Po sromotnej klęsce rosyjskiej armii w wojnie krymskiej (1853-1856) car Aleksander II przeprowadził wielką reformę sił zbrojnych. Poprawiło się uzbrojenie, wyszkolenie oraz dowodzenie. Warunki bytowe szeregowych żołnierzy pozostały jednak w dalszym ciągu koszmarne.
Armia rosyjska do czasu wojny krymskiej prawie nie znała koszar. Żołnierze kwaterowali w kwaterach prywatnych, tymczasowych obozowiskach czy w zwykłych szałasach lub ziemiankach. Nawet po wojnie krymskiej żołnierz carski mógł liczyć na koszary tylko w większych miastach, na prowincji pozostało tak jak dotychczas.
Reklama
„To nie mieszkania ludzkie, lecz jakieś nory!”
Zresztą nawet warunki w koszarach wojskowych były bardzo złe. Tak opisywał je korespondent „Gazety Narodowej” z 1880 roku:
Utrzymanie koszar moskiewskich przechodzi wszelkie pojęcie, są to nie mieszkania ludzkie, lecz jakieś nory! Woń odrażająca napełnia wszystkie korytarze i sale, wszędzie pełno brudu i nieczystości, podłogi, drzwi i okna nigdy nie myte, a ściany raz na dziesięć lat bielone.
W salach wzdłuż ścian pomieszczone są drewniane prycze, jednak te, na których leżą, tylko sienniki brudne, wstręt obudzające, bo nigdy nieprane, napełnione nie słomą, tylko jakimś barłogiem, który zaledwie co kilka lat jest zmieniany.
O poduszkach czy wałkach pod głowę, prześcieradłach i kocach nikt tu i nie śni. Żołnierz brudny, ochlapany błotem i innemi nieczystościami, z butami wysmarowanymi dziegciem kładzie się spać w ubraniu i co najwyżej przykrywa się płaszczem.
Reklama
Skoro takie warunki panowały jeszcze kilkanaście lat po [powstaniu styczniowym] (…), i do tego w czasach pokoju, to co musiało się dziać wcześniej? Relacja ta może wydać się stronnicza, ale narzekania na brud i smród w koszarach powtarzały się w raportach z inspekcji, jakie przeprowadzało rosyjskie Ministerstwo Wojny. Musiał to być zatem powszechny problem.
Lepiej na kwaterze prywatnej
Jednak „przyjemności” mieszkania w budynkach koszarowych mogli zażyć tylko żołnierze pułku mohylewskiego (i to nie wszyscy), którzy mogli korzystać z koszar radomskich, wybudowanych w 1817 roku dla wojsk Królestwa Polskiego. Pozostałe oddziały, rozlokowane na prowincji, musiały korzystać z kwater prywatnych, namiotów lub ziemianek.
Wbrew pozorom kwatery prywatne nie były najgorszym wyjściem w tej sytuacji. Żołnierz trafiał zwykle do chałup chłopskich, czyli do warstwy społecznej, z której się wywodził. Za pomoc w gospodarstwie mógł dostać dodatkowe pożywienie. Zdarzały się jednak nadużycia ze strony żołnierzy zakwaterowanych w takich kwaterach, a nie można było odmówić zakwaterowania.
Po oddaniu pomieszczeń przez wojsko często znajdowano je zniszczone i ograbione. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy miejscowości, w których stało wojsko, ze wszystkich sił starali się unikać tego wątpliwego zaszczytu. Nie zmienia to jednak faktu, że żołnierze woleli kwatery prywatne.
Reklama
Okrasa z 15-letniego sadła
Również wyżywienie żołnierzy rosyjskich wołało o pomstę do nieba. Według cytowanej „Gazety Narodowej”:
Żywność podają żołnierzowi dwa razy dziennie: rano o g. 10-ej i o 6-ej po południu. Rano dostaje barszcz lub kapuśniak z mięsem, okraszone 15-letnim sadłem, szerzącym zaraźliwe wyziewy, kapusta zwykle jest także zgniła, bo taką dostarczył «podarczyk» (dostawca), nabywszy ją za tanie pieniądze.
Wieczór żołnierze dostają kaszę jęczmienną z sadłem lub słoniną, kapustę, buraki lub kartofle. Oprócz tego każdy żołnierz dostaje sporą ilość chleba razowego, w którym niejednokrotnie wewnątrz znajdują się różne gałgany!
Podstawę wyżywienia sołdatów stanowiły w tym czasie: chleb razowy, kasza, kapusta, groch, soczewica, kartofle, buraki, rzepa, woda i kwas chlebowy. Dwa razy w tygodniu żołnierze otrzymywali porcję mięsa i czarkę wódki.
Trudno orzec, jakiej wielkości były to porcje, można jednak przypuszczać, że nie były duże. Żołnierze spożywali obiad po kilku z jednej miski na kilku. Na tym tle dochodziło często do bójek i kłótni.
Oszukiwano nawet na chlebie
Tylko jeden tylko produkt był dokładnie określony w regulaminach – chleb. Każdy żołnierz powinien dostać 1,2 kg chleba. Wydawać by się mogło, że powinno go być pod dostatkiem. Tak jednak nie było i narzekania na jakość i wagę pieczywa były powszechne. Brało się to z tego, że żołnierze byli ordynarnie okradani przez swoich przełożonych.
Wojsko nie mogło za to narzekać na brak wódki. Oprócz racji otrzymywanych dwa razy w tygodniu, alkohol wydawano z okazji wszelkich uroczystości państwowych i wojskowych, które przypadały dość często. Wielkość tych przydziałów leżała w gestii dowódcy pułku, zatem mogła być różna.
Wyżywienie armii rosyjskiej było niewystarczające. Dla porównania w czasie wojny krymskiej żołnierze francuscy otrzymywali tygodniowo około 30 dag mięsa wołowego, wystarczającą ilość chleba, a także cukier, ryż, kakao i soki pomarańczowe trzy razy w tygodniu.
Reklama
Żołnierz carski nie mógł poprawić swego bytu poprzez zakup wyżywienia lub ubrania, gdyż dostawał bardzo mały żołd: 2 ruble i 70 kopiejek na rok. Gdyby chciał sobie kupić kołdrę i poduszkę do spania, musiałby wydać przynajmniej 6 rubli, a więc kwotę, której nie mógł odłożyć z żołdu
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Grzegorza Cwyla pt.Iłża 1864. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona w 2021 roku.
4 komentarze