Jeden z bloków mieszkalnych w osiedlu polskich dzieci w Balachadi.

Setki polskich dzieci przesiedlono do Indii. Nikt nie przewidział, że 80% zapadnie na śmiertelnie groźną chorobę

Strona główna » II wojna światowa » Setki polskich dzieci przesiedlono do Indii. Nikt nie przewidział, że 80% zapadnie na śmiertelnie groźną chorobę

Za sprawą humanitaryzmu indyjskiego księcia setki polskich dzieci, uciekających ze Związku Sowieckiego podczas II wojny światowej, znalazły schronienie na półwyspie Kathiawar. Zbudowano dla nich całe osiedle, w którym miały żyć, uczyć się i w komfortowych warunkach czekać, aż wojna dobiegnie końca. Budowa obozu wiązała się z ogromnymi kosztami. Nie przewidziano jednak kluczowego niebezpieczeństwa.

Wiesław Stypuła należał do grona polskich sierot, które latem 1942 roku, w ramach drugiego transportu, ewakuowano z Aszchabadu. Podobnie jak setki innych młodych Polaków znalazł schronie w osiedlu Balachadi, zorganizowanym przez maharadżę Jama Saheba Digvijaya Sinhji.


Reklama


Po latach Stypuła spisał wspomnienia z gościny u indyjskiego księcia. Został też niestrudzonym badaczem dziejów całej kolonii polskich dzieci w Balachadi. Między innymi na podstawie jego zapisków ostatnio powstała powieść Joanny Puchalskiej pt. Wszystkie dzieci maharadży.

O organizatorach wielkiej ewakuacji Stypuła zawsze pisał z szacunkiem i wdzięcznością. Nie pomijał jednak też wyzwań, jakie niosło z sobą tak ambitne przedsięwzięcie.

Polskie sieroty w obozie w Balachadi.
Polskie sieroty w obozie w Balachadi.

Niedocenione zagrożenie

„Lokalizacja osiedla dla dzieci polskich na półwyspie Kathiawar, w chwili podejmowania decyzji o jego budowie, nie budziła większych wątpliwości” – wyjaśnia Stypuła na kartach książki Polacy w Indiach 1942-1948 w świetle dokumentów i wspomnień.

Zarówno lokalne indyjskie władze, jak i reprezentanci polskiej misji oceniali, że miejscowy mikroklimat, o pewnych cechach stepowych, jest względnie korzystny dla Europejczyków. Opady w regionie były ograniczone, a okres monsunowy krótszy niż w pozostałych częściach Indii. Także dotkliwość upałów była mniejsza, niż gdzie indziej.


Reklama


Tak w każdym razie było z reguły. Rok 1942 okazał się jednak znacząco różny od normy. Monsun był długi, a letnie deszcze wyjątkowo intensywne. W efekcie wszelkie rozpadliny i dolinki w okolicy osiedla wybudowanego dla polskich dzieci wypełniły się stojąco wodą i szybko stały wielkimi lęgowiskami komarów: głównych roznosicieli malarii.

Każdy Europejczyk, po miejscowej ludności nie wspominając, był narażony na tę niebezpieczną chorobę. Ryzyko w szczególnym stopniu dotknęło jednak polskich dzieci: wychudzonych, wymęczonych długą podróżą, mających za sobą horror pobytu w Związku Sowieckim.

Niezwykle losy polskich dzieci, które znalazły ratunek pod opieką indyjskiego księcia poznacie na kartach nowej powieści Joanny Puchalskiej pt. Wszystkie dzieci maharadży (Wydawnictwo Fronda 2022).

„Wybuch epidemii zaskoczył wszystkich”

„Gwałtowny wybuch epidemii malarii w osiedlu zaskoczył wszystkich, a jej rozmiary przekroczyły wszelkie wyobrażenia” – opowiada Wiesław Stypuła. W październiku 1942, po tym jak na miejsce dotarł drugi transport, sytuacja stała się wprost „katastrofalna”.

Zachorowało ponad 80% polskich dzieci, a kolonia Balachadi „zamieniła się w jeden wielki szpital”. I to szpital pozbawiony kadry medycznej zapoznanej z chorobami tropikalnymi oraz dostępu do koniecznych lekarstw.


Reklama


Zaraza objęła nie tylko kolonię, ale wielkie połacie Indii, przez co tym trudniej było ściągnąć pomoc i potrzebne środki, zwłaszcza zaś chininę używaną w leczeniu malarii. Dostawy trafiały w pierwszej kolejności nie do sierocińca dla małych obcokrajowców, lecz do wojska.

Niestrudzona walka i jej rezultaty

Jak pisze Stypuła, „przepracowany doktor Ashani i kilka sióstr-pielęgniarek dzień i noc przebywali w szpitalu lub u chorych w ich blokach mieszkalnych”. Z kolei polscy dyplomaci i lokalne indyjskie władze starały się zdobyć konieczne zaopatrzenie.

Jeden z bloków mieszkalnych w osiedlu polskich dzieci w Balachadi.
Jeden z bloków mieszkalnych w osiedlu polskich dzieci w Balachadi.

Gdy na miejsce dotarł wreszcie ekspert od malarii w kolonii wprowadzono ścisły rygor sanitarny. Na noc wszędzie zakładano moskitiery, a dzieciom kazano nosić długie spodnie i koszule z również długimi rękawami. Zaczęto też używać maści odstraszających owady. Codziennie odbywała się poza tym dezynfekcja pomieszczeń. Jak podkreśla Stypuła, używano do niej środka o paskudnym, drażniącym zapachu.

Przede wszystkim prowadzono jednak odkażanie zbiorników wodnych w okolicy. W użyciu był środek o nazwie peretrum. Indie miały go 180 ton i aż 10% zapasów trafiło do osiedla dla polskich dzieci.


Reklama


„Efekt tej pracy był imponujący” – podkreśla Wiesław Stypuła. Wprawdzie polskie dzieci nie kryły tego, jak bardzo nie znoszą przedsięwziętych środków, ale epidemię udało się szybko opanować.

W 1943 roku zachorowało 40% mieszkańców kolonii, połowa tej liczby, co rok wcześniej. W 1944 – już tylko 20%. „Malaria została całkowicie opanowana” – kwituje historyk dziejów osiedla. Nie wspomina przy tym o żadnych ofiarach śmiertelnych epidemii.

***

Niezwykle losy polskich dzieci, które znalazły ratunek pod opieką indyjskiego księcia poznacie na kartach nowej powieści Joanny Puchalskiej pt. Wszystkie dzieci maharadży (Wydawnictwo Fronda 2022).

Bibliografia

  • Stypuła Wiesław, Osiedle dzieci polskich w Balachadi [w:] Polacy w Indiach 1942-1948 w świetle dokumentów i wspomnień, Koło Polaków z Indii 2002.
Autor
Grzegorz Kantecki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.