Metody walki z husarią. Takich sposobów chwytano się, aby powstrzymać szarżę skrzydlatej kawalerii

Strona główna » Nowożytność » Metody walki z husarią. Takich sposobów chwytano się, aby powstrzymać szarżę skrzydlatej kawalerii

Husaria przez dwa stulecia odnosiła spektakularne triumfy w bitwach z często wielokrotnie liczniejszym przeciwnikiem. Uzbrojeni w długie kopie skrzydlaci jeźdźcy stanowili prawdziwą zmorę dla piechoty wroga, która w bezpośrednim starciu była skazana na porażkę. Oto jakich metod chwytali się przeciwnicy, aby powstrzymać szarżę słynnej kawalerii.

Na zachodzie Europy szarże uzbrojonej w kopie kawalerii przeszły do historii wraz z zakończeniem średniowiecza. W strefie wpływów Rzeczpospolitej było jednak inaczej.


Reklama


Świńskie pióra przeciwko husarii

Posługujący się nawet 6-metrowymi kopiami husarze święcili triumfy na polach bitew do końca XVII wieku. Długość oręża sprawiała, że skrzydlaci jeźdźcy byli prawdziwym koszmarem dla piechoty wroga. Aby wyrównać szanse w starciu z polską kawalerią przeciwnicy stosowali między innymi tak zwane świńskie pióra. Jak wyjaśnia doktor Radosław Sikora były to:

(…) krótkie piki wbijane pod pewnym kątem przed frontem piechoty i skierowane ostrzami w stronę przeciwnika, przy czym piechurzy cofali się kilka kroków od świńskich piór, aby wyjść poza zasięg husarskich kopii. Tak chronioną przez świńskie pióra piechotę szwedzką opisał husarz Jan Kunowski.

Poza żołdem husarzom przysługiwała również tak zwana hiberna (Wojciech Kossak/domena publiczna).
Husarze w wyobrażeniu Wojciecha Kossaka (domena publiczna).

Z jego relacji wynika, że trzy kroki za szeregiem wbitych w ziemię świńskich piór szykowali się spiśnicy z pochylonymi długimi pikami, a za nimi rozpięto dodatkowo łańcuchy „konnego chcąc zaciągnąć [powstrzymać] w pędzie kopiejnika”.

Kozły hiszpańskie i kobylice

Metoda ta miała jednak poważną wadę. Piki musiały zostać wbite w ziemię pod odpowiednim kątem, dzięki czemu raniły husarskie konie. Często jednak świńskie pióra stały zbytnio na sztorc, w związku z czym galopujące rumaki roztrącały je, nie ponosząc przy tym żadnej szkody.


Reklama


Odpowiedź na ten problem stanowiła przeszkoda nazywana kozłem hiszpańskim. Występowała ona również po mianem: jeździec hiszpański, spansrajtar, szpansrejter, rogatka, ostrostawidło lub ostrozastawa. Zgodnie z tym, co pisze autor książki Husaria. Duma polskiego oręża była to „poprzeczna belka z nawierconymi w niej otworami, przez które przekładano jednakowej długości krótkie piki czy też zaostrzone drągi”.

Ponieważ poszczególne piki wkładano naprzemiennie pod kątem 90 stopni, powstawała stabilna konstrukcja, która nie przewracała się nawet przy silnym uderzeniu, a jej piki pochylone były do ziemi pod kątem 45 stopni.

Kozioł hiszpański na obrazie Juliusza Kossaka (domena publiczna).
Kozioł hiszpański na obrazie Juliusza Kossaka (domena publiczna).

Była to znakomita ochrona przed jazdą – hiszpańskie kozły były na tyle lekkie, że piechota mogła je przenosić na polu bitwy. Gdy otoczono nimi piechotę, a dalej uszykowano pikinierów, ciężka jazda była praktycznie bezsilna.

Podobną funkcję do kozła hiszpańskiego pełniły doskonale znane nad Wisłą kobylice, czyli belki z „odstającymi od nich zaostrzonymi żerdziami”. Zwykle wykonywano je z przyciętych i naostrzonych konarów wyrastających z pnia drzewa.


Reklama


Czosnkami w husarię

Oryginalny sposób walki z husarii posiadali Moskale. Stosowali oni tak zwane hulajgorody. Tworzyły je ściany z desek, w których wycinano otwory strzelnicze. Można je było montować na wozach lub zimą na saniach. Dzięki temu był to mobilny sposób obrony.

Dobrą obronę przed szarżą husarii zapewniały również spięte łańcuchami wozy, które zwano taborem. Wywodzącą się z późnego średniowiecza metodę często wykorzystywali Kozacy.

Szarża husarii pod Warszawą w 1656 roku w wyobrażeniu Wacława Boratyńskiego (domena publiczna).
Szarża husarii Wacława Boratyńskiego (domena publiczna).

Rzecz jasna przeciwnicy korzystali ze znacznie szerszego wachlarza sposobów ochrony przed skrzydlatą kawalerią. Zgodnie z tym, co podaje w swojej książce Radosław Sikora:

Można było budować szańce, kopać rowy czy wilcze doły. Można było wbijać w ziemię różnego typu ostrokoły i palisady. Można też było rozsypywać na polu tzw. czośniki lub czosnki.


Reklama


O tych ostatnich XVII-wieczny polski inżynier pisał: „Robią też czosnki [czośniki] żelazne o czterech nogach ostrych, że gdy rzuci, to trzy [nogi] padną do ziemi, a czwarta [noga] w górę tkwi […] nieprzyjacielowi wielka przeszkoda ”. Jako że były drobne i lekkie, każdy piechur mógł zabrać ze sobą znaczną ich liczbę, a także łatwo i szybko rozrzucić je po polu bitwy, a następnie pozbierać.

Co więcej ich wykonanie nie stanowiło problemu, wystarczyło bowiem „połączyć ze sobą cztery gwoździe czy też odpowiednio poskręcać druty”. Niewielki rozmiar sprawiał zaś, że szarżujący kawalerzyści mieli duże problemy z rozrzuconymi na polu walki czosnkami, które raniły końskie kopyta.

Bibliografia

  • Radosław Sikora, Husaria. Duma polskiego oręża, Znak Horyzont 2019.

WIDEO: Jak często MYLI SIĘ ludzie w średniowieczu?

Autor
Daniel Musiał

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka toŚredniowiecze w liczbach (2024).

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.