Dla mieszkańców oblężonego Leningradu zimą 1941 roku każdy dzień był walką o przetrwanie. Setki, a potem tysiące ludzi codziennie umierało z głodu. Szerzył się kanibalizm. Tymczasem partyjnym dygnitarzom niczego nie brakowało. Mieli nawet do dyspozycji specjalny dom wypoczynkowy.
Zima na przełomie lat 1941 i 1942 była bardzo mroźna. W jednym tygodniu grudnia na ulicy zmarło prawie osiemset pięćdziesiąt osób, a w całym miesiącu zginęło z głodu ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi. W styczniu liczba zmarłych przekroczyła sto tysięcy, w lutym jeszcze wzrosła i dopiero w marcu i kwietniu spadła. (…)
Reklama
Mordercza pokusa
W połowie stycznia 1942 roku, przy temperaturze minus trzydzieści stopni, [uczennica jednej z leningradzkich szkół] Lena Muchina wpadła w rozpacz. „W sklepach pusto, światło się nie pali, woda nie leci i nie można spłukać sedesu”. Jedne ciała leżące na ulicach były owinięte i przygotowane do pochowania, inne patrzyły szklanymi oczami, a na ich żółknących, upiornych twarzach z wolna osiadał śnieg.
Na zamarzniętej Newie widać było czasem pojedynczych ludzi ciągnących sanki z trumną lub zwłokami. Zmierzali do zbiorowego grobu, gdzie grabarze za pomocą bosaków układali trupy w równych rzędach, żeby zmieściło się ich jak najwięcej. Powstawały nowe nekropolie. (…)
Kiedy konie zdychały na ulicach, ludzie schodzili się, żeby poćwiartować mięso i wydłubać podroby. Jeśli ktoś kochał swego psa lub kota, nie pozwalał mu wychodzić z domu. Żywa istota budziła w głodnym człowieku morderczą pokusę.
Chodząc po domach, żeby zabierać z nich trupy, milicjanci napotykali czasem zwłoki pozbawione członków. Pewien nastolatek zarąbał siekierą własną babcię, żeby zjeść jej wnętrzności. Inny wlókł niepogrzebane zwłoki, aby posiekać je na kotlety. Na czarnym rynku można było kupić ludzkie mięso.
Reklama
Zjadali nawet własne dzieci
Język rosyjski odróżnia trupojedstwo, czyli jedzenie mięsa zmarłego człowieka, od ludojedstwa, czyli ludożerstwa. Kiedy chodziło o przeżycie w sytuacjach skrajnych – w czasie oblężeń, klęsk głodowych, katastrof morskich – pierwsze było usprawiedliwione.
Ale podczas blokady Leningradu zdarzało się to drugie i wielu ludzi zostało z tego powodu aresztowanych (ponad dwa tysiące osób w okresie od późnej jesieni 1941 do grudnia 1942 roku ).
Sprawcy często byli niewykształceni, a nawet niepiśmienni. Olga Bergholc słyszała o kobiecie i mężczyźnie, którzy zjedli własne potomstwo, a potem zwabili do siebie i zabili jeszcze troje dzieci. W innym mieszkaniu zamordowano jednoroczną dziewczynkę, żeby nakarmić jej dwuletnią siostrę.
Kotlety i paszteciki w partyjnej stołówce
Nie wszyscy musieli posuwać się do takiej ostateczności. Stołówka w siedzibie partii w Smolnym przez całą pierwszą zimę blokady serwowała kotlety i paszteciki. W sanatoriach dla wysokich działaczy partyjnych było dobre wyżywienie, a opieka lekarska na przyzwoitym poziomie.
Członkowie władz Leningradu mieli do dyspozycji dom wypoczynkowy w lesie na północ od miasta, gdzie karmiono ich jagnięciną, kurczętami i rybami. Na brak jedzenia nie narzekali enkawudziści, a w 1943 roku, kiedy oblężenie jeszcze trwało, rada miejska uchwaliła, że wysocy rangą urzędnicy będą otrzymywać subsydiowane towary na kwotę pięciu-sześciu tysięcy rubli rocznie.
Niech umrze po 1 stycznia
Przez cały czas trwania blokady skorumpowani dygnitarze niesprawiedliwie dzielili dostępną żywność i wzorem bohatera Martwych dusz Gogola wystawiali przydziałowe kartki na osoby, które wyjechały na front albo zostały ewakuowane na wschód. Ludzie mieli cichą nadzieję, że jeśli jakiś członek rodziny ma umrzeć, to najlepiej, aby stało się to po 1 stycznia, kiedy wydawano nowe kartki.
Personel piekarń brał skandaliczne łapówki. Pracownicy przemysłu spożywczego kradli ogromne ilości towarów. Trzej dyrektorzy jednego ze sklepów zostali aresztowani za kradzież siedmiuset kilogramów. Nastoletnie dzieci – przeważnie sieroty – wyrywały zakupy ludziom wychodzącym ze sklepów. Niektórzy okradali złodziei, grożąc im donosem .
Ludzie zabijali dla artykułów spożywczych albo kartek na żywność i w pierwszej połowie 1942 roku aresztowano w związku z tym tysiąc dwieście osób. Funkcjonariusze miejscowego NKWD prosili Moskwę o przysłanie posiłków.
Reklama
Walka z „przestępczością żywnościową” pochłaniała im mnóstwo czasu, a musieli też zajmować się innymi sprawami . Od początku blokady do lata 1943 roku za przestępstwa o charakterze kontrrewolucyjnym skazano około czterech tysięcy cywilów.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Jonathana Milesa pt. Petersburg. Ukazała się ona w Polsce nakładem wydawnictwa Magnum.
Historia niezwykłego miasta
Tytuł, lead, teksty w nawiasie kwadratowym oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.