Na przełomie 1806 i 1807 roku sprawa budowy jakiejś formy państwa polskiego podporządkowanego Francji nabrała tempa. Napoleon, który niedawno skazał żołnierzy Legionów na śmierć tysiące kilometrów od ojczyzny, znów potrzebował polskiego poparcia i siły zbrojnej. Na swoją stronę próbował przeciągnąć największego bohatera narodowego tej doby: Tadeusza Kościuszkę. Nie przyszło mu do głowy, że przywódca przegranego powstania z 1794 roku postawi warunki, zamiast potulnie cieszyć się, że zaoferowano mu współpracę.
Cesarzowi nie udało się przekonać do swojego planu [budowy nowej polskiej armii, która miała walczyć z Prusakami] Tadeusza Kościuszki, przebywającego wtedy w Berville we Francji.
Reklama
Na polecenie Bonapartego próbował skłonić go do przyjazdu do Polski minister policji, Joseph Fouché. Co ciekawe, Kościuszko miałby przyjechać w tajemnicy i pod przybranym nazwiskiem, a jedynymi osobami, które miały zaopiekować się gościem, byli: gen. dyw. Jan Henryk Dąbrowski i marszałek dworu Geraud Duroc:
Proszę ścignąć Kościuszkę, powiedzieć mu, że musi niezwłocznie przyjechać do mnie – ale w tajemnicy i pod innym nazwiskiem. […] Proszę dać mu każdą sumę pieniędzy, jakiej będzie potrzebował. […] Pragnę, żeby to wszystko odbyło się w największej tajemnicy.
Warunki godne męża stanu
Niewykluczone, że cesarz miał nadzieję, iż dawny Naczelnik będzie w stanie skonsolidować wysiłek narodowy i wszystkie stany społeczne. Nadaremnie, gdyż Kościuszko nie dowierzał Napoleonowi jako człowiekowi, który dobił Republikę [francuską] i uśmiercił Legiony Polskie we Włoszech.
Dlatego w liście z 22 stycznia 1807 roku domagał się gwarancji, że w Polsce będzie obowiązywać ustrój monarchii parlamentarnej (jak w Anglii), zostanie zniesione chłopskie poddaństwo i zostaną przywrócone granice sprzed pierwszego rozbioru..
Reklama
Negatywną rolę w tych negocjacjach miał odegrać francuski minister policji. Fouché przyjął postawę dwuznaczną. Sprzeciwiał się zaangażowaniu Francji w sprawę polską i odradzał Kościuszce przyjazd, jednocześnie nie mógł tak po prostu sprzeciwić się woli Napoleona.
Dlatego postanowił zrobić to po swojemu. Oświadczył zatem Kościuszce, że ma obowiązek wysłać go do cesarza. Forma tej „prośby” przypominała bardziej nakaz aresztowania niż zaproszenie do politycznej współpracy.
„Powiedz mu, że jest głupcem!”
Efekt był do przewidzenia. Jeżeli Kościuszko chciał zrazić do siebie Bonapartego, to mu się to udało. Minister policji dołączył list Kościuszki do swojego raportu dla Napoleona z 4 lutego. Reakcja była natychmiastowa.
Cesarz polecił przerwać rozmowy i 20 lutego 1807 roku napisał do ministra: „Nie przywiązuję żadnego znaczenia do Kościuszki. Nie używa on wcale takiego poważania w kraju, jak sobie wyobraża […]”. Zakończenie listu było jeszcze bardziej dosadne: Powiedz mu Pan, że jest głupcem!”.
W tej sytuacji cesarz postanowił zaufać sile swojego oręża: „[…] doskonale obejdę się [bez pomocy Kościuszki – przyp. autora] przy odbudowie Polski, jeżeli tylko fortuna nie opuści moich armii […]”.
Równocześnie przesłał marsz. Joachimowi Muratowi bardzo ostry w tonie list w sprawie polskiej. Oto jego fragment:
Nie przybyłem tutaj, żeby żebrać o tron dla mojej rodziny, ponieważ nie brak mi tronów do rozdawania; przybyłem tutaj w interesie równowagi europejskiej, aby podjąć się przedsięwzięcia, na którym Polacy mogą zyskać najwięcej, gdyż chodzi tu o ich narodową egzystencję.
Reklama
Jeżeli siłą swego oddania wesprą mnie na tyle, że mi się powiedzie, przyznam im niepodległość. W przeciwnym razie nie uczynię nic, pozostawię ich pod władzą pruską i rosyjską […]
Kto popełnił błąd?
Gdy Napoleon zorientował się, iż Kościuszko może mu bardziej zaszkodzić niż pomóc, postanowił uznać całą sprawę za niebyłą.
Jedna z ocen mówiła o przenikliwości politycznej Naczelnika, który przewidział, iż Bonaparte zawsze będzie traktował sprawę polską instrumentalnie jako jedno z narzędzi swojej polityki zagranicznej. Ale była też druga strona medalu – „[…] dlaczego uważając Napoleona za despotę, oczekiwał [Tadeusz Kościuszko – przyp. autora] od niego zaangażowania się w wojnę o niepodległą Polskę?”.
Nieudzielenie poparcia Napoleonowi w 1807 roku okazała się politycznym błędem Kościuszki. Gdy wybuchła druga wojna polska, czyli inwazja na Rosję w 1812 roku, nikt już nie zawracał sobie głowy byłym Naczelnikiem.
Reklama
A sytuacja w czasie pierwszej wojny polskiej wymagała od niego, by dostrzegł cel nadrzędny, czyli niepodległość Polski, i podjął decyzję nawet wbrew swoim poglądom. Nie ma co ukrywać, że napoleońska Francja w owym czasie oferowała narodowi polskiemu najwięcej.
Kościuszko sprawił cesarzowi jeden z największych politycznych zawodów, jakich doznał w polityce personalnej w sprawie polskiej. Napoleon zrekompensował to sobie pozyskaniem ks. Józefa Poniatowskiego.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Szymona Jagodzińskiego pt. Pomorze 1807. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.