Nie uwierzysz, że nasi dziadkowie to jedli. Szokujące potrawy z niedalekiej przeszłości

Strona główna » Polecane » Nie uwierzysz, że nasi dziadkowie to jedli. Szokujące potrawy z niedalekiej przeszłości

Gazety zapewniały: według niemieckich uczonych człowiek może jeść drzewa. Polecano też pałaszowanie koniczyny. I nikogo nie dziwiło, że na ulicach z każdym dniem wałęsa się coraz mniej bezpańskich psów.

5. Drewno i koniczyna

Te receptury proponowano już w okresie I wojny światowej. W kwietniu 1916 roku „Dziennik Poznański” zapewniał: „Każdy botanik wie o tym, że drzewo zawiera także składniki pokarmowe”. Twierdzono, że brzozy, lipy, jesiony i topole można mielić na jadalne wióry. I że zdaniem niemieckich naukowców „ludzki żołądek łatwo trawi mąkę drzewną”.


Reklama


Bardziej wybrednym polecano koniczynę. Z tym, że należało ją kilka razy przegotować, by „utraciła smak pewnej goryczy”.

4. Psie mięso

Pokarm biedoty w okresie każdego załamania gospodarczego. Zaraz po wojnie polsko-bolszewickiej „Gazeta Policji Państwowej” informowała o przypadku niejakiego Augusta Raedigera. Handlarza z Nowego Tomyśla, który skupował psy, a następnie zabijał je i sprzedawał ich mięso jako baraninę.

Czy psie mięso można pomylić z baraniną? (domena publiczna)

Od podobnych historii zaroiło się w latach wielkiego kryzysu. W roku 1934 dziennik „ABC” donosił, że w Łodzi: „Coraz częściej notuje się wypadki ginięcia psów, które bezrobotni kradną na pożywienie”.

3. Gołębie i wrony

Gdy w miastach okupowanej Polski zabrakło jakiegokolwiek mięsa, ludzie zaczęli łakomie spoglądać na ptaki. Polowano na wrony, ale przede wszystkim na prostsze do schwytania gołębie. Opowiadał o tym powstaniec warszawski Jan Rybak:

Okno było przytrzymywane na sznurku. Jak gołąb wszedł tylko na parapet, babcia czy mama pociągała za sznurek, gołąb był w mieszkaniu i do garnuszka.

Opierzony obiad.

2. Gazety i ołówki

W roku wybuch wojny Janusz Żórawski miał cztery lata. Z dzieciństwa zapamiętał głód. I rzeczy, które zjadał, by choć na moment powstrzymać ssanie w żołądku. Po latach wspominał:

Po przeszukaniu po raz setny pustych szuflad, w których kiedyś leżał chleb, obdzieraliśmy niezadrukowane części w gazecie i zjadaliśmy.

Później jedliśmy nawet te części, na których był druk.

Obgryzaliśmy też ołówki, gdyż kawałeczki drewna zostawały nam długo w ustach.

1. Kocie mięso

Gdy zabrakło wszelkich innych zwierząt, zaczęto zjadać nawet koty. Wśród głodujących powstańców warszawskich stały się one wręcz swoistym rarytasem. W wielu wspomnieniach kot pojawia się jako potrawa weselna, podawana przy okazji powstańczych ślubów. Kotem ugoszczono też dowódcę zrywu, Tadeusza Bora-Komorowskiego.

Tadeusz Bór-Komorowski (domena publiczna).

Strzelec Janusz Paszyński pseudonim Machnicki wspominał, że jego oddział chciał poczęstować zwierzchnika królikiem w śmietanie. Gdy okazało się, że nie ma już żadnych królików i że nie da się zdobyć nabiału, chłopcy złapali kota i… usmażyli go na olejku do opalania.

Komorowski nie narzekał. Podobno twierdził nawet, że królik w śmietanie bardzo mu smakował.


Reklama


Autor
Kamil Janicki
6 komentarzy

 


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka toŚredniowiecze w liczbach (2024).

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.