Jesienią 1170 roku król Danii Waldemar Wielki wyruszył ze swoją flotą przeciwko Pomorzanom. Ogromna armada wpłynęła przez Świnę na Zalew Szczeciński. Oddziały kawalerii zeszły na ląd, poczęły łupić okolicę, chwytać jeńców i zwozić skarby. Zdobycze były wielkie, ale Duńczycy zbyt późno spostrzegli, że wpadli w pomorską zasadzkę. Zostali osaczeni na Dziwnie, na północ od Wolina. A wróg zastawiał im wszystkie drogi odwrotu.
Po niefortunnych i nieprzemyślanych manewrach cała flota [duńska], dała się wpędzić na wody Zatoki Wrzosowskiej.
Reklama
Bardzo to niekorzystna sytuacja: z przodu (na północy) nienadające się do żeglugi ujście Dziwny, wokół nieznane, najeżone płyciznami koryta jej odnóg, z tyłu (na południu), niefortunna dla najeźdźców Wyspa Chrząszczewska z mostami do Kamienia bronionymi przez Pomorzan. Jeszcze dalej na południu nie mniej niebezpieczne wąskie przejście w okolicy Wolina (twierdzy), z równie niebezpiecznym mostem i sztucznymi pułapkami.
Co z tego, że jazda mogła hulać po lądzie, skoro okręty utkwiły? Na dokładkę ze wszystkich stron gromadziły się oddziały nastawionych wojowniczo Pomorzan, zarówno na lądzie, jak i wodzie – i to na razie pospolitego ruszenia z okolicy, a w każdej chwili spodziewano się nadejścia regularnych wojsk pomorskich [książąt] Bogusława i Kazimierza.
Mimo niekorzystnego raportu [najpotężniejszego doradcy króla, biskupa Roskilde] Absalona [o tym, że ujście Dziwny jest zbyt płytkie dla duńskich okrętów] nadal debatowano nad możliwościami przedostania się na Bałtyk.
Dwa szalone pomysły
Pojawiły się dwie propozycje. Pierwsza: za pomocą wszystkich dostępnych narzędzi pogłębić i poszerzyć koryto ujścia Dziwny. Druga: przeciągać okręty lądem na podstawionych belkach.
Reklama
Pierwszą możliwość zarzucono niemal natychmiast po próbie jej realizacji, ponieważ do nieporadnie uczynionych wykopów rzeka szybko nanosiła piasek.
Przystąpiono do realizacji drugiej propozycji, lecz pomimo wytężonego wysiłku zdołano przeciągnąć po belkach jedynie sześć najmniejszych i najlżejszych okrętów rańskich [dostarczonych przez podbitych Słowian z Rugii]. Reszta okrętów, w tym wszystkie duńskie, okazały się za ciężkie, mimo uprzedniego opróżnienia. Dodatkowo okazało się, że duńskie jednostki mają wady konstrukcyjne, które groziły tym, że rozpadną się pod wpływem siły ciągu po belkach.
W tym czasie jazda starała się trzymać na dystans nękających ostrzałem z łuków Pomorzan. W końcu [król Danii] Waldemar nakazał przerwanie bezsensownych prób przeciągania okrętów. Przyszło mu to z niemałym trudem, bo wojsko tak bardzo chciało jak najszybciej opuścić wrogą okolicę, że nadal próbowało przecisnąć okręty ujściem Dziwny, mimo że przedsięwzięcie było skazane na niepowodzenie (…).
Szczyt paniki
Krótko mówiąc: Duńczycy wpadli w panikę, chwytając się nierealnych działań. Strach przed unicestwieniem przez Pomorzan zaćmił im umysły. Nie pozostawało im nic innego, jak próbować powrotu [okrężną] trasą, którą przybyli, [a więc w górę Dziwny, obok Wolina na Zalew Szczeciński, a stamtąd ku Świnie lub Pianie].
Reklama
Wtedy panika w obozie duńskim spotęgowała się na dobre, gdyż okazało się, że na odwrót jest za późno. Książęta pomorscy Bogusław i Kazimierz nadeszli z siłami zbrojnymi, lądowymi i morskimi.
Kazimierz na czele 50 własnych okrętów, wzmocniony dodatkowo kilkoma okrętami przysłanymi przez Bogusława, zamknął przejście Duńczykom na południe Dziwny. Natomiast Bogusław ukazał się Duńczykom na brzegu na czele ciężkozbrojnej jazdy i podążył w kierunku Wolina.
Duńczycy znaleźli się w matni, zamknięci w ciasnym korycie Dziwny. Wojownikami i rycerstwem targnęło oburzenie, wybuchły kłótnie i sprzeczki. Poczęto jawnie i głośno sarkać, już nie tyle przeciwko samemu królowi, ile przede wszystkim przeciwko Absalonowi, sprawującemu de facto kierownictwo wyprawy. Mało brakowało, a doszłoby do buntu. (…)
W atmosferze narastającego chaosu i widma buntu król i część otaczających go możnych zamyślali już o „opuszczeniu wojska i ucieczce na kilku mniejszych statkach, które udałoby się może przeciągnąć przez mielizny”.
Sytuację zażegnał niejaki Scorro, syn Wagnosa. Przysłuchując się krytyce Absalona, zabrał w końcu głos. Przekrzyczawszy wszystkich, wygłosił dłuższe płomienne przemówienie, biorąc biskupa w obronę. Podziałało na tyle, że tłum się uspokoił i zamilkł. (…)
Gambit biskupa Absalona
Nadszedł czas na naradę wojenną. Waldemar stanowczo nakazał zaprzestania przeciągania okrętów i stawienie się wszystkich dowódców na pokładzie królewskiego okrętu flagowego. Ale i tutaj atmosfera była napięta, a wobec Absalona wysuwano ciężkie zarzuty.
Opisy narady znajdujemy zarówno u Saxo Grammaticusa, jak i w Knytlingasadze; relacje różnią się szczegółami, ale ton dyskusji pozostaje podobny. Przytoczmy tekst z Knytlingasagi:
Reklama
I rzekli Duńczycy – wygląda na to, że dali się zapędzić do worka – nie kryjąc, że ponownie zawdzięczają to radom i planowaniu biskupa Absalona i zarzucając mu, że przyprowadził ich w miejsce, z którego się nie uwolnią. (…)
Na co biskup odpowiedział: »Jeżeli wprowadziłem was w złe położenie, to niechybnie uwolnię was z tych kleszczy. Ale waszych głupot nie chcę dalej słuchać. Bo powinniśmy męskie, a nie niewieście serca posiadać i nie przejmować się, zamiast od razu narzekać, gdy tylko sytuacja niezbyt korzystnie dla nas się układa.
Dlatego teraz popłynę jako pierwszy na czele mojej własnej eskadry, a wy powinniście tym razem podporządkować się mojemu planowi. A gdy zobaczycie, że ja przebijam się przez blokadę [pomorskich] okrętów, to nie traćcie czasu, tylko ustawcie jazdę w szyku bojowym i zaatakujcie lądem armię pomorską. Wtedy zobaczymy, jaki będzie wynik«.
Plan Absalona został wyśmiany przez większość zebranych, ale król przystał na jego realizację. Zresztą czy Waldemar miał inny wybór?
Staranować Słowian
Absalon stanął na czele siedmiu wybranych okrętów. Wszyscy wioślarze założyli kolczugi i pozostałe uzbrojenie ochronne.
Reklama
Niewątpliwie biskup zamierzał uderzyć owymi siedmioma okrętami niczym taranem na jednostki pomorskie Kazimierza blokujące przejście na południu. Z zaskoczenia, pełną prędkością. Za nim utworzonym korytarzem miała podążyć reszta floty. Jednocześnie Waldemar na czele całej ciężkozbrojnej jazdy gotował się do uderzenia na Wolin w miejscu, gdzie wojsko Bogusława zajęte było naprawą mostu.
Następnie plan przewidywał, że po udanym przerwaniu blokady okrętów Kazimierza Absalon przyprowadzi flotę pod Wolin, gdzie Waldemar, po uprzednim pokonaniu lub odparciu wojsk Bogusława, załaduje armię na okręty. Dalej Duńczycy pożeglują na południe, wpłyną na wody Zalewu Szczecińskiego, a stamtąd Świną na Bałtyk.
Absalon wyruszył na czele siedmiu okrętów, kierując je w nieznane koryto Dziwny, niezablokowane przez Pomorzan. (…) Na początku jeden z okrętów utknął, wpłynąwszy przez nieuwagę sternika nieopatrznie na mieliznę, jednak szybko załoga ściągnęła jednostkę z mielizny i wyprowadziła na prawidłowy kurs. Niebawem niewielka eskadra ruszyła w dalszą drogę. Z największą prędkością nadpłynęli w okolicę, gdzie rozstawione były okręty pomorskie.
Pewność siebie, popłoch, niespodziewana klęska
Książę Kazimierz rozstawił właśnie namiot na brzegu nieopodal swej floty i delektował się sowitą ucztą w towarzystwie grona rycerzy. Wyśmienite trunki popijano ze złotych i srebrnych kielichów. Według kronikarza raczono się merum – nierozcieńczonym winem.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jak widać, Kazimierz był całkowicie pewien zwycięstwa nad uwięzionymi w pułapce Duńczykami. Tym większe było jego zaskoczenie na widok duńskiej eskadry taranującej ich okręty. Z tyłu podążała reszta duńskiej floty.
Pomorzanie wpadli w całkowity popłoch. Kazimierz usiłował jeszcze przeciwdziałać i czym prędzej podążył w kierunku okrętów, ale było już za późno. Chaos i panika, bezładna ucieczka pomorskiej floty, która niemal w mgnieniu oka rozproszyła się, jakby rozegnana wiatrem na wszystkie strony.
Reklama
Dwa pomorskie okręty opuszczone przez załogi wpadły w ręce ludzi Absalona w okolicach Wyspy Chrząszczewskiej. Inny wpadł we własną pułapkę – utkwił na wbitych w dno rzeki palach. W ostatniej chwili załoga przy pomocy wojowników z innych okrętów uwolniła jednostkę z pułapki, dzięki czemu udało się ujść cało przed nadciągającymi Duńczykami.
Absalon został niekwestionowanym bohaterem dnia. Nawet jego najzagorzalsi krytycy, którzy jeszcze rano obrzucali go obelgami i wyśmiewali, płaszczyli się teraz przed nim, okazując szacunek i dziękując. Biskup uratował flotę. Zgodnie z ustalonym planem skierował teraz okręty w stronę Wolina.
Źródło
Tekst stanowi fragment Roberta F. Barkowskiego pt. Pomorze Zachodnie 1185. Ukazała się ona w bestsellerowej serii Historyczne Bitwy w 2023 roku.