Średniowieczni Frankowie budzą w pierwszej kolejności skojarzenia z Karolem Wielkim, który na przełomie VIII i IX wieku doprowadził do odtworzenia instytucji zachodniego cesarstwa. Pozycja tej wspólnoty była jednak znacząca już od stuleci. Oto jak Frankowie, kierowani przez Merowingów, weszli na arenę dziejów nowej epoki.
Pierwszym Merowingiem, o którym wiemy cokolwiek konkretnego, był ojciec Chlodwiga, Childeryk, zmarły około 480 roku i należący do tego samego pokolenia, co ojciec i stryj Teodoryka Walamir, których zasługą było rozpoczęcie procesu jednoczenia Gotów i skierowania ich na orbitę Konstantynopola.
Reklama
Zagadkowy syn morskiego stwora
Childeryk jednak nie zawędrował na drodze do monarszej godności tak daleko (…) i z punktu widzenia historyka pozostał postacią stosunkowo tajemniczą, nawet gdy pominąć legendę, jakoby za dziadka miał morskiego potwora.
Najbardziej zagadkowe jest to, że według dotyczących go zapisów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych V wieku (bardzo fragmentarycznych) działał raczej w środkowej Galii: w Orleanie, Angers i u ujścia Loary, zawiązując szybko zmieniające się sojusze, charakterystyczne dla ostatniego pokolenia rzymskiego Zachodu (wyjąwszy czas spędzony na wygnaniu, kiedy rozwścieczył poddanych, uwodząc ich żony).
Tymczasem scheda, jaką zostawił synowi, obejmowała ziemie dzisiejszej Belgii, a więc położone daleko na północny zachód od tamtych stron, wokół starej bazy rzymskich legionów w Turris Nerviorum (Tournai) – i to jest najlepiej udokumentowany fakt, gdyż tam właśnie w XVII wieku odkryto jego grób, a w nim wśród bogatego wyposażenia pierścień z wygrawerowanym jego imieniem.
Childeryk odcina się od upadającego Rzymu
Zawartość grobu w połączeniu z tekstami źródłowymi nasuwa przypuszczenie, że dowodził dostateczną siłą, by zabiegano o jego względy, werbowano do współdziałania i nagradzano, kiedy ostatnia generacja zachodniorzymskich władz usiłowała utrzymać państwo w całości.
Reklama
Potem jednak, jak większość uczestników tej złożonej gry, zdał sobie w końcu sprawę, że pora odciąć się grubą kreską od tracącego kontrolę Rzymu i zacząć pracować na własny rachunek.
Nie potrafimy dokładnie umiejscowić w czasie tego objawienia, ale wszyscy inni ówcześni protagoniści dali sobie spokój z cesarstwem krótko po 468 roku, kiedy klęska armady wschodniorzymskiej rozwiała wszelkie nadzieje na wzmocnienie pozycji cesarza na Zachodzie.
Wiadomo jednak, że w całej tej plejadzie wybijających się na samodzielność graczy Childeryk zajmował miejsce raczej poślednie. Synowi i następcy zostawił wprawdzie w spadku dość majątku, by stać go było na sowite zaopatrzenie ojca na drogę w zaświaty, ale scheda polityczna plasowała Chlodwiga tylko na poziomie jednego z kilku przywódców frankijskich o zbliżonym statusie.
Przepowiedziana świetność Chlodwiga
To się jednak wkrótce miało zmienić. Matką nowego króla była księżniczka Turyngów Basina, którą Childeryk I poznał ponoć na wygnaniu. Fredegar, kronikarz z końca VII wieku (i autor twierdzenia o fantastycznej genealogii króla), odnotował, co zaszło w noc poczęcia Chlodwiga.
Basina trzykroć budziła męża, każąc mu wychodzić z domu i potem mówić, co widział. Najpierw zobaczył lwy, pantery i jednorożce; potem niedźwiedzie i wilki; za trzecim razem już tylko psy i inne mniejsze drapieżniki. Można sobie wyobrazić, że Childeryk mógł być niekoniecznie trzeźwy i z pewnością niewyspany i nieco rozdrażniony pomysłami połowicy, królowa jednak wszystko mu wytłumaczyła.
Reklama
Cała procedura, jak wróżba wiedźmy Hekate dla Makbeta, miała być wizją przyszłości ich dziecięcia, które oczywiście widziała jako lwa. Sen mara, Bóg wiara, lecz proroctwo zdawało się znajdować potwierdzenie w późniejszej karierze Chlodwiga, której trzy elementy mają zasadnicze znaczenie dla naszej opowieści o początkach frankijskiego imperium.
Przede wszystkim wymienić należy serię jego zwycięskich wojen, dzięki którym znacznie powiększył swój stan posiadania. Pierwszego wziął na cel niejakiego Syagriusza, którego pokonanie, jak się tradycyjnie przyjmuje, rozszerzyło terytorium Chlodwiga na południowy zachód aż po Lutecję (Paryż).
Potem (przynajmniej czasowo) podporządkował sobie Burgundów z doliny Rodanu, a podczas tego samego kryzysu, który Teodorykowi przyniósł najświetniejszy moment kariery, rozgromił Alamanów i Wizygotów. Teodoryk ostatecznie zdołał zrównoważyć wpływy Chlodwiga w Burgundii oraz wyparł go z Prowansji i znad Morza Śródziemnego, niemniej przez trzydzieści trzy lata swoich rządów frankijski król z belgijskiego zaścianka zagarnął większość dawnej rzymskiej Galii i spory kawał ziem na wschód od Renu.
Mafijne porachunki frankijskiego wodza
W tym samym czasie Chlodwig, podobnie jak w Panonii Walamir z Teodorykiem, metodycznie eliminował rywali we własnej strefie wpływów. Dokładną chronologię trudno tu ustalić, podobnie zresztą jak z całą jego historią.
Nasze podstawowe źródło, Historie Grzegorza z Tours, opisuje to jako serię morderstw w stylu mafijnym, pospiesznie aranżowanych (po części przez stronników w łonie obcych drużyn) pod koniec jego panowania, po zwycięstwie nad Wizygotami – to jest w latach 507–511.
Pewności co do tego nie mamy, natomiast nie ulega wątpliwości, że działał skutecznie: pozbył się wszystkich poważniejszych konkurentów, z których większością był zresztą spokrewniony. Jego znacznie rozszerzone regnum mieli po nim dziedziczyć już tylko synowie.
Reklama
Nowa wiara Franków
Trzeci ważny wątek kariery Chlodwiga wiąże się z jego przejściem na ortodoksyjne, katolickie chrześcijaństwo. Tu Grzegorz z Tours zdecydowanie mija się z prawdą, twierdząc, że w połowie pierwszego dziesięciolecia VI wieku król z zatwardziałego poganina od razu stał się gorliwym katolikiem, przez co zaskarbił sobie bożą aprobatę i wsparcie w przyszłej wojnie z Wizygotami – wyznającymi wtedy nienicejską wersję chrześcijaństwa, często mylnie nazywaną arianizmem.
Dzięki takiemu postawieniu sprawy Grzegorz z Tours mógł przedstawić Chlodwiga jako wodza zwycięskiej katolickiej krucjaty przeciwko znienawidzonym heretykom. Sęk w tym, że kronikarz, sam będący dostojnikiem Kościoła katolickiego, pisał swoje dzieło trzy pokolenia post factum; z bardziej współczesnych materiałów wyłania się nieco inny obraz.
Przede wszystkim, jak się wydaje, Chlodwig zadeklarował się jako katolik dopiero po wygranej wojnie, a co jeszcze ciekawsze, nastąpiło to po intensywnej dyspucie w kręgu jego dworu i mało brakowało, żeby król opowiedział się przy arianizmie – która to informacja do czasów kronikarza została starannie zamieciona pod dywan.
Ostateczny wybór padł na ortodoksję, a to zdecydowanie pomogło Frankom wstąpić na drogę wiodącą do mocarstwowej przyszłości. Nowe, znacznie rozrośnięte królestwo Chlodwiga obejmowało teraz terytoria po obu stronach Renu: ów rdzeń zachodniej Europy – dzisiejszą Francję, Beneluks i zachodnie Niemcy – któremu przeznaczone było wielkie znaczenie historyczne, acz na pewno nie żegluga po politycznych spokojnych wodach.
Reklama
Trwałe dziedzictwo
Kiedy Chlodwig umierał w 511 roku, jedyną plamą na jego niemal cesarskiej karierze było to, że nie zdołał przewyższyć sukcesów arcyrywala [Teodoryka Wielkiegpo], który wtedy właśnie przeżywał swój annus mirabilis, a wieść o zgonie Franka jeszcze dodała blasku jego wielkiemu dziełu – zjednoczeniu pod swym berłem Italii, Hiszpanii i południowej Galii. (…)
Jednakże gdy tylko zjednoczone królestwo Teodoryka rozpadło się po jego śmierci, a jego italskim rdzeniem wstrząsnęła najpierw walka o kontrolę nad nieletnim Atalarykiem, a później i o sam tron, Frankowie mogli bez przeszkód wznowić wstrzymaną w 507 roku ekspansję.
Na początku lat trzydziestych wchłonęli pozbawioną skutecznego wsparcia ostrogockiego Burgundię i Turyngię, potem przyszła kolej na Prowansję i wreszcie na rozległe połacie północnego przedgórza Alp, oficjalnie scedowane przez Witigisa, który rozpaczliwie szukał rezerw militarnych na kontynuację obrony przed inwazją bizantyjską.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Petera Heathera pt. Odrodzenie Rzymu. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2024 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.