Mniej niż 1% Polaków przystąpiło do walki z komunistami po II wojnie światowej. Dlaczego podziemie było tak słabe?

Strona główna » Historia najnowsza » Mniej niż 1% Polaków przystąpiło do walki z komunistami po II wojnie światowej. Dlaczego podziemie było tak słabe?

Zmęczone sześcioma latami niemieckiej okupacji społeczeństwo miało dosyć wojny. Właśnie tak często tłumaczy się fakt, że tylko mikry odsetek polskiego społeczeństwa stanął do walki z nowym okupantem, gdy brunatne wojska zostały wyparte przez te czerwone. Ale czy aby na pewno był to decydujący czynnik?

W połowie 1944 roku w szeregach polskiego podziemia niepodległościowego służyło około pół miliona żołnierzy i partyzantów Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Batalionów Chłopskich oraz innych mniejszych organizacji. Do walki z nowym, sowieckim okupantem przystąpiła jednak tylko niewielka część z nich.


Reklama


Walczyło tylko pół procenta

Jak podaje w opublikowanej właśnie pracy Antykomunistycznego podziemia portret zbiorowy 1945-1956 profesor Mariusz Mazur:

W latach 1944–1956 wszystkich członków antykomunistycznego podziemia było 120–180 tys., przez las przeszło ponad 20 tys., w szczytowym okresie (1945 r.) przebywało w nim 13–17 tys., w 1946 r. — 6,6–8,6 tys.

Po wojnie przez antykomunistyczne podziemie przwinęło się od 120 do 180 tysięcy osób. Na zdjęciu żołnierze 5. Wileńskiej Brygady AK. W środku Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" (domena publiczna).
Po wojnie przez antykomunistyczne podziemie przewinęło się od 120 do 180 tysięcy osób. Na zdjęciu żołnierze 5. Wileńskiej Brygady AK (domena publiczna).

W latach 1947–1950 przez oddziały przewinęło się do 1,8 tys. partyzantów. Po 1950 r. walkę z bronią w ręku kontynuowało jeszcze 250–400 osób, najczęściej w niewielkich, dwu-, trzyosobowych grupach.

W 1946 roku Polska miała 24 miliony mieszkańców. Nietrudno policzyć, że w powojennym podziemiu antykomunistycznym łącznie działało zaledwie 0,5% do 0,75% wszystkich obywateli.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Zbrodnie polskich partyzantów na ukraińskich cywilach. Jak Polacy je uzasadniali?

Była to – jak podkreśla w swojej pracy profesor Mazur – „mniejsza grupa niż wskazywany w literaturze odsetek społeczeństwa występujący zbrojnie na Ukrainie, Litwie czy w Estonii”. Co więcej, w części wspomnianych krajów niemal połowa członków antykomunistycznego podziemia trafiła do lasu.

Dlaczego w Polsce było inaczej? Lubelski historyk podaje kilka przyczyn „słabszego niż spodziewane zaangażowania”.


Reklama


Gdzie indziej też byli zmęczeni wojną

W pierwszej kolejności prof. Mazur stwierdza, że nie należy szukać rozwiązania zagadki w zmęczeniu wojną. W Estonii, na Litwie czy Ukrainie jego poziom – jak podkreśla historyk – „nie był niższy”.

Gdzie więc, zdaniem autora książki Antykomunistycznego podziemia portret zbiorowy 1945-1956, leżały różnice?

Tekst stanowi fragment książki Mariusza Mazura pod tytułem Antykomunistycznego podziemia portret zbiorowy 1945-1956 (Bellona 2018).
Tekst powstał w oparciu o książkę Mariusza Mazura pod tytułem Antykomunistycznego podziemia portret zbiorowy 1945-1956 (Bellona 2018).

Polska w przeciwieństwie do krajów bałtyckich zachowała własną państwowość „z niemal niezmienioną symboliką narodową” oraz względnymi oznakami niezależności popartymi „bezwzględnymi deklaracjami”.

Sprawiało to, że osoby szukające pretekstu do opuszczenia partyzantki i powrotu do normalnego życia mogły łatwo uzasadnić swoją decyzję. Kolejnym czynnikiem miały być:

(…) nadzieje pokładane początkowo w powrocie do kraju Stanisława Mikołajczyka i oczekiwania, że niepodległość będzie można zyskać w drodze negocjacji i wyborów.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Tortury dla nieletnich, sędziowie, którzy nie skończyli podstawówki. Jeden z najgorszych stalinowskich sądów w Polsce

Ten argument przemawiał do znacznie większej grupy, łagodząc i rozkładając w czasie, a w rezultacie neutralizując ewentualny opór.

Przykład Warszawy studził zapał do walki?

Trzeci powód, który zdaniem profesora Mazura jest „zupełnie niedoceniany zarówno we wspomnieniach (…), jak i w literaturze naukowej” stanowiła całkowita klęska powstania warszawskiego.


Reklama


Zryw zakończył się bowiem – jak czytamy w Antykomunistycznego podziemia portrecie zbiorowym 1945-1956 – zniszczeniem struktur AK oraz hekatombą:

(…) miasta i jego ludności, czego skutkiem stał się spadek chęci do dalszej walki. Los Warszawy okazał się dla społeczeństwa doświadczeniem traumatycznym o niezbadanych dotąd konsekwencjach psychologicznych i — szerzej — mentalnych.

Dramat zgładzonego miasta, dochodzące informacje o setkach tysięcy zabitych, wysiedlenia pozostałych mieszkańców oraz komunistyczna propaganda o „zbrodniczej decyzji władz AK” nie napawały optymizmem i nie mogły pozostać bez wpływu na wolę oporu zbrojnego.

Zdaniem profesora Mazura klęska powstania warszawskiego miała duży wpływ na postawę Polaków po wojnie. Na zdjęciu wysiedleńcy z Warszawy w obozie przejściowym w Pruszkowie (domena publiczna).
Zdaniem profesora Mazura klęska powstania warszawskiego miała duży wpływ na postawę Polaków po wojnie. Na zdjęciu wysiedleńcy z Warszawy w obozie przejściowym w Pruszkowie (domena publiczna).

Kolejne klęski podłamały morale

Ostatni czynnik mniejszego zainteresowania Polaków walką z komunistami stanowiło według lubelskiego uczonego coraz gorsze morale członków organizacji konspiracyjnych. Działo się tak ponieważ:

(…) wyzwolenie spod okupacji niemieckiej okazało się kolejną po wrześniu 1939 r. i powstaniu warszawskim przegraną. Inaczej myślą żołnierze zwycięskiej armii, a odmiennie — narażeni na stałe klęski.


Reklama


To wszystko — według mnie — miało kolosalny wpływ na ograniczenie ilościowe polskiego podziemia powojennego.

***

„Żołnierze Wyklęci”, czyli bojownicy antykomunistycznego podziemia z lat 40. i 50. XX wieku, w ostatnich latach stali się bohaterami zbiorowej wyobraźni Polaków. Po dziesięcioleciach piętnowania lub przemilczania ich walka doczekała się uznania i upamiętnienia. Jest też wyraźnie mitologizowana.

Dr hab. Mariusz Mazur, historyk z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, proponuje nowe spojrzenie na powojenną partyzantkę – od strony mentalności jej uczestników.

Bibliografia

Polecamy

Ilustracja tytułowa: Kompania szturmowa 3 Brygady Wileńskiej AK wychodzi z kościoła w Turgielach, na czele podporucznik Romuald Rajs „Bury”

Autor
Rafał Kuzak
6 komentarzy

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.