Potop szwedzki był prawdziwą katastrofą dla Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Wojna z lat 1655-1660 przyniosła Koronie niespotykane nigdy wcześniej straty demograficzne, jak również gospodarcze. O przyczynach konfliktu, który obrócił kraj w ruinę pisze Jerzy Besala.
Wojny ze Szwecją były wynikiem wyboru Zygmunta III ze szwedzkiej dynastii Wazów, po kądzieli Jagiellona. Nie zamierzał on rezygnować z tronu szwedzkiego, podobnie jak jego synowie Władysław IV i Jan II Kazimierz, uważający się za dziedzicznych spadkobierców „korony Szwedów, Gotów i Wandali”.
Reklama
Na kolizyjnym kursie
Z pozoru nie było to groźne dla ogromnej Rzeczypospolitej, gdyż Szwecja liczyła ledwie 1–1,3 miliona mieszkańców i była lekceważona nawet przez realistę Batorego. Jednakże państwo chłopskich potomków wikingów, mających walkę we krwi, wyrosło na wielką militarną potęgę pod dowództwem jednego z największych wodzów w dziejach, Gustawa Adolfa. (…)
Podczas wojny trzydziestoletniej armia szwedzka zahartowała się w wielu bitwach i stała się niezwyciężonym instrumentem w rękach swych królów. Mogła realizować już nie tylko plany uczynienia z Bałtyku mare nostrum, czyli „jeziora szwedzkiego”, ale i odcięcia od morza Rzeczypospolitej dynastii Wazów, nieuznającej korony na głowie Gustawa Adolfa, a potem Karola X Gustawa.
Narastające w połowie XVII w. napięcie polsko-szwedzkie przypominało napięcie polsko-niemieckie z 1939 r. Widmo wojny wisiało w powietrzu; o tym ćwierkały nawet wróble i mówiła szlachta. Ale Jan Kazimierz, pomimo podejmowanych pertraktacji polsko-szwedzkich i kongresu w Lubece w 1652 r., był niechętny porozumieniu i zrzeczeniu się korony szwedzkiej.
Do wojny parł też po abdykacji Krystyny, córki Gustawa Adolfa, nowy król Szwecji – książę Dwóch Mostów, Karol X Gustaw. Wojna o opanowanie wybrzeży i hegemonię nad Bałtykiem miała być remedium na szwedzkie problemy: co zrobić z wielką, bitną armią, arystokracją porażoną kryzysem finansowym państwa (Krystyna wydawała na wspaniały i kulturalny dwór aż 20 proc. dochodów) i jak uchronić Szwecję przez klęskami głodu i związanych z tym buntów chłopskich.
Postawa Karola X Gustawa
Aktualna była prognoza wygłoszona przez jednego z największych wodzów w dziejach, Gustawa Adolfa, którego Karol X Gustaw chciał naśladować: „Polska bez dwóch prowincji, Prus [Królewskich] i Infl ant, jest jak orzeł bez skrzydeł”. Pisał Władysław Konopczyński:
Karol Gustaw napadł na nas nie dlatego, że Jan Kazimierz marzył o koronie ojcowskiej, lecz dlatego, ponieważ miał wojsko spragnione łupu, skarb pusty, ambicję niepomierną. Napadł nie dlatego, żeśmy byli niebezpieczni, ale dlatego, ponieważ uważał nas za słabych i już bezpowrotnie upadłych. Zmierzał od początku zaboru do wykończenia upragnionego Östersjövälde, a udawał łaskawego protektora.
Reklama
Teza forsowana niegdyś przez szwedzkich historyków o ataku Karola Gustava na Polskę, by wspólnie poskromić Moskwę, jest raczej nie do utrzymania – wojsko szwedzkie po prostu nie miało co robić po pokoju westfalskim, a skarb szwedzki był pusty. Król szwedzki chciał uczynić z Bałtyku „jezioro wewnętrzne”.
Ponadto Karol X Gustaw miał wojnę we krwi i dążył do niej. „Nie mamy wprawdzie złota, ale zdobędziemy je żelazem, którego nie poskąpiła nam natura” – zwierzał się posłowi francuskiemu Antoine’owi de Lumbrèsowi.
Rola Hieronima Radziejowskiego
W podjęciu decyzji inwazji na Polskę pomógł Szwedom Hieronim Radziejowski. Były podkanclerzy w wyniku skomplikowanego konfliktu z Janem Kazimierzem oraz własną żoną Elżbietą ze Słuszków, dziedziczką ogromnych dóbr, zapewne kochanką króla, pojawił się w maju 1652 r. na dworze w Sztokholmie.
Uciekał przed wyrokiem, gdyż w Polsce został skazany na śmierć i infamię za konszachty z Kozakami i zdradę. W obszernym studium o Radziejowskim pióra Adama Kerstena podkanclerzy jawi się jako winny zdrady, bowiem dostojnik Królestwa dążył do detronizacji Jana Kazimierza i wprowadzenia na tron polski Jerzego II Rakoczego.
Reklama
Radziejowski był też w „osobliwych kontaktach z hetmanem zaporoskim”, Bohdanem Chmielnickim. Potwierdziły to listy znalezione w archiwum kozackim po zwycięskiej wielkiej bitwie beresteckiej, „stanowiące ewidentny, niepodważalny dowód jego zdrady” – dodawał Zbigniew Wójcik. W rezultacie stanął przed sądem królewskim i został skazany.
Dla przyszłych pokoleń Radziejowski to wręcz symbol zdrady. Inaczej jednak odbierano go w tamtych czasach, a spór wokół jego osoby przypominał całkiem współczesny spór o Ryszarda Kuklińskiego, bowiem część magnatów sądziła, że wyrok królewski był bezprawny: „Radziejowski uważał się za kogoś, kto działał w interesie państwa, przeciwko złemu władcy” – celnie zauważyła Bożena Popiołek.
Fatalne skutki bitwy pod Batohem
Podobnych argumentów używał były podkanclerzy koronny na innych dworach, w tym szwedzkim, podając, że ma poparcie większości Polaków, zniechęconych do króla, idącego do „rządów absolutnych”. Powoływał się też na kontakty i wsparcie Kozaków Chmielnickiego. Tymczasem sytuacja Rzeczypospolitej pogorszyła się jeszcze bardziej, pomimo wielkiego zwycięstwa Polaków nad Kozakami pod Beresteczkiem w czerwcu 1651 r.
W rok później pod Batohem otoczone wojska koronne hetmana polnego Marcina Kalinowskiego po krwawej bitwie kapitulowały i zostały wycięte przez dzikie ordy – nohajską i dobrudzką – po przekupieniu ich przez Chmielnickiego. Hetman zginął, kwiat polskiego rycerstwa został wymordowany bez walki; padł wtedy brat Jana Sobieskiego, Marek. Resztkę wojsk koronnych zdziesiątkowała epidemia dżumy, a nowe zaciągi dopiero uchwalano.
Reklama
Nic to. Na białoruskie ziemie litewskie i Korony spadły w 1654 r. trzy armie moskiewskie. Jak pisaliśmy, zajęły one w 1655 r. Wilno, gdzie Rosjanie rękoma żołdaków kniazia Daniły Myszeckiego dokonali pierwszego, ale nie ostatniego ludobójstwa w polskich dziejach. Pętla się zaciskała, gdyż Moskwicini podeszli blisko szwedzkich nabytków w Inflantach i w Prusach.
Ale Karol Gustaw nie wiedział jeszcze, co uczyni: czy bić się z Polską, czy z Moskwą? Angielski dyktator purytański Oliver Cromwell namawiał go, by „utrącił róg katolickiej bestii”, czyli Polski, i zezwolił Szwedom na zaciągi 7–8 tys. żołnierzy w Anglii i Szkocji. Lord protektor odmówił nawet audiencji polskiej misji Mikołaja de Bye, wysłanej do Londynu w początkach 1655 r.
Brak rozwagi Jana Kazimierza
Nie powiodła się też misja stolnika sandomierskiego Andrzeja Morsztyna, wysłanego w styczniu 1655 r. do Sztokholmu. Był to poseł niskiej rangi i na dodatek nie miał pełnomocnictw. Za to przywiózł żądania Jana Kazimierza: rekompensaty szwedzkiej za rezygnację z tytułu króla Szwedów, Gotów i Wandali oraz zwrotu Inflant. Nie było to mądre posunięcie i nawet koncyliacyjnie usposobiony prymas Andrzej Leszczyński zarzucił królowi, że gubi kraj.
W tym czasie opozycja antykrólewska zastanawiała się nad detronizacją „nieobliczalnego” króla, a jednym z jego głównych krytyków stał się wojewoda poznański Krzysztof Opaliński – świetny satyryk i mecenas, wspierany przez litewskiego hetmana Janusza Radziwiłła.
Reklama
Chorobliwie ambitny i pyszny litewski magnat snuł plany detronizacji króla i osadzenia na tronie księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego. To jemu przypisuje się pierwsze zerwanie sejmu jednym głosem posła Władysława Sicińskiego: liberum veto w 1652 r. Po dwóch latach sytuacja się powtórzyła, ale tym razem z inspiracji króla…
Jan Kazimierz przez osobliwy brak politycznej i osobistej rozwagi stanął naprzeciw wpływom i potędze Radziwiłła oraz zjadliwym pamfletom Opalińskiego, chętnie czytanym przez szlachtę. Trzeba przyznać przy tym, że król umiał genialnie zrażać sobie ludzi zjadliwymi powiedzonkami: „Nie taki Szwed straszny, jak go tchórze malują” – orzekł w marcu 1655 r. na radzie senatorów, w której uczestniczył Opaliński.
Pretekst do rozpoczęcia wojny
Jak mieli się poczuć inni senatorzy, przestrzegający króla w dobrej wierze? Karol X Gustaw, by zyskać poparcie riksdagu, znalazł dobry pretekst do wojny: misję Morsztyna potraktował jako jawny dowód lekceważenia Szwecji przez Jana Kazimierza. Na Pomorzu koncentrowała się potężna armia szwedzka, do której Karol X Gustaw wysłał doświadczonego feldmarszałka Arwida Wittenberga.
Natomiast w Inflantach król szwedzki wzmacniał armię pod gen. Henrykiem Hornem, a następnie Magnusem Gabrielem hrabią de la Gardie. Równocześnie Szwedzi sprawnie przygotowywali grunt dyplomatyczny do inwazji na Polskę.
Reklama
Jednocześnie, jak zauważał Janusz Dąbrowski, elity polskie czyniły wiele, by nie drażnić Szwedów. Za wszelką cenę chciały uniknąć najazdu, pomimo alarmujących wieści, np. o ruchach floty szwedzkiej na Bałtyku.
Ponadto sejm majowy 1655 r. był nadal wrogo nastawiony do własnego króla, który dopiero wtedy, jako naczelny wódz, podjął działania osłonowe – militarne i dyplomatyczne – wobec Szwecji. Obronna reakcja polska była jednak mocno spóźniona, gdyż wysłane w maju do Sztokholmu poselstwo wojewody łęczyckiego Jana Leszczyńskiego z propozycją „wieczystego pokoju” nie miało szans na zawarcie traktatu.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Jerzego Besali pt. Rzeczpospolita szlachecka. Barwny świat. Ukazała się ona w 2024 roku nakładem wydawnictwa Bellona.