Nobel dla Sołżenicyna. Tak sowieckie władze zareagowały na przyznanie nagrody znienawidzonemu pisarzowi

Strona główna » Historia najnowsza » Nobel dla Sołżenicyna. Tak sowieckie władze zareagowały na przyznanie nagrody znienawidzonemu pisarzowi

Kiedy do komunistycznych władz w Moskwie zaczęły docierać sygnały, że laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1970 może zostać Aleksandr Sołżenicyn na Kremlu zapanowała konsternacja. Próbowano nawet do tego nie dopuścić. O reakcjach, panice i wściekłości czerwonej wierchuszki pisze Boris Sokołow w książce pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn.

W 1970 roku, kiedy życiem prywatnym Sołżenicyna wstrząsały burzliwe wydarzenia, pisarz już nie po raz pierwszy został zgłoszony do Nagrody Nobla z literatury i w tym samym roku mu ją przyznano „za moralną siłę, z jaką podąża za niezachwianymi tradycjami literatury rosyjskiej”.


Reklama


Najpewniejsza kandydatura

Od pierwszej publikacji utworu Sołżenicyna do przyznania mu Nagrody Nobla minęło zaledwie osiem lat i jest to jedyny taki przypadek w historii tego wyróżnienia. Miał na to wpływ jego absolutnie nietuzinkowy talent, o którym można się było przekonać, czytając Jeden dzień Iwana Denisowicza, Krąg pierwszy i Oddział chorych na raka. Tylko te utwory Sołżenicyna były bowiem znane na świecie do chwili zgłoszenia kandydatury ich autora.

W styczniu 1970 roku brytyjski pisarz Graham Greene nazwał powieść Krąg pierwszy najlepszą książką roku. 1 kwietnia przebywający z wizytą w Moskwie Heinrich Böll powiedział [głównemu redaktorowi czasopisma „Nowyj mir” Aleksandrowi] Twardowskiemu , że kandydatura Sołżenicyna do Nagrody Nobla jest najpewniejsza, a nawet jedyna w tym roku (krążyły pogłoski, jakoby Böll – prawdopodobny laureat Nagrody Nobla za 1970 rok – wycofał swoją kandydaturę na korzyść Sołżenicyna).

Heinrich Böll (Bundesarchiv/Harald Hoffmann/CC-BY-SA 3.0)
Heinrich Böll (Bundesarchiv/Harald Hoffmann/CC-BY-SA 3.0)

Pod koniec lipca duża grupa francuskich pisarzy, naukowców i działaczy sztuki na czele z François Mauriakiem zaproponowała przyznanie Nagrody Nobla z literatury Aleksandrowi Sołżenicynowi za opowiadanie Jeden dzień Iwana Denisowicza, ponieważ według nich był on największym współczesnym pisarzem, porównywalnym z Dostojewskim i wykazującym się dużą odwagą.

Walka o uwolnienie Żoresa Miedwiediewa

Tymczasem władza wzmacniała prześladowania dysydentów. Wieczorem 29 maja ze swojego mieszkania w Obnińsku został wywieziony do szpitala psychiatrycznego w Kałudze na „ekspertyzę” i „obserwację” biolog Żores Miedwiediew. Symptomów choroby psychicznej KGB doszukało się w jego artykułach o pogromie genetyki w ZSRR jako „burżuazyjnej pseudonauki”.

15 czerwca Sołżenicyn napisał i od razu rozpowszechnił w samizdacie list w obronie Miedwiediewa, w którym grzmiał:

Porywanie zdrowych wolnomyślicieli do domów wariatów jest duchowym morderstwem, jest to wariant komory gazowej, nawet okrutniejszy, bowiem męczarnie zabijanych są gorsze i dłuższe. Podobnie jak komory gazowe, przestępstwa te nie zostaną nigdy zapomniane i wszyscy mający w nich udział będą sądzeni bez okresu przedawnienia, za życia i pośmiertnie. Zarówno w bezprawiach, jak i zbrodniach należy pamiętać o granicy, za którą człowiek zmienia się w ludojada!.


Reklama


Wcześniej w obronie Miedwiediewa wystąpili akademicy i pisarze włącznie z Zacharowem i Twardowskim. 17 czerwca naukowiec został zwolniony.

KGB rozpracowuje Sołżenicyna

W KGB utworzono specjalną jednostkę, zajmującą się wyłącznie operacyjnym rozpracowywaniem Sołżenicyna – 9. Wydział 5. Zarządu. Pisarz poddany był obserwacji zewnętrznej. Wspominał:

Zostałem ostrzeżony, nawet kilkoma kanałami (w aparacie bezpieczeństwa państwowego też są ludzie wymęczeni przez los), że zamierzają mnie zabić w wypadku samochodowym.

Artykuł powstał w oparciu o książkę Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn (Prószyński i S-ka 2022).
Artykuł stanowi fragment ksiażki Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn (Prószyński i S-ka 2022).

Ale taka jest specyfika czy, ośmieliłbym się nawet powiedzieć, zaleta naszego ustroju państwowego, że ani jeden włos mnie ani moim bliskim nie spadnie bez wiedzy i przyzwolenia służby bezpieczeństwa – tak jesteśmy obserwowani, opleceni inwigilacją, podglądaniem i podsłuchami. (…)

Ponieważ od dawna poważnie nie chorowałem, nie prowadzę samochodu, a ze względu na przekonania nigdy nie popełnię samobójstwa, to jeśli pojawi się informacja, że zostałem zabity lub zmarłem nagle w nieznanych okolicznościach, możecie bez wątpienia, na sto procent uważać, że zostałem zamordowany za przyzwoleniem służby bezpieczeństwa państwowego lub przez nią samą.


Reklama


1 października 1970 roku Szauro wysłał do KC notatkę O krokach mających na celu niedopuszczenie do przyznania A.I. Sołżenicynowi Nagrody Nobla. Planowano: a) rozpowszechnienie grupowego listu protestacyjnego radzieckiej opinii publicznej; b) wizytę we Francjidyrektora Instytutu Literatury Światowej im. A.M. Gorkiego B. Suczkowa w celu nawiązania specjalnych kontaktów z francuskimi literatami; c) ustną sugestię radzieckiego ambasadora w Sztokholmie, skierowaną do szwedzkich władz; d) apel radzieckiego ambasadora we Francji do francuskich lewaków z prośbą o wpłynięcie na decyzję komisji; e) felieton przeciwko Sołżenicynowi w radzieckiej prasie.

Wrogowie Sołżenicyna się spóźnili. Komitet Noblowski ich przechytrzył i ogłosił decyzję o przyznaniu nagrody wcześniej, dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem, 8 zamiast 22 października.

Dyplom i medal noblowski przyznane Sołżenicynowi (Mos.ru/CC BY 4.0).
Dyplom i medal noblowski przyznane Sołżenicynowi (Mos.ru/CC BY 4.0).

„Hołd złożony literaturze rosyjskiej”

Norweskiemu dziennikarzowi Perowi Hegge, któremu udało się dodzwonić do Żukowki, Sołżenicyn oświadczył:

Jestem wdzięczny za przyznanie mi nagrody i przyjmuję ją. Zamierzam pojechać i osobiście ją odebrać, jak nakazuje tradycja, jeśli będzie to zależało ode mnie. Jestem zdrowy i podróż nie będzie miała na mnie negatywnego wpływu.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

To samo potwierdził w telegramie do Akademii Szwedzkiej:

Otrzymałem telegram od Państwa, dziękuję. W przyznaniu mi Nagrody Nobla widzę hołd złożony literaturze rosyjskiej i naszej trudnej historii. Wyznaczonego dnia zamierzam osobiście stawić się w Sztokholmie po odbiór nagrody.

W dzienniku napisał:

8 października. Trudno w to z boku uwierzyć – pierwsze wrażenie po ogłoszeniu Nobla: ach, za wcześnie! Dziesięciu dni zabrakło do dokończenia Węzła. I wszyscy składający gratulacje, ich podekscytowanie i próby cieszenia się z tego powodu nie są mi miłe. No i z czego tu się cieszyć? Dzwonią kieliszkami, a ja widzę tragiczny kres. A raczej zakończenie – początek ostatniego etapu w życiu. (…)


Reklama


9 października. Bóg świadkiem: żadnego łechtania ambicji, żadnych zawrotów głowy i dumy. Tylko świadomość, że zszedł się mostami Zachód ze Wschodem w jakiejś niezwykle ważnej sprawie, a ja mam ją wykonać, odgadnąć wolę Bożą. Tyle.

„Sołżenicyn jako polityk w literaturze osiągnął wszystko”

9 października przyjęto postanowienie Sekretariatu KC O krokach w związku z prowokacyjnym aktem przyznania A. Sołżenicynowi Nagrody Nobla za 1970 rok w dziedzinie literatury, które nakazywało:

Opublikować w radzieckiej prasie (gazety „Izwiestia”, „Trud”, „Komsomolskaja prawda”, „Litieraturnaja gazieta”) krótki komunikat Sekretariatu Związku Pisarzy ZSRR z wyjaśnieniem, że akcja Komitetu Noblowskiego ma charakter polityczny, a nie literacki.

Ówczesny Szef KGB Jurij Andropow (RIA Novosti archive/ Edward Piesow/CC-BY-SA 3.0).
Ówczesny Szef KGB Jurij Andropow (RIA Novosti archive/ Edward Piesow/CC-BY-SA 3.0).

(…) W „Litieraturnej gaziecie” opublikować pamflet demaskujący istotę spekulacji politycznych wokół osoby i twórczości Sołżenicyna na Zachodzie. (…) Zlecić Państwowemu Komitetowi Rady Ministrów ZSRR do spraw Telewizji i Radia (tow. Łapin) i Agencji Wiadomości Politycznych (tow. Udalcow) w związku z decyzją Komitetu Noblowskiego przygotowanie i rozpowszechnienie stosownymi kanałami za granicą odpowiednich materiałów propagandowych.

W informacji dla KC Andropow przytoczył w całości opinię sekretarza naukowego Instytutu Literatury Światowej im. A.M. Gorkiego Aleksandra Mironowicza Uszakowa:


Reklama


Sołżenicyn jako polityk w literaturze osiągnął wszystko: publikacje, sławę i uznanie. Teraz może już nawet umrzeć. W najbliższej przyszłości w zachodniej prasie prawdopodobnie nastąpi poruszenie, które niechybnie nabierze antyradzieckiego zabarwienia.

I właśnie to zjawisko obnaży polityczny charakter decyzji Komitetu Noblowskiego. Co zaś się tyczy Sołżenicyna, to jest on wrogiem. Osobiście nie mogę się przekonać co do tego, że w swoim czasie przypadkiem trafił do łagru, z którego nie trzeba było go w ogóle wypuszczać.

Krupa wyruszał do pracy wcześnie rano, do łagru wracał dopiero późnym wieczorem (domena publiczna).
Sekretarza naukowy Instytutu Literatury Światowej im. A.M. Gorkiego Aleksandr Mironowicz Uszakow twierdził, że Sołżenicyna nie należało w ogóle wypuszczać z łagru. Ilustracja poglądowa (domena publiczna).

„Obiektywne komplikacje”

Natomiast akademik Kołmogorow, były promotor naukowy Natalii Swietłowej, którego słowa szef KGB również zacytował, podzielał wprost przeciwny punkt widzenia: „Sołżenicynowi przyznano Nagrodę Nobla za 1970 rok. Dobrze, że dali, zasługuje na to. Ciekawe, czy wypuszczą go za granicę po odbiór nagrody?”.

W KGB i KC KPZR wiedziano już, że Sołżenicyn pojedzie do Szwecji tylko pod warunkiem, że będzie miał zagwarantowany powrót. Organy, oczywiście, bardzo kusiła wizja, aby wysłać pisarza za granicę po odbiór nagrody, a potem już go nie wpuścić do Związku Radzieckiego. Uważano mianowicie, że Sołżenicyn za granicą będzie mniej niebezpieczny dla Kremla niż w kraju.

Na razie na Łubiance obserwowano, jak komentuje Nobla dla Sołżenicyna obłaskawiona inteligencja. Przeważnie spełniała pokładane w niej nadzieje i reagowała, jak należy, czyli zdecydowanie negatywnie (u wielu pisarzy była to zwykła zazdrość: Nobla dla mnie nawet nie ma na horyzoncie, a temu dali, Bóg wie za co!).

Mimo wszystko nawet czołowi działacze partyjni wskazywali na zaistniałe „obiektywne komplikacje”. Sołżenicyn bowiem otrzymał nagrodę również za utwory, które zostały legalnie wydane w ZSRR, a po przyznaniu Nobla Szołochowowi nie można już było mówić, że ta nagroda jest narzędziem politykierów i reakcji. Sołżenicyn pisał do Twardowskiego:


Reklama


Ubolewam, że znów próbują (przez okulary Woronkowa – Markowa i spółki) zobaczyć w tym, zamiast sławę literatury rosyjskiej, jakąś polityczną grę. A mnie serce ściska za tych Rosjan, którzy byli godni tej nagrody, ale zmarli, nie otrzymawszy jej.

„Szkoda, że nie rok temu!”

Rieszetowska tak wspominała swoje odczucia po tym, gdy dowiedziała się o przyznaniu Nagrody Nobla jej mężowi: „Szkoda, że nie rok temu! Jaka by mnie ogarnęła niczym niezmącona radość, jaka duma z męża, jakie byłoby święto! A teraz… Ile sprzecznych uczuć to wywołało! Lecz mimo wszystko głównym pośród nich była radość!”.

Żona Sołżenicyna żałowała, że ten nie dostał nobla rok wcześniej, czyli zanim dowiedziała się o jego romansie. Na ilustracji akwaforta autorstwa Ludmiły Jugi przedstawiająca noblistę (CC BY-SA 4.0).
Żona Sołżenicyna żałowała, że ten nie dostał nobla rok wcześniej, czyli zanim dowiedziała się o jego romansie. Na ilustracji akwaforta autorstwa Ludmiły Jugi przedstawiająca noblistę (CC BY-SA 4.0).

Pośpieszyła do Sołżenicyna na daczę Rostropowicza. Laureat odpowiedział powściągliwie: „Pohamuj ekscytację. Przecież wiesz, jakie to wszystko skomplikowane… − chłodził emocje Natalii. – Za wcześnie ogłosili decyzję. Lepiej by było, gdybym skończył powieść…”. Pisarz miał na myśli Sierpień czternastego. 14 października Rieszetowska ponownie odwiedziła męża i zastała go nad listem do [sekretarza KC KPZR i głównego radzieckiego ideologa Michaiła] Susłowa. Pisał:

Proszę Pana o osobiste rozpatrzenie i poinformowanie pozostałych członków kierownictwa rządu o mojej niniejszej propozycji. Proponuję zrewidować atmosferę stworzoną wokół mnie i moich utworów przez nieuczciwych działaczy ze Związku Pisarzy, którzy przekazują rządowi nieprawdziwe informacje.


Reklama


Jak Panu wiadomo, przyznano mi Nagrodę Nobla z dziedziny literatury. W ciągu ośmiu tygodni, które pozostały do jej wręczenia, władze państwowe mają możliwość energicznej zmiany mojej sytuacji literackiej i wówczas procedura wręczenia nagrody odbędzie się w okolicznościach nieporównywalnie bardziej sprzyjających niż obecnie. Z uwagi na niewielką ilość czasu, który nam pozostał, zawężam swoją propozycję do minimum:

1) W możliwie najkrótszym czasie wydrukować (z moją osobistą korektą) jako oddzielną książkę i w znacznym nakładzie oraz przekazać do sprzedaży powieść Oddział chorych na raka. (…) Zakaz nałożony na tę powieść, zaaprobowaną przez moskiewską sekcję prozy i przyjętą przez „Nowyj mir”, jest czystym nieporozumieniem.

Michaił Susłow (CC BY-SA 3.0 NL),
Michaił Susłow (CC BY-SA 3.0 NL),

2) Odwołać wszelkiego rodzaju kary (wydalenie studentów z uczelni itd.), nakładane na osoby oskarżane o czytanie i omawianie moich książek. Anulować zakaz korzystaniaw bibliotekach z ocalałych egzemplarzy moich wcześniej opublikowanych opowiadań. Ogłosić przygotowania do druku zbioru opowiadań.

Jeśli te warunki zostaną przyjęte i zrealizowane, to mogę przekazać Panu do publikacji moją nową, ukończoną w ostatnich dniach powieść Sierpień czternastego. Ta książka nie może w ogóle napotkać na trudności ze strony cenzury. Stanowi bowiem szczegółową analizę „katastrofy Samsonowa” z 1914 roku, kiedy to poświęcenie i najlepsze starania rosyjskich żołnierzy i oficerów pozbawił sensu i zgubił paraliż carskiego dowództwa wojskowego. Zakazanie w naszym kraju również tej książki wywołałoby powszechne zdumienie.


Reklama


„Czy naprawdę nie możesz się poświęcić… dla trojga?”

Odpowiedzi, naturalnie, pisarz się nie doczekał. Sołżenicyn mówił Natalii, że myślał o tym, aby włączyć do listu punkt o mieszkaniu w Moskwie. Przyjęła tę informację z radością, interpretując ją jako znak, że między nimi dwojgiem może się jeszcze ułożyć.

Po napisaniu listu zasiedli do obiadu. I wtedy Aleksander zadał jej cios: „Coraz bardziej się do niej przywiązuję. Czy naprawdę nie możesz się poświęcić… dla trojga?”.

Nic nie odpowiedziałam, ale decyzja nadeszła natychmiast. Tak, mogę. Tak, powinnam. Ale widzę tylko jeden sposób, aby przeciąć węzeł gordyjski: odejść z jego życia, z ich życia, z życia w ogóle…

Zdjęcie ślubne Sołżenicyna i Natali Rieszetowskiej. Rok 1940.
Zdjęcie ślubne Sołżenicyna i Natalii Rieszetowskiej. Rok 1940.

Poszła do dużego domu. Przez dwie godziny grała na pianinie. Odwołała zaplanowane na następny dzień spotkanie z przyjaciółką. Powiedziała, że idzie na spacer, tymczasem udała się na stację, napisała list pożegnalny do Suzanny Łazariewny Krasnosielskiej (Tieusz), którą uczyniła wykonawczynią testamentu, po czym wrzuciła go do skrzynki pocztowej.

Próba samobójcza

Po powrocie życzyła mężowi dobrej nocy. W swoim pokoju napisała listy pożegnalne do Aleksandra i Weroniki oraz testament. Męża prosiła, o ile jej nie przeklnie, aby pochował ją na cmentarzu we wsi Rożdiestwo. Weronice zostawiła instrukcje co do tego, w czym ma ją pochować. Pieniądze zapisała matce, a po jej śmierci dwóm swoim kuzynkom: Weronice i Nadii.

Poprosiła, żeby oddać ubrania siostrom i siostrzenicom. Koperty ułożyła pod sobą, a następnie połknęła trzydzieści sześć pigułek barbitalu, silnego leku nasennego:

Z poczuciem ulgi i uwolnienia od cierpienia położyłam się na lewym boku, plecami do ściany tak, jak miałam w zwyczaju zasypiać, i ze spokojem zamknęłam oczy. Nie będę już więcej musiała zdobywać się na żadne wysiłki, aby rozwiązać sprawy nie do rozwiązania!

Zrozumiałam, że mój mąż… nie może żyć zgodnie z wolą Bożą. A całkowicie poddać się jego woli nie byłam w stanie. Uwolnię go. Najbardziej cierpieć będzie mama. Ale co zrobić?


Reklama


Ostatnie, co pamiętam, to mocne, wyraźne uderzenia serca. Jak długo będzie jeszcze biło?

Natalia ocknęła się 16 października w szpitalu. Na pytanie znajomego lekarza: „Czy jest pani wdzięczna lekarzom za to, że uratowali pani życie?”, jak wspominała sama Rieszetowska:

(…) wolno rozejrzałam się na boki i odpowiedziałam: «Nie». I znów straciłam przytomność. Lekarze nie byli moimi wybawcami. Odwołując wyrok śmierci, który sama na siebie dobrowolnie wydałam, skazali mnie na życie, nie myśląc o tym, że taki wyrok nie zawsze jest bardziej humanitarny.

Kochanka, a później druga żona Sołżenicyna Natalia Swietłowa. Tutaj na zdjęciu z 2010 roku (Rodrigo Fernandez/CC BY-SA 3.0).
Kochanka, a później druga żona Sołżenicyna Natalia Swietłowa. Tutaj na zdjęciu z 2010 roku (Rodrigo Fernandez/CC BY-SA 3.0).

„Wiele zła przysporzyła mi żona”

Okazało się, że rankiem 15 października Sołżenicyn, zaniepokojony, że żona długo nie wstaje, wszedł do jej pokoju i od razu wezwał pomoc. Najbliżej, bo na daczy nieopodal, u ciężko chorego akademika I.E. Tamma był felczer, który zrobił Natalii zastrzyk. Zadzwonili do Kopielewów.

Niedaleko nich znajdowała się klinika dla literatów, gdzie jako chirurg pracował przyjaciel Lwa Kopielewa, doktor Julij Zusmanowicz Krielin, który również był pisarzem. To on uratował Natalię wspólnie z inną panią doktor, jej imienniczką. Rieszetowska ubolewała: „Zawiodłam jako chemiczka, trzeba było popić tabletki nasenne gorącą wodą”. Sołżenicyn zapisał w dzienniku:


Reklama


16 października. Wiele zła przysporzyła mi żona w ostatnich pięciu latach. Wszystko to skumulowało się – niszcząc mnie przed samym końcem Węzła I − samobójstwo! (na szczęście udaremnione). Zewsząd oczekuje się i żąda ode mnie spraw społecznych, a rodzinne są jak sepia mątwy, jak wodorosty wokół nóg. Oto jaką cenę płaci człowiek za błąd w ożenku.

23 października. I oto gęsiego idzie całe to zło, które wyrządziłem jej ja, a nie ona mnie. Taki ciężar na sercu, jak ja w ogóle zdołam pracować? Czyżby ten ciężar miał pozostać na wieki?

Sołżenicyn na zdjęciu wykonanym w 1974 roku (domena publiczna).
Sołżenicyn na zdjęciu wykonanym w 1974 roku (domena publiczna).

„Mój obraz męża się rozpadł”

Dopisał jeszcze: „Zamiast o złu od innych już dawno powinniśmy pomyśleć o złu od siebie. Wybaczmy sobie zatem nawzajem, a sobiesamym nie wybaczymy. Będziemy wynagradzać winy i będziemy dobrzy dla siebie nawzajem, uczynni i przyjaźni. Tak ciężko, jak jeszcze nigdy w życiu … A trzeba. Trzeba się rozwieść”.

Aleksander Sołżenicyn rozumiał, że samobójstwo Natalii Rieszetowskiej byłoby dla niego strasznym ciosem i pozostawiłoby w jego duszy poczucie winy, od którego nie mógłby się już uwolnić do końca życia.


Reklama


Po pobycie w szpitalu, 27 października, pojechali do Riazania, aby wystąpić o rozwód, lecz na widok nazwiska wnioskodawcy nie przyjęto od nich dokumentów. Dwa dni później w notatce KGB, podpisanej przez Andropowa, zacytowano słowa Rieszetowskiej:

Mój obraz męża się rozpadł. Wcześniej uważałam go za absolutnie unikatowego i niezwykłego, zawsze mnie hipnotyzował. Wszystko układało się bardzo dobrze do czasu, gdy stał się sławny. Sukces zawsze go psuł. Nikogo już nie potrzebował.

Żona uważała, że sukces zepsuł Sołżenicyna. Na zdjęciu popiersie noblisty autorstwa Niny Niss-Goldman (Nero Reising/CC BY-SA 4.0).
Żona uważała, że sukces zepsuł Sołżenicyna. Na zdjęciu popiersie noblisty autorstwa Niny Niss-Goldman (Nero Reising/CC BY-SA 4.0).

W dowolnym towarzystwie rozmowa zawsze toczy się jedynie o nim. A jakże! Przecież jest pępkiem świata! Ludzi pyta tylko o to, co gdzieś i jakoś może się mu przydać, kto może mu się przysłużyć w jego sprawach. Cały koszmar polega na tym, że wszyscy go adorują. Strasznie go zepsuli. Niedawno okazało się, że wstąpił na drogę demoralizacji.

Jeśli go odeślą pojadę z nim

Te słowa czekiści skomentowali następująco: „Sołżenicyn jakiś czas temu zaczął utrzymywać intymne stosunki ze Swietłową Natalią Dmitrijewną (…), która teraz jest w ciąży”. W dokumencie była też mowa o próbie samobójczej Rieszetowskiej. W tym samym źródle czytamy:


Reklama


Komitet Bezpieczeństwa Państwowego uważa, że w wypadku oficjalnego wniosku Sołżenicyna o wyjazd do Szwecji celem odebrania Nagrody Nobla można byłoby pozytywnie rozpatrzyć jego prośbę. Odnośnie do kwestii powrotnego wjazdu do Związku Radzieckiego, to decyzję należałoby podejmować w zależności od zachowania Sołżenicyna za granicą.

Jeśli Sołżenicyn postanowi pozostać za granicą, to uczynienie jakichkolwiek kroków mających na celu jego powrót do Związku Radzieckiego, naszym zdaniem, jest bezcelowe.

Mimo zdrady i poniżenia Rieszetowska była gotowa wyemigrować razem z Sołżenicynem (domena publiczna).
Mimo zdrady i poniżenia Rieszetowska była gotowa wyemigrować razem z Sołżenicynem (domena publiczna).

Na pytanie Galiny Wiszniewskiej, jak kobieta może tkwić w tak uwłaczającej dla niej sytuacji, Natalia Rieszetowska odpowiedziała: „Jeśli odeślą go z Rosji za granicę, to wówczas pojadę z nim ja”.

Kwestie mieszkaniowe

Jesienią 1970 roku rodzina Swietłowów przeprowadziła się do przestronnego mieszkania przy ulicy Gorkiego. Otrzymała je na drodze wymiany za mieszkanie przy Wasiljewskiej i nowe mieszkanie spółdzielcze przy Prospekcie Wiernadzkiego, opłacone przez rodziców Natalii na jej nazwisko.


Reklama


Po narodzinach Jermołaja do kierownika spółdzielni obsługującego dom numer 12 przy ulicy Gorkiego (numer 2 przy Kozickim Pierieułku) zadzwonił sam Griszyn, pierwszy sekretarz Moskiewskiego Komitetu Miejskiego KPZR z pytaniem, kto jest zameldowany u rodziny obywateli Swietłowów w mieszkaniu numer 169.

„Teraz pan rozumie, dlaczego interesujemy się tą rodziną? – spytał Griszyn, kiedy naczelnik spółdzielni przeczytał zapisane nazwiska. – W najbliższych dniach przyjdą do pana nasi pracownicy, proszę współpracować”.

W 1971 roku KGB objęło Sołżnicyna ścisłą inwigilacją. Na zdjęciu moskewski pomnik noblisty (Valera N. Trubin/CC BY 4.0).
W 1971 roku KGB objęło Sołżnicyna ścisłą inwigilacją. Na zdjęciu moskewski pomnik noblisty (Valera N. Trubin/CC BY 4.0).

Inwigilacja przez KGB

Wkrótce dwóch agentów, ubranych po cywilnemu, z legitymacjami oficerów KGB, poprosiło o udostępnienie pomieszczenia służbowego w pobliżu mieszkania Jekatieriny Swietłowej. Wybrali pokój technika nadzorcy i wnieśli tam aparaturę. Od tej pory mieszkanie numer 169 było na całodobowym podsłuchu. 31 października 1970 roku Rostropowicz wysłał list do „Prawdy” i trzech innych gazet:

Czyżby czas, któryśmy przeżyli, nie nauczył nas, aby ostrożnie odnosić się do niszczenia utalentowanych ludzi? Nie mówić w imieniu całego narodu? Nie zmuszać ludzi do wypowiadania się na temat tego, czego zwyczajnie nie czytali lub o czym nie słyszeli?


Reklama


Znam utwory Sołżenicyna, kocham je i uważam, że wycierpiał sobie prawo do pisania prawdy i tego, jak ją widzi. Nie widzę też przyczyn, abym miał ukrywać swój stosunek do niego, podczas gdy nakręcono kampanię przeciwko niemu.

Naturalnie nikt nawet nie myślał, aby ten list opublikować. 15 listopada ambasada radziecka w Szwecji wysłała do Moskwy telegram o następującej treści: „Lepiej byłoby, aby decyzja odnośnie do wyjazdu Sołżenicyna została rozpatrzona negatywnie. Rozsądnie będzie nie informować o naszej decyzji aż do ostatnich dni”. A Rudienko i Andropow z zaniepokojeniem donosili KC:

Artykuł powstał w oparciu o książkę Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn (Prószyński i S-ka 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn (Prószyński i S-ka 2022).

Po tym, jak oświadczył otwarcie, że przyjmuje nagrodę i jest gotów przyjechać do Szwecji, Sołżenicyn nie czyni rzeczywistych kroków w celu wyrobienia dokumentów dających mu prawo otrzymania wizy. Można odnieść wrażenie, że inspiruje kolejny skandal.

Ostatniego zdania nie odczytano

W Biurze Politycznym zdecydowano, że najgorsza sytuacja to ta, w której Sołżenicyn przyjmie nagrodę, ale pozostanie w ZSRR. Dlatego 20 listopada 1970 roku został przyjęty projekt rozporządzenia o pozbawieniu noblisty radzieckiego obywatelstwa i wydaleniu go ze Związku Radzieckiego.

Rozpatrywano trzy warianty jego realizacji: 1) anulować wizę powrotną do ZSRR po przyjeździe pisarza do Szwecji, 2) nie przeszkadzać w samodzielnym wyjeździe za granicę na dłuższy okres, 3) wydalić w trybie przymusowym.

Pogłoski o tym planie dotarły do Sołżenicyna, który zdecydował, że zostanie w Moskwie. W listopadzie zakończył Sierpień czternastego i w związku z tym zapisał w dzienniku: „Kamień z serca. Ileż to pracy mnie kosztował! Ale chyba wyszedł lepiej, niż kiedykolwiek marzyłem i oczekiwałem. Lepiej, ale czy dobrze według skali absolutnej?”.

Rosyjska moneta upamiętniająca setne urodziny Sołżenicyna (domena publiczna).
Rosyjska moneta upamiętniająca setne urodziny Sołżenicyna (domena publiczna).

10 grudnia, dzień ceremonii w Sztokholmie, Sołżenicyn spędzał na daczy Rostropowicza i słuchał przez radio, jak odczytywano jego mowę:

Nie mogę przejść obojętnie obok tego wymownego przypadku, że w dniu wręczenia Nagrody Nobla obchodzony jest Dzień Praw Człowieka. Laureaci Nobla muszą poczuć odpowiedzialność w obliczu tego zbiegu okoliczności.


Reklama


Wszyscy zebrani w sztokholmskim ratuszu powinni dopatrzyć się tu symbolu. Przy tym stole bankietowym nie zapomnimy, że dziś więźniowie polityczni głodują w obronie swoich umniejszonych lub całkowicie rozdeptanych praw.

Ostatniego zdania o głodówkach w Sztokholmie jednak nie przeczytano.

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Borisa Sokołowa pt. Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn. Jej polska edycja ukazała się w 2022 nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Tłumaczenie Marta Głuszkowska.

Niepublikowana w Rosji biografia Sołżenicyna

Autor
Boris Sokołow

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.