Likwidacja łódzkiego getta i wywózka do Auschwitz. Poruszająca relacja jednego z ostatnich ocalonych

Strona główna » II wojna światowa » Likwidacja łódzkiego getta i wywózka do Auschwitz. Poruszająca relacja jednego z ostatnich ocalonych

Leon Weintraub w chwili wybuchu II wojny światowej miał zaledwie 13 lat. Urodził się i wychował w Łodzi. W utworzonym przez Niemców getcie spędził cztery i pół roku. W sierpniu 1944 roku wraz z rodziną wywieziono go do Auschwitz-Birkenau. O tym jak próbował uniknąć deportacji oraz transporcie do fabryki śmierci opowiedział Magdzie Jaros, która zamieściła przeprowadzone z nim rozmowy w książce pt. Pojednanie ze złem.

Nadszedł rok 1944. Dla getta w Litzmannstadt dramatyczny. Wczesnym latem zaczęły pojawiać się różne pogłoski. Ukazały się obwieszczenia: ze względu na to, że zbliża się front sowiecki grozi nam niebezpieczeństwo, w trosce o nasze dobro postanowiono przesiedlić ludność getta w głąb Trzeciej Rzeszy. Za nami podąży wyposażenie fabryk, będziemy mogli dalej pracować dla dobra Niemiec.


Reklama


Nawoływali, żeby się zgłaszać, będzie dodatkowa porcja wyżywienia na drogę. Mało ludzi zareagowało, wtedy zaczęli systematycznie wysiedlać mniej ważne resorty [warsztaty]. Te, które produkowały bezpośrednio dla wojska, odkładano na później.

Tym razem otaczali czworobok domów, szli od mieszkania do mieszkania i zabierali wszystkich, których zastali. Wielu ludzi szukało protekcji w ważnych resortach, próbowali tam się zapisać, część się chowała. My też. Ludzie tak reagują, przynajmniej my tak reagowaliśmy, że przygotowaliśmy się do przetrwania w ciężkich warunkach. Wszystko co nowe, niewiadome, budziło lęk. Staraliśmy się odsunąć wywózkę.

Żydzi za drutami łódzkiego getta. Zdjęcie z 1941 roku (Bundesarchiv/Zermin/CC-BY-SA 3.0).
Żydzi za drutami łódzkiego getta. Zdjęcie z 1941 roku (Bundesarchiv/Zermin/CC-BY-SA 3.0).

Jak?

Wpadłem na pomysł. Odsunąłem szafę, która stała po prawej stronie, patrząc od wejścia, zrobiłem szparę, w którą można się było wcisnąć, szeroką na trzydzieści–czterdzieści centymetrów, nie więcej. Kiedy słyszałem, że coś dzieje się na podwórzu, pakowałem tam siedem osób. Przystawiałem dwa krzesła, kładłem trochę ciuchów, tak że na pierwszy rzut oka nie było widać szpary.

Wdrapywałem się na szafę, zeskakiwałem i dołączałem do rodziny. Drzwi z rozmysłem zostawialiśmy otwarte, żadnych walizek czy plecaków, nawet jedzenie było na stole.


Reklama


Zbieranie ludzi powtarzano systematycznie, nam jakoś udawało się przetrwać obławy. Ale raz, stojąc za szafą, usłyszeliśmy po niemiecku: „Finden wir jemanden werden wir sofort erschiessen” (jak kogoś zastaniemy, zastrzelimy na miejscu).

Mama znała niemiecki, w czasie pierwszej wojny światowej Łódź była pod okupacją niemiecką. Nie wytrzymała i zawołała: „Nur nicht schiessen!” (tylko nie strzelać). Odsunąłem od wewnątrz krzesła, wyszliśmy: ja, mama, za mną trzy z czterech sióstr i ciocia Ewa. Kuzyn Leon i Róża zostali w tej szparze. Kiedy Niemcy zobaczyli, że wyszło sześć osób, nie zajrzeli, czy ktoś został za szafą.

Artykuł stanowi fragment książki Magdy Jaros i Leona Weintrauba pt. Pojednanie ze złem (Bellona 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Magdy Jaros i Leona Weintrauba pt. Pojednanie ze złem (Bellona 2021).

Na podwórku była zbiórka, zaprowadzono nas do dawnego więzienia przy ulicy Czarnieckiego. Budynek wyglądał jak dom mieszkalny, miał pokoje. Nie przypominam sobie, żebyśmy spali, byliśmy oszołomieni. Pod wieczór przyszła Róża się z nami pożegnać, powiedziała, że razem z grupą młodych ludzi, komunistów, czekają na oswobodzenie Łodzi przez Armię Czerwoną. Jak weszła do więzienia, nie mam pojęcia, ale panował ogólny chaos. Pożegnaliśmy się z płaczem.

Siostra przeżyła?

Jej grupę odkryto, nie doczekała wyzwolenia. To musiała być jesień 1944 roku. Wywieziono ją do Auschwitz-Birkenau, potem do Stutthofu, stamtąd w okolice Królewca do robót przy naprawach torów kolejowych. Tam zginęła. W jakich okolicznościach, kiedy i gdzie jest pochowana, nie wiem.


Reklama


Jej ślad znalazłem w archiwum Muzeum Stutthof. Została zarejestrowana jako Róża Weintraub urodzona 15 maja 1924 roku w Łodzi. O tym, czym się zajmowała w konspiracji, wiem niewiele.

Kuzyn Leon Łęczycki na Czarnieckiego się nie zjawił. Ale przeżył wojnę, wyjechał do Izraela, zmarł w wieku osiemdziesięciu sześciu lat. Prowadził kiosk z gazetami i papierosami, biedak był straszny. Ale wszystkie jego dzieci zdobyły akademickie wykształcenie. Nawet jeden syn został zastępcą dyrektora portu w Hajfie.

Zdjęcie pracowników warsztatu, w którym zatrudniony był w gettcie Leon Weintraub (siedzi drugi od lewej). Wykonano je w 1944 roku. Fotografia z książki Pojednanie ze złem (materiały prasowe).
Zdjęcie pracowników warsztatu, w którym zatrudniony był w getcie Leon Weintraub (siedzi drugi od lewej). Wykonano je w 1944 roku. Fotografia z książki Pojednanie ze złem (materiały prasowe).

Od Leona wiem, że kiedy go złapali w getcie i trafi ł do Auschwitz, kapo szanowali go jako żołnierza. Podczas apeli ustawiali go w tyle, zarzucali na kikut jakąś szmatę, żeby esesmani go nie wykryli, bo by go od razu zabrali do gazu.

Co działo się z wami?

Nad ranem pomaszerowaliśmy na stację Radegast i tam kolejny szok. Jak wtedy z grupą żołnierzy, którzy obcinali brody Żydom. Nadjechał pociąg towarowy, do transportu bydła, kryty. Podstawiono schodki, upchnęli nas tak, że tylko można było stać, nie było mowy o położeniu się, siedzeniu. W lewym, tylnym kącie był koc, za nim wiadro na potrzeby naturalne.

Szybko się wypełniło, wylewało się z niego i okropnie śmierdziało. Stało się w fekaliach. Zamknięto drzwi, pociąg ruszył w drogę, zrobiła się noc, potem dzień. I znów noc. Jechaliśmy z przerwami kilkugodzinnymi, czekaliśmy na bocznicach. I ten wstrząs – dotarło to do mnie niedawno – nie słyszę żadnego głosu w czasie tej podróży. Czy przytłumiła mi się pamięć, czy tak rzeczywiście było, ale wydaje mi się, że ludzie byli niemal porażeni, nie byli w stanie protestować, płakać, krzyczeć.

A dzieci, które mogłyby się buntować, nie było, zginęły podczas Wielkiej Szpery. Wszyscy byliśmy oburzeni i zaskoczeni, że tak nas oszukano. Przecież w ten sposób nie wozi się ludzi do pracy. Nie tak traktuje się tych, którzy mają być dla swojego bezpieczeństwa przesiedleni przed frontem. Stąd cisza, zastygnięcie w rozpaczy. Ludzie nie byli w stanie dać wyrazu rozczarowaniu i przerażeniu.

Od kwietnia 1943 roku właśnie takimi bydlęcymi wagonami transportowano belgijskich Żydów do Auschwitz (domena publiczna).
Takimi bydlęcymi wagonami transportowano Żydów do Auschwitz-Birkenau (domena publiczna).

Nie wiedzieliście o likwidacji getta w Warszawie?

Nic nie wiedzieliśmy, byliśmy hermetycznie odcięci od świata, nie mieliśmy żadnego pojęcia. Może niektórzy wiedzieli, my nie. Byliśmy na samym dnie hierarchii w getcie. Tak samo byłem potem na dnie hierarchii w obozach.

W końcu pociąg stanął, otwarto drzwi i tylko krzyki: „Raus, raus”, szybko, szybko. I tym razem, podobnie jak w czasie następnych transportów, nie mówiono nam, dokąd przyjechaliśmy. Nie wiedziałem, że dotarłem do Auschwitz-Birkenau. To miejsce dobrze określiła Charlotte Delbo, francuska pisarka i więźniarka: przybywający do Auschwitz „oczekiwali najgorszego, ale nie tego, co niewyobrażalne”.

Przeczytaj również wstrząsającą relację z likwidowanego getta warszawskiego. „Patrzyliśmy na łzy matek prawie obojętnie”


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Magdy Jaros i Leona Weintrauba pt. Pojednanie ze złem. Ukazała się ona w 2021 roku nakładem wydawnictwa Bellona 2021.

Historia chłopca z łódzkiego getta

Zdjęcie tytułowa: Jedna z bram łódzkiego getta (domena publiczna).

Tytuł oraz lead, pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Współautor
Magda Jaros
Współautor
Leon Weintraub
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.