U schyłku średniowiecza główne budowle gotyckiego zamku na Wawelu miały parter i jedno piętro. W XVI stuleciu, przy okazji wielkiej renesansowej przebudowy, prowadzonej w większości na zlecenie Zygmunta Starego, gmachy podniesiono, zyskały dodatkową kondygnację. Na najwyższym, drugim piętrze usytuowano wówczas przestrzeń, która musiała olśniewać każdego, kto tam wstąpił.
Łącznie mury zamku górnego na Wawelu, a przynajmniej jego reprezentacyjnej części, osiągnęły od strony dziedzińca wysokość ponad 21 metrów. Ponad 6,5 metra miały wnętrza sal na najwyższej kondygnacji.
Reklama
Zarówno w zachodnim skrzydle rezydencji, służącym za dom królowych, jak i w przebudowywanym później skrzydle północnym, gdzie mieszkał król, drugie piętro stało się przestrzenią nie tylko najbardziej strzelistą, ale też najlepiej doświetloną, wyjątkowo okazałą i najdrożej wyposażoną.
Zagadka piano nobile na Wawelu
Nie było to rozwiązanie unikalne, ale na pewno dość nieszablonowe. Tak zwane piano nobile – a więc poziom reprezentacyjny, zawierający ociekające zbytkiem sale, gdzie przyjmowano gości i ważnych petentów – w rezydencjach XVI stulecia umieszczano zwykle na piętrze pierwszym. Wyżej były zaś lokalizowane nie tak okazałe przestrzenie prywatne. W zamku na Wawelu zwyczajowy układ został odwrócony.
Specjaliści domyślają się, że pomysł przeniesienia piano nobile na samą górę mógł zostać zaczerpnięty z Wenecji. Tak właśnie rozwiązano rzecz w Pałacu Dożów, a polskie elity bardzo lubiły doszukiwać się podobieństw między ustrojem swojego państwa i sławną republiką kupiecką. Inspirację mógł również stanowić dobrze znany Zygmuntowi Staremu pałac królewski w Budzie albo pałac papieski na Watykanie.
Nie zaszkodzi zresztą dodać, że odwrócenie układu, dziwne w porównaniu z większością rezydencji zachodniej i południowej Europy, nie mogło raczej zaskakiwać bywalców samego Wawelu. Z perspektywy dziejów tego konkretnego domu monarchy niczego nie zmieniono, a tylko kontynuowano rozwiązanie prawdziwie odwieczne.
Reklama
Zawsze, już od czasów Kazimierza Odnowiciela, wnętrza reprezentacyjne znajdowały się na najwyższym piętrze pałacu wawelskiego. W „sali o 12 słupach” był to wysoki parter, nad którym nie znajdowało się nic więcej. W tak zwanym Białym Pałacu, wzniesionym u schyłku rozbicia dzielnicowego, pierwsze piętro, najwyższe z wtedy istniejących. W rezydencji zygmuntowskiej: piętro drugie – znów ostatnie z dostępnych.
Mylący obraz najwyższego piętra zamku wawelskiego
O drugim piętrze renesansowego skrzydła północnego na Wawelu pisze się niekiedy, że mieściło „apartament państwowy”. To określenie może nie mylne, ale na pewno mylące. Ostatnia kondygnacja zamku królewskiego (podobnie jak piętro pierwsze, gdzie znajdowały się pokoje „prywatne”) nie była urzędem, lecz dalszą częścią domu monarszego.
Był to drugi apartament Zygmunta Starego, używany do funkcji bardziej reprezentacyjnych, publicznych, wymagających szczególnie ostentacyjnego ceremoniału lub zgromadzenia szerszego grona gości. Opisanego podziału – na piętra prywatne i oficjalne – nie należy zresztą rozumieć doktrynalnie. Pomieszczeń używano zawsze tak, jak życzył sobie tego najjaśniejszy pan.
Letni apartament króla
Sale na piano nobile nie czekały puste na wyjątkowe okazje i audiencje. Wydaje się, że był to poniekąd też apartament letni króla. Panował zwyczaj, że właściciele prawdziwie okazałych rezydencji sezon ciepły i zimny spędzali w odmiennych pokojach.
Reklama
Można wskazać przeróżne uczone traktaty z doby renesansu z zaleceniami w tej kwestii. Serwowane w nich opinie są jednak wzajemnie sprzeczne. Większość odnosi się też do realiów Europy Południowej, gdzie w pałacach nie stawiano pieców, zimy były łagodniejsze, a upały bardziej kłopotliwe niż w Polsce.
Niektórzy mędrcy zalecali, aby na lato przenosić się do północnych partii budowli, najlepiej w pobliże „wody i zieleni ogrodów”. Inni pisali, że gorącą porę powinno się spędzać blisko ziemi, zimną zaś – na wyższych kondygnacjach. Ale znane są też rozwiązania dokładnie odwrotne. Na przykład w pałacu papieskim w Pienzy „letnia aula” była umieszczona na najwyższej kondygnacji. W praktyce jak zawsze decydujące były preferencje gospodarza.
Zygmunt Stary na pierwszym piętrze dysponował lepiej izolowanymi, ciaśniejszymi pokojami, dobrze nadającymi się do odpierania mrozów. Na piano nobile sale były z kolei o wiele wyższe, jaśniejsze, wietrzne, ale też rozleglejsze. Zimą musiało tam być dość nieprzyjemnie. Co innego latem.
Najbardziej okazałe wnętrza zamku
Na drugim piętrze w skrzydle północnym znajdowało się cztery lub pięć pomieszczeń – badacze jak na razie nie doszli do porozumienia w kwestii prawdziwej ich liczby. O wszystkich piszę szczegółowo w mojej książce pt. Wawel. Biografia. Tutaj wystarczy stwierdzić, że były to najbardziej okazałe i najdrożej zdobione wnętrza rezydencji.
Reklama
Z klatki schodowej, dzisiaj nazywanej Schodami Senatorskimi, przechodziło się do największego pomieszczenia w całym zamku – auli królewskiej o powierzchni niemal 290 metrów kwadratowych, służącej za salę balową, audiencyjną, tronową.
Dalej znajdowała się sień, za nią zaś Izba Wielka, gdzie odbyła się noc poślubna Zygmunta i Bony Sforzy. Z niej przechodziło się (być może jeszcze przez jedno pomieszczenie) do narożnej „Kurzej Nogi”, gdzie stał dodatkowy tron króla i gdzie można było prowadzić rozmowy w gronie węższym, niż w ogromnej auli.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.