Anzelm Gostomski – autor szalenie popularnego poradnika dla właścicieli ziemskich, wydanego w drugiej połowie XVI wieku – twierdził, że istnieją dwie podstawy dobrze zorganizowanego folwarku. Pańszczyzna i szubienica – wymieniał. Lista powinna być jednak dłuższa.
Zarówno z wywodów wpływowego agronoma, jak i z setek innych źródeł jasno wynika, że fundamenty nieludzkiego systemu były przynajmniej cztery. Poza pańszczyzną i szubienicą także kij oraz gąsior.
Reklama
Bo karność chłopów i daremną robotę przez kilkanaście godzin na dobę polscy szlachcice wymuszali nie groźbą egzekucji, ale przede wszystkim – codzienną, powszechną przemocą.
Duchowy cement gospodarki pańszczyźnianej
Adam Bohdanowicz, białoruski etnograf, potomek rodziny chłopskiej z dawnych Kresów Rzeczpospolitej, pisał w XIX wieku, że hojnie egzekwowane prawo do karania stanowiło „duchowy cement gospodarki pańszczyźnianej”.
Każdy wieśniak stale spodziewał się razów za choćby najdrobniejsze przewinienie lub z samego tylko kaprysu zarządcy, albo szlachcica. „Niedokładnie zorał, zabronował, mało zrobił, wysoko żęła, małe snopy wiązała” – wyliczał codzienne „występki” Bohdanowicz.
Za każdy groziła chłosta, zwykle dwadzieścia uderzeń. „W wyjątkowych wypadkach sprawa dochodziła do 200 kijów i więcej, bili do utraty przytomności” – dopowiadał autor.
Reklama
„Bili w polu i w domu za lada bagatelę”
Podobne relacje to standard w chłopskich pamiętnikach z epoki znoszenia pańszczyzny: a więc z pierwszego okresu w dziejach, gdy kmieć na ziemiach opanowanej przez zaborców Polski mógł publicznie opowiadać o swej krzywdzie, bez strachu przed zemstą pana.
Jan Słomka z Dzikowa pod Tarnowem pisał: „Bili w polu i w domu za lada bagatelę tak, że tego, co od starszych ludzi słyszałem, opisać nawet nie można i jest wprost nie do uwierzenia, jak się nad ludem pastwili”.
Kazimierz Deczyński spod Sieradza w głośnym Żywocie chłopa polskiego z 1838 roku notował z kolei: „Nie mogłem tego nigdy zapomnieć, jak często powracającego ze dworu od pana widziałem mego ojca mającego wyrwane długie włosy z głowy, podbite oczy, nie rachując kułaków w boki, pięścią lub nogą odebranych”.
Zachowała się też przyśpiewka Jana Raka z Husowa, w której ten wracał do traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. „O biłże, bił bestyja” – pisał o dworskim urzędniku. – „A chociaż byłem mały, włosy mi dębem stały i nogi od strachu drżały”.
Ten utwór, podobnie, powstał w początkach XIX stulecia. Wcześniej by nie mógł. Historyk wyzysku chłopstwa, profesor Stanisław Czernik, przebadał łącznie dwadzieścia tysięcy wiejskich piosenek doby nowożytnej. Tylko jeden raz spotkał się w tych utworach ze wzmianką o pańszczyźnie. Zresztą w „niewinnym”, jak stwierdził, refrenie weselnym.
„Pieśń [chłopska] była skrępowana jak ludzie” – komentował. Trudno się dziwić. Chłopi śpiewali przecież w polu, przy pracy. A więc: pod okiem pana i w ciągłym strachu przed jego gniewem.
Reklama
„Innych słów nie słyszymy, jak tylko: »bij te bestie«”
W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów skargi na przemoc trafiały co najwyżej do suplik zanoszonych przed sądy królewskie, przed oblicze sejmu lub do właścicieli majątków.
Przykładowo w roku 1789 zdesperowani kmiecie ze starostwa młodzieszyńskiego na Mazowszu pisali: „Nie okazuje się nam żadnych względów, jakie stworzeniom boskim przysługują. Innych słów nie słyszymy, jak tylko: »bij te bestie«. I biją bez pomiarkowania, a nawet bez najmniejszej przyczyny”.
Poza tym o maltretowaniu chłopów wspominano w wierszowanych „lamentach” wieśniaczych (spisywanych raczej w ich imieniu niż przez nich), w traktatach kościelnych komentatorów, w nielicznych uwagach szlachciców nad wyzyskiem. I w instruktażach, wprost zalecających okrucieństwa.
Nie były to teksty pokrzywdzonych. Ale sama ich liczba potwierdza, że bicie przez stulecia stanowiło najbardziej trwały aspekt egzystencji zwyczajnych Polaków.
Reklama
„Biją do umoru, gnoją, rózgami siec każą”
Już Mikołaj Rej w swoim Zwierciadle z lat 60. XVI wieku wspominał, że chłopi wezwani na robotę i niezdolni przyprowadzić „wołku albo konika” często płaczą ze strachu, że wściekły pan będzie ich „bić albo mordować”.
Marcin Bielski w tym samym czasie pisał o urzędnikach dworskich, którzy „piorą” kmieci „z lada przyczyny”. W kolejnym stuleciu Krzysztof Opaliński wspominał zarządców, co „biją do umoru, gnoją, rózgami siec każą”. A także takich, którzy okładają bez litości, „niczym dzieci w szkole”, nawet „sędziwych i poczciwych starców”.
Anonimowy autor Robaka sumienia złego podobnie wzmiankował opresje „bitych i katowanych” kmieci, których nie dałoby się uczciwie porównać nawet z krzywdami ponoszonymi w dawnych czasach „od pogan”.
„Okłada go włodarz kijem na robocie”
Przed przemocą nie istniała żadna droga obrony. Gdy chłop próbował skarżyć się na brutalnego zarządcę szlachcicowi, często i od niego „dostawał po grzbiecie”, rzekomo dlatego, iż kłamał.
„Nie dość, że człowiek urobi się w pocie, okłada go włodarz kijem na robocie” – podsumowano gorzko w jednym z XVII-wiecznych lamentów.
Reklama
Także sądy referendarskie (otwarte tylko dla mieszkańców dóbr królewskich) nagminnie zbywały skargi na przemoc, zarzucając kmieciom zmyślenia i wyolbrzymienia. Nieliczni chłopi, którzy odważali się mówić o poniesionych krzywdach, następnie byli karani przez urzędników ze zdwojoną siłą. Wybór drogi sądowej nic im nie dawał. Ale przynajmniej pozwala przytoczyć dzisiaj niektóre z ich pretensji.
„Dał mi w gębę tak ciężko, że mi się uchem krew puściła”
Wiadomo o wieśniaku ze starostwa łukowskiego którego reprezentant dworu „na twarzy sromotnie zranił i okaleczył, obuchem po ciele bił, nogami i kolanami o ziemię uderzywszy deptał i łamał”.
Wiadomo też o losie kmieci ze starostwa czerskiego, których bezwzględny dzierżawca „za szyję w powrozie do domu wodził, tam bił ich i kaleczył”, a gdy pracowali w polu, wysyłał oficjalistę, by stał nad nimi „z gołą szablą”. Zachowała się również skarga z innego majątku, gdzie podstarości wzywał chłopów pojedynczo do dworu, bił ich grubym sznurem, a następnie wypuszczał ze słowami: „I takie dla was chłopi prawo!”.
Szczególnie dramatyczną skargę pozostawił Jędrzej Skorupa z Gumnisk na Podkarpaciu. „Przychodzę [do dworu], a mnie pan [dzierżawca] Grotkowski w pysk, za łeb wziął” – relacjonował karę za to, że dał się okraść, gdy posłano go na targ z wieprzami. – „Aż [wreszcie] dał mi w gębę tak ciężko, że mi się uchem krew puściła, a potem począł mnie potężnie zbijać”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Na przemocy wobec gospodarza się nie skończyło. Pan zarekwirował chłopu całe bydło, a gdy żona rannego Skorupy poszła błagać o zwrot byków i krów, także ją stłuczono tak mocno, że przez kilka dni dochodziła do siebie.
„Sto i więcej batów za najmniejszą drobnostkę”
O srogości kar często pisali przybysze z zagranicy. Nie dziwił ich sam fakt używania kijów i batogów. Ale już zajadłość szlachty w wymierzaniu razów wprost nie mieściła im się w głowach. Ślązak Johann Joseph Kausch notował pod koniec XVIII stulecia:
Reklama
Kańczug [skórzany bicz] to jedyny sposób rządzenia tymi ludźmi. Nie szafuje się nim nigdzie tak surowo – nie, to wyrażenie za słabe – tak barbarzyńsko, jak w Królestwie Polskim. Dwadzieścia razów kańczuga jest karą straszną, ale w Polsce wymierza się i sto i więcej batów za najmniejszą drobnostkę.
Francuz Hubert Vautrin pisał w podobnym czasie, że chłopi nad Wisłą od tak dawna są okrutnie bici, że stracili już nawet naturalne, wręcz zwierzęce reakcje.
„Tylko przejmujący ból zdoła mu wydrzeć krzyk z gardła i jest zarazem jedynym bodźcem, któremu ten ulega” – przedstawiał sytuację typowego wieśniaka. – „Wszelako i ból nie budzi w nim naturalnego odruchu, właściwego nawet gadom, które się naprężają ze wszystkich sił przeciw miażdżącej stopie. Chłopu ani przez myśl nie przejdzie, by uciec od bicia”.
Bicie polskim sposobem
Z zaskoczeniem notowano też stopień, do jakiego panowie czerpali satysfakcję z dręczenia poddanych.
Na kartach „Monitora Warszawskiego” można spotkać się z ostrą krytyką „ciemiężenia niewolników poprzez wymyślne bicie”. Ale to obcokrajowiec, przybyły z Fryzji Ulryk von Werdum, określił wyrafinowane tortury mianem bicia „polskim sposobem”. Niedługo po potopie szwedzkim miał się im oddawać kasztelan krakowski Stanisław Warszycki:
Kazał chłopów kłaść na brzuch na ziemię i bić ich niemiłosiernie patykami grubymi jak ręka po gołym ciele. Stawał przy tym zawsze dla przyjemności tuż obok, licząc baty, na które ich skazał. Kiedy zaś liczba zbliżała się już prawie do końca, udawał, jakoby się w liczbie omylił, kazał więc na nowo od początku zaczynać i tym sposobem bił czasami ludzi niemal na śmierć.
Reklama
Przy tym jeszcze szydził z nich, napominając stojących naokoło, aby mu pomogli prosić Pana Boga za tymi biednymi ludźmi, aby im dał cierpliwość do stałego wytrzymania kary, równie dobrze obmyślanej jak koniecznie potrzebnej, aby ich poprawić. Takie i podobne sprawki wyprawia podobno dla zabawy codziennie.
***
Przodkowie większości Polaków byli niewolnikami traktowanymi często gorzej niż zwierzęta. O tym, jak wyglądało ich codzienne życie i jak nowożytna szlachta korzystała z nieograniczonej władzy nad chłopami przeczytacie w mojej nowej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021). Do kupienia na Empik.com.
Przemilczana prawda o życiu polskich chłopów pańszczyźnianych
Wybrana bibliografia
- Chrzanowski I., Historya literatury polskiej, cz. 1: Literatura niepodległej Polski, Geberthner i Wolff 1906.
- Czernik S., Poezja chłopów polskich. Pieśń ludowa w okresie pańszczyźnianym, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1951.
- Obrońcy chłopów w literaturze polskiej, cz. 1, oprac. M. Piszczkowski, Wydawnictwo M.Kot 1948.
- Kausch J.J., Wiadomości o Polsce [w:] Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie, t. 2: Wiek XVIII–XIX, oprac. J. Gintel, Wydawnictwo Literackie 1971.
- Leszczyński A., Ludowa historia Polski, W.A.B. 2020.
- Rey z Nagłowic M., Źwierciadło albo kształt, w którym każdy stan snadnie się może swym sprawam, jako we źwierciadle, przypatrzyć, oprac. J. Czubek, J. Łoś, Akademia Umiejętności 1914.
- Seweryn T., Staropolska grafika ludowa, Sztuka 1956.
- Słomka J., Pamiętnik włościanina. Od pańszczyzny do dni dzisiejszych, oprac. W. Stankiewicz, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1983.
- Szaflik J.R., O położeniu i walce klasowej chłopów we wsiach starostwa łukowskiego w XVII wieku, „Rocznik Lubelski”, t. 1 (1958).
- Świętochowski A., Historia chłopów polskich, Wydawnictwo Polskie R. Wegnera 1928.
- Tokć S., Czy pańszczyzna byłą przyczyną chłopskiej biedy? (na przykładzie Grodzieńszczyzny w pierwszej połowie XIX wieku) [w:] Chłopi na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej do czasów uwłaszczenia, red. D. Michaluk, Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka 2019.
- Ulryk Werdum 1670–1672 [w:] Cudzoziemcy w Polsce, oprac. F.K. Liske, wyd. Gubrynowicz i Schmidt 1876.
- Vautrin H., Obserwator w Polsce [w:] Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie, t. 2: Wiek XVIII–XIX, oprac. J. Gintel, Wydawnictwo Literackie 1971.
- Wasiewicz J., Poddaństwo i pańszczyzna – „ciemna” karta polskiej historii (rys historyczny, świadectwa literackie), „Pasaż Wiedzy Muzeum Króla Jana III w Wilanowie”.
4 komentarze