Gdy myślimy o miastach starożytnego Rzymu od razu stają nam przed oczami monumentalne akwedukty doprowadzające do nich wodę oraz rozwinięte systemy kanalizacyjne. Wydawać by się mogło, że ogółem mieszkańcy antycznych metropolii żyli we względnej czystości. To jednak tylko mit.
Władcy starożytnego Rzymu nie szczędzili środków na imponujące projekty budowlane mające poprawiać komfort życia w miastach.
Reklama
Rzymska kanalizacja
Akwedukty doprowadzające czystą wodę, ogromne łaźnie czy publiczne toalety, z których nieczystości trafiały do systemu kanalizacyjnego, bez dwóch zdań należy uznać za elementy infrastruktury znacząco podnoszące poziom higieny w miastach starożytnego cesarstwa rzymskiego.
Jak jednak podkreśla profesor Kyle Harper w pracy Los Rzymu. Klimat, choroby i koniec imperium „istnieją dobre powody, aby nie ulegać nadmiernemu optymizmowi”.
Starożytnik wyjaśnia, że „chociaż rzymskie kanały ściekowe były ogromne, współcześni eksperci nie mają o nich dobrego zdania. Były bardziej przepustami burzowymi niż systemami odprowadzania ścieków”. Dalej zaś dodaje:
Wydaje się, że pomysłowość widoczna w monumentalnych publicznych latrynach służyła połechtaniu cesarskiej lub obywatelskiej próżności i nie miała nic wspólnego z praktyczną higieną.
Reklama
Ważniejszy system prywatnej utylizacji odpadów jawi się jako zmarnowana szansa. Domowe latryny często nie miały połączenia z kanałami, gdyż przepływ zwrotny wyziewów, ryzyko wylania i przyciąganie szkodników przewyższały korzyści.
Zawartość nocników wylewana na ulice
O ile w położonych na szczytach wzgórz rezydencjach najbogatszych mieszkańców Wiecznego Miasta sytuacja prezentowała się całkiem znośnie, to w przypadku domów zwykłych obywateli wyglądała już znacznie gorzej.
Zgodnie z tym, co pisze Agnieszka Krzemińska w książce Dawniej ludzie żyli w brudzie. Kiedy i dlaczego zaczęliśmy o siebie dbać? dotyczyło to w szczególności mieszkańców wielokondygnacyjnych kamienic czynszowych zwanych insulami.
Jako że na wyższe piętra w ogóle nie doprowadzano wody „nie było tam ani kuchni, ani toalet, korzystano tam zatem z nocników, których zawartość zapewne wylewano za okno”.
Reklama
Problemy z pozbywaniem się nieczystości
Nawet jednak w domach, które posiadały dostęp do czystej wody i własne toalety sytuacja sanitarna pozostawiała wiele do życzenia. Jak zauważa profesor Kyle Harper szalety usytuowane były często tuż obok kuchni. Co więcej:
Rzymianie używali (i to wielokrotnie) gąbek na kijkach w tym samym celu, w jakim my korzystamy z papieru toaletowego. Jak wyraził się pewien klasycysta: „Konsekwencje higieniczne korzystania z takiego narzędzia są w najlepszym wypadku wątpliwe”.
Szacuje się, że każdego dnia samo miasto Rzym produkowało ponad 45 359 kg ludzkich ekskrementów, niezdarnie i niekompetentnie z niego wywożonych, nie mówiąc o wkładzie niezliczonych zwierząt. Poza tym prężnie handlowano ludzkimi nieczystościami, cennymi jako na wóz i substancja folowania.
Konkretne konsekwencje
Takie podejście do nieczystości miało fatalny wpływ na problemy z pasożytami charakterystycznymi dla „niehigienicznego społeczeństwa”. Były to głównie nicienie oraz tasiemce.
Postępująca wraz z poszerzaniem się granic cesarstwa rzymskiego urbanizacja przekładała się na systematyczne zwiększanie się „częstotliwości występowania pasożytów jelitowych”. Badania z ostatnich lat dowodzą, że działo się tak zarówno w samej Italii jak i podbitych prowincjach. Problemy z usuwaniem nieczystości przekładały się rzecz jasna również na szerzenie się chorób zakaźnych.
Bibliografia
- Kyle Harper, Los Rzymu. Klimat, choroby i koniec imperium, Napoleon V 2021.
- Agnieszka Krzemińska, Dawniej ludzie żyli w brudzie. Kiedy i dlaczego zaczęliśmy o siebie dbać?, Wydawnictwo Poznańskie 2021.