Po śmierci w 1572 roku ostatniego z Jagiellonów, Zygmunta Augusta, na tronie polskim zasiadł Henryk Walezy. W okresie tym Polska raczej nie należała do krajów pruderyjnych, tym bardziej że Zygmunt August przyzwyczaił otoczenie do sporej swobody obyczajów. Wydawało się więc, że już nic nie może zadziwić mieszkańców królewskiego grodu. A jednak byli w błędzie.
Pierwszego szoku doznali na sam widok następcy Zygmunta Augusta, wystrojonego jak błazen i obwieszonego biżuterią. Jak pisał eufemistycznie o Henryku Walezym ambasador Wenecji:
Reklama
Sposób ubierania się i wyszukane stroje sprawiają, że zdaje się on delikatnym i zniewieściałym; gdyż poza bogatymi sukniami, które nosi, pokrytymi całkowicie złocistym haftem, drogimi kamieniami i perłami najwyższej ceny, okazuje jeszcze nadzwyczajną dbałość o swą bieliznę i o ułożenie włosów.
Ma zwykle na szyi podwójną kolię z oprawianej w złoto ambry; chwieje się ona na jego piersi i wydaje słodki zapach. Lecz to, co najwięcej, moim zdaniem, odbiera mu dostojeństwa, to fakt, iż uszy ma przekłute jak kobieta, i to jeszcze nie zadowala się jednym kolczykiem w każdym uchu, lecz nosi po dwa….
Sprowadzał sowie francuskie rozpustnice
Niewiele lepiej wyglądało otoczenie Henryka, złożone z podobnych mu kompanów. Niektórzy z nich na domiar złego malowali sobie twarze, nie mówiąc już o szczodrym skrapianiu się perfumami.
Takich dziwadeł Polska jeszcze nie widziała. Niebawem zaczęły krążyć plotki, że ci wystrojeni od stóp do głów młodzieńcy są królewskimi kochankami. Zarzuty te powtarzała także ówczesna publicystyka.
Reklama
Czytamy, że Walezy nie tylko sprowadzał sobie „do pięknego ogrodu blisko Zwierzyńca francuskie rozpustnice”, ale „nadto włoskim ohydnym nałogom nie przepuścił”. Współcześni historycy są raczej powściągliwi, jeżeli chodzi o jednoznaczną ocenę tych twierdzeń i ustalenie, ile w nich było prawdy. Pogląd o biseksualnej naturze Henryka wyraża natomiast J. Besala. (…)
O ile homoseksualizm Henryka Walezego pozostaje kwestią niejednoznaczną, o tyle nikt nie kwestionuje, że monarcha był rozmiłowany w przyjemnościach alkowy i utrzymywał liczne stosunki heteroseksualne. Gdy przybył do Polski w wieku dwudziestu dwóch lat, przywiózł ze sobą bogaty bagaż doświadczeń erotycznych.
Polowania na prostytutki
Podobno w swym rodzinnym kraju nieraz brał udział w tak zwanych polowaniach na damy, polegających na nocnych wypadach na miasto, podczas których chwytano prostytutki oraz bezbronne córki paryskich mieszczan. Jak podaje H. Grzybowski:
Wrogowie Henryka powiadali później o nim, że wraz z kompanią swych faworytów urządzał takie polowania na prostytutki paryskie i kazał im się rozbierać po to tylko, by podpalać ich włosy w miejscach wstydliwych.
Reklama
Henryk Walezy, który miał być antidotum na całe zło, w jakim tkwiła Rzeczpospolita po śmierci ostatniego z Jagiellonów, szybko rozczarował swoich poddanych. W czasie obrad sejmowych, z których niewiele rozumiał, ziewał i jawnie okazywał znudzenie.
Przyjemności ponad obowiązki
Początkowo jeszcze zdobywał się na wysiłek uczestniczenia w sesjach, siedząc niczym posąg. I od tego właśnie nadano mu potem przydomek „króla malowanego”. Do przydomku tego miał nawiązywać jego następca, Stefan Batory, mówiąc, że nie chce być „królem malowanym”.
Ostatecznie Henryk postanowił rozwiązać problem śmiertelnie nudnych posiedzeń szlachty, opuszczając salę sejmową. Coraz częściej pod pozorem choroby czy zmęczenia zamykał się w komnacie, oddając sprawom znacznie przyjemniejszym.
Dlatego nieraz posłowie przychodzący w sprawach wagi państwowej musieli odchodzić z niczym. Jednym słowem, polityka męczyła króla, marzył, by pozbyć się polskiej korony, która była zbyt ciężka i coraz bardziej uwierała.
Gorsząca gra w piłkę
Myślami uciekał do rodzinnej Francji, pragnął osiąść gdzieś na prowincji, wiodąc żywot spokojnego ziemianina wśród książek, kobiet, wina i muzyki. Nad sprawy państwowe przedkładał bowiem życie prywatne, oddając się rozrywkom, kobietom, grom hazardowym. W dodatku grał w piłkę, co było powodem kolejnego zgorszenia na dworze. Jak utrzymuje R. Heidenstein:
Król bez żadnego dozorcy zostawiony razem z otaczającymi go Francuzami oddawał się polowaniu, grze w karty, tańcom i rozpustnym ucztom, na które – jak powiadano – nagie dziewczęta były wprowadzane.
Ostatecznie przeznaczenie postanowiło przyjść mu z pomocą. Po otrzymaniu wiadomości o śmierci brata, Karola IX, nocą z osiemnastego na dziewiętnastego czerwca w 1574 roku potajemnie opuścił nasz kraj, szukając lepszego losu we Francji.
Wprawdzie ruszono za nim w pościg, by przerwać tę gorszącą ucieczkę, ale nie udało się dogonić monarchy. No cóż, pierwsza poważna polityczna konfrontacja Francuzów i Polaków nie wypadła pomyślnie. Rzeczpospolita znów była osierocona.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Lisak pt. Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale. Jej wznowienie ukazało się w 2021 roku nakładem wydawnictwa Bellona.