Mimo upływu lat kwestia „wyzwalania” ziem obecnej Polski przez Związek Radziecki nadal jest źródłem międzynarodowych sporów i to do tego stopnia, że cenzurze poddaje się nawet sztukę pokazującą niewygodną dla Rosjan wersję wydarzeń.
Rzeźba gdańskiego artysty, Jerzego Bohdana Szumczyka, zatytułowana „Komm Frau” i przedstawiająca radzieckiego żołnierza, który gwałci ciężarną kobietę i przykład jej pistolet do szyi, umieszczona została w pobliżu czołgu, którego w 1945 roku użyto w walkach o Gdańsk. Wzburzyło to rosyjską ambasadę i konsula generalnego Rosji, którzy zażądali zdjęcia jej, jako szkalującej wizerunek Federacji Rosyjskiej.
Są zdolni do wszystkiego
Sześćdziesiąt osiem lat przed tym, jak „bluźniercza” rzeźba wystawiła Gdańsk na świecznik historycznej dysputy, w poniedziałkową noc z 26 na 27 marca 1945 roku, miejscowy kościół św. Józefa wypełnił się wiernymi.
Piwnica kościelna i plebania miały dać przestraszonym mieszkańcom miasta – niemal wyłącznie Niemcom, bo nawet przed wojną w Gdańsku zamieszkiwało tylko kilka procent Polaków – azyl przed nadchodzącymi Sowietami.
Dwa dni wcześniej ksiądz George Klein prowadził w świątyni nabożeństwo żałobne, które musiał przerwać, gdyż w dach rzucono granatem. Przeczuwał, że jeśli ktoś atakuje kościół, to jest zdolny do wszystkiego.
„Wzburzona, potargana i milcząca”
Przestraszeni wierni siedzieli w ciszy, czekając, aż nadejdą sołdaci.
Weszliśmy ostrożnie na piwniczne schody, gdy usłyszeliśmy ciężkie kroki wchodzącego do domu. Pierwszy żołnierz sowiecki stał przed nami gotowy do strzału, potem przyszedł drugi i zabrał nasze zegarki (…).
Byliśmy jak sparaliżowani i wycofaliśmy się do na pół spustoszonego pokoju. Jeden żołnierz szedł za nami, grożąc gestami wyrzucił nas z domu i zmusił osiemnastoletnią dziewczynę, by została. Po jakiejś chwili pojawiła się na dworze, wzburzona, potargana i milcząca. Stało się.
Tak wspominał wydarzenia ksiądz Klein. Sowieccy żołnierze najpierw plądrowali i gwałcili, pijąc skradziony z ratusza alkohol. Potem przywieźli bańki z benzyną i zmusili ludzi, by zebrali się wewnątrz kościoła. Spalono ponad sto osób.
Dziś ich szczątki nadal znajdują się w podziemiach świątyni, zaś miejsce upamiętnia tragedię nazwą: Sanktuarium Ofiar Nieludzkich Systemów.
Dla nich to był podbój
Z perspektywy niemieckiej ludności obszarów, które wkrótce miały otrzymać nazwę „Ziem Odzyskanych”, Sowieci nie wyzwalali, lecz podbijali.
Mieszkańcy położonego w powiecie świdnickim Strzegomia (wówczas Striegau) już od stycznia 1945 roku, gdy doszły ich wieści o zdobyciu okolicznych lotnisk przez wroga, ukrywali się w piwnicach.
W lutym Niemcy odbili miasto z rąk Sowietów, choć w okolicy walki trwały jeszcze przez całe tygodnie. Gdy w końcu Armia Czerwona usadowiła się pewnie w Strzegomiu, jej celem stały się kobiety. Helena Pluschke wspominała:
W przepełnionych salach prześladowcy wybierają swe ofiary. Jeśli któraś się opiera, ciągną ją korytarzem za włosy aż do rzeźni. W odstępie dwóch, trzech godzin pojawia się specjalna ekipa i wybiera kobiety na kwatery oficerskie (…).
Po raz kolejny i ja jestem ofiarą. Na szczęście udaje mi się ochronić moją jedenastoletnią córkę. Zawijam ją w stare szmaty i ukrywam za jakimś stosem rupieci. Tortury rozpoczynają się od pytania, czy jestem nazistką. Odpowiedzią na moje „nie” jest silne uderzenie w twarz i ciosy pejczem. Przystawiają mi pistolet i zmuszają do picia wódki.
Niemiec z małej litery
Mieszkanki Strzegomia zaczęły się wieszać, najczęściej w piwnicy gospody Pod Czarnym Orłem. Aptekarz Kurt Haenisch odmówił wydania spirytusu, tłumacząc, że jest on potrzebny do przyrządzania lekarstw i opatrunków.
Został wywieziony na tydzień i poddany torturom. Umarł w męczarniach wkrótce po tym, jak Sowieci porzucili go ciężko rannego pod drzwiami apteki.
Jednocześnie śląskie miasteczka zostały obwieszone ogłoszeniami informującymi, że słowo „Niemiec” należy pisać od małej litery, zaś mieszkańcy Śląska są jedynie elementem uciążliwym, który nie ma żadnej wartości produkcyjnej, a zatem zasługuje na likwidację.
****
Powyższy tekst przygotowałam na potrzeby książki Chwile przełomu (Bellona 2021). To wspólna publikacja autorstwa publicystów portalu WielkaHISTORIA.pl, ukazująca kluczowe punkty zwrotne w dziejach Polski.
9 komentarzy