gleby na większości terytorium oznaczała, że zbiory na wielu obszarach były niskie. W niektórych miejscach gleba ulegała tak szybko wyjałowieniu, że można było ją zasiewać jedynie co sześć, dziewięć, a nawet dwanaście lat, nie wspominając już o znacznych obszarach „nieżyznego piasku” czy też terenów podmokłych, gdzie nie sposób było uprawiać w ogóle niczego.
Z drugiej strony istniały także obszary — szczególnie w Altmark i Uckermark oraz w żyznym Havelland na zachód od Berlina — z wystarczająco dużymi obszarami terenów uprawnych, by umożliwić intensywną uprawę zbóż, i to tam przed rokiem 1600 dały się zauważyć oznaki rozwoju gospodarczego.
Przy sprzyjających warunkach długiego europejskiego okresu wegetacyjnego, jaki istniał w XVI wieku, właściciele ziemscy wywodzący się z brandenburskiej szlachty zgromadzili znaczne fortuny dzięki produkowaniu ziarna na eksport.
Oznaki tego bogactwa można dostrzec w pełnych wdzięku renesansowych domach — z których niemal żaden nie przetrwał — wznoszonych przez lepiej sytuowane rodziny, w coraz większej skłonności do wysyłania synów na studia uniwersyteckie za granicę oraz gwałtownym wzroście wartości własności rolniczej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Fale szesnastowiecznych niemieckich imigrantów, którzy napływali do Brandenburgii z Frankonii, z państw saskich, ze Śląska i z Nadrenii, by osiedlać się na opuszczonych gospodarstwach, były kolejnymi oznakami rosnącego dobrobytu.
Jednakże niewiele wskazywało, by zyski osiągane nawet przez najbardziej skutecznych właścicieli ziemskich przyczyniały się do wzrostu produktywności czy do długoterminowego wzrostu gospodarczego na skalę więcej niż lokalną.
Reklama
Stolica 13 razy mniejsza od Londynu
System dworski Brandenburgii nie uwalniał wystarczająco dużej nadwyżki siły roboczej ani też nie generował wystarczającej siły nabywczej, by stymulować rozwój miast, jaki miał miejsce w Europie zachodniej.
Miasta rozwijały się jako centra administracyjne, służące miejscowemu rzemiosłu i handlowi, jednakże ich rozmiary pozostawały skromne. Stolica, zbitek dwóch miast znany jako Berlin-Cölln, liczyła zaledwie 10 000 mieszkańców, gdy w roku 1618 wybuchła wojna trzydziestoletnia. W tym samym roku ludność samego londyńskiego City wynosiła około 130 000.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Christophera Clarka pt. Prusy. Powstanie i upadek 1600-1947 (Bellona 2024).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.