Niemiecka ofensywa w Ardenach. Dlaczego alianccy dowódcy dali się całkowicie zaskoczyć?

Strona główna » II wojna światowa » Niemiecka ofensywa w Ardenach. Dlaczego alianccy dowódcy dali się całkowicie zaskoczyć?

Niemiecka ofensywa w Ardenach całkowicie zaskoczyła aliantów. Amerykańcy i brytyjscy generałowie byli pewni, że Wehrmacht nie jest zdolny do przeprowadzenia zakrojonego na szeroką skalę uderzenia. 16 grudnia 1944 roku okazało się jednak, że byli w całkowitym błędzie. O tym skąd wzięła się ich koszmarna pomyłka pisze Norbert Bączyk w książce Ardeny 1944-1945.

Cała koncepcja nieustannego nacisku na nieprzyjaciela, jaką konsekwentnie realizował gen. Eisenhower, opierała się na przeświadczeniu, iż przeciwnik znajduje się na skraju załamania, zaś ciągłe ataki uniemożliwią mu odtworzenie swych sił. Z tego powodu praktycznie każda nowa dywizja, przysłana za Stanów Zjednoczonych, była kierowana na front; nie tworzono też odwodów strategicznych.


Reklama


Jeżeli kontrakt to tylko lokalny

SHAEF [Naczelne Dowództwo Sprzymierzonych Sił Ekspedycyjnych] i dowódcy grup armii uwzględniali natomiast możliwość kontrakcji o charakterze lokalnym. Najbardziej prawdopodobne wydawało się to w rejonie Akwizgranu, pierwszego większego miasta niemieckiego opanowanego przez aliantów.

Przewidywano również nieprzyjacielskie przeciwuderzenia nad rzeką Roer, mające na celu powstrzymanie natarcia na Kolonię. W obu przypadkach spotkania z główną masą wojsk niemieckich spodziewano się na północ od Ardenów, czyli w rejonie koncentracji także własnych największych sił.

Generał Eisenhower był całkowicie pewien, że NIemcy pod koniec 1944 roku nie są zdolni do zakrojonej na szeroką skalę ofensywy (domena publiczna).
Generał Eisenhower był całkowicie pewien, że Niemcy pod koniec 1944 roku nie są zdolni do zakrojonej na szeroką skalę ofensywy (domena publiczna).

Podstawowym źródłem informacji o położeniu i zamiarach armii hitlerowskich był dla SHAEF system „Ultra”. Deszyfrował on niemal wszystkie wiadomości, jakie Niemcy wysyłali poprzez urządzenia typu „Enigma”. Ponieważ Wehrmacht stosował „Enigmy” do szyfrowania rozkazów na prawie każdym szczeblu dowodzenia, alianci uzyskali dokładny wgląd zarówno w plany armii, jak i zamiary poszczególnych dywizji.

Znali rejony działań okrętów podwodnych, kierunki wysyłania pociągów, miejsca koncentracji jednostek. Najwyżsi oficerowie sił sprzymierzonych, wtajemniczeni w sposób zdobywania informacji, skwapliwie korzystali z możliwości „Ultry”.

Również dowódcy armii polowych i korpusów otrzymywali dokładne meldunki, przydatne do wykonywanych przez nich w owym czasie zadań. Oni co prawda nie byli zaznajomieni z systemem pozyskiwania danych, jednakże sprawną komunikację z ośrodkami deszyfrującymi zapewniali oficerowie łączności specjalnej (Special Laison Officer – SLO). Amerykanie odczytywali też tajne depesze japońskiej ambasady w Berlinie (system „Magie”).

Rozkazy przesyłane kurierami

Tym razem jednak „Ultra” i „Magie” okazały się mało przydatne. Rozkazy związane z planowaną ofensywą wydawano przez kurierów, nie używając maszyn „Enigma”, toteż gen. Eisenhower nie spodziewał się wystąpień zaczepnych ze strony przeciwnika. Również ambasador japoński przekazywał do Tokio informacje wskazujące co najwyżej na lokalne wystąpienia koło Akwizgranu.


Reklama


Wykryto natomiast koncentrację i przerzut na zachodni brzeg Renu nowo utworzonej 6. Armii Pancernej oraz gwałtowny wzrost częstotliwości kursowania pociągów w rejonie obszaru Eifel: z 33 dziennie w październiku do ponad 100 na początku grudnia. Alianci uznali to za koncentrację na wschodnim brzegu Roer sił przed zbliżającą się bitwą, będącą dla Niemców walką o charakterze obronnym.

Aby sparaliżować ten proces, lotnictwo zaatakowało węzły kolejowe, co istotnie opóźniło przygotowania (w rzeczywistości ofensywne), ale nie zdołało ich powstrzymać. Poważnym błędem oficerów wywiadu SHAEF było to, że informacje niepotwierdzone przez „Ultrę” często uznawano za mało wiarygodne. W ten sposób zmarnowano pracę klasycznego wywiadu.

Artykuł stanowi fragment książki Norberta Bączyka pt. Ardeny 1944-1945 (Bellona 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Norberta Bączyka pt. Ardeny 1944-1945 (Bellona 2022).

Informacje od kochanki Fegeleina

Pod koniec listopada wywiad brytyjski w Berlinie wszedł w posiadanie informacji na temat zamierzeń ofensywnych 6. Armii Pancernej. Dostarczyła je żona ambasadora Węgier w Berlinie i ówczesna kochanka SS-Gruppenführera Hermanna Fegeleina. Były to co prawda wiadomości bardzo ogólne, nie wskazujące jeszcze na rejon Ardenów, i może dlatego nie zaniepokoiły one aliantów.

Nadesłane dane zinterpretowali bowiem jako przygotowania do bitwy nad Roer lub ewentualnego kontrnatarcia na Akwizgran, na co byli przygotowani. O ile taką interpretację można jeszcze zrozumieć, gdyż była logiczną konsekwencją ówczesnego przekonania o możliwościach przeciwnika, o tyle przechwycony rozkaz o odsyłaniu na tyły żołnierzy mówiących po angielsku powinien był bardziej zaintrygować wywiad SHAEF.


Reklama


Otóż 30 listopada z wojsk kanadyjskich napłynął raport mówiący o przechwyceniu rozkazu, w którym Niemcy poszukiwali w swych szeregach ludzi ze znajomością amerykańskiego slangu lub z doskonałym angielskim. Działania takie wyraźnie wskazywały na przygotowania do działań dywersyjnych. Głębszych wniosków z tego jednak nie wyciągnięto.

Zeznania jeńców

Informacje o koncentracji wojsk niemieckich w rejonie Ardenów nadsyłały także placówki rozpoznawcze na szczeblu korpusów. Lotnicy zwracali uwagę na znaczny wzrost liczby dział przeciwlotniczych w górach Eifel.

Niemiecki plan ofensywy w Ardenach (domena publiczna).
Niemiecki plan ofensywy w Ardenach (domena publiczna).

Zauważono przemarsz 116. DPanc. na południe od Akwizgranu oraz podobny manewr 2. DPanc. Na początku grudnia silny patrol rozpoznawczy napotkał i rozbił jednostkę obserwatorów artyleryjskich z dywizji pancernej SS (obserwatorzy przybyli w Ardeny przed siłami głównymi w celu dokonania pomiarów dla artylerii).

Do sztabu amerykańskiego 8. Korpusu w pierwszej połowie grudnia napływały meldunki o mającej rzekomo nadejść ofensywie nieprzyjaciela. Pochodziły one od dezerterów, w tym przymusowo wcielonych do Wehrmachtu Polaków. 14 grudnia Middleton otrzymał informacje o koncentracji środków przeprawowych i saperów po niemieckiej stronie rzeki Our.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Jeńcy oraz dezerterzy opowiadali o obecności dywizji pancernych; padła nawet nazwa „Grossdeutschland”. Również głównym tematem rozmów Belgów mieszkających w strefie przyfrontowej stała się domniemana ofensywa.

Zignorowali zagrożenie

Generałowie Bradley i Eisenhower otrzymali zatem dość dużo sygnałów świadczących o koncentracji wojsk niemieckich w masywie Eifel. Ponieważ obaj uważali, że wróg posiada zdolność do działań ofensywnych wyłącznie o charakterze lokalnym, w ich mniemaniu jego przygotowania świadczyły o planowanym kontruderzeniu na siły 5. Korpusu gen. Gerowa.


Reklama


Korpus ten otrzymał zadanie zdobycia zapór wodnych w rejonie Schmidt, niezwykle istotnych dla powodzenia generalnej ofensywy 1. i 9. Armii amerykańskiej. Natarcie to miało się rozpocząć 16 grudnia. Meldunki z 8. Korpusu interpretowano zaś dwojako. Z jednej strony podejrzewano mistyfikację obliczoną na odciągnięcie sił spod Schmidt, z drugiej – słaby kontratak wykonany w tym samym celu.

Spokój panował także w sztabie gen. Middletona zainstalowanym w belgijskim mieście Bastogne. Wzrost nieprzyjacielskiej aktywności zastanawiał, ale tu również wiązano to z planowanym atakiem 5. Korpusu. Dowódca 8. Korpusu przekazał nawet swemu północnemu sąsiadowi, w ramach wspierania natarcia na zapory, jedno ze swych CC 9. Dywizji Pancernej.

Generałowie Eisenhower oraz Middleton (po prawej). Zdjęcie z około 1944 roku (domena publiczna).
Generałowie Eisenhower oraz Middleton (po prawej). Zdjęcie z około 1944 roku (domena publiczna).

W przypadku kontrataku Niemców czołgi mogły wesprzeć żołnierzy Gerowa również w obronie. Paradoksalnie Middleton powinien odczuwać pewną satysfakcję z faktu, iż wzmocniono siły przeciwnika na jego odcinku, choć dowodzony przez niego korpus był niebezpiecznie rozciągnięty na dużej przestrzeni.

Nawet Patton nie docenił skali ofensywy

W związku z natarciem na Schmidt realizował on bowiem od początku grudnia operację „Gumowa Kaczka” (Rubber Duck). Polegała ona na pozorowaniu obecności znacznych sił w pasie obrony jego wojsk, co z kolei miało odciągnąć Niemców od wojsk 5. Korpusu. Oczywiście w przekonaniu generała zebrane tu siły nieprzyjaciela nie stanowiły większego zagrożenia i miały charakter defensywny; w najgorszym razie mogły przeprowadzić jakiś lokalny kontratak.


Reklama


Jednym z nielicznych dowódców, którzy dokładniej analizowali możliwość ataku na 8. Korpus, był gen. Patton. Niemniej i on nie uwzględniał w swych kalkulacjach wielkiej ofensywy przez Ardeny. 12 grudnia nakazał swemu sztabowi przestudiować hipotetyczną sytuację, gdzie jeden z korpusów 3. Armii otrzymałby zadanie zwrotu na północ w celu zaatakowania Niemców uderzających na wojska Middletona.

Patton liczył się z takim obrotem wydarzeń, ale wiązał je z planowaną przez siebie ofensywą na Saarbrücken. Uważał, że już po rozpoczęciu natarcia 3. Armii nieprzyjaciel równie dobrze zamiast 8. Korpusu może zaatakować jego 20. Korpus.

Generał George S. Patton na zdjęciu z 1945 roku (domena publiczna).
Generał George S. Patton (domena publiczna).

Natomiast hitlerowskiego uderzenia o charakterze strategicznym zupełnie nie przewidywał, o czym świadczy jego początkowe wykłócanie się z gen. Bradleyem o odebranie mu 10. Dywizji Pancernej i skierowanie jej na północ. Podobnie jak dla Eisenhowera i Bradley a, termin, miejsce, a przede wszystkim skala „Jesiennej Mgły” były dla niego kompletnym zaskoczeniem, do czego przyznał się później w swoich wspomnieniach.

Niefortunny wyjazd Bradleya

Zbieg okoliczności sprawił, iż gdy rankiem 16 grudnia Niemcy rozpoczynali ofensywę, dowódca 12. Grupy Armii opuścił swoją kwaterę w Luksemburgu i udał się do sztabu SHAEF w Wersalu. Bradley pojechał spotkać się z Eisenhowerem w celu przedyskutowania palących kwestii uzupełnień żołnierzy oraz środków transportowych.


Reklama


Pozwolił sobie na to, ponieważ służby rozpoznawcze nie meldowały o niczym nadzwyczajnym, przynajmniej w perspektywie najbliższych 24 godzin. Dzień wcześniej szef oddziału rozpoznawczego sztabu 1. Armii napisał w swym raporcie:

Nieprzyjaciel, chcąc podtrzymać morale swych wojsk, ucieka się do propagandy i dlatego dużo mówi o natarciu. Niemniej jednak istnieje możliwość ograniczonych działań zaczepnych, a to w celu osiągnięcia na święta Bożego Narodzenia moralnego „zwycięstwa” na użytek ludności cywilnej. Wielu jeńców wojennych opowiada, że natarcie ma nastąpić między 17 a 25 grudnia, inni znów mówią o obietnicy odbicia Akwizgranu jako świątecznego podarunku dla wodza.

Montgomery poleciał grać w golfa

Przekonanie o niezdolności Wehrmachtu do działań zaczepnych na dużą skalę było wówczas powszechne wśród alianckich dowódców. W tym samym czasie, gdy Bradley udawał się w czterogodzinną podróż do Wersalu, marszałek polny Montgomery poleciał grać w golfa. Zanim jednak to uczynił, podpisał rozkaz dla 21. Grupy Armii, w następujący sposób charakteryzując w nim przeciwnika:

Nieprzyjaciel prowadzi w tej chwili na wszystkich frontach walki obronne. Znajduje się on obecnie w takiej sytuacji, że nie może rozpocząć żadnych działań zaczepnych. Co więcej – za wszelką cenę stara się zapobiec przejściu wojny w fazę operacji manewrowych.

Bernard Law Montgomery, pomysłodawca operacji Market-Garden (domena publiczna).
Marszałek Bernard Law Montgomery (domena publiczna).

Jak widać, Niemcom udało się sprostać żądaniu Hitlera, aby przygotowania do operacji pozostały w najgłębszej tajemnicy. Choć sprzymierzeni przechwycili wiele cennych informacji, za zdradę których groziła kara śmierci, nie wyciągnęli z nich właściwych wniosków.

Nawet wprowadzona 12 grudnia cisza radiowa, znamienny sygnał działań zaczepnych, nie zaalarmowała SHAEF. W efekcie rankiem 16 grudnia atakującym w Ardenach armiom udało się wywołać całkowite zaskoczenie, zarówno w skali taktycznej, jak i strategicznej.

Przeczytaj również o pancerniakach generała Maczka w bitwie pod Falaise. Nawet Niemcy podziwiali waleczność naszych żołnierzy


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Norberta Bączyka pt. Ardeny 1944-1945. Jej limitowana edycja ukazała się w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.

Edycja limitowana

Ilustracja tytułowa: Niemieccy żołnierze podczas ofensywy a Ardenach (Bundesarchiv/Göttert/CC-BY-SA 3.0).

Autor
Norbert Bączyk

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.