Markiz de Cinq-Mars na portrecie z ok. 1640 roku.

Markiz de Cinq-Mars. Królowa Polski i król Francji rywalizowali o tego samego kochanka

Strona główna » Nowożytność » Markiz de Cinq-Mars. Królowa Polski i król Francji rywalizowali o tego samego kochanka

Markiz de Cinq-Mars był wyniosły, egocentryczny, ostentacyjny. Miał też reputację człowieka rozpustnego. Poza tym jednak był „najpiękniejszym chłopakiem” w Luwrze. Król Francji miał do niego wielką słabość. W zażyłe relacje z markizem wdała się także wpływowa księżniczka, która kilka lat później zostanie królową Polski.

Wsobny, podejrzliwy i wiecznie rozedrgany król Ludwik XIII — który sam nadał sobie przydomek Sprawiedliwego, byle tylko nie okrzyknięto go Ludwikiem Jąkałą — nie miał wielu przyjaciół.


Reklama


Francuski historyk François Bluche twierdzi nawet, że mianem tym można by obdarzyć wyłącznie jednego człowieka: pierwszego ministra i szarą eminencję, kardynała Richelieu. On jednak był dla monarchy przyjacielem „dziwnym”. Takim, którego „się lubi, którego się boi, któremu się zazdrości i którego się nienawidzi”.

Podatny na ataki melancholii i chętny do osobistych zwierzeń król potrzebował też jednak „przyjaciół od serca”.

Ludwik XIII. Rycina dziewiętnastowieczna.
Ludwik XIII. Rycina dziewiętnastowieczna.

Ludzi, którzy sprawią, że nie będzie się czuł obezwładniająco samotny pomimo towarzystwa setek dworzan i służących. I którzy na każde zawołanie cierpliwie wysłuchają jego żalów, monotonnych tyrad oraz osobistych wspominków. A więc będą robić to, na co skupiony na sprawach państwa i ogarnięty obsesją rządzenia kardynał nie miał ani ochoty, ani tym bardziej czasu.

Przyjaciel od serca

Funkcję, jednocześnie pożądaną i niewdzięczną, pełnili tak zwani faworyci. Richelieu wiedział, że są oni niezbędni królowi, ale też dobrze rozumiał, że to jedyne postacie zdolne faktycznie zagrozić jego własnej karierze i pozycji. Nie miał przecież kontroli nad tym, co „przyjaciele od serca” mówili Ludwikowi w zaciszu komnat; w jakich kierunkach próbowali popychać jego myśli.


Reklama


Nasunęło mu się oczywiste rozwiązanie. Pierwszy minister postanowił sam wybrać Ludwikowi odpowiedniego faworyta.

Henri Coiffier de Ruzé, noszący tytuł markiza de Cinq-Mars i pod tym mianem zapisany w historii, był synem jednego z najbliższych współpracowników kardynała — markiza d’Effiat, pełniącego funkcje nadintendenta finansów i marszałka Francji.

Chłopak bardzo wcześnie zwrócił uwagę „człowieka w czerwieni”. Richelieu sprawił, że to złote dziecko zrobiło zawrotną karierę, o jakiej mogli tylko marzyć dojrzali, doświadczeni, ale nieposiadający podobnego wdzięku szlachcice.

Tekst powstał w oparciu o moją nową książkę poświęconą niezwykłym kobietom XVII stulecia i wpływowi, jaki wywarły na tę epokę przepychu i upadku. Damy srebrnego wieku kupicie na Empik.com.

W 1635 roku, jako zaledwie piętnastolatek, Cinq-Mars został kapitanem gwardii. W 1637 roku mianowano go mistrzem królewskiej garderoby, co dawało bezpośredni i codzienny dostęp do monarchy. W 1639 roku, w wieku lat dziewiętnastu, markiz był już wielkim koniuszym. „Znalazł się na szczycie hierarchii dworskiej” — podkreśla François Bluche.

Król i jego mężczyźni

Richelieu otworzył Cinq-Marsowi drogę na salony, bo widział, jak ogromne wrażenie młodzieniec robi na Ludwiku XIII.

Przez całe swoje panowanie król miał dwie faworyty i aż czterech faworytów. Kobiety dopuszczał do siebie niechętnie. Relacje z tymi, które — zresztą na krótko — znalazły się u jego boku, były platoniczne, wyzute z jakiegokolwiek erotyzmu. Zdaniem historyka Michaela D. Sibalisa tego samego nie można powiedzieć o kontaktach między królem a młodymi mężczyznami, którzy doznali jego łaski.


Reklama


Przez Luwr przewijał się korowód zawsze przystojnych młodzieńców o delikatnej aparycji. „Intensywne więzi emocjonalne, jakie Ludwik z nimi nawiązywał, jasno wskazują na jego homoseksualne inklinacje” — pisze Sibalis. Nie jest to opinia odosobniona. Pierre Chevallier, autor klasycznej francuskiej biografii króla, stwierdził podobnie, przed przeszło czterdziestoma laty: „Bezsporne jest, że Ludwik XIII miał głębokie skłonności homoseksualne”.

Już za życia monarchy opowiadano, że wdawał się w romanse ze swoimi „przyjaciółmi od serca”. Niepoprawny plotkarz Gédéon Tallemant des Réaux wspomniał w zbiorze pikantnych sylwetek wielkich ludzi o tym, jak Ludwika przyłapano, gdy podglądał nagiego Cinq-Marsa, który akurat nacierał całe ciało, od stóp do głów, olejkiem jaśminowym. Przy innej okazji monarcha miał przyjąć wielkiego koniuszego w sypialni, po tym jak ten „wystroił się jak żona”.

Badacze tematu zgodnie twierdzą, że erotyczne sceny wyssano z palca. Ludwik rozpieszczał faworytów, obsypywał ich urzędami i upominkami, spozierał na nich pożądliwym wzrokiem. Nigdy jednak nie posuwał się dalej. Był obsesyjnie cnotliwy, pobożny, ogarnięty strachem przed grzechem i ogniem piekielnym.

Najpiękniejszy chłopak w Luwrze

Do Cinq-Marsa monarcha zapałał szczególną sympatią. Po trosze za sprawą jego ogłady, po trosze przez jego odwagę, wykazaną podczas kolejnych walk z opozycjonistami. Przede wszystkim jednak dlatego, że był to najpiękniejszy chłopak w Luwrze.

Cinq-Mars podaje szpadę Ludwikowi XIII. Obraz dziewiętnastowieczny.
Cinq-Mars podaje szpadę Ludwikowi XIII. Obraz dziewiętnastowieczny.

W 1639 roku markiz oficjalnie otrzymał pozycję królewskiego faworyta. Ludwik marzył o nim, zasypywał go własnymi troskami i problemami, a zarazem… konkurował o jego uczucia. W tym czasie Cinq-Mars wdał się też bowiem w zażyłą relację z Marią Gonzagą.

Księżna Niwernii i wielki koniuszy

Maria Gonzaga, w tym czasie 28-letnia, była jedną z najlepiej urodzonych panien we Francji.

Księżna i zarządczyni Niwernii, od niedawna tytułująca się także księżniczką mantuańską, dziesięć lat wcześniej wdała się w zażyłą relację z królewskim bratem i niemal wzięła z nim ślub. W przyszłości – pod imieniem zmienionym na Ludwikę Marię – miała zostać królową Polski jako żona Władysława IV Wazy i następnie Jana Kazimierza.


Reklama


Na razie jednak szukała sposobu by utwierdzić swoje wpływy na paryskim dworze i dać upust nieposkromionym ambicjom. Szans upatrywała w pięknym faworycie króla.

„Niepodobna, aby nie żyli z sobą w poufności”

„Wielki koniuszy odwiedzał księżniczkę często nocną porą, a przy takich zamiarach niepodobna, aby nie mieli żyć ze sobą w poufności. Jednak nie słyszałem, żeby w tym widziano coś złego” — opowiadał Gédéon Tallemant des Réaux, miłośnik pikanterii.

Markiz de Cinq-Mars na portrecie z ok. 1640 roku.
Markiz de Cinq-Mars na portrecie z ok. 1640 roku.

Jego wywody wypada czytać z dużą ostrożnością. Niezależnie jednak czy Maria wdała się z Cinq-Marsem w romans, czy tylko z nim flirtowała, nie była to relacja niewinna. Piękna twarz markiza i wielki wpływ, jaki ten zdawał się wywierać na króla, sprawiały, że arystokratka ignorowała wszelkie jego, jakże rażące, wady.

Koniuszego nie bez powodu przezywano „wielkim panem”, Monsieur le Grand. Był niezwykle wyniosły, egocentryczny, ostentacyjny. Miał też reputację człowieka rozpustnego. Jeden z historyków nazwał go wprost „zepsutym dzieciakiem”. I nie był chyba daleki od prawdy.


Reklama


Niektórzy sądzą, że Cinq-Mars omamił Gonzagównę, tak samo jak wcześniej kardynała i króla. Wydaje się jednak, że było odwrotnie. Pyszałkowaty przy Ludwiku, nieznośny wobec dworzan i służby, przy zarządczyni Niwernii „wielki pan” zachowywał się zupełnie inaczej.

Starsza o dziewięć lat Maria imponowała mu inteligencją, ambicjami, statusem towarzyskim i chyba przede wszystkim urodzeniem. On był przecież tylko szlachcicem, ona najprawdziwszą księżniczką.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Wyczerpana cierpliwość kardynała

Najpóźniej w 1641 roku Cinq-Mars zaczął się starać o rękę Marii. Arystokratka nie odrzuciła awansów. Kusiła ją wizja małżeństwa z człowiekiem, który znajdował się tak blisko tronu. Za sprawą markiza i ona stałaby się przecież szarą eminencją. Wpierw należało jednak zagwarantować, że piękny młodzieniec nie podzieli losu wcześniejszych faworytów. I nie zniknie z Luwru, gdy tylko niestały w uczuciach Ludwik znudzi się jego osobą.

Pani de Nevers postawiła warunek. Zgodziła się poślubić Cinq-Marsa, ale tylko jeśli ten wpierw zostanie marszałkiem Francji i otrzyma od króla tytuł książęcy. Nakierowała aspiracje amanta na konkretny cel, popchnęła go do działania. I dała początek jednemu z najsłynniejszych spisków w dziejach kraju.

O pełnym blichtru, ale też brudu i tragedii świecie XVII-wiecznego dworu piszę w mojej nowej książce pt. Damy srebrnego wieku. Dowiedz się więcej na Empik.com.

Markiz, przekonany, że kardynał ulegnie mu tak samo, jak zawsze ulegał Ludwik, wyjawił Armandowi Jeanowi decyzję Gonzagówny i poprosił o wsparcie. Richelieu, zamiast zgiąć się w pół i spełnić życzenie złotego chłopca, głośno zarechotał. Z jego ust posypały się kpiny i szyderstwa; Cinq-Mars wyszedł z gabinetu pierwszego ministra „skrzyczany jak lokaj”.

Dowiedział się, że jest „rozwydrzonym dzieckiem” i że jeśli się nie opamięta, to kardynał zepchnie go do rangi nawet niższej niż ta, z którą zaczynał na dworze. Był czerwony i osłupiały. Nie rozumiejąc, jak ktokolwiek może odmówić jego żądaniom, ruszył prosto do króla.


Reklama


Tak długo męczył go i psuł mu humor, aż wreszcie Ludwik XIII zaproponował alternatywę. Nie zamierzał podważać woli kardynała. Nie zrobił markiza księciem, ale zaprosił go do Rady Państwa, a nawet do jej najwęższej i najważniejszej części — Rady Stanu.

„W tej szczupłej siedmioosobowej instancji nie było miejsca dla chłopaka, który nic sobą nie reprezentował, a na skutek swej młodości i lekkomyślności mógł niepotrzebnie rozgłosić omawiane tam sprawy” — słusznie komentuje Wanda Więckowska-Mitzner. Także ten projekt został więc podważony przez pierwszego ministra.

Pożegnanie Marii Gonzagi z markizem de Cinq-Mars. Grafika XIX-wieczna.
Pożegnanie Marii Gonzagi z markizem de Cinq-Mars. Grafika XIX-wieczna.

Armand Jean przeciął temat bez wdawania się w jakiekolwiek dyskusje. Powiedział tylko Ludwikowi, że dzieciaków nie dopuszcza się do spraw państwa.

Zaczątki spisku

Rozgoryczony Cinq-Mars nie dostał niczego, o co się ubiegał. Był bezsilny, poniżony, czuł też, że monarcha — bardzo nielubiący, gdy cudze troski przysłaniały jego własne — powoli traci nim zainteresowanie. Jeśli miał coś zdziałać, to tylko teraz, zanim przepadną wszystkie szanse.


Reklama


Rozpuszczony, od lat przekonywany, że wszystko mu się należy, jedyną drogę do awansu widział w… usunięciu najpotężniejszego człowieka we Francji.

Król, zamiast zrugać faworyta i wybić mu z głowy niestworzone pomysły, tylko utwierdził go w powziętym postanowieniu. Widział, że markiz płonie wściekłością. Sam więc zaczął zwierzać się wielkiemu koniuszemu z własnych żalów, pretensji i obaw związanych z pierwszym ministrem.

Kardynał Richelieu. Portret z 1642 roku.
Kardynał Richelieu. Portret z 1642 roku.

Nie chodziło mu zapewne o nic więcej, jak tylko wyrzucenie z siebie czarnych myśli. Cinq-Mars każdą krytykę Richelieugo uznawał jednak za sygnał, że król pragnie się pozbyć szarej eminencji. Dwudziestojednolatek postanowił zawiązać spisek mający na celu przegnanie, a w razie możliwości zgładzenie kardynała.

Był święcie przekonany, że gdy mistrz intryg zejdzie ze sceny, on sam zajmie jego miejsce jako prawa ręka Ludwika i najważniejszy polityk w kraju. A zarazem jako mąż księżnej Marii Gonzagi.

***

Tekst powstał w oparciu o moją nową książkę poświęconą niezwykłym kobietom XVII stulecia i wpływowi, jaki wywarły na tę epokę przepychu i upadku. Damy srebrnego wieku kupicie na Empik.com.

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.