O przygotowaniach do wielkiej wojny z zakonem krzyżackim Ludwik Kolankowski pisał: „Szedł więc król Władysław Jagiełło w bój nie tylko bez sprzymierzeńców i posiłków postronnych, ale i otoczony wrogami, skazany wyłącznie i jedynie na siły własne — Korony, Mazowsza, Litwy — które jednakże umiał należycie przygotować i wyzyskać. Jeszcze po wiekach wywoływać będą zarządzenia królewskie w czasie tej «wielkiej potrzeby» podziw znawców”. Jednak nie wszystkie. Jagiełło dopuścił się też wielu błędów, które mogły przynieść fatalne konsekwencje i doprowadzić do przegranej.
Podtytuł monografii autorstwa historyka młodego pokolenia Witolda Mikołajczaka Grunwald 1410. O krok od klęski nie jest bynajmniej marketingowym zabiegiem mającym wpłynąć na dodatkowe zainteresowanie czytelników. (…)
Reklama
Osamotniony Jagiełło rusza w bój bez sojuszników
[Przed ofensywą przeciwko Krzyżakom, której punktem kulminacyjnym miała być bitwa pod Grunwaldem] Władysław Jagiełło nie zdołał zapewnić Polsce i Litwie zbyt wielu sojuszników. Wcześniejszą opinię o sobie potwierdził [książę mazowiecki] Siemowit IV.O ile jego brat, Janusz I warszawski, nie kalkulował i poparł króla ze wszystkich sił, to były konkurent Jagiełły co prawda podesłał mu posiłki i uczynił z Płocka bazę zaopatrzeniową polskich wojsk, ale na Krzyżaków nie ruszył. Zabezpieczał się na wypadek ich zwycięstwa. Ono zaś było bardzo możliwe i Piast wolał zapewnić sobie argumenty w przypadku ziszczenia się takiej ewentualności. (…)
Popis monarszej siły. Spotkanie Władysława Jagiełły z węgierskim posłem
Kilka dni po sforsowaniu Wisły Władysław Jagiełło, który zdaniem Mikołajczaka bardziej pragnął zachować pokój niż stoczyć decydującą batalię, wpuścił do swojego obozu posłów Zygmunta Luksemburskiego wraz z Krzysztofem Gersdorfem.
Król niczego przed nimi nie ukrywał, pragnąc zademonstrować własną potęgę i w ten sposób skłonić Krzyżaków do przyjęcia zaproponowanych przez siebie warunków pokoju. Osiągnął jedynie to, że Gersdorf podzielił się z nimi swoimi spostrzeżeniami i już wkrótce na polach Grunwaldu miał dowodzić największą chorągwią zakonnych gości pod wezwaniem Świętego Jerzego!
Reklama
Symbol barbarzyństwa. Wizerunkowa porażka przed bitwą pod Grunwaldem
Listę błędów — lub może należałoby napisać: niepożądanych okoliczności — powiększyły dwa znamienne wydarzenia, do których doszło podczas marszu połączonych armii pod Grunwald.
Najpierw Litwini ograbili kościół i sprofanowali Najświętszy Sakrament, a później dowódcy dopuścili do masakry mieszkańców Dąbrowna. Niewielu z nich uszło miecza rozhulanej żołnierskiej tłuszczy. Wieści o polsko-litewskim barbarzyństwie rozeszły się szerokim echem i mogły mieć znaczenie dla przebiegu kampanii już po bitwie pod Grunwaldem, kiedy wojska Jagiełły błyskawicznie miały utracić zdobyte wcześniej terytoria.
Błędy Władysława Jagiełły na polu sławnej batalii
Należy wspomnieć i o tym, że jeszcze w przeddzień bitwy pomiędzy Frygnowem a Grunwaldem Krzyżacy otrzymali szansę na zupełne zaskoczenie nieświadomego ich obecności wroga, ale nie potrafili z niej skorzystać. Jednak zapewne najmniej przemyślaną decyzję Jagiełło podjął podczas samej bitwy, która rozpoczęła się 15 lipca w południe i trwała około sześciu godzin.
Dowodzenie przez Jagiełłę ze wzgórza, z bezpiecznej, jak mogło się wydawać, odległości od miejsca bezpośredniej walki, za co władcę chwalili kronikarze i historycy, nie uchroniło króla przed niespodziewanym i wielce niebezpiecznym zdarzeniem, mogącym przynieść tragiczny finał.
Reklama
Zwykle rozważny i chłodny Jagiełło w pewnej chwili uległ emocjom i zaryzykował własne życie, los batalii, a może nawet i państwa, którym rządził. Stało się to w chwili, kiedy wielki mistrz, który z coraz większym niepokojem obserwował niekorzystny dla Krzyżaków przebieg bitwy, nadzieję na zwycięstwo dostrzegł w miażdżącym uderzeniu kilkunastu stojących w odwodzie chorągwi.
W pewnym momencie od zwartej krzyżackiej formacji oderwał się pojedynczy jeździec i zgodnie z rycerskim, ale zarazem fatalnym zwyczajem, prowadzącym często do chaosu i momencie ich współpraca przyniosła zadziwiający i cytowany z lubością w wielu opracowaniach efekt. Polski król przeżył, natomiast niedługo później Ulrich von Jungingen i galopująca u jego boku zakonna starszyzna, czyli ostatni krzyżacki odwód mający rozstrzygnąć losy bitwy, padła niemal w całości już w pierwszym zwarciu z idącymi na spotkanie wroga polskimi chorągwiami.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Leśniewskiego pt. Jagiellonowie. Złoto i rdza (Wydawnictwo Literackie 2024).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.