W styczniu 1595 roku na zamku wawelskim doszło do katastrofy. Na skutek budowlanej fuszerki (a nie eksperymentów alchemicznych, jak mówiły późniejsze legendy) w rezydencji polskich królów wybuchł niszczycielski pożar. Żywioł spustoszył wiele spośród najbardziej okazałych wnętrz pałacowych. Niemal powszechnie przyjmuje się, że ten kryzys miał wiekopomne skutki nie tylko dla Wawelu i Krakowa, ale i dla całej Polski. Podobno właśnie pożar skłonił Zygmunta III Wazę do przeniesienia stolicy do Warszawy. W rzeczywistości jednak tak wcale nie było.
Zniszczenia na skutek pożaru z 1595 były poważne, ale nie apokaliptyczne. Podobne, jeśli nie gorsze, pożogi zdarzały się na wzgórzu już wcześniej, zresztą wielokrotnie. Wiadomo, że straty w zabudowie oszacowano na 15 000 florenów. To zaś kwota, którą da się przeliczyć na nieco ponad 5 milionów dzisiejszych złotych.
Reklama
Dla porównania wojna w Inflantach, jaką Zygmunt III Waza będzie toczyć w kolejnej dekadzie, pochłonie blisko 4 miliony florenów. Będzie więc kosztować 250 razy więcej niż stracono w wyniku pożaru Wawelu. Warto mieć to na uwadze, rozważając dalsze losy rezydencji, wzgórza i lokalizacji głównego ośrodka władzy w Polsce.
Pożar, który wymusił przeprowadzkę?
W myśl tradycyjnych wyjaśnień pożoga zmusiła króla do ostatecznego porzucenia Wawelu. „Wobec zimna i zniszczeń w zamku mieszkać się nie dało” – komentowała chociażby doktor Bożena Fabiani, skądinąd świetna znawczyni życia na dworze Wazów.
Stan budowli sprawił, że rodzina królewska najpierw przeprowadziła się do pobliskiego Łobzowa, wkrótce zaś aż na Mazowsze. Data wyjazdu – 18 marca 1596 roku – jest nawet często przytaczana jako moment przeniesienia polskiej stolicy z Krakowa do Warszawy.
Badania nad miejscami pobytu i polityką Zygmunta III Wazy prowadzone w ostatnich latach podważyły tak prosty obraz wypadków. Trudno nadal twierdzić, że pożar stanowił przyczynę zmiany rezydencji. Nie był on nawet pretekstem do przeniesienia stolicy, bo w roku 1596 wcale nie zapadła taka decyzja.
Decyzja, która nie zapadła
O dalszym postępowaniu monarchy nie przesądziły uszkodzenia pałacu, lecz bieżące potrzeby. Zygmunt nie opuścił okolic Krakowa bezpośrednio po pożodze, bo akurat przymierzał się do wojny z Turcją i starał doprowadzić do sojuszu z Habsburgami.
Reklama
Plany na najbliższą przyszłość wiązał z polityką południową, więc to na południu chwilowo potrzebował przebywać. Wbrew przyjętym zasadom zwołał nawet sejm do Krakowa, zresztą przy ostrych protestach szlachty, tradycyjnie niechętnej do odwiedzania peryferyjnego ośrodka. Sesja odbyła się na Wawelu, a otwarto ją w zaledwie tydzień po pożarze, wśród jeszcze nieuprzątniętych zgliszczy.
Końcowo nie doszło ani do wojny z Portą Otomańską, ani do przymierza z domem rakuskim. Poza tym na pierwszy plan zaczęła wysuwać się sytuacja w Szwecji, gdzie elity coraz niechętniej spoglądały na zwierzchność nieobecnego, na dodatek zaś katolickiego monarchy. Te właśnie czynniki, a nie pożar pałacu, sprawiły, że wiosną 1596 roku Zygmunt wyruszył na Mazowsze.
„Rutynowa podróż”, a nie przeniesienie stolicy
Marek Wrede, autor wydanego względnie niedawno itinerarium pierwszego polskiego Wazy, komentuje: „Wbrew starszej literaturze i obiegowym poglądom podróż rodziny królewskiej nie była ani w intencjach, ani w rzeczywistości »przeniesieniem stolicy z Krakowa do Warszawy«. Była rutynową podróżą na sejm”.
Już we wcześniejszych latach Zygmunt spędzał w Warszawie niemal tyle samo czasu (31%), co na Wawelu lub w okolicach (39%). Nie można więc mówić, że jadąc tam ponownie dokonał jakiejś zaskakującej lub radykalnej zmiany.
Reklama
Dopiero narastający konflikt szwedzki sprawił, że Wawel zupełnie straciła dotychczasową rangę. Zygmunt został usunięty z tronu ojca, ale nie pogodził się z jego utratą, co wplątało Rzeczpospolitą w serię niszczycielskich wojen. „Okoliczności te ostatecznie zaważyły na decyzji o pozostaniu w Warszawie na stałe i o budowie nowego kompleksu rezydencyjnego” – wyjaśnia Marek Wrede.
Nie licząc nieudanej wyprawy wojennej do Skandynawii, monarcha przez ponad sześć kolejnych lat niemal stale przebywał w Warszawie. Od 1600 roku prowadzono na jego polecenie radykalną rozbudowę tamtejszego Zamku Królewskiego.
Także tej daty nie można jednak uznać za moment faktycznej zmiany stolicy. W 1602 roku, w okresie największego natężenia robót, Zygmunt wrócił na Wawel. Kolejna wyprowadzka do Warszawy, teraz już na dobre, nastąpiła 29 września 1609 roku.
Na sprawę trzeba spojrzeć szerzej
Nawet tej daty nie da się jednak uznać za przeniesienie stolicy. Na sprawę należy bowiem spoglądać o wiele szerzej.
W rzeczywistości Kraków nigdy nie był formalną stolicą. W średniowieczu faktyczna stolica znajdowała się zawsze po prostu tam, gdzie na stałe lub długo przebywał dwór monarszy. Kraków tracił rolę realnego, naczelnego ośrodka władzy nawet nie od dekad, ale wręcz stuleci i to z racji samej geografii.
Od czasu zawarcia unii polsko-litewskiej miasto znalazło się na peryferiach jagiellońskich włości. Od zachodniej granicy kraju Kraków był oddalony o 55 kilometrów, od południowej o niewiele więcej, ale już od północnej o 1100, a wschodniej – 1200 kilometrów. Zarządzanie poddanymi i prowadzenie polityki z tak ustronnego, a na dodatek wystawionego na atak, punktu nastręczało stałych trudności.
Nic dziwnego, że już Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk bardzo niechętnie i rzadko przebywali na Wawelu. Potem, w pierwszej połowie XVI wieku, rezydencja stała się oczkiem w głowie Zygmunta Starego. Ten król był jednak zupełnym wyjątkiem.
Gdy umarł, w świeżo przebudowanej siedzibie nie chcieli mieszkać ani jego syn Zygmunt August ani wybrany w wolnej elekcji Stefan Batory.
Reklama
Ten pierwszy od 1559 roku aż do swojej śmierci w 1572 roku nie odwiedził Krakowa ani razu. Drugi spędził na Wawelu lub w jego okolicy tylko 15% swego panowania. Wojna ze zbuntowanym Gdańskiem, starania o Inflanty i walne kampanie przeciw Rosji, sprawiały, że nawykły do życia wojskowego monarcha przebywał głównie na północy i wschodzie kraju.
Także w okresach pokoju najchętniej wybierał nie Małopolskę, lecz litewskie Grodno, gdzie zmarł 12 grudnia 1586 roku. Już wtedy Kraków był więc stolicą tylko w sensie symbolicznym.
Tam koronowano królów, tam ich grzebano. Ale wcale nie tam sprawowano na co dzień władzę. Przeprowadzka Zygmunta III Wazy tylko potwierdziła dotychczasowy stan rzeczy.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.