Wiosną 1943 roku Stalin coraz głośniej domagał się od Stanów Zjednoczonych i Anglii otwarcia drugiego frontu w Europie. Zachodni alianci zdawali sobie jednak sprawę, że nadal nie są gotowi na inwazję we Francji. Zapadła więc decyzja o przeprowadzeniu desantu na Sycylii. O przebiegu i skutkach operacji Husky, rozpoczętej w nocy z 9 na 10 lipca 1943 roku, pisze Matthew Parker w książce pt. Monte Cassino. Bitwa narodów II wojny światowej.
Gdy licząca niemal 2600 jednostek aliancka flota desantowa wyruszyła z Afryki na Sycylię, żadna ze stron prowadzących w Waszyngtonie rozmowy nie była w pełni usatysfakcjonowana.
Reklama
Szybkie sukcesy aliantów
Marshall, który był przeciwny ofensywie z Afryki, uznając ją za rozproszenie wysiłku, przewidywał, Że ani desant na Morzu Śródziemnym, ani zbliżająca się inwazja przez kanał La Manche nie będą właściwie wyposażone. Brooke w zapisie z 24 lipca 1943 roku rozpaczał nad tym, że amerykański generał może być tak ślepy:
Marshall zupełnie nie dostrzega strategicznych skarbów, jakie leżą u naszych stóp na Morzu Śródziemnym, i cały czas marzy o operacjach na kanale La Manche. Przyznaje, że naszym celem musi być wyeliminowanie Włoch, a mimo to ciągle boi się ponieść konsekwencje. Nie widzi niczego poza czubkiem własnego nosa i jest nie do wytrzymania.
Po tym, jak udane bombardowania zniszczyły włoskie i poważnie osłabiły niemieckie lotnictwo na Sycylii, desant z 10 lipca poszedł lepiej, niż ktokolwiek śmiałby oczekiwać. Na jednej z amerykańskich plaż doszło do kontrataków, ale 12 lipca obie armie aliantów maszerowały w głąb lądu.
Inaczej było z desantami z powietrza, które poszły źle z powodu silnych wiatrów i ciągłego ostrzału z własnych okrętów, co spowodowało poważne straty. Niemniej jednak Syrakuzy i pobliskie lotniska zdobyto po zaledwie dwóch dniach i zaczęto szybko posuwać się naprzód.
Włosi mieli dosyć Mussoliniego
Chociaż dwie niemieckie dywizje walczyły zaciekle od początku, strata tak wielu żołnierzy i tak dużej ilości sprzętu w Tunezji poważnie osłabiła włoskich obrońców Sycylii. Nieustannie brakowało transportu dla ich dziewięciu słabych dywizji, a morale walczących żołnierzy gwałtownie spadało.
Włosi mieli dość. Gdy 21 lipca Patton wkroczył do Palermo, mieszkańcy powitali jego Żołnierzy nie jak wrogów, lecz jak wyzwolicieli, co stanowiło złowróżbny znak dla Mussoliniego i faszystowskich przywódców Włoch. Planiści aliantów, ujrzawszy te początkowe sukcesy i oznaki potencjalnego upadku Włoch, zaczęli dopracowywać szkicowy plan inwazji na półwysep.
Reklama
Pięć dni przed desantem na Sycylię Niemcy rozpoczęli pod Kurskiem natarcie na znacznie wysunięte siły radzieckie, rzucając trzy czwarte całych swoich sil na wschód. Żywiono bardzo realne obawy, że Rosja zostanie wyeliminowana z wojny i zawrze odrębny pokój z Niemcami — wiadomo było, że Związek Radziecki kontaktował się z Niemcami za pośrednictwem Szwecji.
Uważano teraz, że operacje we Włoszech zwiążą większość wojsk wroga, i jako główny atak planowano desant morski na Neapol, w którego pobliżu znajdowały się dogodne do lądowania plaże. Był to najdalej na północ wysunięty punkt, do którego stacjonujące na lądzie myśliwce mogły zapewnić osłonę. Desant miał być wsparty mniejszym, wstępnym lądowaniem dokładnie na czubku włoskiego buta.
Gdy planiści, brytyjscy i amerykańscy, choć pracujący oddzielnie, rozważali możliwości, na horyzoncie pojawiały się coraz to większe ambicje. Jeśli atak na Neapol nie spowodowałby wyeliminowania Włoch z wojny, dlaczego by nie ruszyć na Rzym? Dzięki temu niemieckie dywizje pozostawione na południu wpadłyby w pułapkę oraz odniesiono by bezcenne ideologiczne zwycięstwo.
Obalenie duce
Mussolini przechwalał się, że atak na Sycylię zostanie rozbity „na samym brzegu”. Pod koniec lipca 1943 roku, gdy nie można już było opacznie rozumieć wiadomości napływających z południa, króla i ogromną większość włoskiej armii i narodu łączyło pragnienie pozbycia się dyktatora i zakoń-czenia udziału Włoch w wojnie. Nawet wysocy rangą przywódcy faszystowscy, pod przewodnictwem Dina Grandiego, szefa Wielkiej Rady Mussoliniego, planowali obalenie duce.
Reklama
Spiskowanie osiągnęło punkt krytyczny wieczorem 24 lipca, gdy Wielka Rada zebrała się po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny. Wcześniej tego samego dnia Mussolini „nadal siedział mocno w siodle”, pogląd ten podzielał również niemiecki dowódca na śródziemnomorskim teatrze działań, feldmarszałek Albert Kesselring.
Jeden z niewielu wyższych dowódców armii niemieckiej, którzy nigdy nie poróżnili się z Hitlerem, Kesselring był zagorzałym nazistą i przyjacielem Hermanna Göringa. W swoich wspomnieniach przyznaje, że żaden z dowódców armii niemieckiej czy dyplomatów w Rzymie „nie wierzył w bezpośrednie zagrożenie dla reżimu”. Jednak Niemcy przygotowali plany działań po upadku Włoch. Już 1 kwietnia 1943 roku, jeszcze przed upadkiem Tunezji, ambasada niemiecka w Rzymie otrzymała polecenie odesłania do kraju poufnych dokumentów, co stanowiło środek ostrożności.
Mussolini próbował pohamowywać Hitlera, nakłaniając go do bardziej pojednawczej polityki wobec podbitych narodów. Wraz z Japończykami zalecał Niemcom zawarcie pokoju ze Związkiem Radzieckim, aby skoncentrować się na pokonaniu Zachodu. Ale przeceniał swój wpływ na Hitlera w takim samym stopniu, jak oszukiwał się co do możliwości swojej armii i wierności swoich zwolenników.
Łatwowierność Mussoliniego
Kesselring opowiada, jak tuż przed zebraniem Wielkiej Rady udał się na spotkanie z włoskim przywódcą. Feldmarszalek musiał czekać pół godziny, dowiedziawszy się, że Mussolini ma ważne spotkanie polityczne. Gdy wpuszczono go do środka, ujrzał, Że twarz Włocha „rozpływa się w uśmiechu”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
— Czy zna pan Grandiego? — zapytał [Mussolini]. — Właśnie wyszedł. Pogadaliśmy od serca, mamy takie same poglądy. Jest mi szczerze oddany. [Jak pisze Kesselring:]
Rozumiałem jego spontaniczną radość ale gdy zaraz następnego dnia dowiedziałem się, że ten sam Grandi stał na czele buntu przeciwko Mussoliniemu w Wielkiej Radzie Faszystowskiej, musiałem zadać sobie pytanie, co jest bardziej zdumiewające: łatwowierność Mussoliniego czy przebiegłość Grandiego.
Reklama
Mussolini nie pogodził się z przegłosowanym przez Wielką Radę wotum nieufności i poprosił wiekowego króla o poparcie. Król kazał go aresztować, a szefem rządu włoskiego mianował marszałka Pietra Badoglia, byłego szefa sił zbrojnych i odwiecznego przeciwnika Mussoliniego. 26 lipca Kesselring udał się z wizytą do Badoglia.
Spotkanie z Badoglio
Podczas „chłodnej, powściągliwej i nieszczerej rozmowy” nowy przywódca włoski zapewnił Kesselringa, że nowy rząd w pełni respektuje swoje zobowiązania wynikające z traktatu sojuszniczego. Duce, mówił Badoglio, dla jego własnego bezpieczeństwa znajduje się w areszcie.
Gdy Kesselring zapytał gdzie, Badoglio odparł, że wie to tylko król. Następnie Kesselring udał się do króla. Dała się zauważyć znaczna różnica tonu. [Kesselring napisał później:
Moja audiencja w pałacu trwała niemal godzinę i przebiegała w atmosferze zaskakującej życzliwości. Jego Wysokość zapewnił mnie, że nie będzie żadnych zmian, jeśli chodzi o działania wojenne, wprost przeciwnie — zostaną one nasilone. ( … )
Reklama
Powiedział, że decyzję [o zdymisjonowaniu Mussoliniego] podjął bardzo niechętnie. Nie wie, gdzie jest Mussolini, ale zapewnił mnie, że czuje się osobiście odpowiedzialny za jego dobre samopoczucie i właściwe traktowanie. Jedynie Badoglio wie, gdzie jest duce (!).
W rzeczywistości Badoglio zdecydowanie chciał całkowicie wykluczyć Włochy z wojny, co Niemcy podejrzewali. „Mówią, że będą walczyć, ale to zdrada! — szydził Hitler. — Musimy mieć całkowitą jasność: to czysta zdrada! ( … ) Czy ten człowiek wyobraża sobie, że mu uwierzę?”
Gdy tylko Mussolini otrzymał dymisję, niemieckie dywizje i sztab zaczęły masowo przybywać do północnych Włoch, co coraz bardziej przygnębiało Włochów. 31 lipca grupa szanowanych włoskich cywilów zwróciła się do ambasady brytyjskiej w Madrycie i konsula brytyjskiego w Tangerze z prośbą o rozpoczęcie negocjacji pokojowych, ale gdy do niczego to nie doprowadziło, do Madrytu wysłano incognito wysokiego rangą oficera armii włoskiej.
Ofensywa utknęła w martwym punkcie
Rozmowy zerwano, gdyż przedstawiciele aliantów nalegali na bezwarunkową kapitulację, stanowisko przyjęte na zakończenie konferencji w Casablance w styczniu. Wojska włoskie z Sycylii zaczęły przedostawać się na półwysep, gdy tylko dotarły tam wieści o upadku Mussoliniego.
Do tego czasu jednak ofensywa utknęła w martwym punkcie. Montgomery podzielił swoje siły i natarcie w kierunku Mesyny osłabło, a później zostało wstrzymane. Niemcy, wzmocnieni pod koniec lipca częścią elitarnej 1. Dywizji Spadochronowej, bardzo umiejętnie prowadzili grę na zwłokę na kolejnych pozycjach obronnych wokół Etny.
Pomysłowe wykorzystanie górzystego terenu umożliwiło, jako przedsmak tego, co miało nastąpić we Włoszech, około 60 tysiącom niemieckich żołnierzy powstrzymywanie 450 tysięcy Żołnierzy aliantów przez trzydzieści osiem dni. Skutek był taki, że chociaż do niewoli wzięto ponad 100 tysięcy żołnierzy włoskich (prawie 35 tysięcy zdezerterowało w czasie kampanii), Niemców raczej wyparto z wyspy, niż rozbito.
Reklama
Z powodu strategicznej niepewności co do inwazji na Włochy nie przeprowadzono operacji zamknięcia portów naprzeciw Mesyny i niemal 40 tysiącom żołnierzy niemieckich oraz ponad 10 tysiącom pojazdów udało się ewakuować. Gdyby wzięto ich do niewoli lub wyeliminowano, zupełnie inaczej potoczyłaby się historia dalszych działań we Włoszech.
Wina generała Alexandra
Niektórymi z problemów, które opóźniały zakończenie sukcesem kampanii, można obarczyć generała Alexandra, bezpośredniego zwierzchnika generałów na polu bitwy, Pattona i Montgomery’ego. Alexander, wykształcony w Harrow i Sandhurst, skromny i bezpretensjonalny, był faworytem Winstona Churchilla przez całą wojnę.
Wyróżnił się jako dowódca pod Dunkierką i w Birmie i w sierpniu 1942 roku, na jakieś dwa miesiące przed El-Alamejn, zastąpił Auchinlecka na stanowisku naczelnego dowódcy na Bliskim Wschodzie. Na Sycylii nie udało mu się zapobiec swarom między generałami brytyjskimi i amerykańskimi ani wykazać się odpowiednio „twardą ręką” i zdecydowaniem, by wykorzystać szybkie początkowe sukcesy.
Jako zręczny dyplomata wolał później traktować swoje wielonarodowe siły pod Cassino z wielkim taktem, ale z konieczności w koalicji dowodził raczej na drodze uzgodnień niż rozkazów, co doprowadziło do nasilenia się rywalizacji i zawiści między Brytyjczykami i Amerykanami.
Reklama
Problemy Pattona
W czasie kampanii sycylijskiej skompromitował się też generał Patton, który tak się zasłużył przy przywracaniu amerykańskiego morale po katastrofie na przełęczy Kasserine. Odwiedzając 3 sierpnia szpital w pobliżu Palermo, amerykański generał przystanął przy łóżku młodego żołnierza, który nie miał widocznych obrażeń.
„Co ci dolega, żołnierzu?” — zapytał Patton. Mężczyzna odpowiedział, Że jest przypadkiem psychiatrycznym. Wtedy Patton uderzył go rękawiczką w twarz ze słowami: „Jesteś przeklętym tchórzem”. Tydzień później, w innym szpitalu, Patton groził żołnierzowi pistoletem, a potem zdzielił go pięścią w głowę. Zmuszono go do wystosowania przeprosin i pozbawiono dowództwa.
Zdarzenia te jednak zwróciły uwagę na coraz poważniejszy problem załamań psychicznych wśród żołnierzy alianckich, który miał stać się tak ważną częścią opowieści o Cassino. Ale alianci mieli wiele powodów do zadowolenia z zajęcia Sycylii.
Powodzenie dużego desantu morskiego w pewnym stopniu przepędziło duchy Gallipoli; Niemcy zdali sobie sprawę, że Włosi nie będą skutecznie bronić swojej ojczyzny, więc właśnie gdy bitwa pod Kurskiem osiągnęła apogeum, Hitler był zmuszony wycofać oddziały i przerzucić je do Włoch.
Reklama
Dla Niemców był to koniec wszelkich operacji ofensywnych na froncie wschodnim. Żołnierze i samoloty trzeba było wysłać nie tylko do samych Włoch, lecz również do tych części podbitej Europy, w których stacjonowały oddziały włoskie. W tamtym czasie było pięć włoskich dywizji we Francji i nie mniej niż dwadzieścia dziewięć na przysparzających kłopotów Bałkanach.
Włosi po stronie aliantów
Teraz dowódcy alianckich sił powietrznych zmienili zdanie i stanowczo opowiadali się za inwazją na Włochy, mając zamiar wykorzystać do bombardowania ważnych celów w południowych Niemczech i na Bałkanach lotnisko w Foggii, położone na południowy wschód od Rzymu.
Nie tylko w zasięgu pojawiłyby się nowe obszary, ale i ataki mogłyby uniknąć strzegącego dostępu do Niemiec od północy i zachodu pasa obrony myśliwskiej i przeciwlotniczej, która spowodowała ogromne straty wśród załóg bombowców.
Panowała już zgodna opinia co do inwazji na Włochy. Nowe władze włoskie stwierdziły, że teraz nie ufają im ani Niemcy, ani alianci. Ale kolejny wysłannik, któremu towarzyszył jako znak dobrej woli wysoko postawiony generał brytyjski, jeniec wojenny, nawiązał kontakt z naczelnym dowództwem aliantów i wreszcie pod koniec sierpnia rozpoczęły się rozmowy o rozejmie.
Reklama
W ich trakcie rozwijano plany inwazji na Włochy na początku września. Włosi byli niechętni przejściu na stronę aliantów, ale Stany Zjednoczone i Wielka Brytania uparły się, że neutralność Włoch jest wykluczona. Rezultatem był jeszcze większy brak zaufania i chociaż 3 września podpisano tajny rozejm, dowództwo aliantów nie zgodziło się, by Włosi zapoznali się z ich planami inwazji.
Włosi w obawie przed krokami odwetowymi Niemiec poprosili aliantów, aby wstrzymali się z ogłoszeniem zawartego rozejmu, aż będą mieli na brzegu znaczne siły. Eisenhower utrzymał go w tajemnicy przez pięć dni, ale 8 września, obawiając się, że liczne oddziały włoskie na półwyspie mogą stawić opór, ogłosił o szóstej trzydzieści po południu w radiu Algier zakończenie wojny z Włochami, mówiąc, że ma nadzieję, iż teraz „wszyscy Włosi pomogą wyrzucić niemieckiego agresora z włoskiej ziemi”.
W tym czasie główna flota desantowa zbliżała się do plaż Salerno, około trzydziestu mil od Neapolu. Znajdujące się na pokładzie wojska brytyjskie i amerykańskie, dla których ta wiadomość, usłyszana z głośników, stanowiła całkowite zaskoczenie, przyjęły ją głośnymi wiwatami.
„Nie spodziewam się, bym jeszcze kiedykolwiek miał być świadkiem takich scen prawdziwej radości — napisał amerykański oficer. — Mnożyły się domysły, a wszystkie były optymistyczne. (… ) Mieliśmy przycumować w porcie w Neapolu, nie natknąwszy się na opór, z gałązką oliwną w jednej ręce i biletem do opery w drugiej”.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Matthew Parkera pt. Monte Cassino. Bitwa narodów II wojny światowej. Jej nowe wydanie ukazało się w 2024 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Przekład: Robert Bartołd.