Oblężenie Trembowli w 1675 roku. Symbol polskiego bohaterstwa w obliczu miażdżącej przewagi wroga

Strona główna » Nowożytność » Oblężenie Trembowli w 1675 roku. Symbol polskiego bohaterstwa w obliczu miażdżącej przewagi wroga

Prowadzona od 21 września do 5 października 1675 roku obrona zamku w Trembowli stała się symbolem bohaterstwa w obliczu miażdżącej przewagi wroga. Kilkuset Polaków stawiło skutecznie czoła wielotysięcznej armii turecko-tatarskiej. Historia mogła potoczyć się jednak zupełnie inaczej, gdyby nie Anna Dorota Chrzanowska.

W 1672 r. wraz z utratą Kamieńca wzrosło znaczenie Trembowli. Toteż zamek, zbudowany w 1632 r., w roku 1674 gruntownie odnowiono, umocniono i zaopatrzono w nowe działa, hakownice i amunicję.


Reklama


Mury grube na cztery metry

Zamek wznosił się w miejscu dogodnym do obrony, na cyplu dość wysokiego i stromego wzgórza, okolonego od wschodu i od południa rzeką Gniezną, a od zachodu głębokim jarem, na którego dnie płynął potok Peczenia. Tylko od północy dostęp do wzgórza był łatwiejszy.

Twierdza miała kształt wydłużonego trójkąta. Jego wierzchołek zamykała wielka baszta, w dwu pozostałych rogach również wznosiły się wielokątne baszty. W basztach tych mieściły się strzelnice do dział, w murach — do ręcznej broni palnej, w większości urządzone w sposób nowoczesny pozwalający na prowadzenie krzyżowego ognia.

Ruiny zamku w Trembowli na zdjęciu z początku XX wieku (domena publiczna).
Ruiny zamku w Trembowli na zdjęciu z początku XX wieku (domena publiczna).

U stóp wschodniego zbocza rozłożyło się miasteczko Stara Trembowla. Wiodła stąd stroma droga do bramy zamkowej. Bramy tej bronił mur zbudowany w czworobok, niższy od zamkowego, opatrzony również strzelnicami. Pośrodku dziedzińca wznosiła się wysoka wieża zwana szlachecką; obok niej wykopano głęboką studnię. Zamek nie był zbyt duży. W najdłuższym miejscu miał 107 m, w najszerszym 38 m. Grubość murów i baszt wynosiła 4 m.

Król interesował się zabezpieczeniem i obroną zamku, ponieważ miał on duże znaczenie strategiczne, dlatego przykazał chorążemu koronnemu Mikołajowi Sieniawskiemu, żeby obsadził Trembowlę silną załogą. W połowie sierpnia Sieniawski powierzył dowództwo twierdzy kapitanowi Chrzanowskiemu.

Ilu było obrońców Trembowli?

Jan Samuel Chrzanowski 16 lub 17 sierpnia przybył do Trembowli i przyprowadził ze sobą pół regimentu piechoty starosty szczurowieckiego Jana Cetnera. Wprawdzie Aleksander Czołowski twierdzi zgodnie z listem z obozu pod Buczaczem, że w twierdzy było 80 żołnierzy piechoty (mylnie podaje, że dragonów) przybyłych z Chrzanowskim, ale w tym samym miejscu przyznaje także, że była to połowa regimentu Cetnera.

Wydaje się jednak, że liczba żołnierzy Chrzanowskiego była prawie dwukrotnie większa. Regiment Cetnera w 1675 r. wynosił kolejno w trzecim i czwartym kwartale 345 i 329 stawek żołdu, co, po odjęciu 10 procent na ślepe porcje i podzieleniu przez dwa, daje 155–148 ludzi.


Reklama


Mikołaj Jemiołowski wspomina, że zamek obsadzony był 200 żołnierzami piechoty, co by potwierdzało tezę, że była tam połowa regimentu piechoty Cetnera. W zamku znajdowało się też nieco szlachty z okolicy zdolnej do walki, mieszczan i „200 chłopów z rusznicami”. Te szczupłe siły miały stawić czoło całej armii tureckiej Ibrahima Szyszmana Paszy i tatarskiej ordzie.

Chrzanowski przejął dowództwo z rąk podstarościego Kozłowskiego i natychmiast zaprowadził w twierdzy ład i dyscyplinę. Groźne wieści od Podhajec i Zawałowa zaalarmowały załogę i mieszczan, wkrótce też przyszła wiadomość, że następnym celem jest właśnie Trembowla. Łuny pożarów uprzedzały o zbliżaniu się nieprzyjaciela.

Artykuł stanowi fragment książki Damiana Orłowskiego pt. Chocim 1673 (Bellona 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Damiana Orłowskiego pt. Chocim 1673 (Bellona 2022).

Wezwanie do kapitulacji

Wreszcie 19 września stanął pod murami Trembowli chan, a w sobotę 21 września nadciągnął sam Ibrahim Pasza z janczarami, spahisami, artylerią, ogromnym taborem i tłumami jasyru. Całe wojsko turecko-tatarskie [liczące około 10 tysięcy ludzi] rozpostarło się na polach klebanowieckich — w tym samym miejscu, w którym często zbierało się na kampanię wojsko polskie.

Obronę warownego klasztoru karmelitów i miasteczka, chociaż obwiedzione było murem i częstokołem, uznano za sprawę beznadziejną. Zakonnicy i mieszczanie przenieśli się do zamku. Dla Turków zdobycie Trembowli miało podwójne znaczenie: pragnęli efektownym sukcesem zakończyć kampanię 1675 r. i zyskać jednocześnie dobrą pozycję wyjściową do kampanii w roku następnym.


Reklama


Ibrahim Szyszman, zachęcony powodzeniami w Podhajcach i w Zawałowie, próbował najpierw zastraszyć trembowlan i skłonić ich do kapitulacji. Dziedzic Zawałowa, miecznik przemyski Piotr Makowiecki, który kilka dni wcześniej zdał się na łaskę paszy i dostał się do niewoli, na żądanie Ibrahima napisał list do Chrzanowskiego, tłumacząc, że przewaga turecka jest tak wielka, iż nie ma co myśleć o oporze, że obrona jest bezskuteczna i tylko rozdrażni Turków. Jedynym ratunkiem jest kapitulacja i szukanie ocalenia we wspaniałomyślności zwycięzcy.

Odpowiedź Chrzanowskiego

Czausz turecki zaniósł ten list do Trembowli. Chrzanowski wysłał w odpowiedzi dwa listy: jeden do miecznika Makowieckiego, drugi do paszy. Miecznikowi odpisał, że jego przykład najzupełniej wystarczy, by wszystkich odstraszyć i zniechęcić do układów z Turkami. Ibrahima zapewnił, że wszelkie rachuby na kapitulację Trembowli są płonne, a obrońcy nie boją się tureckiej potęgi.

XVII-wieczne przedstawienei oblężenia Trembowli (Romeyn de Hooghe/domena publiczna).
XVII-wieczne przedstawienie oblężenia Trembowli (Romeyn de Hooghe/domena publiczna).

Pismo Chrzanowskiego bardzo zezłościło serdara, od razu rzucił do walki janczarów, którzy z trzech stron ruszyli do szturmu. Gdy podeszli na odległość strzału, z otworów strzelniczych zamku posypał się na nich grad kul, zmuszając do szybkiego odwrotu. Janczarzy cofnęli się i zatrzymali, czekając aż ich artyleria podjedzie bliżej.

Niszczycielskie granaty

Jednak gdy pierwsza armata wjechała na mostek na rzeczce Gnieźnie, huknęło działo z zamku, mostek załamał się i armata runęła do wody. Zanim zbudowano nowe przejście przez rzekę zapadła noc. Turcy jednak nie przerwali prac, Szyszman bowiem rozkazał podpalić miasto i w blasku tej pożogi kontynuować prace.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Do rana Turcy wybudowali od łatwo dostępnej strony północnej, w odległości około 300 kroków od murów fortecznych, potężny wał, na którym ustawili osiem armat burzących i rozpoczęli ostrzał artyleryjski. Strzelano też z bocznych pozycji, gdzie ustawiono mniejsze działa.

Najwięcej szkody wyrządzały jednak granaty, których podobno przez czas oblężenia wpadło do zamku 325 sztuk (u Czołowskiego 425). Na początku oblężenia granaty wznieciły pożar, zapalając dach na budynkach zamkowych, zabiły kilkanaście sztuk bydła na dziedzińcu, co gorsza, zniszczyły studnię, tak że trembowlanie „ledwo beczkę jaką wody mogli mieć na dzień, którą cnotliwy komendant dzielił łyżką i sobie więcej nie biorąc”.


Reklama


Z czasem zmniejszyły się szkody i straty od pękających granatów, gdyż obrońcy nauczyli się wyrywać tuleje z pocisków lub zalewać je wodą, by przeszkodzić zapaleniu prochu i wybuchowi.

Interwencja Anny Doroty Chrzanowskiej

Turcy za wszelką cenę chcieli dokonać wyłomu, gdyż wysokie mury uniemożliwiały przypuszczenie skutecznego szturmu. Gdy kule, nawet te ciężkie, nie zdołały dostatecznie nadwątlić murów, zbliżyli się aproszami do zamku i usiłowali założyć minę, która by rozsadziła mur. Chrzanowski z najdzielniejszymi żołnierzami stanął w zagrożonym miejscu, by w razie wybuchu miny bronić wyłomu.

Obrona Trembowli, XIX-wieczna litografia Josepha Antona Freymanna oparta na obrazie Aleksandra Lessera (domena publiczna).
Obrona Trembowli, XIX-wieczna litografia Josepha Antona Freymanna oparta na obrazie Aleksandra Lessera (domena publiczna).

Część szlachty natomiast, która szukała w zamku schronienia, chyłkiem opuściła swe stanowiska na murach i rozpoczęła sejmikowanie. Położenie uznano za beznadziejne i postanowiono poddać zamek.

Całą tę naradę słyszała żona komendanta — Anna Dorota Chrzanowska — zdążyła powiadomić męża o zmowie [oznajmiając przy tym podobno, że zabije jego i siebie jeżeli twierdza zostanie poddana]. Chrzanowski, pod groźbą użycia broni, zmusił cały ten „sejmik” do powrotu na stanowiska bojowe i zabronił wszelkich zebrań i potajemnych narad.


Reklama


Turcy nie zdołali zrobić wyłomu w murze za pomocą miny. Skała, na której wznosił się zamek, nie pozwalała na rycie podkopów. Próby podejmowano parokrotnie, lecz bez rezultatu. Obrońcy także utrudniali prace saperom i minerom, urządzając nocne „wycieczki” i niszcząc tureckie roboty saperskie. Ibrahim Szyszman Pasza przekonywał się coraz bardziej, że zdobycie Trembowli jest zadaniem bardzo trudnym.

Sobieski rusza z odsieczą

Wojska królewskie 18 września wyruszyły traktem gliniańskim ze Lwowa, kierując się na Wyżniany. 20 września połączyły się z wojskami litewskimi i maszerowały przez Złoczów, Dunajów, Lipice, w stronę Buczacza. 22 września wojska powiększyły się jeszcze o oddziały wojewody bełskiego księcia Dymitra Wiśniowieckiego i liczyły około 18 tys. jazdy, 2 tys. piechoty i 30 dział. 24 września, w obozie niedaleko Brzeżan, król dostał wiadomość o obronieniu się Buczacza oraz oblężeniu Trembowli i natychmiast wyruszył z odsieczą.

Sobieski ruszył w kierunku Trembowli zanim jeszcze zaczęło się oblężenie (Stanisław Witkiewicz/domena publiczna).
Gdy Sobieski dowiedział się o oblężeniu Trembowli od razu ruszył z odsieczą (Stanisław Witkiewicz/domena publiczna).

Droga była jednak bardzo trudna, gdyż Turcy zniszczyli mosty na Strypie i Serecie i trzeba się było przeprawiać wpław przez obie rzeki, a woda potężnie wezbrała od ustawicznych deszczów. Na radzie wojennej pod Litatynem postanowiono zmienić trasę marszu, kierować się przez Buczacz ku Dniestrowi i opanować turecki most wzniesiony dla Ibrahima Szyszmana przez hospodara wołoskiego pod Chocimiem.

Było rzeczą oczywistą, że na wieść o pochodzie wojsk królewskich w kierunku Chocimia, Szyszman będzie zmuszony odejść spod Trembowli i szybkim marszem podążyć na Żwaniec.


Reklama


Należało więc czym prędzej zawiadomić obrońców, że pomoc nadchodzi, i zachęcić do tego, by wytrwali jeszcze kilka dni. Wysłano w tym celu pułkownika Bogusza (który już raz Trembowlę w tym roku uratował) z pięciuset konnymi na podjazd do zamku. Podjazd jednak zawrócił z niczym, orda bowiem strzegła wszystkich przepraw.

Próbowano też innych sposobów dostarczenia informacji o nadciągających wojskach, aż wreszcie zgłosił się pewien chłop, podjął się przekraść przez obóz turecki i dostarczyć obrońcom pismo królewskie z wiadomością o odsieczy. Posłańca schwytano i list króla zamiast do rąk Chrzanowskiego wpadł w ręce tureckie, ale w ten sposób Ibrahim Pasza dowiedział się, że nadciąga odsiecz z Sobieskim na czele.

Ostatni szturm na twierdzę

Ponieważ nie chciał stanąć oko w oko z „Lwem Lechistanu”, postanowił więc podjąć ostatnią próbę zdobycia twierdzy, a w razie niepowodzenia, zwinąć oblężenie. 4 października tureccy saperzy podłożyli pod mury zamku czwartą z kolei minę. Z sąsiedniego wzgórza pasza i chan spoglądali na zamek, czekając na skutek wybuchu. Ostatnia próba zawiodła. Wprawdzie spory kawał muru runął, ale wyłomu nie dokonano. Nieudolni minerzy podobno gardłem przypłacili tę czwartą nieudaną próbę.

Wódz turecki wydał rozkaz odwrotu. Nocą z 4 na 5 października (z piątku na sobotę) Turcy zwinęli obóz i ruszyli w drogę na Husiatyn, ku Kamieńcowi. 5 października o świcie obrońców Trembowli zaskoczyła głucha cisza panująca dokoła zamku. Gdy wkrótce ujrzeli oddział Kozaków pułkownika Barabasza, zrozumieli, że oblężenie zostało przerwane, że są zwycięzcami.

Pomnik Anny Doroty Chrzanowskiej w Trembowli na zdjęciu z okresu międzywojennego (domena publiczna).
Nieistniejący już pomnik Anny Doroty Chrzanowskiej w Trembowli (domena publiczna).

Symbol bohaterstwa

Radość wielka ogarnęła całą Trembowlę, obrońcy dali dobry przykład, „że się i Turkom obronić może, kto cnotliwie miejsca poruczonego broni”. W nagrodę za bohaterską obronę król na dziesięć lat uwolnił Trembowlę od wszelkich podatków. Nie zapomniano i o dzielnym komendancie. Król przyjął go bardzo łaskawie w obozie pod Buczaczem — nagrodził awansem jego i całą załogę.

Obrona Trembowli bardzo szybko obrosła w legendę, w której główną rolę odgrywała żona komendanta Anna Dorota Chrzanowska, urastająca do symbolu prawdziwej Polki patriotki. Jej czyn opiewano w poematach i operach, na obrazach, a nawet na ten temat powstała powieść historyczna. Ludność Trembowli uczciła swoją bohaterkę pomnikiem (niestety dziś już nieistniejącym).

Przeczytaj również o tym czy bitwa pod Wiedniem doprowadziła do upadku Rzeczpospolitej?


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Damiana Orłowskiego pt. Chocim 1673. Jej edycja limitowana ukazała się w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona 2022.

Edycja limitowana

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Damian Orłowski

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.