Małżeństwa na polskiej wsi pańszczyźnianej. Szlachta miała dobry powód, by wszystkich chłopów zmuszać do ślubu

Strona główna » Nowożytność » Małżeństwa na polskiej wsi pańszczyźnianej. Szlachta miała dobry powód, by wszystkich chłopów zmuszać do ślubu

Obecnie 7,5 miliona mieszkańców Polski to single. Blisko 20% populacji naszego kraju żyje samotnie. W przypadku polskiej wsi pańszczyźnianej statystyki prezentowały się zdecydowanie inaczej. O tym, jak kilkaset lat temu wyglądały realia zawierania małżeństw przez chłopów i czego włościanie oczekiwali od kandydatek na żony pisze Agnieszka Lisak w książce Miłość staropolska.

Na wsiach [głównym] powodem wstępowania w związek [małżeński] była konieczność uzyskania wsparcia i pomocy w prowadzeniu gospodarki. Jej charakter, ilość pracy wokół domostwa sprawiały, że osoby bezżenne nie były w stanie samodzielnie egzystować.


Reklama


Trudne życie singla

Mogły co najwyżej żyć kątem u rodziców, póki żyli, czy też dalszej rodziny, co wiązało się jednak ze sporym dyskomfortem i koniecznością podporządkowania cudzej woli. Życie na obcym wikcie nie należało do łatwych. Póki jeszcze przygarnięty szwagier, siostra czy też brat mieli siły do pracy, pożycie układało się jako tako.

Gdy jednak sił zabrakło, przygarnięty stawał się ciężarem, na którego trzeba było ponosić wydatki, nie otrzymując nic w zamian. Dlatego nieraz zmuszano bezżennych do opuszczenia na starość rodzinnego domu i rozpoczęcia żebraczej tułaczki. Tym, co miało ratować przed takim losem, było właśnie zawarcie na czas związku małżeńskiego.

Angielskiego podróżnika w każdej wsi obskakiwały tłumy żebraków (Adam Dobrowolski/domena publiczna).
Ci, którzy się nie ożenili na stare lata często skazani byli na los żebraków (Adam Dobrowolski/domena publiczna).

A i właścicielowi wsi zależało na tym, by ograniczać liczbę bezżennych. Ci bowiem, bez rodziny i zobowiązań, znacznie trudniej naginali karku do pracy, nieraz siali ferment, podjudzając chłopów przeciw panu. Ponadto łatwiej mogli uciec, pociągając za sobą innych.

W przypadku wdów i sierot chodziło też o to, by gospodarstwo nie marniało bez męskiej ręki. Zdarzało się więc, że pan wsi lub zależny od niego samorząd przymuszali do małżeństwa z wybranym z góry kandydatem, gdzie w czasach poddaństwa o żadnym sprzeciwie nie mogło być mowy. Innym razem na bezżennych nakładano kary.


Reklama


Chłopski ślub z perspektywy pana

Pan najchętniej patrzył na małżeństwa zawierane pomiędzy mieszkańcami tej samej wsi lub innej do niego należącej. Wtedy bowiem zarówno rodzina, jak i majątek pozostawały w dobrach, w dodatku można było liczyć, że niebawem przyjdzie na świat potomstwo, które zwiększy liczbę poddanych. A jak wiadomo, każde ręce do pracy były na wagę złota.

Niech świadczy o tym fakt, że sprawy o bezprawne przygarnięcie chłopa z cudzych dóbr bywały przedmiotem posiedzeń sądowych, a niekiedy i zajazdów. Serce jednak nie sługa, czasem wędrowało poza granice wioski, a wtedy pojawiały się trudności.

Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Lisak pt. Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale (Bellona 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Lisak pt. Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale (Bellona 2021).

Na zawarcie małżeństwa w takim przypadku musieli wyrazić zgodę właściciele dwóch wiosek. W dodatku trzeba było rozstrzygnąć, gdzie zamieszka młoda para, co zawsze odbywało się z uszczerbkiem dla któregoś z właścicieli.

Byli i tacy, którzy kategorycznie zabraniali opuszczania swoich dóbr, a wtedy matrymonialne plany spełzały na niczym. Innym razem wyrażano zgodę za sowitą opłatą, która tak naprawdę była równoznaczna z kupnem chłopa.


Reklama


Choć stroną transakcji oficjalnie był pan wsi, najczęściej jej koszty ponosili młodzi. Po dopełnieniu formalności przyszły małżonek składał przed władzami sądowymi deklarację „o dobrowolnym przyjęciu poddaństwa”.

Takich żon szukali chłopi

Łukasz Gołębiewski w publikacji Lud polski, jego zwyczaje, zabobony opisał hierarchię wartości przy zawieraniu małżeństw wśród chłopów i kryteria doboru partnera.

Polscy chłopi pańszczyźniani. Fragment obrazu Canaletta (domena publiczna).
Rodzina chłopów pańszczyźnianych. Fragment obrazu Canaletta (domena publiczna).

Wprawdzie poniższy opis dotyczy już pierwszej połowy XIX wieku, niemniej jednak w pełni oddaje stosunki panujące w Polsce przedrozbiorowej:

Oczekuje wieśniak po żonie pieniędzy i sprzętów domowych, szuka jej zwykle opodal, wziętość bowiem na wsi, podobnie jak w mieście, powiększa się w stosunku do odległości, z daleka świetniej się okazują (tj. wyglądają) dobre przymioty, gasną wady, które by się widziało z bliska.

Powinna być poważna, skromna i cicha dziewczyna, a nade wszystko pracowita, żeby się podobać mogła… Niejedna, będąc na jakimś posiedzeniu, mało je i pije, a zapytujących się upewnia, że syta, chociaż jej głód i pragnienie dokucza, ażeby się okazała niewiele wymagająca.

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Lisak pt. Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale. Jej wznowienie ukazało się w 2021 roku nakładem wydawnictwa Bellona.

Obyczaje, intrygi i skandale w dawnej Polsce

Autor
Agnieszka Lisak

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.