Widmo wojny z III Rzeszą sprawiła, że w Polsce zaczęto zastanawiać się, jak uchronić dzieła sztuki przed skutkami nadchodzących działań zbrojnych. Za jeden z najcenniejszych obiektów uznano ołtarz Wita Stwosza z kościoła Mariackiego w Krakowie. Ale i tak wpadł on w ręce Niemców. Dlaczego do tego doszło?
Polskie działania w celu zabezpieczenia dóbr kulturalnych na wypadek wojny były, niestety, dalekie od perfekcji, a wpływ na taki stan rzeczy miało wiele czynników, od reorganizacji zbiorów po poważne braki finansowe.
Reklama
Listy najcenniejszych dzieł
Odpowiedzi na rozesłaną w roku 1938 przez lwowskie koło Związku Bibliotekarzy Polskich ankietę obnażyły smutną prawdę o braku centralnej koncepcji ochrony, a monitowane z różnych stron Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (dalej MWRiOP) przez większą część 1939 roku rozważało podjęcie przygotowań na wypadek wojny, zamawiało spisy zbiorów najcenniejszych i sporządzało własne listy dzieł, które należy ochraniać w pierwszej kolejności.
Planowano podzielenie ich na dwie kategorie: na obiekty podlegające ewakuacji zgodnie z ogłoszoną 30 marca 1939 roku Ustawą o wycofaniu urzędów, ludności i mienia z zagrożonych obszarów Państwa oraz takie, które należałoby zabezpieczyć na miejscu. Wycofanie miałoby objąć te najcenniejsze.
W szkicu pisma do Ministra Spraw Wojskowych z kwietnia 1939 roku, przygotowanego przez MWRiOP, podkreślona została:
<strong>Przeczytaj też:</strong> Polacy przebierali zarżnięte wieprze za ludzi i wsadzali do pociągów. Hitlerowcy niczego nie podejrzewalikonieczność specjalnego zabezpieczenia technicznego pomników Kopernika, ks. Józefa Poniatowskiego, kolumny Zygmunta III, fasad kościołów PP. Wizytek, OO. Karmelitów, Zamku król. i katedry na Wawelu, Kościoła Najświętszej Marii Panny z witrażami z XIV w. i ołtarzem Wita Stwosza i t.p.
Wszystko na ostatnią chwilę
Większość konkretnych działań została jednak przeprowadzona dosłownie w ostatniej chwil. Konserwator okręgu krakowskiego Bogdan Treter, który jeszcze w marcu 1939 roku prosił MWRiOP o opracowanie wskazówek w sprawie metod zabezpieczania zbiorów przed zniszczeniem i zwolnienia z obowiązku kwaterunku zabytków nieruchomych, pod koniec maja otrzymał z ministerstwa polecenie przesłania „wykazu najcenniejszych obiektów zabytkowych, które w całości lub w części powinny być chronione od pocisków i bomb za pomocą odpowiednich urządzeń technicznych”.
Poprosił więc krakowską kurię metropolitalną o sporządzenie takiego zestawienia dla zabytków kościelnych, z podaniem przewidzianych przez Kościół środków zabezpieczających. Kuria zareagowała niemal natychmiast, wydając odpowiedzialnym kapłanom polecenie, by w razie wojny ukryli cenne przedmioty liturgiczne w miejscach bezpiecznych, sporządzając przy tym stosowne inwentarze.
Reklama
W ochronie najcenniejszych zabytków Kościół oczekiwał pomocy państwa. Gdy 2 czerwca 1939 roku Treter odesłał do Warszawy żądany wykaz, w punkcie odnoszącym się do ołtarza mariackiego stwierdził: „należałoby częściowo rozebrać i przechować w bezpiecznym miejscu”.
Pismo to przeszło bez echa, a mocno spóźniony list urzędnika MWRiOP z 29 sierpnia 1939 roku, zawierający retoryczne w tej sytuacji pytanie: „Czy nie warto byłoby wycofać ołtarza mariackiego w bezpieczniejsze miejsce?”, świadczy dowodnie o mizernej wiedzy przedstawicieli administracji państwowej na temat rzeczywistego stanu przygotowań zabytków na wypadek wojny.
Żelbetowy strop, schron a może demontaż?
Bezwład urzędniczy w pewnej mierze równoważyła, mająca korzenie jeszcze w czasach rozbiorów, tradycja sprawowania opieki nad zabytkami przez towarzystwa społeczne. Już w marcu 1938 roku w Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa zwrócono uwagę na konieczność fachowego zabezpieczenia ołtarza Wita Stwosza.
Wtedy to na posiedzeniu władz Towarzystwa głos zabrał młody historyk sztuki i autor bestsellerowego przewodnika po Krakowie Karol Estreicher:
<strong>Przeczytaj też:</strong> Mąż z Armii Krajowej wystawił ją na pewną śmierć. Życie uratował jej esesmanstawiając wniosek o wysłanie dwu pism do ks. [Józefa] Kulinowskiego [archiprezbiter kościoła Mariackiego] i prezydium m. Kraków o urządzenie specjalnego schronu na ołtarz mariacki W. Stwosza na wypadek wojny i takiż [wniosek] do Kapituły na Wawelu o zabezpieczenie skarbca katedralnego.
Sprawa powróciła na następnym posiedzeniu – 30 września 1938 roku, gdy dyskutowane były różne sposoby ochrony ołtarza, takie jak wzmocnienie sklepienia kościoła żelbetowym stropem lub mechaniczne wyciągi spuszczające ołtarz do przygotowanego w podziemiach schronu. […]
Reklama
Jak wynika z przebiegu dyskusji, jej uczestnicy znali działania podjęte w Europie i zastosowaną tam koncepcję „wycofania” najcenniejszych dzieł. Na szczególną uwagę zasługuje zdanie się liczne prace przy kościele Mariackim, który zaproponował budowę schronu i mechanizację rozbiórki poliptyku.
Mączyński powrócił do projektu w grudniu 1946 roku, gdy przedłożył parafii plan obszernego repozytorium usytuowanego pod powierzchnią placu Mariackiego, pomiędzy prezbiterium kościoła a budynkiem wikarówki, z zejściem urządzonym wewnątrz, tuż za ołtarzem.
Wywiezienie ołtarza
Choć Towarzystwo nie doczekało się odpowiedzi na „liczne projekty, któremi ma się zająć Urząd Wojewódzki i jego Wydział Sztuki”, to niewątpliwym jego osiągnięciem było obmyślenie sposobu sprawnego demontażu ołtarza, zastosowanego w sierpniu roku 1939.
Od 27 maja 1939 roku działał Komitet Ochrony Ołtarza Mariackiego apelujący do społeczeństwa polskiego o datki na zabezpieczenie dzieła, ponieważ „ołtarz […] narażony jest na szczególne niebezpieczeństwo, jako wyrzeźbiony z drewna”. Komitet co prawda nie precyzował, jak ma owo zabezpieczenie przebiegać, lecz apel był skuteczny, a zgromadzone fundusze zostały użyte na ewakuację dzieła.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W nocy z 28 na 29 sierpnia 1939 roku trzydzieści pak z figurami ołtarza zostało wyekspediowanych drogą wodną do Sandomierza. Kierujący ewakuacją Karol Estreicher złożył je częściowo seminarium duchownym, częściowo w katedrze.
Największa rozmiarami grupa główna znalazła się w kruchcie kościoła katedralnego. Pięć tekturowych pudeł z pozostałymi częściami schowano w piwnicy domu Franciszka Turka i skrytce w Collegium Novum. Tylko ornamenty pozostały w kościele, ukryte w grobowcu archiprezbiterów, i one jedynie nie zostały znalezione przez Niemców.
Reklama
Można się spierać, czy koncepcja wycofania stanowiła najszczęśliwsze rozwiązanie i czy miejsce, do którego ołtarz został wywieziony, było najlepszym z możliwych. Swojego negatywnego stosunku do pomysłu ewakuacji nie ukrywał archiprezbiter mariacki ks. Józef Kulinowski.
Jak Niemcom udało znaleźć się ołtarz Wita Stwosza?
Rabunek figur ołtarza mariackiego mógł na swoje konto wpisać [SSUntersturmführer Peter Paulsen członek] Ahnenerbe, organizacji powołanej przez Himmlera do prowadzenia badań i roztoczenia opieki nad dziedzictwem Germanów.
Akcja, która doprowadziła Paulsena do sukcesu, była dziełem aparatu SS i Gestapo. Dochodzeniem w sprawie odkrycia ukrytych elementów ołtarza kierował w Krakowie przybyły z Berlina SS-Sturmbannführer dr Heinrich Bolte. SS-Hauptsturmführer Robert Weissmann, późniejszy gestapowski kat Podhala, rozpoczął szeroko zakrojone przesłuchania zatrzymanych w tej sprawie.
Gdy abp Adam Sapieha upewnił się, że wielkość figur uniemożliwiła ich skuteczne ukrycie i ogromne paki, z nimi złożono w kruchcie katedry sandomierskiej, po naradzie z biskupami Michałem Godlewskim i Stanisławem Rospondem, podjął dramatyczną decyzję.
Reklama
Aby nie narażać na zbędne cierpienia aresztowanych w celu wydobycia zeznań, poinformował Bol tego o miejscu przechowywania figur, starając się przy tym, niestety bez efektu, uzyskać od niego gwarancję, że ołtarz powróci do kościoła Mariackiego. Bolte stwierdził jedynie, że „na razie mają polecenia sprowadzenia go [ołtarza] do Krakowa, zaś co do dalszych jego losów jest to curia posteriori”. (…)
5 października 1939 roku Paulsen zaczął wywozić rzeźby z Sandomierza do Krakowa, później przetransportował je do Berlina, gdzie 14 października 1939 roku zostały ulokowane w Banku Rzeszy.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Agaty Wolskiej pod tytułem Zagrabiony, odzyskany. Historia powrotu ołtarza Wita Stwosza do Krakowa. Ukazała się ona w 2019 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Polecamy
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.