Dywizjon 303 był najskuteczniejszą jednostką biorącą udział w bitwie o Anglię. Polacy byli z kolei najliczniejszą narodowością wśród sojuszniczych pilotów, wspierających Wyspiarzy. W 1944 roku, gdy ważyły się losy walczącej Warszawy, poprosili, by wreszcie odwdzięczono im się za wszystkie przysługi.
Można przypuszczać, że także bez wsparcia Polaków brytyjskie lotnictwo zdołałoby odeprzeć powietrzne natarcie Luftwaffe. Walki przyniosłyby jednak o wiele większą liczbę ofiar i trwałyby nawet o całe miesiące dłużej.
Reklama
Od bohaterów do pieniaczy
W 1940 czy 1941 roku nikt nie podważał olbrzymiego wkładu lotników z 15 polskich dywizjonów bombowych i myśliwskich w obronę Anglii. W 1944 roku Polaków uważano już jednak – jak dosadnie stwierdza Sławomir Koper na kartach książki Skrzydlata ferajna. Ci cholerni Polacy – tylko za „niewygodnych pieniaczy”.
Nie byli dłużej potrzebni i nie zamierzano w żaden sposób się im odwdzięczać. O podejściu brytyjskich elit do sprawy polskiej oraz do zaciągniętego długu honorowego (i nie tylko!) nic nie świadczy lepiej niż reakcja na telegram z sierpnia 1944 roku, nadany wkrótce po wybuchu powstania warszawskiego.
W sytuacji, gdy brytyjskie dowództwo zgadzało się tylko na bardzo ograniczone zrzuty sprzętu dla walczącej Warszawy, postanowiono zwrócić się o pomoc do samego brytyjskiego monarchy – Jerzego VI.
Niespłacony dług
Specjalny telegram do głowy państwa przygotowali piloci bohaterskiego Dywizjonu 303. Pisali w nim między innymi:
Reklama
Każdej nocy z tej strony wielkiej wyspy startują nad kontynent tysiące samolotów. Skromny ułamek z nich mógłby uratować Warszawę. Proszę nam wierzyć, Wasza wysokość, że kiedy w 1940 roku ważyły się losy Wielkiej Brytanii, my, polscy lotnicy, nie myśleliśmy szczędzić krwi i życia. (…)
Wtedy, nad płonącym Londynem, nie brakło polskich i angielskich lotników, czy ma ich teraz zabraknąć nad płonącą Warszawą? Czy to miasto ma zginąć w przededniu zwycięstwa, po pięciu latach tęsknoty za wolnością? (…)
Czy wiarę w Wielką Brytanię zniszczą płomienie trawiące naszą stolicę? Wasza wysokość, proszę wybaczyć nam, żołnierzom, szczerość i bezpośredniość.
Nie możemy jednak dłużej milczeć, gdy giną nasze kobiety i dzieci. Wierzymy mocno, że ich los nie jest obojętny Waszej wysokości.
Symboliczna „odpowiedź”
Lotnicy z najbardziej zasłużonej polskiej jednostki zdawali sobie oczywiście sprawę z tego, że brytyjski król nie posiada bezpośredniego wpływu na decyzje wojskowe. Musieli jednak liczyć na to, że podejmie on temat, przekaże go do odpowiednich osób na szczytach lub przynajmniej skomentuje kwestię, tym samym nagłaśniając tragedię konającej, polskiej stolicy.
Jerzy VI nie zrobił jednak nic takiego. Jak przypomina Sławomir Koper na kartach Skrzydlatej ferajny „telegram pozostał bez odpowiedzi”.
Reklama
Bibliografia
- Koper Sławomir, Skrzydlata ferajna. Ci cholerni Polacy, Bellona 2020.
7 komentarzy