Były ich tysiące. Zmuszani do morderczej wędrówki przez odludne stepy, traktowani jak bydło, wystawiani na targowiskach. Nieszczęśników z Rzeczpospolitej, którzy trafili do tatarskiej niewoli czekała prawdziwa katorga. Kto miał w tym interes? I ile na tym zarabiał?
O tym, jak liczne rzecze mieszkańców Rzeczpospolitej Tatarzy brali w jasyr pisałem w innym artykule (kliknij, aby przeczytać). Co jednak działo się z nimi później?
Reklama
Pędzenie, maltretowani, mordowani
Warunki, jakie czekały na pojmanych zależały w głównej mierze od ich statusu materialnego. Za lepiej sytuowanych – a więc magnatów, bogatych mieszczan, oficerów – spodziewano się wysokiego okupu. Dlatego też akurat oni mogli liczyć na godne traktowanie.
Gorzej jeżeli było się prostym chłopem lub szeregowym żołnierzem. Leszek Podhorodecki, autor książki Chanat krymski i jego stosunki z Polską w XV-XVIII wieku, wyjaśniał, że tych nieszczęśników pędzono:
[…] pieszo setki kilometrów nad Morze Czarne, jednych porzucając na pastwę losu, innych — jeśli byli chorzy, słabi lub ranni — mordując bez miłosierdzia. Ci, co ocaleli, sprzedawani byli potem na targach, trafiali na galery, do kamieniołomów, rolnictwa, służby domowej, rzemiosła i innych zajęć.
Ludźmi handlowano jak bydłem
Andrzej Dziubiński, który badał temat tureckiego handlu niewolnikami, stwierdził w jednym ze swoich artykułów, że:
Człowiek na wzór konia lub owcy miał ustaloną w granicach wahań rynkowych cenę. Z tą różnicą, że cena dobrego konia była wyższa od ceny przeciętnego człowieka.
Reklama
O tym, że ludzi traktowano dosłownie jak bydło świadczy najlepiej relacja, którą pozostawił po sobie turecki podróżnik Ewlija Czelebi.
Tak opisywał widok, jaki ukazał się jego oczom na jednym z placów:
Kto nie widział tego bazaru, ten niczego nie widział na świecie. Matkę odrywają tam od syna i córki, syna — od ojca i brata i sprzedają ich pośród lamentu, wołania o ratunek, jęków i płaczu.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Cena za Polaka, cena za Rusinkę
Ile zatem płacono w Stambule, za ludzi porwanych w Polsce w drugiej połowie XVI wieku?
Handlarze wystawiający swój „towar” na targu Bezestan (obecnie Wielki Bazar), gdzie handlowano wyłącznie mężczyznami, żądali zwykle za Polaka czy Rusina około 40 czerwonych złotych. Zdarzało się jednak, „że wyjątkowych zalet młodzieniec wart był i 100 czerwonych złotych”.
Z kolei, za najbardziej cenione Czerkieski sprzedawane na Avret Bazar (Kobiecy Targ) płacono około 42 czerwonych złotych.
Rzecz jasna w czasie, gdy na rynku było dużo „żywego towaru” ceny drastycznie spadały. Przykładowo na początku XVII wieku, gdy jeńcy płynęli do Imperium Osmańskiego szerokim strumieniem z terenów Wielkiego Księstwa Moskiewskiego w Kaffie życzono sobie za nich przeciętnie po 10-15 złotych. Nawet za „dobrych i młodych” płacono zaledwie 20 złotych.
Reklama
Jak rozumieć te kwoty?
Zastanawiacie się zapewne ile warte było owo 40 czy 100 czerwonych złotych. Moneta ta zawierała 3,5 grama czystego złota. Jeżeli przyjęlibyśmy dzisiejszą cenę żółtego kruszcu, to średnio za mężczyznę płacono równowartość około 26 000 współczesnych złotych.
Za „wyjątkowych zalet młodzieńca” trzeba by w takim razie zapłacić już 65 000 złotych. W przypadku kobiet przeciętna cena równałaby się z kolei około 27 000 złotych. Co ciekawe dolna granica jest bardzo zbliżona do ceny niewolnika jaka funkcjonowała w starożytnym Rzymie (możecie o tym przeczytać w tym artykule).
<strong>Przeczytaj też:</strong> Nie poszedłeś na mszę w niedzielę? Zobacz jaka kara groziła za to w dawnej PolsceRzecz jasna stosowanie takiego przelicznika jest bardzo dużym uproszczeniem, ponieważ trudno porównywać siłę nabywczą złota w drugiej połowie XVI wieku z tą obecną. Przyjrzyjmy się zatem niektórym cenom w tym okresie.
Przykładowo pod koniec lat 60. XVI wieku w Gdańsku za woła płacono około 12 złotych. Za dorodnego wieprza trzeba było zapłacić 3,5 złotego, a za konia aż 43 złote.
Należy jednak podkreślić, że ceny w innych miastach Rzeczpospolitej były zwykle sporo niższe. W tym samym okresie w Lublinie za wierzchowca płaciło się przeciętnie około 23 złotych, w Krakowie niemal 20 złotych, a we Lwowie już tylko 10 zł.
Reklama
Dochodowy interes
Najlepiej o tym, jak bardzo dochodowym i rozwiniętym interesem był handel niewolnikami świadczą podatki, jakie płacili handlarze i kupujący. W samym tylko 1540 roku do skarbca sułtana z tego tytułu wpłynęła równowartość blisko 20 000 czerwonych złotych.
A przecież w tym roku do niewoli trafiło tylko niespełna 1000 mieszkańców Rzeczpospolitej!
Bibliografia
- Historia Polski w liczbach, t. II, Gospodarka, Główny Urząd Statystyczny 2006.
- Leszek Podhorecki, Chanat Krymski i jego stosunki z Polską w XV-XVIII w., Książka i Wiedza 1987.
Reklama
3 komentarze