Plaga antonińska. Największa epidemia w starożytnym Rzymie?

Strona główna » Starożytność » Plaga antonińska. Największa epidemia w starożytnym Rzymie?

Sterty ciał wywożone wozami, wsie w których nie pozostała żywa dusza i żołnierze padający na polu bitwy nie od ciosów mieczem, ale od choroby. Opisy zarazy, które pozostawili nam starożytni, budzą grozę. Co dokładnie o niej wiemy i czy naprawdę mogła doprowadzić do śmierci 15 milionów ludzi?

Wszystko zaczęło się w walczącej na wschodnich obrzeżach imperium armii Lucjusza Werusa, który wraz z Markiem Aureliuszem rządził Rzymem w 165 roku naszej ery. Później opowiadano sobie ściszonym głosem, że zarazę na żołnierzy sprowadzili zagniewani bogowie.


Reklama


Podobno w odległej od Rzymu Seleucji jeden z legionistów zapędził się do świątyni Apollona. Tam przebił mieczem złotą szkatułkę, z której wyleciały straszliwe, skażone opary. I odtąd ludzie zaczęli padać jak muchy.

„Większość z nas długo walczyła, by pozostać przy życiu”

Opowieść o żołnierzu należy raczej włożyć między bajki. Faktem jest jednak, że to wracający ze wschodu do Italii legioniści Werusa rozwlekli epidemię po kraju. Dzisiaj znana jest jako zaraza „antonińska” od rodowego imienia Marka Aureliusza (Antoninus) lub jako zaraza Galena.

Marek Aureliusz na obrazie Josepha Marii Viena (domena publiczna).

Dziesiątkowała ludzi od Persji po Ren, atakując także plemiona galijskie i germańskie. Wreszcie znalazła się w samym Rzymie, w którym – obok armii – zebrała największe żniwo.

O jaką chorobę dokładnie chodziło? Historycy i lekarze do dzisiaj spierają się na ten temat. „Sugerowano ospę, tyfus plamisty lub dżumę” – opowiada biograf Marka Aureliusza, Anthony Birley.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Pierwsze seryjne morderczynie w dziejach? Za jedną z największych zbrodni w starożytnym Rzymie stały kobiety

Nie pomaga nawet fakt, że dysponujemy opisem symptomów, sporządzonym przez najwybitniejszego lekarza epoki, Galena. Wprawdzie opuścił on Rzym w 166 roku, jeszcze przed nadejściem zarazy, ale spotkał się z nią w Akwilei, dokąd wezwali go sami cesarze.

Później wspominał:

Kiedy dotarłem do Akwilei, plaga rozprzestrzeniała się jak nigdy wcześniej; cesarze natychmiast popędzili do Rzymu z kilkoma żołnierzami, podczas gdy większość z nas przez długi czas walczyła o to, by pozostać przy życiu, i ogromna liczba zmarła – nie tylko z powodu zarazy, ale także ponieważ to wszystko działo się w środku zimy.


Reklama


Dzięki Galenowi wiemy, że u zarażonych najpierw pojawiała się wysypka, a nawet owrzodzenia, które później zamieniały się w strupy i odpadały.

Objawom tym towarzyszyła wysoka gorączka. Chorzy cierpieli też na biegunkę, którą medyk nazywał „czarną”, ponieważ wiązał ją – zgodnie ze swoją teorią funkcjonowania ludzkiego organizmu – z „czarną żółcią”, powodującą melancholię.

Galen na obrazie Veloso Salgado (domena publiczna).

Problem w tym, że objawy te trudno jednoznacznie przyporządkować. „Nie ma wystarczających dowodów, by z powodzeniem zidentyfikować chorobę lub choroby odpowiedzialne [za plagę]” – przekonuje J. F. Gilliam, który przeanalizował nieliczne zachowane do naszych czasów przekazy na ten temat.

Na cmentarzach brakowało miejsca

O skali zarazy świadczyć może sam fakt, że z jej powodu Marek Aureliusz musiał przełożyć planowaną wojnę z Markomanami. Dosłownie zabrakło mu żołnierzy. Cesarz – który pozostawił po sobie liczne pisma – wspominał też, że w wielu miejscach zwłoki wywożono masowo, na wozach.


Reklama


Historyk z przełomu IV i V wieku, Orozjusz, pisał z kolei, że zmarło tak wielu ludzi, iż niektóre miasta w Italii i na prowincjach popadły w ruinę. Nieuchronnie prowadziło to do chaosu. Konflikty pojawiały się już choćby dlatego, że dla śmiertelnych ofiar choroby… zaczynało brakować miejsca.

„Cmentarze, co nie dziwi, stawały się zatłoczone. Marek i Lucjusz musieli wydać edykt zapobiegający bezprawnemu przywłaszczaniu sobie cudzych grobów” – relacjonuje Birley.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Hans Zinsser, który prześledził największe epidemie w dziejach w książce Rats, Lice and History, opowiada natomiast:

(…) nie ma wątpliwości, że sam fakt ogromnej śmiertelności całkowicie zdemoralizował społeczne, polityczne i wojskowe życie i stworzył atmosferę takiego terroru, że nikt nie miał odwagi zajmować się chorymi.

Marek Aureliusz wspominał o zarazie podobno jeszcze nawet na łożu śmierci (Eugene Delacroix/domena publiczna).

Miliony ofiar?

Już Galen podkreślał, że zaraza, z którą miał do czynienia, była wyjątkowo śmiercionośna. Nie mówił o niej inaczej, jak tylko o „bardzo długiej pladze” czy „wielkiej pladze”. Porównywał ją też do znanego sobie opisu zarazy ateńskiej z Wojny peloponeskiej Tukidydesa – epidemii, którą nawet po wiekach wspominano ze zgrozą.

I rzeczywiście wiele wskazuje na to, że choroba mogła pochłonąć życie nawet milionów ofiar. Najgorsze były pierwsze lata, ale w gruncie rzeczy zdołano ją powstrzymać dopiero około 180 roku – po ponad dekadzie! Ofiarami epidemii padli nawet obydwaj cesarze: Lucjusz już w 169 roku, Marek Aureliusz – w 180.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Najbogatszy człowiek starożytnego Rzymu. Jak olbrzymi zgromadził majątek?

Zdaniem Zinssera triumf był zresztą pozorny. Plaga wróciła. Historyk uważa, że atak epidemii z 189 roku, o którym Kasjusz Dion pisał, że powoduje śmierć dwóch tysięcy mieszkańców stolicy dziennie, był po prostu kolejną odsłoną wcześniejszej zarazy.

„Około 25 procent populacji rzymskiego imperium – być może piętnaście milionów ludzi – mogło umrzeć w czasie zarazy antonińskiej, jeśli to było pierwsze pojawienie się ospy na dziewiczej populacji” – przekonuje Susan P. Mattern, biografka Galena.


Reklama


Jej wyliczenia opierają się jednak jedynie na statystycznych danych, dotyczących rozprzestrzeniania się określonych chorób. J. F. Gilliam uważa, że takie teorie są zdecydowanie przesadzone. Jak pisze:

Czy możemy w sposób uzasadniony przypuszczać, że około dwadzieścia procent populacji rzymskiego imperium (…) zginęło w wyniku plagi przez trzy lata rządów Marka Aureliusza, lub choćby podczas całych tych rządów?

XIX-wieczne wyobrażenie zarazy w Rzymie (fot. Wellcome Images/CC BY-SA 4.0).

Jeden procent, przy niskim szacunku liczby całej populacji, pozwalałby mówić o co najmniej pięciuset tysiącach zgonów; a dwa procent, o milionie ofiar. Nie sądzę, żeby była konieczność lub choćby podstawa dla zakładania, że było ich więcej.

Gilliam idzie nawet dalej, mówiąc, że nie mamy podstaw także dla twierdzeń, że właśnie plaga antonińska była „największą zarazą starożytności”. Stała się nią – jego zdaniem – dopiero w oczach potomnych. Tylko czy naprawdę czyni to śmierć miliona bądź milionów osób choćby trochę mniej tragiczną?

Przeczytaj także o największej katastrofie budowlanej starożytnego Rzymu. Zginęły w niej dziesiątki tysięcy ludzi


Reklama


Bibliografia

  1. J. F. Gilliam, The Plague under Marcus Aurelius, „The American Journal of Philology” t. 82, nr 3 (07.1961), s. 225-251.
  2. Anthony Birley, Marcus Aurelius, Routledge 2000.
  3. Hans Zinsser, Rats, Lice and History, Transaction Publishers 2008.
  4. Susan P. Mattern, The Prince of Medicine. Galen in the Roman Empire, Oxford University Press 2013.

Ilustracja tytułowa: metafora plagi antonińskiej na szkicu Levasseura (fot. Wellcome Images/ CC BY SA 4.0).

Autor
Anna Winkler
1 komentarz

 

Skomentuj Maria. Anuluj

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.