Marianna Skublińska. Najgłośniejsza seryjna morderczyni XIX-wiecznej Warszawy

Strona główna » XIX wiek » Marianna Skublińska. Najgłośniejsza seryjna morderczyni XIX-wiecznej Warszawy

Zabijała dzieci, owijała je w szmaty i ukrywała pod dachem, albo… wprost w swoim mieszkaniu. Inne zakopywała w podwórzu. Mogła mieć na sumieniu nawet 70 ofiar. Nie odpowiedziała za żadną.

„Zbrodnia, okropna zbrodnia! Odkrycie, od którego włosy stają na głowie” — krzyczał (bo przecież nie po prostu mówił) redaktor tygodnika „Kłosy”.


Reklama


Podczas pożaru posesji drewnianej przy ulicy Siennej pod nrem 56 na poddaszu zamieszkałym przez Mariannę Skublińską znaleziono siedem trupów niemowląt, które padły ofiarą ohydnego procederu…

Chcąc rozebrać belki i wiązania dachu, strażacy dostali się do kryjówki pod dachem, gdzie znaleziono najprzód jedno, potem dwa, potem znowu cztery ciała dziecięce poowijane w szmaty i papiery.

Spalony dom Skublińskiej na rynku opublikowanym przez pismo „Wędrowiec”.

Niektórym rzeczywiście pomagała…

Pożar w Śródmieściu Warszawy wybuchł nocą 6 lutego 1890 roku. Podejrzewano, że to sama Skublińska podłożyła ogień, w mylnym przekonaniu, że płomienie strawią wszelkie dowody i odwrócą od niej uwagę policjantów, którzy ostatnio zaczęli się interesować prowadzonym przez nią przedsięwzięciem.

50-letnia kobieta była jedną z licznych pośredniczek, oferujących wyrabianie niechcianym dzieciom miejsc w przytułkach. Do pewnego stopnia rzeczywiście to robiła, rzecz jasna przyjmując w zamian opłaty od zdesperowanych, najczęściej niezamężnych matek.


Reklama


W oparciu o fałszywe dokumenty i pokątne znajomości Skublińska umieściła w zakładzie prowadzonym przez Szpital Dzieciątka Jezus przynajmniej 122 niemowlaki. Pod opiekę przyjmowała ich jednak znacznie więcej.

…a pozostałe zabijała

Dzieci, dla których nie było miejsca w przytułku trafiały do mieszkania Skublińskiej – ciemnej, dusznej izby o powierzchni 19 metrów kwadratowych.

W swojej najnowsze książce Seryjni mordercy II RP Kamil Janicki demaskuje mroczne oblicze przedwojennej Polski (Wydawnictwo Literackie 2020).
O ciemnych stronach przedwojennego wymiaru sprawiedliwości piszę szeroko w swojej książce: Seryjni mordercy II RP (Wydawnictwo Literackie 2020).

Prowizoryczny lokal był mniejszy od typowej kawalerki w bloku z wielkiej płyty, a poza Skublińską stale gnieździło się w nim jeszcze… jedenaście osób. Córka, zięć, trzech synów, siostra, siostrzenica. Do tego czterech czy to wspólników, czy sublokatorów. Poza nimi zaś — przynajmniej kilkoro niemowląt.

„Brak wszelkiego pokarmu w żołądkach i kiszkach”

Dzieci nie żyły długo. I nic dziwnego, bo Skublińska w ogóle ich nie żywiła. Wiadomo o tym, ponieważ w następstwie pożogi odnaleziono dobrze zachowane, względnie świeże zwłoki, ukryte po części w mieszkaniu, po części zaś — bezpośrednio pod dachem.


Reklama


Lekarz stwierdził „zupełny brak u nich tłuszczu podskórnego, brak wszelkiego pokarmu w żołądkach i kiszkach, a u dwóch nawet brak kału, anemię wszystkich prawie organów i ogólne obniżenie zawartości krwi”.

Tydzień z jedno ludzkie życie

Poza siedmioma trupkami, które Skublińska trzymała pod bokiem, znaleziono jeszcze sześć kolejnych, zakopanych w kącie podwórza.

Ile innych ofiar kobieta zdołała wynieść gdzieś dalej, albo legalnie pochować? Nie wiadomo, ale prasa zarzucała jej zabicie przeszło 70 dzieci. Dokładna liczba nie jest znana, bo też sąd… nie podzielił chwilowego oburzenia dziennikarzy.

W następstwie głośno komentowanego procesu Skublińską uwolniono od wszystkich zarzutów morderstwa. Została skazana tylko za rażące niedbalstwo i za fałszowanie metryk. Dostała trzy lata więzienia.

Marianna Skublińska na rysunku opublikowanym przez pismo „Wędrowiec”.

Jeśli rzeczywiście za jej sprawą umarło przynajmniej siedemdziesięcioro dzieci, to najwidoczniej życie każdego z nich było warte naprawdę niewiele. Dwa krótkie tygodnie za kratami.

„A żeby go Skublińska!”

Fabrykantka aniołków (a według nowych doniesień gazet już tylko „tak zwana fabrykantka”) odsiedziała swoje. W 1896 roku, jak gdyby nigdy nic, powróciła do Warszawy i „osiadła tu na stałe”. Może tylko przestała używać nazwiska, które pamiętano o wiele lepiej niż szczegóły sprawy.


Reklama


„Skublińska” na długo weszła do polskiego języka. Stała się właściwie synonimem morderczyni, wyzyskiwaczki. Ciągle pisano o tych czy innych „nowych Skublińskich”. O tym, że przed sąd zaprowadzono „Skublińską”, a więc dowolną przestępczynię. Albo nawet, że… wszystkie gazety to jedna wielka Skublińska, która napycha sobie kabzę pieniędzmi, a niemowlęta (a więc czytelników) „karmi odpadkami”.

Nazwisko uchodziło też za swoiste przekleństwo. Aby naprawdę kogoś urazić, starczyło powiedzieć: „A żeby go Skublińska!”.

Szpital Dzieciatka Jezus na pocztowce z początku XX wieku. Były dzieci, którym Marianna Skublińska rzeczywiście wyrabiała miejsca w tym zakładzie.

„Czym się pani najwięcej chlubi?”

Może zresztą oswobodzona pośredniczka wcale nie czuła wstydu, ale raczej dumę? Robiła przecież to samo co dziesiątki czy nawet setki innych kobiet, a jednak to o niej jednej rozprawiano w całym kraju.

Kto wie, czy nie miała racji „Mucha”, drukując sfingowany „kwestionariusz wypełniony przez panią Skublińską”. Według humorystycznego pisma na pytanie: „Czym się pani najwięcej chlubi?”, skazana odparła: „Popularnością”.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Doszło do tego, że nawet znany malarz, Henryk Piątkowski, zaczął się przymierzać do sporządzenia portretu sławnej fabrykantki. Potem zaś wycofał się rakiem z pomysłu, gdy dziennikarze za sam pomysł zaczęli na niego rzucać gromy.

„Czy to prawda, że Skublińska jest szatańsko piękna?”

Zwyczajni zjadacze chleba musieli być niepocieszeni. Bo jeśli wierzyć reporterowi pisma „Kraj”, to nieraz na ulicach pytano: „Czy to prawda, że Skublińska jest jeszcze szatańsko piękna?”. Piątkowski mógł pomóc udzielić odpowiedzi.

Prasa polska jako nowa Marianna Skublińska. Dowcip rysunkowy z 1910 roku.

Za osobliwą fascynacją szło też rozgrzeszenie. „Skublińska jest dzieckiem społeczeństwa warszawskiego” — przekonywał autor listu opublikowanego przez dziennik „Pismo” jeszcze w trakcie procesu. Jeśli była podła to tylko dlatego, że działała na zlecenie nawet podlejszych i „wszelkich uczuć pozbawionych matek warszawskich”.

To był komentarz czytelnika. Ale po paru miesiącach sama redakcja też skonstatowała: „Skublińska nie była potworną morderczynią”, a jej czyny wyrosły na „gruncie anormalnych stosunków” panujących w mieście.


Reklama


Gdzieniegdzie drukowano propozycje systemowych rozwiązań odpowiadających na chorobę toczącą Warszawę. Oburzone społeczeństwo szybko jednak zapomniało o całej sprawie i skupiło się na nowych skandalach.

****

Marianna Skublińska była najsławniejsza, ale to nie ona miała na sumieniu najwięcej ofiar. Jej imienniczka – też Marianna, ale Laskowska – zabiła nawet kilkaset dzieci. Historię ten bezwzględnej zbrodniarki poznacie w mojej nowej książce pt. Seryjni mordercy II RP.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Kamila Janickiego pt. Seryjni mordercy II RP (Wydawnictwo Literackie 2020). Możecie ją kupić na przykład w Empiku.

Także w książce znajdziecie bibliografię do sprawy Paśników i źródła wszystkich przytaczanych cytatów.

Najciemniejsze strony przedwojennej Polski w nowej książce Kamila Janickiego

W swojej najnowsze książce Seryjni mordercy II RP Kamil Janicki demaskuje mroczne oblicze przedwojennej Polski (Wydawnictwo Literackie 2020).

Bibliografia

Tekst powstał w oparciu o materiały następujących tytułów prasowych: „Kłosy” (1890), „Kurjer Warszawski” (1890), „Wędrowiec” (1890), „Kraj” (1890), „Dziennik Poznański” (1890); „Kurjer Świąteczny” (1890), „Kolce” (1900), „Księga Uciechy i Pożytku” (1904), „Śmiech” (1910); „Mucha” (1891-1892); „Niwa” (1890); „Słowo” (1890).

Szczegółowa bibliografia znajduje się w mojej książce pt. Seryjni mordercy II RP.

Autor
Kamil Janicki
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.