Skarb admirała Kołczaka. Co stało się z setkami ton rosyjskiego złota?

Strona główna » Międzywojnie » Skarb admirała Kołczaka. Co stało się z setkami ton rosyjskiego złota?

W trakcie I wojny światowej do oddziału Banku Rosji w Kazaniu wywieziono pond 500 ton czystego złota. Do tego dochodziły znaczne ilości platyny, srebra, biżuterii oraz obcych walut. Po wybuchu rewolucji bolszewickiej cały ten olbrzymi skarb znalazł się w rękach admirała Kołczaka. Kiedy jednak czerwoni w końcu go dopadli okazało się, że brakuje aż 1/3 cennego kruszcu.

W początkach 1919 roku sytuacja bolszewików na frontach wojny domowej i froncie wojny polsko-bolszewickiej była krytyczna. Z południa na Moskwę nacierał korpus białego generała Antona Denikina; na północy zagrożenie stanowiły siły admirała Aleksandra Kołczaka. Kolejne ataki na Piotrogród podejmował korpus generała Nikołaja Judenicza, a cała Rosja była pogrążona w chaosie i anarchii.


Reklama


Wielki Syberyjski Marsz Lodowy

Wiosną bolszewicy odpowiedzieli jednak błyskawiczną kontrofensywą. Na Omsk ruszyła potężna armia, której pozbawione pomocy, nieliczne siły Aleksandra Kołczaka nie były się w stanie przeciwstawić i zostały zmuszone do odwrotu na wschód. Bolszewickie oddziały przekroczyły Ural, zajmując 24 lipca Czelabińsk. 14 listopada padł Omsk.

Odwrót Kołczaka przerodził się – jak u Aleksego Tołstoja – w drogę (hożdienije po mukach). Wraz z wykrwawionymi oddziałami białych przed sowieckim „wyzwoleniem” uchodziły tłumy cywilów. Wojska poruszały się wzdłuż linii kolejowej, wioząc na wschód tysiące uchodźców. Ludzie padali z głodu, szerzyły się rozmaite choroby, w tym groźny tyfus.

Admirał Aleksandr Kołczak uważał, że terror będzie skutecznym narzędziem w walce z bolszewikami (domena publiczna).
Admirał Aleksandr Kołczak (domena publiczna).

 A wszystko to odbywało się przy mrozach sięgających minus pięćdziesięciu stopni Celsjusza, porywistych wichurach i śnieżnych zamieciach. Od zachodu deptał im po piętach pościg bolszewickiej armii, na wschodzie czyhały partyzanckie zasadzki, akty sabotażu, strajki i bunty zaczadzonej komunistyczną ideologią miejscowej ludności. Maszerujący nie mieli możliwości grzebania zwłok; tylko między Omskiem a Obem Armia Czerwona odnalazła później dwadzieścia tysięcy zamarzniętych ciał.

Ten tak zwany Wielki Syberyjski Marsz Lodowy osłaniała tocząca krwawe boje z nacierającymi bolszewikami 5. Dywizja Strzelców Polskich generała Czumy wchodząca wcześniej organizacyjnie w skład Armii Polskiej we Francji. W tym samym czasie Czesi z oddziałów francuskiego generała Maurice’a Janina złośliwie blokowali i spowalniali polskie pociągi.

Tragiczny koniec 5. Dywizji Strzelców Polskich

Ostatecznie w styczniu 1920 roku, po nawiązaniu tajnych kontaktów między Korpusem Czechosłowackim i bolszewikami, eszelony 5. Dywizji Strzelców Polskich złożone z żołnierzy i towarzyszących im cywili – w sumie kilkanaście tysięcy ludzi – zostały zablokowane przez Czechów na stacji Klukwiennaja (sto dwadzieścia kilometrów na wschód od Krasnojarska), gdzie w końcu dopadli ich bolszewicy.

Po kapitulacji większość oficerów została zamordowana, żołnierze zaś – wzięci do niewoli i wysłani do łagrów, do katorżniczej pracy. Blisko tysiąc oficerów i żołnierzy nie uznało jednak aktu kapitulacji i – podzieliwszy się na małe oddziałki – przebiło się na własną rękę do Irkucka.


Reklama


Natomiast żołnierze Legionu Czechosłowackiego podążyli w kierunku Władywostoku, grabiąc po drodze mijane wsie i miasta. Wyładowane zdobycznymi dobrami eszelony Legionu, z rozkazu generała Janina, otrzymały pierwszeństwo. Do 2 września 1920 roku wszyscy opuścili drogą morską tereny dalekowschodniej Rosji, po czym przez Europę Zachodnią dotarli do Czechosłowacji.

Trzy pociągi pełne złota

Podczas tragicznego odwrotu Kołczaka na wschód złoto podróżowało wraz z nim, w jego eszelonach. Rzetelną inwentaryzację podjęto dopiero w maju 1919 roku. Doliczono się wówczas około pięciuset ton złota, co bynajmniej nie odzwierciedla wartości przechwyconego majątku.

Artykuł powstał w oparciu o książkę Przemysława Słowińskiego pt. Książę przygody. Biografia Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (Zona Zero 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Przemysława Słowińskiego pt. Książę przygody. Biografia Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (Zona Zero 2022).

Oprócz sztab była tam spora ilość obcych walut, w tym głównie marek niemieckich, choć nie brakło numizmatów bardziej egzotycznych. Osobną część skarbu stanowiły trudna do wyceny złota biżuteria, a nawet cesarskie regalia, zabytkowe przedmioty liturgiczne, relikwiarze i tym podobne „bibeloty”.

Nie mówiąc już o srebrze i skrzyniach z platyną. Do przewiezienia wszystkiego potrzeba było aż trzech pociągów, na które składało się czterdzieści wagonów towarowych wypełnionych drewnianymi skrzyniami i żołnierzami ochrony. Celem był Irkuck – miasto, które admirał wybrał na swoją nową stolicę. Tam złoto miało posłużyć finansowaniu dalszej wojny z bolszewicką zarazą. Niestety, stało się inaczej.


Reklama


24 grudnia 1919 roku w Irkucku zbrojne powstanie wszczął Politcentr, eserowsko mienszewickie Centrum Polityczne. W nocy z 4 na 5 stycznia 1920 roku przejęło ono władzę nad miastem. W odpowiedzi francuski generał Janin, zamiast zgnieść rebelię, wymusił na Kołczaku dymisję. Pragnąc uniknąć rozlewu krwi, admirał zgodził się na rozbrojenie swojej ochrony, oddając pod opiekę Janina i jego czeskich wojaków.

Swoje pełnomocnictwa przekazał generałowi Antonowi Denikinowi, a władzę na rosyjskim Dalekim Wschodzie atamanowi Grigorijowi Siemionowowi. Większość członków dawnego Rządu Rosyjskiego uciekła do Harbinu.

Dla Denikina nie do pomyślenia była odrodzona Polska w granicach innych niż Królestwa Kongresowego (domena publiczna).
Generał Anton Denikin na zdjęciu z kwietnia 1920 roku (domena publiczna).

Zdrada generała Janina

Francuski generał dopuścił się jednego z najbardziej haniebnych aktów zdrady w najnowszej historii. Działający na jego rozkaz Czesi odstawili eszelony Kołczaka na boczny tor w miejscowości Niżnieudinsk i przez miesiąc przepuszczali tylko własne pociągi. Admirał znalazł się de facto w areszcie. Jednocześnie Janin naciskał ostro na Kołczaka, aby ten przekazał złoto państwom ententy. Urażony admirał odparł, że prędzej odda je bolszewikom. I tak się stało.

Wymuszając dymisję Kołczaka, Janin udzielił mu jednocześnie gwarancji nietykalności. Na pociągu admirała umieszczono flagi Wielkiej Brytanii, Francji, Stanów Zjednoczonych, Czechosłowacji i Japonii. Tak przystrojony eszelon ruszył do Irkucka, gdzie – zgodnie z uroczystym słowem honoru Francuza – admirał miał się znaleźć pod opieką alianckich misji.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Tymczasem działający – znów na jego polecenie – Czesi wydali Kołczaka bolszewikom. 7 lutego 1920 roku o czwartej nad ranem admirał Aleksander Kołczak został rozstrzelany na brzegu Angary. Jego wrzuconego pod lód ciała nigdy nie udało się odnaleźć, spłynęło gdzieś na północ, do Oceanu Lodowatego.

Jednocześnie czescy żołnierze położyli łapę na jego złocie. Zostali jednak otoczeni przez bolszewików i – aby uzyskać od nich prawo do bezpiecznego wycofania się przez Bajkał do Władywostoku – musieli się wykupić częścią zagrabionego złota. Resztę wywieźli ze sobą do Pragi, gdzie po rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku przejął je Adolf Hitler.


Reklama


Brakujące 182 tony złota

Kiedy bolszewicy policzyli dokładnie to, co otrzymali od Czechów, okazało się, że w wielu skrzyniach zamiast złota zalegają tylko cegły i kamienie. Remanent ujawnił brak stu osiemdziesięciu dwóch ton złota, czyli aż jednej trzeciej stanu z 1918 roku. Tak powstał mit zagubionego w syberyjskiej głuszy złota Kołczaka, rodząc wciąż żywe spekulacje, teorie spiskowe i bliskie obsesji marzenia.

Co stało się ze srebrem, do dziś nie wiadomo. Wedle opinii generała Janina w ogólnym bałaganie i atmosferze paniki cenne wagony przetoczono na boczne tory, gdzie utknęły wśród dziesiątków identycznych pociągów, i słuch o nich zaginął.

Zdjęcie z 1918 roku przedstawiające carskie złoto składowane w skarbu banku w Kazaniu (domena publiczna).
Zdjęcie z 1918 roku przedstawiające carskie złoto składowane w skarbcu oddziału Banku Rosji w Kazaniu (domena publiczna).

22 skrzynie pełne cennego kruszcu

„Ciekawsza wydaje się droga złota, które uratowało życie pułkownikowi Pawłowi Pietrowowi i jego podwładnym – twierdzi Piotr Bożejewicz. – Zdesperowany oficer uciekł pociągiem przed Siemionowem i bolszewikami do stacjonujących w Mandżurii wojsk japońskich, które za ochronę zażądały złożenia broni i wydania ładunku. Pułkownik Rokuro Izome potwierdził przejęcie dwudziestu dwóch skrzyń złota odręcznym pokwitowaniem, spisanym na skrawku papieru z pieczątką pułku.

Skrzynie popłynęły do Japonii, lecz rząd w Tokio nic o nich nie wiedział. Niezaksięgowane złoto trafiło do koszar 59. Pułku w Utsunomiya, służąc prywatnym i politycznym ambicjom reakcyjnych oficerów, skupionych wokół Shizuichi Tanaki, oraz spiskom wojskowego wywiadu. Kiedy nasilające się plotki groziły politycznym skandalem, magazyny koszar spłonęły w dziwnych okolicznościach.

Pietrow wygodnie żył w Yokohamie, póki w latach trzydziestych nie wytoczył Japonii procesu o zwrot depozytu. Chociaż sąd uznał roszczenia za bezzasadne, ponieważ były oficer nie reprezentował państwa rosyjskiego, to atmosfera zaczęła gęstnieć. Pietrow wyjechał więc do Kalifornii.

Złoto ukryte w tajdze?

Wśród poszukiwaczy skarbów dominuje opinia, że podczas odwrotu złoto partiami ukrywano w tajdze, jednak ze względów technicznych nigdy zbyt daleko od torów. Jakkolwiek wysiłki sowieckiego wywiadu nie doprowadziły do żadnego odkrycia – NKWD kopało w rejonie Tiumenia, Tobolska i Tomska do 1933 roku, a śledztwo kontynuowano jeszcze po drugiej wojnie światowej – wiara zazwyczaj umiera ostatnia.


Reklama


Sugeruje się, że świadom klęski Kołczak nie tyle ukrywał złoto, ile usiłował je zniszczyć, by nigdy nie wpadło w ręce bolszewików. Dlatego nie zostawiał śladów ani żadnych wskazówek. Były białogwardyjski oficer Wiaczesław Bogdanow twierdził, że uczestniczył w ukrywaniu skrzyń pod fundamentem zrujnowanej kaplicy cmentarnej, lecz dla zatarcia śladów większość wyznaczonych do akcji żołnierzy rozstrzelano z karabinu maszynowego. Niestety, nie umiał wskazać miejsca, w którym rzecz się zdarzyła.

Według rosyjskich źródeł istnieje polski ślad – w postaci walczącego po stronie białogwardzistów Konstantego Wieteski, który przed śmiercią mówił o pięciuset skrzyniach ukrytych w jakimś wąwozie. Gdy po drugiej wojnie Polska znalazła się w sferze sowieckich wpływów, agenci KGB mieli indagować jego potomków.

Wielu poszukiwaczy skarbów sądzi, że Kołczak ukrył carskie złoto w tajdze. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).
Wielu poszukiwaczy skarbów sądzi, że Kołczak ukrył carskie złoto w tajdze. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).

Nadzieję, że zaginiony skarb wciąż znajduje się na Syberii, podtrzymało skazanie na osiem lat łagru pewnej wieśniaczki, która wykopała na polu, po czym ukryła, złotą biżuterię – zapewne należącą do carskiej rodziny – w tym broszkę ze stukaratowym brylantem i inne artefakty. Jednak złoto nie musiało pochodzić z pociągu Kołczaka, ponieważ uciekająca arystokracja masowo wymieniała klejnoty na żywność. Poza tym specjaliści twierdzą, że w zmarzlinie trudno ręcznie wykopać doły wielkości wagonu kolejowego.

Mało efektowne ale racjonalne wyjaśnienie

Najrzadziej wymienia się racjonalne wyjaśnienia zagadki. Choć brzmi to mało efektownie, najpewniej zaginione złoto Kołczaka popłynęło za granicę, a pieniądze wydano. Kolejne partie rosyjskich rezerw były deponowane w zagranicznych bankach jako zabezpieczenie pożyczek, jak w amerykańskim Kidder, Peabody& Co. lub brytyjskim Baring Banku, a głównie instytucjach finansowych Japonii.


Reklama


Część złota wprost wymieniono na waluty, by kupić broń, mundury i zaopatrzenie. Póki białogwardziści płacili żywą gotówką i złotem, Zachód chętnie wspierał kontrrewolucję, sprzedając uzbrojenie po mocno zawyżonych cenach.

Kołczak kupował tak amerykańską broń Remingtona i karabiny maszynowe Colta. Minister finansów Paweł A. Buryszkin wysłał za granicę via Władywostok co najmniej siedem ładunków złota, choć nie o wszystkich pewnie wiadomo. Operacje miały wydźwięk propagandowy, sugerując krajom Zachodu, że bolszewicy nie są poważnymi kontrahentami, gdyż nie mają pieniędzy i nigdy ich nie zdobędą.

Artykuł powstał w oparciu o książkę Przemysława Słowińskiego pt. Książę przygody. Biografia Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (Zona Zero 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Przemysława Słowińskiego pt. Książę przygody. Biografia Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (Zona Zero 2022).

Dzięki transferom Kołczaka złoto na zagranicznych kontach służyło jeszcze wojskom Wrangla na Krymie, choć część środków ulotniła się z dymem spalonych czterech milionów dolarów. Walutę kupiono dla ustabilizowania sytuacji monetarnej, lecz koszt przechowywania pieniędzy przerósł możliwe korzyści.

Tylko Japończycy się przyznali

Większość z wywiezionych środków trafiła na prywatne konta zaufanych Rosjan, co jednak nie oznacza defraudacji z niskich pobudek. Istniała realna groźba, że państwa zachodnie uznają rządy bolszewików, a tym samym ich prawa do rosyjskich kont państwowych. Dotyczące transakcji dokumenty zniszczono lub utajniono, a gdy Francja zaakceptowała władzę sowiecką, dotychczasowy ambasador Rosji zabrał rachunki ze sobą.

Jedynie Japonia oficjalnie przyznała, że nierozliczone środki znajdują się w banku Tokyo-Mitsubishi, lecz wobec upadku cara odrzucono sowieckie roszczenia. Najbardziej transparentna jest historia pół miliona rubli ulokowanych w Funduszu Narodowym, który wspierał rosyjską emigrację aż do lat sześćdziesiątych zeszłego wieku.

Sądząc z dokumentów, zagadka dotyczy jeszcze losu dwudziestu siedmiu ton złota, choć jej rozwiązania rozsądniej szukać w pilnie strzeżonych tajemnicach bankowych niż w ostępach tajgi lub na dnie Bajkału”.

Grigorij Siemionow na zdjęciu z okresu wojny domowej w Rosji (domena publiczna).
Grigorij Siemionow na zdjęciu z okresu wojny domowej w Rosji (domena publiczna).

55 skrzyń generała Siemionowa

Część skarbu przejął wspierany przez Japończyków i kontrolujący Zabajkale ataman kozacki Grigorij Siemionow, ten sam, któremu admirał Kołczak przekazał wcześniej pełnię władzy cywilnej i wojskowej na Dalekim Wschodzie. Nieznanej wartości złoto rozlokowane było w pięćdziesięciu pięciu drewnianych skrzyniach, lecz jego dalszy los pozostaje nieznany.

Można jedynie przypuszczać, iż większość została wydana na działania barona Romana von Ungerna-Sternberga a w Mongolii, gdzie po upadku kontrrewolucji Siemionow próbował odbudować armię. Wszelako w 1920 roku część złota trafiła do banku Yokohama Shokin Ginko, po czym sam Siemionow uzyskał azyl w Japonii.

Przeczytaj również o morderstwie księcia Romana Sanguszki. To czekało polską arystokrację z rąk bolszewików


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Przemysława Słowińskiego pt. Książę przygody. Biografia Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego. Książka ukazała się w 2022 roku nakładem wydawnictwa Zona Zero.

Bestsellerowy autor skazany na zapomnienie przez komunistów

Autor
Przemysław Słowiński

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.