Krwawa niedziela w Petersburgu (1905). W masakrze urządzonej przez carskie wojsko zginęły setki robotników

Strona główna » XIX wiek » Krwawa niedziela w Petersburgu (1905). W masakrze urządzonej przez carskie wojsko zginęły setki robotników

9 stycznia 1905 roku w Petersburgu tłumy robotników wzięły udział w pokojowej demonstracji. Protestujący nie zdawali sobie sprawy, że stojący na ich czele pop Gieorgij Gapon jest współpracownikiem carskiej tajnej policji. Siły rządowe urządziły prawdziwą masakrę. Zginęło lub zostało ciężko rannych blisko tysiąc osób. Wydarzenia z 9 stycznia przeszły do historii, jako krwawa niedziela.

W latach 1901–1907 siedziba petersburskiej ochrany mieściła się przy Nabrzeżu Mojki 12, w domu, w którym zmarł Puszkin. Wydział Specjalny Departamentu Policji, ulokowany na Fontance, prowadził uzupełnianą na bieżąco kartotekę podejrzanych. Zawierała ona około pięćdziesięciu tysięcy nazwisk i pseudonimów.


Reklama


Zamachowiec i konfident w jednej osobie

Śledzenie podejrzanych tajna policja często zlecała kobietom, bo mniej rzucały się w oczy. Miała do swojej dyspozycji sześć tysięcy petersburskich policjantów, a jej wyżsi oficerowie nierzadko wywodzili się z pięciusetosobowego garnizonu konnych żandarmów. Ale detektywi i agenci ochrany byli kiepsko opłacani, więc chętnie brali łapówki i niezbyt gorliwie wykonywali swoje obowiązki.

Ochrana bez trudu też pozyskiwała do współpracy mało zaangażowanych rewolucjonistów, ale kiedy udało jej się zwerbować jakiegoś zaprzysięgłego zamachowca, sprawa się komplikowała. Jewno Azef organizował „zabójstwa wielkich książąt i ministrów, a jednocześnie […] wydawał tajnej policji sprawców tych zbrodni i ich pomocników”.

Jewno Azef. Jednocześnie organizował zamachy na carskich oficjeli i donosił tajnej policji (domena publiczna).
Jewno Azef. Jednocześnie organizował zamachy na carskich oficjeli i donosił tajnej policji (domena publiczna).

Jako podwójny agent zaplanował dwadzieścia osiem zamachów terrorystycznych na wysokich urzędników państwowych i brał osobisty udział w zorganizowaniu zabójstwa [ministra spraw wewnętrznych i szefa tajnej policji Wiaczesława]von Plehwego. To Plehwe awansował byłego rewolucjonistę Siergieja Zubatowa na szefa Wydziału Specjalnego Departamentu Policji.

Zubatow bowiem uznał, że bez pomocy proletariatu rewolucjoniści nie mają szans na zwycięstwo, dlatego należy zinfiltrować organizacje robotnicze i przekonać ich członków, że wystarczy naprawić istniejący system, a ich sytuacja znacznie się poprawi. W organizowaniu związków zawodowych pod nadzorem policji pomagał mu pewien prawosławny pop, ojciec Gapon (Hapon), który umiał mówić do robotników prostym, zrozumiałym dla nich językiem.

Klub robotniczy popa Gapona

Ten próżny i lekko niezrównoważony psychicznie człowiek, wyznający nieprawomyślne poglądy, pochodził z biednej ukraińskiej rodziny. Przed przyjazdem do Petersburga przeżył nieudane małżeństwo, miewał ataki melancholii i czasem zachowywał się nieobliczalnie. Był jednak przejęty „szczerą troską o los biednych”, a dzięki charyzmatycznej osobowości wywierał na nich silny wpływ.

Wymyślony przez Zubatowa plan sterowania organizacjami robotniczymi ostatecznie się nie powiódł, ale ojciec Gapon wystąpił z własnym projektem. Widział, że rewolucjoniści mają kłopoty z pozyskaniem dla swojej sprawy mas robotniczych, bo muszą działać w konspiracji, on zaś, pełniąc duchową posługę, może nawiązywać bliskie kontakty z ludźmi.


Reklama


Latem 1903 roku utworzył więc w dzielnicy wyborskiej klub robotniczy, a wiosną następnego roku założył organizację o nazwie Stowarzyszenie Rosyjskich Robotników Fabrycznych Miasta Petersburga. Członkowie klubu mogli w nim odpoczywać, brać udział w zajęciach umysłowych, słuchać odczytów, a nawet śpiewać w chórze. Najinteligentniej szych Gapon zapraszał do siebie na dyskusje przy piwie i papierosach.

Będziemy strajkować

W ich trakcie poruszano wiele zagadnień, takich jak wolność słowa, powszechna oświata, równość wobec prawa, zniesienie obowiązkowego wykupu ziemi, wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy i płacy minimalnej oraz ochrona prawna robotników. Inicjatywa Gapona odniosła wielki sukces i robotnicy z innych dzielnic Petersburga też zapragnęli własnych klubów.

Artykuł stanowi fragment książki Jonathana Milesa pt. Petersburg (Magnum 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Jonathana Milesa pt. Petersburg (Magnum 2020).

Wkrótce otwarto jeden w dawnym szynku nieopodal Zakładów Putiłowskich w Narwie, a drugi na Wyspie Wasilewskiej. Elokwentny Gapon, szermując prostymi argumentami i wzruszająco się jąkając, zadzierzgnął silną więź z ludem pracującym. Przed Bożym Narodzeniem 1904 roku założono kolejne kluby robotnicze, planowano także zorganizowanie zabaw dla dzieci. W tym czasie zostało niesłusznie zwolnionych z pracy kilku robotników Zakładów Putiłowskich i Gapon poparł wezwanie do strajku, rzucając na szalę autorytet swojego stowarzyszenia.

Wiedział, że przerwa w funkcjonowniu fabryki produkującej dla wojska jest bardzo niepożądana ze względu na wojnę z Japonią. Po zebraniu w klubie na Wyspie Wasilewskiej w niedzielę 2 stycznia 1905 roku zwolnieni robotnicy postanowili, że Gapon uda się do dyrekcji z żądaniem przywrócenia ich do pracy. Interwencja ojca duchownego nic nie dała i w poniedziałek 3 stycznia zastrajkowała cała załoga.


Reklama


Dyrektor obiecał, że jeśli wszyscy wrócą do pracy, rozpatrzy sprawę zwolnionych robotników. Załogi to jednak nie zadowoliło. We wtorek 4 stycznia do strajku przystąpili robotnicy z innych fabryk, a Gapon wezwał do strajku generalnego. Ostrzegł przy tym gubernatora miasta, żeby nie używał kozaków do walki z ludem pracującym.

Wypadek a może zamach na cara?

Święto Trzech Króli, z tradycyjnym święceniem wód, obchodzono jak zwykle 6 stycznia. W 1905 roku artyleria konna użyła podczas salutu armatniego ostrej amunicji. Lotki wystrzelonego szrapnela przeleciały nad głowami zebranych dygnitarzy, uderzyły w dach pawilonu, zraniły policjanta i rozbijając szyby w kilku oknach, wpadły do sali Mikołajewskiej pałacu Zimowego, gdzie zgromadził się dwór i korpus dyplomatyczny.

Gapon (z krzyżem na piersi) i gradonaczalnik Petersburga Iwan Fullon wśród członków Stowarzyszenia Rosyjskich Robotników Fabrycznych Miasta Petersburga. 1904  rok (domena publiczna).
Gapon (z krzyżem na piersi) i gradonaczalnik Petersburga Iwan Fullon wśród członków Stowarzyszenia Rosyjskich Robotników Fabrycznych Miasta Petersburga. 1904 rok (domena publiczna).

„Wypadek” przypisano niedbalstwu; ostry nabój miał pozostać w lufie po ćwiczeniach. Tak brzmiało oficjalne wyjaśnienie, ale ludzie szeptali, że był to zamach na życie cara. Gapon starał się o audiencję u następcy Plehwego, Piotra Swiatopołka-Mirskiego, żeby uświadomić mu powagę sytuacji.

Kiedy we czwartek 6 stycznia jego prośba została odrzucona, postanowił, że w najbliższą niedzielę wraz z grupą robotników uda się z petycją do cara. Delegacja zamierzała domagać się spełnienia żądań omawianych na zebraniach stowarzyszenia. Gapon wyszedł do robotników w sutannie i z pałającymi oczami wygłosił do nich płomienną mowę.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

„Nie będzie cara!”

Według korespondenta „Manchester Guardian” oświadczył, że: „inspektorzy fabryczni siedzą u kapitalistów w kieszeni”. Potem odczytał tekst petycji:

Popadliśmy w nędzę, uciskają nas, obciążają pracą ponad siły, drwią z nas, nie uznają w nas ludzi, uważają za niewolników […]. Przyszła dla nas ta straszna chwila, w której lepsza staje się śmierć niż dalsze trwanie niedających się znieść mąk.


Reklama


Wśród słuchaczy Gapona wybuchł nieopisany entuzjazm. Pop kazał im przyrzec – mimo zapewnień, że marsz ma charakter pokojowy – iż przyjdą w niedzielę uzbrojeni. „Przyrzekamy!” – odkrzyknęli. Duchowny zapowiedział jeszcze tonem pogróżki: „Jeśli car nie spełni naszych żądań, nie będzie cara”. Robotnicy powtórzyli ostatnie słowa tak głośno, że zatrzęsły się ściany: „Nie będzie cara!”.

Petycja Gapona

W piątek 7 stycznia strajk ogarnął całe miasto. Nie chcąc zaostrzać sytuacji, władze postanowiły pozostawić Gapona na wolności. Pop dał petycję do przepisania na maszynie w kilku egzemplarzach; jeden miał osobiście wręczyć carowi, a drugi trafił do agencji Reutera, która nadała tekst tuż przed północą. Tymczasem objeżdżał oddziały swego stowarzyszenia, rozniecając wśród robotników nieomal straceńczą wolę walki.

Gapon przygotował odezwę do cara Mikołaja II, którą chciał mu wręczyć osobiście (domena publiczna).
Gapon przygotował odezwę do cara Mikołaja II, którą chciał mu wręczyć osobiście (domena publiczna).

Korespondent „Guardiana” zauważył, że Gapon wspomniał o „możliwości własnej śmierci albo rzezi swoich zwolenników”. Druga strona zwołała odprawę Korpusu Gwardii, na której jego dowódca generał Wasilczykow rozkazał podwładnym w stosownej chwili wyprzeć robotników ze śródmieścia.

W sobotę 8 stycznia wieczorem ulice miasta opustoszały, co nie wróżyło nic dobrego. W nocy przybyły oddziały wojskowe z Pskowa i Rewla. Na robotników maszerujących z petycją do cara miało czekać dwadzieścia jeden batalionów piechoty, dwadzieścia trzy szwadrony kawalerii i setki kozaków.


Reklama


Pierwsi zabici i ranni

W słoneczną styczniową niedzielę robotnicy niosący ikony i portretywielbionego „ojczulka” cara Mikołaja II zaczęli gromadzić się na peryferiach miasta. Z Ochty prawym brzegiem Newy ruszył pochód, w którym były także żony i dzieci demonstrantów. Inni zgromadzili się w dzielnicy wyborskiej i przeszli przez krótki most na Wyspę Petersburską.

Tu zatrzymała ich barykada na placu Troickim. Oficjalne wezwanie – jak to ujął Bieły w swojej powieści Petersburg – brzmiało: „O Rosjanie, o Rosjanie! Tłumu cieni z wysp nie wpuszczajcie!”. Pododdziały gwardyjskich pułków Pawłowskiego i Grenadierów stały już w gotowości bojowej, zdecydowane nie przepuścić demonstrantów.

Jeden z oficerów wezwał maszerujących – których liczbę powiększyli uczestnicy drugiego pochodu, napływający Prospektem Kamiennoostrowskim – do zatrzymania się, a wtedy ci rozpięli palta, aby pokazać, że nie są uzbrojeni. Jednakże na tych z przodu napierali ci z tyłu i tłum szedł dalej. Rozległ się dźwięk trąbki, gruchnęła salwa i do szarży ruszyła kawaleria. Szable jeźdźców błyskały w tłumie niczym srebrne łuski ryb. Po kolejnych dwóch salwach na ulicy leżało pięćdziesięciu zabitych, a jęki rannych zadawały kłam optymizmowi Gapona.

„Mamy przed sobą tylko dwie drogi”

Około dziesiątej rano minister finansów hrabia Władimir Kokowcow porządkował papiery w swoim gabinecie, gdy nagle od strony mostu Policyjnego na Mojce usłyszał odgłos strzałów. Grupę manifestantów, która na Newskim Prospekcie rzucała w żołnierzy kamieniami i butelkami, zaatakował oddział posuwający się ulicą Bolszaja Morska. Demonstranci cofnęli się, przegrupowali i ponownie natarli. Kokowcow chciał wyjść i zobaczyć, co się dzieje, ale dozorca poinformował go, że na rozkaz policji drzwi frontowe zostały zamknięte na klucz.


Reklama


Nad pałacem Zimowym powiewała cesarska chorągiew na znak, że car jest w pałacu, choć naprawdę przebywał w Carskim Siole. Czwarta grupa protestujących zgromadziła się w północnej części Wyspy Wasilewskiej i ruszyła do Petersburga, ale na mostach przez Newę zatrzymał ją kordon żołnierzy.

Część demonstrantów przeszła przez zamarzniętą rzekę i mimo wszystkich barykad, kanonad i potyczek dotarła na pełen żołnierzy plac Pałacowy, potwierdzając złowieszcze słowa Gapona z petycji do cara: „Mamy przed sobą tylko dwie drogi: jedna wiedzie do wolności i szczęścia, a druga do grobu”.

Artykuł stanowi fragment książki Jonathana Milesa pt. Petersburg (Magnum 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Jonathana Milesa pt. Petersburg (Magnum 2020).

Czas zaprowadzić porządek

O drugiej po południu generał Wasilczykow uznał, że trzeba wreszcie zaprowadzić porządek. Wydał rozkaz opróżnienia placu, w razie konieczności przy użyciu broni palnej. Zabrzmiały trąbki, huknęły strzały. Zabłąkane kule trafiły w dzieci, które wdrapały się na drzewa, żeby mieć lepszy widok. Kawaleria dostała rozkaz rozproszenia tłumu w ogrodzie Aleksandrowskim, położonym między placem Pałacowym i Senackim, a kozacy mieli oczyścić Newski Prospekt.

Tam właśnie tłum zagarnął Niżyńskiego, który wracał z zajęć w Cesarskiej Szkole Baletowej, i poniósł go na szarżujących kozaków. Tancerz dostał mocny cios nahajką w głowę, co nie przysłużyło się równowadze umysłowej wrażliwego młodzieńca. Niżyński dotknął twarzy i poczuł pod palcami krew. Zaczął się przepychać i w końcu udało mu się wyrwać z ciżby.

Po południu Kokowcow zdołał wyjść z biura i znalazłszy się na ulicy, stwierdził, że demonstracja została rozproszona. Maruderzy awanturowali się jeszcze i grabili sklepy, ale Gapon – który wciąż liczył na wywołanie rewolucji – gdzieś się ukrył. Władze informowały o niewielu ofiarach, ale później się okazało, że w „krwawą niedzielę” zginęło lub zostało ciężko rannych blisko tysiąc osób; prasa zagraniczna pisała o „tysiącach”.

Pusty gest cara

Tak jak ze zmarłymi przy budowie miasta, trudno jest ustalić ich dokładną liczbę, w każdym razie była wysoka. Napięcie, nadzieje i rozpacz towarzyszące wydarzeniom „krwawej niedzieli” – pochodowi i masakrze – oddał Dymitr Szostakowicz w swojej XI Symfonii zatytułowanej Rok 1905. (…)

W trakcie krwawej niedzieli życie straciło lub zostało ciężko rannych około tysiąca osób (domena publiczna).
W trakcie krwawej niedzieli życie straciło lub zostało ciężko rannych około tysiąca osób (domena publiczna).

Tymczasem robotnicy nie mogli otrząsnąć się z szoku. Wyglądało na to, że Gapon zaprowadził ich prosto w pułapkę. Nikt nie rozumiał, dlaczego władze postanowiły strzelać do pokojowej demonstracji, której celem było tylko doręczenie carowi petycji. Wyjaśnienia należało szukać w niepojętej obojętności władcy.

Pod koniec lutego Mikołaj zgodził się wreszcie przyjąć na herbatce w Carskim Siole delegację robotniczą, złożoną ze starannie dobranych osób, i w zdawkowej rozmowie wyraził ubolewanie z powodu tego, co się stało. Były to puste gesty, a tymczasem okryta żałobą, wstrząśnięta stolica nie zrezygnowała z walki o sprawiedliwość .


Reklama


Przez prawie cały rok 1905 Petersburg znajdował się w stanie wrzenia, a rewolucjoniści, studenci, robotnicy i związki zawodowe kontynuowali ofensywę przeciwko absolutyzmowi

Przeczytaj również o krwawej niedzieli w Dublinie. Brytyjczycy otworzyli ogień do tysięcy bezbronnych ludzi

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Jonathana Milesa pt. Petersburg. Ukazała się ona w Polsce nakładem wydawnictwa Magnum.

Historia niezwykłego miasta

Tytuł, lead, teksty w nawiasie kwadratowym oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor
Jonathan Miles
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.