Psy w obozach koncentracyjnych. Tak esesmani wykorzystywali czworonogi do znęcania się nad więźniami

Strona główna » II wojna światowa » Psy w obozach koncentracyjnych. Tak esesmani wykorzystywali czworonogi do znęcania się nad więźniami

„Psy stacjonujące po zewnętrznej stronie obozów muszą być tresowane na wściekłe bestie, takie, jakimi są psy gończe w Afryce” – rozkazywał swoim podwładnym w 1943 roku Reichsführer-SS Heinrich Himmler. O tym, jak esesmani wykorzystywali czworonogi do znęcania się nad więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych pisze Jan Mohnhaupt w książce pt. Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy.

Niemal każdy w Treblince zna Barry’ego. Przybył tu pod koniec 1942 lub na początku 1943 roku, nikt już nie pamięta, kiedy to dokładnie było. Położona siedemdziesiąt pięć kilometrów na północny wschód od Warszawy Treblinka jest już jego trzecim obozem. Wcześniej był w Trawnikach, potem w Sobiborze.


Reklama


Kurt Franz i Barry

Barry nie jest więźniem. To mieszaniec bernardyna – wielki jak cielak. Ze swoją czarno-białą łaciatą sierścią przypomina nieco bydło rasy holsztyńskiej. Możliwe, że imię Barry to aluzja, nawiązująca do słynnego psa lawinowego, który w swoim czternastoletnim życiu uratować miał w szwajcarskich Alpach ponad czterdzieści osób.

Barry jest zasadniczo poczciwym zwierzakiem. Gdy nie leniuchuje w słońcu, wędruje do lisów, jeleni i ptaków w obozowym zoo, które stoi tuż obok baraków mieszkalnych strażników. Z więźniami również się dogaduje i pozwala się im głaskać – zasadniczo, dopóki jest sam. Najczęściej towarzyszy jednak swemu właścicielowi, Kurtowi Franzowi. I wtedy Barry pokazuje swoje drugie oblicze.

Kurt Franz na zdjęciu wykonanym nie wcześniej niż w 1943 roku (domena publiczna).
Kurt Franz na zdjęciu wykonanym nie wcześniej niż w 1943 roku (domena publiczna).

Franz to dwudziestoośmiolatek, pochodzący z Ratingen koło Düsseldorfu, co wyraźnie słychać w jego intonacji. Z powodu rumianych policzków i nieskazitelnego wyglądu więźniowie nazywają go „Lalka”. Ale niewinność przezwiska jest myląca; Franz to zastępca kierownika obozu Treblinka. Po Bełżcu i Sobiborze Treblinka jest trzecim obozem zagłady, który powstał w ramach akcji „Reinhardt”.

„Człowieku, bierz tego psa”

Pod tym kryptonimem kryje się plan wymordowania wszystkich Żydów, Sinti i Romów w okupowanej Polsce, potwierdzony jeszcze raz na konferencji w Wannsee, w styczniu 1942 roku. Treblinka działa od lipca 1942. W ciągu kolejnych trzynastu miesięcy przywieziono tu prawie milion ludzi. Większość z nich przeżywa tylko kilka godzin do chwili, gdy zostają rozstrzelani lub zagazowani.

Dla Kurta Franza więźniowie nie są ludźmi. Mówi to także swojemu psu, gdy spaceruje z nim po obozie i wypatruje „ostemplowanych”. W ten sposób określa więźniów naznaczonych trudami transportu lub tortur. Gdy tylko Franz napotka więźnia, który nie zachowuje się zgodnie z jego oczekiwaniami, wystarczy, że powie: „Człowieku, bierz tego psa”, i Barry gryzie.

Więźniowie zaganiani jak owce

Porażka pod Stalingradem w lutym 1943 roku rozpoczyna niemiecki odwrót, Armia Czerwona stopniowo wypiera oddziały niemieckie na zachód. Deportacje utknęły w martwym punkcie. Front nieuchronnie zbliża się do okupowanych obszarów, a tym samym do obozów koncentracyjnych. Aby uniknąć wybuchu rebelii, Himmler rozkazuje ulepszyć ich zabezpieczenia.


Reklama


Nakazuje wzmocnienie zewnętrznych granic obozów, a nawet częściowe ich zaminowanie. Załogi wartowników SS mają być efektywniejsze, dlatego formacje z psami otrzymują nowe zadanie: „Psy stacjonujące po zewnętrznej stronie obozów muszą być tresowane na wściekłe bestie, takie, jakimi są psy gończe w Afryce”, pisze Himmler w marcu 1943 roku.

Muszą być wyszkolone, że z wyjątkiem swojego strażnika rozszarpią każdego. Należy trzymać je tak, aby nie dochodziło do nieszczęść. Wypuszczać tylko po zmroku, kiedy obóz jest zamknięty a rano ponownie zamykać.

Artykuł stanowi fragment książki Jana Mohnhaupta pt. Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy (Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Jana Mohnhaupta pt. Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy (Wydawnictwo Poznańskie 2022).

Według wyobrażenia Himmlera psy miały zaganiać i okrążać więźniów tak, jak robią to w przypadku stada owiec. Taką wizję Himmler przedstawił też Rudolfowi Hößowi, komendantowi obozu Auschwitz, podczas jednej z wizyt.

Oczekiwał, że tym sposobem uda się zaoszczędzić na posterunkach wartowniczych. Był przekonany, że jeśli powiódłby się jego plan, to jeden posterunek wartowniczy z kilkoma psami mógłby kontrolować do stu więźniów.


Reklama


Owczarki, dobermany, boksery

Wszystko jest dokładnie uregulowane: jakie rasy psów najlepiej się do tego zadania nadają, jak duże powinny być psiarnie i ile pożywienia mają otrzymywać zwierzęta. Podana dzienna porcja karmy wynosząca sto pięćdziesiąt gramów stanowi ułamek zapotrzebowania na pokarm dorosłego owczarka. Celowo została ustalona na tak niskim poziomie, aby zwierzęta były stale głodne i agresywne.

Strażnicy, co nie jest zaskakujące, polegają przede wszystkim na owczarku niemieckim, a także na airedale terrierach, dobermanach oraz bokserach. Dość szybko okazuje się jednak, że nie wszystkie rasy w równej mierze nadają się na psy stróżujące i tropiące. Z kilku obozów raportowano, że zwłaszcza boksery nie są posłuszne tak, jak się od nich oczekuje. Ponadto z powodu krótkiego pyska gorzej niż inne psy podejmują trop.

Kadra oficerska SS z obozu Gross Rosen. Nie mogło zabraknąc owczarka niemieckiego. Fotografia ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum.
Kadra oficerska SS z obozu Gross Rosen. Nie mogło zabraknąć owczarka niemieckiego. Fotografia ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum.

W związku z tym w lipcu 1944 roku wszyscy komendanci obozów otrzymują zarządzenie mówiące, że „od tej pory wszystkie suki bokserów wśród psów służbowych mogą być kryte wyłącznie przez samców airedale terriera i owczarka”.

Absolutne posłuszeństwo stoi wyżej niż dogmat czystości rasowej. Jednak wielu opiekunów psów jest albo źle wyszkolonych, albo brakuje im „wystarczającej inteligencji, autentycznego zainteresowania, jak również prawdziwej miłości do zwierzęcia”, głosi pismo Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS skierowane do komendantów obozów w marcu 1944 roku.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Oprawcy z psami

Ponieważ patrole z psami nie mają nic innego do roboty, jak tylko opiekować się swoimi zwierzętami i pilnować więźniów, wielu opiekunów psów wykorzystuje to. Leniuchują, gadają z innymi strażnikami lub dla zabicia czasu szczują psami więźniów. Nie są z tego powodu karani.

Sytuacja wyglądała podobnie w wielu miejscach: w obozie koncentracyjnym w Płaszowie koło Krakowa rządzi komendant Amon Göth, który jak sadystyczny dziedzic regularnie wypuszcza swoje psy, Ralfa i Rolfa, na więźniów. W austriackim Ebensee, będącym obozem zewnętrznym obozu Mauthausen, grupy wartowników SS celowo używają doga o imieniu Lord do polowania na ludzi i torturowania więźniów.


Reklama


Franz Bauer, który stacjonował w getcie w Międzyrzeczu Podlaskim koło Lublina, budzi strach wśród więźniów jako „oprawca z psem”. We wszystkich tych miejscach psy stanowią symbole władzy i opresji.

Jednak nie tylko strażnicy mężczyźni sieją strach i przerażenie przy pomocy swoich psów. W Ravensbrück, największym obozie koncentracyjnym dla kobiet, liczba psów pilnujących jest szczególnie wysoka. Himmler sądzi bowiem, że kobiety bardziej można nimi zastraszyć niż mężczyzn. O tamtejszych opiekunkach psów mówi się, że były bardziej brutalne od swoich kolegów i jeszcze częściej niż oni napuszczały swoje zwierzęta na więźniów.

Zdjęcie lotnicze terenu obozu KL Ravensbrück (Sebastien93430/CC BY-SA 4.0).
Szczególnie wiele psów pilnowało więźniarek w Ravensbrück. Powyżej zdjęcie lotnicze terenu obozu KL Ravensbrück (Sebastien93430/CC BY-SA 4.0).

Bunt w Treblince

Latem 1943 roku sprawdziły się wyrażane wiosną obawy Himmlera. Pozostałym przy życiu sześciuset więźniom Treblinki udało się ukraść karabiny i amunicję; w gołębniku na terenie zoo ukryli  także granaty ręczne. Tuż przed czwartą po południu 2 sierpnia 1943 roku więźniowie atakują oddziały wartowników. Przy użyciu koktajli Mołotowa podpalają baraki i wysadzają w powietrze zbiornik benzyny.

Chmura dymu widoczna jest z odległości wielu kilometrów. Jest to pierwsze zbrojne powstanie w obozie zagłady SS. Kilkuset więźniów obozu ucieka, jednak psy podejmują trop i szybko ich doganiają. Większość zostaje schwytana i rozstrzelana. Niektórym udaje się jednak zbiec do okolicznych lasów. Treblinkę przeżywa mniej niż pięćdziesięciu więźniów.


Reklama


W następstwie zbrojnego powstania rozpoczyna się demontaż obozu zagłady. Na ostatnie trzy miesiące kierowanie obozem przejmuje Kurt Franz. SS nakazuje zburzyć płoty, baraki i komory gazowe, a teren zniwelować. W miejscu obozu koncentracyjnego zostaje wybudowane gospodarstwo rolne, a dookoła zasadzony łubin. Wszystko ma sprawiać wrażenie, że w Treblince nigdy nie było niczego poza żyznymi polami uprawnymi i lasami.

Nigdy już nikogo nie ugryzł

Gdy niedługo potem Franz zostaje przeniesiony do Włoch, aby tam ścigać partyzantów i Żydów, Barry trafia pod opiekę jego znajomego, Friedricha Struvego. Struve jest głównym lekarzem kierującym lazaretem rezerwowym w sąsiednim Ostrowie. Tam Barry, którego wszyscy nazywają teraz „wielkim cielakiem”, zachowuje się zupełnie niepozornie. Najczęściej leży pod biurkiem Struvego.

Strażnik z Auschwitz Karl Hoecker pozyujący ze swoim owczarkiem. Fotografia ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum.
Strażnik z Auschwitz Karl Hoecker pozyujący ze swoim owczarkiem. Fotografia ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum.

Towarzyszy mu nawet podczas kontroli osobistych, ale spośród setek mężczyzn, ustawionych nago jeden obok drugiego, aby lekarz mógł ich zbadać, Barry nie atakuje nikogo. W 1944 roku pies trafia do żony Struvego, do Szlezwika-Holsztynu, i tu zastaje go koniec wojny. Później przejmuje go brat Struvego, u którego pies żyje do 1947 roku, kiedy ze względu na zaawansowany wiek zostaje uśpiony. Przez te wszystkie lata nie ugryzł już nikogo.

Gdy począwszy od 1964 roku Kurt Franz i inni esesmani stają przed sądem krajowym w Düsseldorfie z powodu popełnionych masowych mordów w Treblince, omawiana jest również rola Barry’ego. Podczas gdy Franz zaprzecza, aby kiedykolwiek szczuł swoim psem ludzi, to jednak obciąża go wielu świadków, a nawet jeden współoskarżony.

Pies dostosowuje się do swego pana

Wskutek tego sąd zleca zewnętrznemu ekspertowi zbadanie kwestii, czy jest możliwe, aby pies był agresywny tylko w obecności Franza. Ekspertem zostaje nie kto inny jak Konrad Lorenz, który od 1961 roku kieruje Instytutem Fizjologii Zachowań im. Maxa Plancka (niem. Max-Planck-Institut für Verhaltensforschung) w Seewiesen w Górnej Bawarii.

Ten sam Lorenz, który w 1938 roku, wstępując do NSDAP, chwalił  się, że nawrócił na ideologię nazistowską wielu studentów, a od 1939 roku ochoczo dostosowywał swoje pisma naukowe do doktryny nazistowskiej.

W trakcie procesu Lorenz mówi, jakoby pies był „lustrzanym odbiciem podświadomości swego pana”. W przypadku mieszańców, takich jak Barry, jest to jeszcze wyraźniejsze, ponieważ mieszańce reagują zdecydowanie „bardziej wrażliwie niż zwierzęta czystej krwi”. Według Lorenza

(…) w fizjologii behawioralnej uznaje się, że ten sam pies może być czasem posłuszny i spokojny, a czasem niebezpieczny i agresywny. (…) Dostosowuje się do nastrojów i humorów swojego pana. Gdy pies wchodzi w nową relację pies – pan, jego charakter może się nawet całkowicie zmienić.

Konrad Lorenz na zdjęciu wykonanym w 1978 roku (Max Planck Gesellschaft/CC BY-SA 3.0).
Konrad Lorenz na zdjęciu wykonanym w 1978 roku (Max Planck Gesellschaft/CC BY-SA 3.0).

Skazanie Kurta Franza

We wrześniu 1965 roku Kurt Franz zostaje ostatecznie skazany na karę dożywotniego więzienia „za zbiorowe mordy na co najmniej trzystu tysiącach ludzi oraz za zamordowanie w trzydziestu pięciu przypadkach co najmniej stu trzydziestu dziewięciu osób”. W uzasadnieniu wyroku mowa jest o „szatańskim okrucieństwie”. (…)

Kurt Franz latem 1993 roku, po dwudziestu ośmiu latach, zostaje zwolniony z więzienia z powodu zaawansowanego wieku i problemów zdrowotnych. Umiera w 1998 roku w wieku osiemdziesięciu czterech lat w domu spokojnej starości w Wuppertalu.

Przeczytaj również o pierwszych godzinach w piekle Treblinki. „W ciągu pół dnia nie było śladu po całym transporcie”


Reklama


Źródło

Tekst stanowi fragment książki Jana Mohnhaupta pt. Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy. Jej polskie wydanie ukazało się w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Przekład Monika Kilis.

Prawda o tym skąd brało się zamiłowanie nazistów do zwierząt

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.

Ilustracja tytułowa: Esesman bawi się ze swoim psem w jednym z podobozów KL Buchenwald. W tle widać pracujących więźniów. Fotografia ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum.

Autor
Jan Mohnhaupt

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.