Niemcy zgotowali prawdziwe piekło dzieciom z getta warszawskiego. Walcząc o życie jadły nawet świece

Strona główna » II wojna światowa » Niemcy zgotowali prawdziwe piekło dzieciom z getta warszawskiego. Walcząc o życie jadły nawet świece

Dzieci z warszawskiego getta umierały tysiącami. Niedożywione tak, że przypominały kościotrupy, bardzo często ciężko chorowały. Wiele z nich było osieroconych, spora część mieszkała na ulicach i tam umierała. Mali Żydzi żyli z żebractwa, szmuglowania lub tego, co udało im się ukraść.

W styczniu 1942 roku w getcie warszawskim przebywało blisko 369 000 osób, w tym niemal 50 000 dzieci w wieku szkolnym i około 35 000 poniżej 7 roku życia. Według innych szacunków łącznie było ich aż 100 000, z czego 75% wymagało pomocy.


Reklama


Pod koniec października tego samego roku w getcie zostało już tylko 60 000 mieszkańców. Dzieci do lat 9 stanowiły 1,4% tej liczby. Do tego czasu zginęło 99% z nich.

„Nasze dzieci muszą żyć”

Sytuację dzieci w gettach założonych przez Niemców na terenie okupowanej Polski starało się ratować między innymi CENTOS – Centralne Towarzystwo Opieki nad Sierotami.

Głodujące dzieci z warszawskiego getta (Bundesarchiv/Albert Cusian/CC-BY-SA 3.0).
Głodujące dzieci z warszawskiego getta (Bundesarchiv/Albert Cusian/CC-BY-SA 3.0).

Organizacja założona w 1924 roku, w czasie wojny miała szczególnie trudne zadanie. Do jej obowiązków należało między innymi organizowanie opieki nad sierotami, których liczba stale rosła. W obliczu Holokaustu starania te były skazane na porażkę.

W 1941 roku zorganizowano „Miesiąc Dziecka”, za co odpowiadało właśnie CENTOS. Celem miało być przede wszystkim uwrażliwienie dorosłych na los najmłodszych przebywających z getcie. Stąd widoczne na plakatach z tamtego okresu hasło „Dziecko to nasza największa świętość”.


Reklama


Oficjalna odezwa to jedno, rzeczywistość – drugie. Jak pisze Magdalena Grzebałkowska w książce Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia:

Rachela Auerbach, kierowniczka kuchni przy ulicy Leszno 40, notuje w swoim dzienniku: „Oto raz widziałam na własne oczy opodal bramy domu […] trupa dziecięcego przykrytego płachtą plakatu »Miesiąca Dziecka« z napisem: »Ratujmy dzieci! Nasze dzieci muszą żyć«”.

Sytuacja była zatem tragiczna, a z założenia słuszne inicjatywy na niewiele się zdawały.

Artykuł stanowi fragment książki Magdaleny Grzebałkowskiej pt. Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia (Wydawnictwo Agora 2021).
Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Magdaleny Grzebałkowskiej pt. Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia (Wydawnictwo Agora 2021).

Głód nie do opisania

Największym pogromcą mieszkających w gettach dzieci był oczywiście głód. W swoich dziennikach pisał o tym między innymi Adam Czerniaków, prezes warszawskiego Judenratu walczący o lepszy los najmłodszych.

W jego relacjach możemy znaleźć między innymi przejmujący opis sytuacji, kiedy to wygłodniałe dziecko wyrwało z rąk dorosłego proszki od bólu głowy. Chłopiec od razu je zjadł, bo był tak wygłodzony.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Jeszcze inne dziecko zaczęło zjadać stearynową świeczkę, którą wcześniej ukradło. Później bardzo za to przepraszało. W zapiskach z maja 1941 roku Czerniaków wspominał o żydowskiej kobiecie, która porzuciła na ulicy dwójkę swoich dzieci, chociaż te wołały za nią „mamo”.

Najwyraźniej nie miała możliwości, by wykarmić i siebie i nieletnich członków rodziny. Kilka dni później autor wspomnień odnotował lakonicznie: „dzieci mrą z głodu”.


Reklama


Grzebałkowska przywołuje postać Marysi Szapiro, mieszkanki warszawskiego getta:

Dziewczynka spędza całe dnie na ulicy. Przeprawia się często na drugą stronę muru, żeby przeszmuglować choć odrobinę jedzenia dla swojej rodziny.

Napisze: „[…] jak stał jakiś lepszy policjant, to się biegało w tę i z powrotem, ale te dzieci, które nie mogły przejść na drugą stronę, cierpiały straszny głód. Leżały na ulicy szeregami martwe dzieci i żywe. Dzieci, które żyły, wołały, żeby dać im chleba, ale nikt na to nie zważał, bo każdy chodził głodny” .

Brat i siostra Marysi umrą z głodu, odejdą też jej rodzice, jedna z sióstr dobrowolnie pojedzie do Treblinki.

Niemcy zgotowali prawdziwe piekło dzieciom z getta warszawskiego  (Bundesarchiv/Ernst Herrmann/CC-BY-SA 3.0).
Niemcy zgotowali prawdziwe piekło dzieciom z getta warszawskiego (Bundesarchiv/Ernst Herrmann/CC-BY-SA 3.0).

Autorka książki Wojenka pokazuje, że głód zmuszał dzieci do zachowań, które wcześniej byłyby zupełnie nie do pomyślenia:

Michałowi Głowińskiemu (również rocznik 1934) rówieśnik wyrywa z rąk ciastko, które niósł do domu z cukierni (było długo oczekiwaną, obiecaną przez matkę nagrodą za dobre zachowanie w czasie choroby). Napisze we wspomnieniach: „[…] do dzisiaj widzę tę scenę […], jak ten obdarty dzieciak, szkielet żywy i wygłodniały, pożera ciastko, jakby chciał je połknąć razem z papierem”.

Szerzące się choroby

Niedożywienie wszystkich mieszkańców i przeludnienie getta były przyczynami wielu chorób panujących także wśród dzieci. Powszechna stała się wszawica. Najmłodsi chorowali na tyfus plamisty, dur brzuszny, choroby skóry i gruźlicę. Uboga dieta była przyczyną szerzącej się awitaminozy.

Zarażone świerzbem maluchy drapały się do krwi i nie mogły myć, bo sprawiało im to ból. Porządna rekonwalescencja była często niemożliwa z powodu zimna panującego w mieszkaniach.

Najmłodszym mieszkańcom getta brakowało też ciepłych ubrań – zwykle chodzili oni w łachmanach i bez butów, niezależnie od pogody. Przez to zdarzało się, że zamarzali na ulicach. Bywało, że już w październiku znajdowano zwłoki dziewczynek i chłopców zmarłych z wyziębienia.

Bezdomne dzieci z getta warszawskiego (domena publiczna).
Bezdomne dzieci z getta warszawskiego (domena publiczna).

Uśmiercały dzieci, aby oszczędzić im cierpień

W czasie deportacji w lecie 1942 roku matki i pielęgniarki decydowały się na to, by zakończyć życie dzieci z warszawskiego getta, które miały pod swoją opieką. Domyślały się, że nieletnich czekają już tylko cierpienia i śmierć. Małe dzieci duszono, gdy dała się ustalić, że nie mają już rodziców, więc groziło im, że zostaną w brutalny sposób zabite przez Niemców jeszcze przed transportem.

Pediatra Adina Irena Blady-Szwajger w ostatnich dniach istnienia getta podawała niemowlakom i starszym dzieciom śmiertelną dawkę morfiny. Wszystko po to, by uchronić je przed brutalnością nazistów, którzy już czekali na parterze Szpitala Dziecięcego im. Bersonów i Baumanów, w którym pracowała…

Przeczytaj również o grabieżach Hansa Franka w okupowanej Polsce. Kradł nie tylko dzieła sztuki i futra, ale nawet… jajka


Reklama


Dzieciństwo w cieniu wojny

Bibliografia

  1. Magdalena Grzebałkowska, Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia, Wydawnictwo Agora 2021.
  2. Ruta Sakowska, Ludzie z dzielnicy zamkniętej, PWN 1993.
  3. Zoë Waxman, Kobiety Holocaustu. Historia feministyczna, Wydawnictwo Poznańskie 2019.
  4. Agnieszka Witkowska-Krych, Obraz akcji „Miesiąc Dziecka” przeprowadzonej w warszawskim getcie przedstawiony na łamach „Gazety Żydowskiej”, Almanach Warszawy, t. XIII.
Autor
Zuzanna Pęksa
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.