Przedwojenne bulwarówki co kilka miesięcy donosiły na pierwszych stronach o „strasznych”, „wielkich” czy „tragicznych” katastrofach pociągów Polskich Kolei Państwowych. O tych mniejszych, gdzie nikt nie ginął, zwykle wspominano tylko mimochodem pod koniec numeru. Zdarzały się o wiele zbyt często, by poświęcać im baczną uwagę.
Do najtragiczniejszej katastrofy kolejowej na obszarze II Rzeczpospolitej doszło w nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1925 roku pod Stargardem Gdańskim.
Reklama
1. Katastrofa pod Stargardem Gdańskim (1925). Rozmyślnie rozkręcone tory
W wyniku wykolejenia pociągu jadącego z Prus Wschodnich do Berlina na miejscu zginęło 25 osób, a kilkanaście zostało ciężko rannych. Cztery spośród nich zmarły później w szpitalu w Tczewie.
Śledczy szybko ustalili, że nie był to zwykły wypadek. Tory zostały rozmyślnie rozkręcone. Odpowiedzialna za to osoba doskonale znała się na rzeczy.
Podejrzenia padły w pierwszej kolejności na niemieckich nacjonalistów (pociągiem jechali głównie Niemcy), którzy tym czynem pragnęli zaognić stosunki między Warszawą a Berlinem. Rozważano również udział radzieckich agentów oraz rozgoryczonych zwolnieniami kolejarzy. Rzeczywistych sprawców katastrofy nigdy nie namierzono.
2. Zderzenie pociągów pospiesznych w Krakowie (1931). „Skutek strasznej ciasnoty”
O sabotażu nie mogło być za to mowy 7 lutego 1931 roku, kiedy zaledwie kilka minut od krakowskiego dworca zderzyły się dwa pociągi pospieszne. Jeden z nich jechał z Warszawy do stolicy Małopolski (nr 5), drugi zaś ruszał w drogę do Berlina przez Katowice (nr 304). Jak donosiła prasa:
Reklama
Katastrofa nastąpiła wskutek strasznej ciasnoty na dworcu krakowskim. (…) Pociąg nr 304 miał jechać przepisowo torem drugim aż do Zabierzowa, w następstwie jednak zapełnienia tego toru między filią dworca osobowego i dworcem przetokowym musiano pociąg 304 skierować na tor pierwszy.
Tym samym torem jechał już pociąg z Warszawy. Mimo że składy poruszały się z prędkością zaledwie 20 i 25 kilometrów na godzinę skutki zderzenia były opłakane. Na miejscu zginęło 6 osób, 20 zostało rannych. Wśród poszkodowanych znaleźli się między innymi sanacyjni posłowie.
3. Katastrofa w Poznaniu (1933). Zawinił nastawniczy
Do kolejnej głośnej katastrofy doszło 15 grudnia 1933 roku w Poznaniu. Spowodował ją nastawniczy Franciszek Wawrzyniak. Pracownik PKP nieświadomie skierował pociąg z Wronek tym samym torem, na którym stał już – czekając na możliwość wjazdu na Poznań Główny – skład z Rogoźna,
Do katastrofy doszło we wczesnych godzinach porannych, wagony były więc mocno zatłoczone. Jak donosiła prasa, pociąg z Rogoźna był „przepełniony przeważnie kobietami, zdążającymi na targ, urzędnikami, jadącymi do biur i dziatwą szkolną”.
Reklama
Siła uderzenia sprawiła, że ostatni wagon stojącego przed semaforem składu rozpadł się na dwie części. Co gorsza „połowa wagonu stoczyła się z nasypu, pociągając za sobą dwa dalsze wagony”. Na miejscu zginęły dwie osoby, kolejnych sześć zmarło w szpitalu. Blisko 70 pasażerów zostało rannych.
4. Tragiczna kraksa w Krzeszowicach (1934). Dziesiątki rannych, dwunastu zabitych
Niespełna rok później, 2 października 1934 roku, w oddalonych o około 25 kilometrów na zachód od Krakowa Krzeszowicach doszło do jeszcze tragiczniejszego wypadku.
W gęstej mgle o godzinie 7.15, na stojący przed semaforem pociąg pospieszny z Gdyni najechał skład jadący z Wiednia. Dziennikarz „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” donosił, że skutki zderzenia „okazały się fatalne. Tylne wagony pociągu gdyńskiego zostały kompletnie zniszczone”. Dalej dodawał:
Na miejscu katastrofy przedstawił się nielicznym początkowo obecnym potworny widok. Spiętrzone wagony, zwisające z okien trupy pasażerów, którzy w momencie katastrofy wyglądali na zewnątrz, i w tej pozycji strasznie zmasakrowani pozostali i po śmierci dopóki w akcji ratunkowej stamtąd ich nie zdjęto.
Wypadek kosztował życie 12 osób, 60 odniosło rany, w tym wielu ciężkie.
5. Katastrofa pod Częstochową (1937). Luxtorpeda uderza w cysternę z ropą
Kolejną głośną katastrofą było zderzenie jadącej z Katowic do Warszawy luxtorpedy, która 26 marca 1937 roku niedaleko Częstochowy wbiła się w cysternę z ropą ciągniętą przez pociąg towarowy.
Mimo że cysterna została całkowicie zniszczona, nie doszło do eksplozji. Nawet i bez niej zginęło 5 osób, 6 było ciężko rannych, a 40 doznało lżejszych obrażeń.
Reklama
6. Wykolejenie pod Pruszkowem (1939). Ostatnia katastrofa kolejowa II RP?
Prawdopodobnie ostatnia duża katastrofa kolejowa przed wybuchem II wojny światowej miała miejsce 7 czerwca 1939 roku pod Pruszkowem.
Według jednej z notek prasowych jadący z nadmierną prędkością pociąg pospieszny z Katowic „wypadł na zwrotnicy z szyn i przewrócił się. W wypadku śmierć poniosło 9 osób, a ponad 30 zostało rannych”. Inne źródła mówią o 8 zabitych.
****
Powyższy artykuł stanowi rozszerzoną wersje tekstu, który przygotowałem na potrzeby książki Przedwojenna Polska w liczbach (Bellona 2020). To wspólna publikacja autorstwa członków zespołu portalu WielkaHISTORIA.pl, ukazująca jak naprawdę wyglądało życie w II RP.
Prawda o życiu naszych pradziadków
Bibliografia
- „Dzień Dobry. Gazeta Codzienna” nr 274, 4 października 1934.
- „Ilustrowany Kuryer Codzienny” nr 40, 9 lutego 1931.
- „Ilustrowany Kuryer Codzienny” nr 275, 4 października 1934.
- „Ilustrowany Kuryer Codzienny” nr 349, 17 grudnia 1933.
- „Kolejowe Przysposobienie Wojskowe” nr 12, 25 lipca 1939.
- „Kurjer Poznański” nr 140, 26 marca 1937.