Rozpoczynając 30 listopada 1939 roku inwazję na Finlandię Stalin spodziewał się łatwego zwycięstwa. Konflikt szybko jednak obnażył wszelki słabości Armii Czerwonej, która w trwających ponad cztery miesiące walkach poniosła olbrzymie straty. Ostatecznie, stojąc w obliczu coraz realniejszej pomocy Anglii i Francji dla Helsinek, czerwony car zdecydował się na podpisanie w nocy z 12 na 13 marca 1940 roku traktatu pokojowego. O tym jak bardzo dalekosiężne przyniósł on skutki pisze profesor Kimmo Rentola w książce pt. Finlandia kontra Stalin. Od wojny zimowej do zimnej wojny, 1939-1950.
Historia miała dla Stalina wielkie znaczenie. Wszystko od bizantyńskich mnichów po wojnę krymską – „w historii zagrożenie zawsze promieniowało stamtąd”– i obcą interwencję podczas wojny domowej w Rosji.
Reklama
Stalin i historia
Zawsze majaczyły gdzieś widma trzech tradycyjnych wrogów – Szwecji, Turcji i Polski – tej ostatniej nawet po tym, jak została podbita i podzielona. No i oczywiście ich pogromca, Piotr Wielki. On i Iwan Groźny służyli jako historyczne wzorce wtedy, gdy radzieccy przywódcy starali się usprawiedliwić swoje zaborcze działania.
Nawet zbuntowani żołnierze i marynarze z Piotrogrodu z 1917 roku byli sławieni, choć w kompletnie odmiennych okolicznościach. Sam Stalin w swoim przemówieniu w teatrze Bolszoj określił działania Armii Czerwonej jako część rewolucji światowej, choć takiej, która będzie przebiegała stopniowo, a nie w jednej wielkiej fali.
Historyk nie powinien skarżyć się na to, że ktoś przykłada do historii wielką wagę. Jednakże pogrzebanie w analogiach historycznych może utrudnić zrozumienie wyjątkowości nowych wydarzeń. Z drugiej strony nie ma wątpliwości co do tego, że historia była ważna. Dla wszystkich uczestników wydarzeń wojna zimowa była wzorcowym przykładem tego, jak funkcjonowała historia od czasów Tukidydesa: działania przynosiły nieprzewidziane skutki.
Stalin nie docenił zagrożenia
W początkach marca 1940 roku rząd fiński miał swoją chwilę na głównej scenie dziejów. Gdyby oficjalnie poprosił o pomoc Zachodu albo gdyby Zachód rozpoczął zdecydowane działania zbrojne przeciwko Związkowi Radzieckiemu, bieg wydarzeń globalnych przybrałby zupełnie inny kierunek. To daje pole do popisu każdemu, kto rozważa rolę przypadku i odpowiedniego momentu w stosunkach międzynarodowych i w dziejach świata.
Jednakże przywódcy fińscy opowiedzieli się za zwykłym przetrwaniem, jako że ofiara ich narodu otworzyła przed nimi tę możliwość. Mitem założycielskim współczesnej Finlandii są właśnie te samotne walki z jednym z mocarstw; jak widzieliśmy, kraj nie był całkowicie pozbawiony pomocy. Zagrożenie ze strony Zachodu wpłynęło na Stalina w sposób decydujący, a materialne wsparcie ze strony Szwecji nie było bynajmniej niewielkie. „To była wasza wojna” – skarżył się Mołotow ambasadorowi szwedzkiemu we wrześniu 1940 roku.
Przed wojną Stalin nie doceniał zagrożenia ze strony Zachodu, ale po pierwszym miesiącu walk w Finlandii zaczął je wyolbrzymiać. To początkowe niedoszacowanie, wynik radzieckiego lekceważenia dla geopolitycznego potencjału małych państw, zostało skorygowane. Latem 1940 roku Helsinki należały do najważniejszych punktów na mapie działania radzieckiego wywiadu zagranicznego i stan ten utrzymywał się aż do rozpadu Związku Radzieckiego. W niedużej stolicy stale przebywali liczni oficerowie KGB.
Reklama
Zamiary aliantów wobec ZSRR
Podpisanie przez Finlandię traktatu pokojowego sprawiło, że alianckie plany interwencji zostały okrojone. Na północy Brytyjczycy nadal mieli zamiar zdobyć port w Narwiku i przejąć kontrolę nad złożami rudy żelaza, lecz 9 kwietnia Niemcy uprzedzili ich niespodziewanym uderzeniem na Norwegię. Na południu zamiary zbombardowania Baku i innych celów przerodziły się w konkretny plan – operację „Pike”. Pod koniec marca brytyjska Secret Intelligence Service zorganizowała dwa loty rozpoznania fotograficznego nad Baku.
Przy drugim locie samolot nazwany „Cloudy Joe” został ostrzelany przez artylerię przeciwlotniczą. Jednak wtedy mniej więcej rząd Turcji stwierdził, że chwila przeminęła, i powrócił do powściągliwej polityki względem Związku Radzieckiego.
Zamiary mocarstw zachodnich co do Kaukazu i Azji Środkowej wymagają wyjaśnień. Przede wszystkim perspektywa większej operacji wojskowej była całkiem odległa. Być może zanosiło się na powstanie muzułmanów, lecz Związek Radziecki nie był miejscem dogodnym do prowadzenia kampanii przez jakiegoś nowego Lawrence’a z Arabii, nawet jeśli Czeczeni byli jak zawsze niespokojni. Potencjalnie można było wykorzystać nacjonalistów ukraińskich, ale druga wojna krymska była równie mało prawdopodobna.
Po drugie, dlaczego Zachód miałby szykować się na konflikt ze Związkiem Radzieckim, skoro już był w stanie wojny z Niemcami? Plan opierał się na poważnym niedocenieniu siły obu dyktatur, Związek Radziecki był zaś postrzegany jako nowy „chory człowiek Europy”. Alianci mogli mieć nadzieję lub zakładać, że Niemcy pozostaną bierne, jeśli wręcz nie zwrócą się przeciwko bolszewikom.
Reklama
Bardzo wysoka cena za Karelię
8 marca 1940 roku brytyjski Gabinet Wojenny doszedł do wniosku, że wojna ze Związkiem Radzieckim jest do przyjęcia „wtedy i tylko wtedy, gdy przyniesie szybkie zwycięstwo nad Niemcami”. Z perspektywy czasu trudno dostrzec, w jaki sposób można byłoby to osiągnąć. Błędna ocena stosunku sił przez Zachód objawiła się w pełnej krasie w maju 1940 roku, gdy Francja szybko załamała się pod niemieckimi ciosami.
Początek roku 1940 oznaczał początek końca strategii globalnego imperializmu, uprawianych przez Paryż i Londyn. Ich plan działania przeciwko Związkowi Radzieckiemu był jednym z ostatnich przykładów takich planów z ich strony. Wkrótce stało się jasne, że świat zmienił się nieodwracalnie, czego ostatecznym dowodem był kryzys sueski z 1956 roku.
Czołowy szwedzki badacz dziejów Finlandii Krister Wahlbäck w swej ostatniej pracy przedstawił długofalowe konsekwencje wojny zimowej na tle wydarzeń światowych. Bez tej wojny i bez zachodnich planów pomocy Niemcy nie przeprowadziłyby zaskakującego uderzenia na Danię i Norwegię.
A bez niemieckiej okupacji i pięciu lat walki Duńczyków i Norwegów o wyzwolenie ramię w ramię z aliantami kraje te nie starałyby się o pomoc Zachodu w roku 1948, zaniepokojone nowymi działaniami radzieckimi. Zapoczątkowało to proces, który doprowadził do utworzenia rok później NATO. „Stalin musiał zapłacić bardzo wysoką cenę za Wyborg i Karelię” – napisał Wahlbäck.
Reklama
Nieufność wobec doniesień wywiadu
Doświadczenie wojny zimowej mogło przyczynić się do odrzucania przez Stalina ostrzeżeń Churchilla i innych o zbliżającym się uderzeniu niemieckim na Związek Radziecki w 1941 roku. Stalin wciąż żywił podejrzenia, że w czasie wojny zimowej próbowano go oszukać czy nawet sprowokować do podjęcia nierozważnych działań.
Tak samo jak podczas wojny zimowej raporty wywiadu służyły mu wyłącznie do potwierdzenia własnych podejrzeń. Większość informacji, jakie otrzymywał, była co najmniej zadowalającej jakości, lecz jego nieufność uniemożliwiała mu wykorzystanie ich w pełni. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu dokładniejsze dane co do ograniczeń planowanej zachodniej pomocy mogłyby wypłynąć na decyzje Stalina.
Zamknięcie rezydentury NKWD w Londynie znacznie zakłóciło dopływ informacji, Brytyjczycy zaś rozpowszechniali kłamstwa i dezinformację. Z perspektywy czasu wydaje się jasne, że Stalin zrozumiał swój błąd, ponieważ jesienią 1940 roku londyńska rezydentura została odbudowana, Gorskiego zaś posłano z powrotem z zadaniem odtwarzania kontaktów.
Pewne pojęcie co do atmosfery nieufności, jaka otaczała Piątkę z Cambridge na początku tego roku, daje nowy pseudonim nadany Johnowi Cairncrossowi – „Karel”, czyli mieszkaniec Karelii. Zapewne było to nieświadome odniesienie do obszaru, w którym stoczono znaczną część walk podczas wojny zimowej.
Reklama
Odmienne wnioski Berlina i Moskwy
Berlin i Moskwa wyciągnęły z wojny zimowej odmienne wnioski militarne. Dla Niemców potwierdziła ona, że Armia Czerwona jest niezdolna do prowadzenia operacji na dużą skalę, a jej przewaga liczebna nie będzie decydującym czynnikiem w walce z silną i nowoczesną armią. Sowieci zorganizowali zaś długą autopsję w kwietniu 1940 roku: podczas czterodniowej narady kierownictwo polityczne i wojskowe mogło wypowiadać się całkiem krytycznie, choć oczywiście jakakolwiek wzmianka o pomyłkach Stalina była wykluczona.
Przynajmniej w tym przypadku Stalin był gotów słuchać i wyciągać wnioski. Za jedną z głównych przyczyn niepowodzenia uznano niewłaściwe wykorzystanie wywiadu. Radzieccy agenci odkryli wiele tajemnic wroga, lecz ich raporty oznaczono kategorią sowierszenno siekrietno i trzymano pod kluczem, więc frontowi dowódcy nie mieli do nich dostępu.
Woroszyłow utracił stanowisko ludowego komisarza obrony; na jego miejsce przeszedł marszałek Timoszenko. W uzasadnieniu zmiany zapisano, że dotychczasowy komisarz został zdymisjonowany za niewłaściwe wykorzystanie informacji wywiadowczych. I.I. Czornyj, attaché lotniczy w Londynie, który bił na alarm w związku z rychłym bombardowaniem Baku, stracił stanowisko, a później został aresztowany. Zdymisjonowany został także szef GRU I.I. Proskurow, choć jego odejście odłożono do lipca 1940 roku, po kapitulacji Francji i aneksji państw bałtyckich.
Gdy rok później wybuchła wojna z Niemcami, Proskurow został aresztowany; podczas gorączkowej ewakuacji do Kujbyszewa pospiesznie zastrzelono go z kilkoma innymi generałami i jednym z morderców cara Mikołaja II na niewielkiej stacyjce kolejowej. Na marszałku Kuliku, tym, który dostarczył Stalinowi złych wiadomości w teatrze Bolszoj, także się zemszczono. Jego żona, znana piękność, która podobno flirtowała ze Stalinem, w maju 1940 roku została uprowadzona i miesiąc później stracona. Jej pochodzenie czyniło ją „dawnym człowiekiem” z cza-sów carskich, a zatem „nienaturalnym” obiektem zauroczenia dla członka partii.
Wzrost znaczenia zawodowych wojskowych
Po wojnie zimowej umocniła się pozycja zawodowych wojskowych. Wielu z tych, którzy awansowali dzięki wierności politycznej, zostało przeniesionych ze stanowisk dowódczych. Stalin wreszcie zrozumiał, że jego długoletni „towarzysz” Woroszyłow jest „dobrym chłopem, ale nie żołnierzem”. Podobnie oceniono Mechlisa, który stracił stanowisko szefa Zarządu Politycznego Armii Czerwonej.
Oceniając pracę Ministerstwa Obrony, komisja kierowana przez Andrieja Żdanowa potwierdziła, że podczas wojny zimowej planowanie operacyjne stało na niskim poziomie: poza niedociągnięciami w rozpoznaniu, logistyce i transporcie administracja wojskowa nie orientowała się nawet w liczebności i położeniu poszczególnych jednostek.
Reklama
Pewnego razu w swej daczy Stalin tak bezlitośnie beształ Woroszyłowa za wojnę zimową, że ten, nie mogąc tego znieść, wstał czerwony na twarzy, cisnął talerzem o podłogę i krzyknął: „To twoja wina, to ty zniszczyłeś elity wojskowe!”. Chruszczow, świadek tego wybuchu, nigdy nie widział czegoś podobnego.
Władzę dowódców wzmocniono, przywrócono stopnie generalskie i admiralskie, podjęto też starania o poprawienie jakości planowania i administracji. Promowano młodych oficerów, tysiące poddanych czystkom (jak marszałka Rokossowskiego) przywrócono do służby, utworzono nowe programy szkoleniowe, przywrócono decydującą rolę dowódcy w podejmowaniu decyzji taktycznych, przyspieszono motoryzację wojska.
Choć wiele z tych działań zakończyło się na etapie półśrodków, bez nich Armia Czerwona jeszcze gorzej poradziłaby sobie z niemieckim uderzeniem. Ponadto poprawiono efektywność gałęzi gospodarki niezbędnych dla obrony, jak zwykle poprzez reformę organizacyjną.
Zbyt mało szpiegowskiego ducha
W czasie długiej dyskusji Stalin obwinił oficerów wywiadu o przedstawienie planowanego nalotu na Baku jako pewnego faktu i za nierozróżnienie pomiędzy rozmaitymi czynnikami motywującymi działania zachodnich rządów. Jego zdaniem głównym powodem nieporozumienia było to, że oficerowie nie mieli naprawdę szpiegowskiego ducha i byli zbyt łatwowierni.
Reklama
Była to u niego stała śpiewka i miał powrócić do niej tuż przed śmiercią, gdy oznajmił, że komunista lękający się brudów wywiadu powinien być wrzucony głową w dół do studni. Podczas analizy wojny zimowej Stalin nie uważał, żeby nadmierna nieufność była niebezpieczna, wręcz przeciwnie:
Dusza szpiega musi być pełna trucizny i żółci; nie powinien wierzyć nikomu. Gdybyście byli szpiegami, wiedzielibyście, że ci panowie na Zachodzie krytykują się wzajemnie; jesteście tępi, macie tę słabość, powinniście wiedzieć, jak się zdradzają, jak ujawniają cudze sekrety. Powinniście to wykorzystać, wybrać najlepsze kawałki i zwrócić na nie uwagę swoich dowódców, ale jesteście zbyt świętoszkowaci, by to robić.
Ewakuacja ludności Wyborgu
Wojna zimowa zmieniła w sposób decydujący stosunki pomiędzy Finlandią a Związkiem Radzieckim tak na krótką, jak i na bardzo długą metę. Bez wątpienia znacznie uprościła decyzję fińskiego rządu z sierpnia 1940 roku o zacieśnianiu stosunków z Niemcami, jako że fińska opinia publiczna w większości to popierała.
Zachęciła też Finlandię do wzięcia udziału w niemieckim uderzeniu na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku. Nową wojnę Finowie nazwali „wojną letnią”; gdy lato upłynęło, stała się „wojną kontynuacyjną”.
Reklama
W ostatniej chwili rząd Finlandii zadecydował o ewakuacji całej ludności (ponad 400 tysięcy osób) z cedowanych obszarów. Było to zaskoczeniem dla Sowietów. Drugiego dnia pokoju, 15 marca, NKWD założył nowe centrum operacyjne w Wyborgu. Stanowisko zastępcy szefa powierzono L.L. Szwarcmanowi, osławionemu śledczemu z centrali w Moskwie. Celem było zaprowadzenie kontroli nad miejscową ludnością, lecz w mieście nie było kogo terroryzować.
Nie wiadomo, kto ośmielił się zameldować o tym Stalinowi. Gdy tylko Moskwa analizowała nowe zdobycze terytorialne, podkreślano przyrost liczby ludności. 1 sierpnia 1940 roku, wymieniając nowe obszary anektowane w ciągu poprzedniego roku (czyli po zawarciu paktu z Niemcami), Mołotow podał liczbę mieszkańców każdego z nich, razem 23 miliony, lecz o dawnych terytoriach fińskich nawet nie wspomniano.
Mołotow był „boleśnie wstrząśnięty” tym, że Wyborg opuścili wszyscy mieszkańcy. „Czy naprawdę uważają nas za takich barbarzyńców?” – wybuchnął. Oczywiście to pytanie retoryczne. Dla Finów ewakuacja ludności była kwestią solidarności narodowej, Moskwa jednak z pewnością interpretowała to jako upór Finów i zapowiedź chęci powrotu.
Respekt wobec Finów
Wpływ wojny zimowej rozciągał się poza rok 1944. Finowie zyskali pewność siebie w relacjach z dominującym sąsiadem. Skoro udało się wytrzymać próbę wojny, dlaczego nie próbować wytrzymać próby pokoju?
Reklama
Po stronie radzieckiej władze wojskowe doszły do wniosku, że uporczywa obrona Finów była przypadkiem szczególnym, anomalią, i ocena ta utrwaliła się na długo. Bardziej istotny był werdykt polityczny. Paradoksalnie, udany modus vivendi w stosunkach radziecko-fińskich po II wojnie światowej był oparty w znacznej mierze na respekcie, jaki zdobyli Finowie w wojnie zimowej. Rzadko wspominano, ale nigdy nie zapominano o tym, że zwornikiem tak zwanej „przyjaźni” były zacięte walki.
Mołotow do końca swojego długiego życia wspominał wojnę, która unieśmiertelniła jego nazwisko jako synonim improwizowanego ładunku zapalającego. Uważał za mądre, że Finlandia nie została podbita siłą i wcielona do Związku Radzieckiego. Finów określał jako ludzi „bardzo upartych, bardzo upartych”, którzy mogliby się stać nigdy niegojącą się raną w radzieckim ciele.
Gdy w październiku 1945 roku Stalin po raz pierwszy po II wojnie światowej spotkał się z przedstawicielami Finlandii, wspominał to, co widział z okna pociągu podczas swych dwóch wizyt w tym kraju, jednej w listopadzie, drugiej w grudniu. Następnie przypomniał doświadczenie wojny zimowej w typowy dla siebie, zwodniczy sposób:
Mieszkacie diabeł wie gdzie […]. Żyjecie na bagnach i w lasach, a mimo to stworzyliście państwo. Walczyliście za swoje państwo uparcie. Porównajmy Finlandię z choćby Belgią. Belgowie uważają Finów za półdzikusów [połuchutorskim], a nie za kulturalny naród. Ale Finowie stworzyli swój kraj i nie zachowali się w czasie wojny jak Belgowie.
Belgowie uważani są za jeden z najkulturalniejszych narodów Europy, ale jak wybuchła wojna, to się poddali. Myślę więc, że gdyby Finów postawić w miejscu Belgów, walczyliby zaciekle z niemieckim najeźdźcą.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Kimmo Rentoli pt. Finlandia kontra Stalin.( Jej polska edycja ukazała się w 2024 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Przekład: Jan Szkudliński.