Śmierć Amedeo Modiglianiego. Artysta umarł w obskurnej norze, dzisiaj za jego obrazy trzeba zapłacić fortunę

Strona główna » Międzywojnie » Śmierć Amedeo Modiglianiego. Artysta umarł w obskurnej norze, dzisiaj za jego obrazy trzeba zapłacić fortunę

Urodzony we Włoszech Amedeo Modigliani, żył i tworzył we Francji. W parze z niebywałym talentem szły chorowitość i alkoholizm. Od nałogu nie były w stanie odciągnąć go ani muza Jeanne Hébuterne, ani narodziny córki. Dzisiaj za jego obrazy trzeba zapłacić blisko 200 milionów dolarów. Artysta zmarł jednak w skrajnej nędzy i niesłychanym wprost brudzie.

Przyjście na świat [29 listopada 1918 roku] Giovanny nie zmieniło alkoholowych nawyków Modiego, a Jeanne wolała towarzyszyć ukochanemu niż zajmować się niemowlęciem.


Reklama


„Ostatnio widziałam Jeanne około Bożego Narodzenia, po urodzeniu dziewczynki – pisała Félicie Cendrars, żona poety Blaise’a Cendrarsa. – Obie z matką chodziły w poszukiwaniu niańki, ponieważ ani jedna, ani druga nie miały pojęcia o tym, jak obchodzić się z noworodkiem. Po trzech zaledwie tygodniach od urodzenia była bardzo zmęczona”.

W Paryżu dziewczynkę oddawano na przechowanie dziadkom albo Luni Czechowskiej. Pijany ojciec nieraz bezskutecznie dobijał się do drzwi. Godzinami wystawał na dole przed domem, a mnie kroiło się serce, że widzę go tak nieszczęśliwym – opowiadała Lunia po latach. – Nie zapalaliśmy światła, żeby myślał, że wszyscy poszliśmy już do łóżka, aż w końcu oddalał się zasmucony, razem ze swoim przyjacielem… Kilka razy uległam jego błaganiom, wchodził wtedy na górę i siadał blisko dziewczynki, wpatrując się w nią w wielkim napięciu, póki także i jego nie zmorzył sen (…).

Amedeo Modigliani na zdjęciu z 1918 roku (domena publiczna).
Amedeo Modigliani na zdjęciu z 1918 roku (domena publiczna).

Depresyjna towarzyszka życia

W tym czasie Jeanne ruszała na obchód barów w poszukiwaniu Modiego. Czasem go odnajdywała, jeśli akurat nie był przy córce. Można ich było wówczas spotkać przytulonych na ławce. Ale André Salmon widział nocą pijanego Modiglianiego, który „krzyczał na Jeanne i źle się z nią obchodził, popychając ją gwałtownie na ogrodzenie Ogrodu Luksemburskiego”. Była już wtedy w kolejnej ciąży, a Modigliani zobowiązał się na piśmie, że się z nią ożeni.

Stany depresyjne i okresy apatii nawiedzały Jeanne od zawsze. Stanislas Fumet, bliski przyjaciel rodzeństwa Hébuterne, zapamiętał, że nawet jako siedemnastolatka dużo mówiła o śmierci i sposobach samobójstwa.


Reklama


Zachowało się kilka jej rysunków i obrazów o tej tematyce, także ten najbardziej wstrząsający: Samobójstwo z 1920 roku, który namalowała niedługo przed śmiercią Modiglianiego. Przedstawiła siebie w trakcie zadawania sobie ciosu w pierś długim ostrzem.

Ostatnie dni w pełnej sardynek norze

Od tygodnia nie opuszczali mieszkania-pracowni przy rue de la Grande Chaumière. Tej ostatniej zimy jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył. Dziennikarz Louis Latourettes pisze, że Modigliani „przypominał trupa”, malarka Maria Wasiliew wspomina, że „stracił zęby i cały swój urok, był swoim własnym cieniem”.

Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Czyńskiej Kobiety z obrazów (Marginesy 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Czyńskiej Kobiety z obrazów (Marginesy 2020).

W małym mieszkaniu o wielkich, nieszczelnych oknach jest lodowato zimno, ale zrozpaczona Jeanne nie odstępuje Amedea na krok, trzyma go w ramionach. Zamawia tylko u sklepikarza puszki sardynek i wino, których wciąż domaga się Modigliani. Potem będzie się jej zarzucać, że była taka niedojrzała.

„Z pewnością nie mogłam wiele zrobić w sytuacji, gdy on miał żonę – mówiła po latach Lunia Czechowska do Ambrogia Ceroniego, biografa Modiglianiego, tłumacząc, dlaczego nie otoczyła go wtedy lepszą opieką. – Moje zasady, nie te mieszczańskie, ale oparte na zwykłej moralnej uczciwości wobec innej kobiety, nie pozwoliły mi się wtrącać”.


Reklama


Ortiz de Zárate, przyjaciel Modiglianiego z młodości we Włoszech i sąsiad z rue de la Grande Chaumière, wspominał ten tragiczny czas:

Pilnowałem, żeby co tydzień dostawał trochę węgla, potem musiałem wyjechać z Paryża na jakieś dziesięć dni. Po powrocie poszedłem do niego i zastałem go w bardzo złym stanie. Leżał z żoną na odrażająco brudnym posłaniu.

Zmartwiło mnie to. Zapytałem, czy przynajmniej coś jada. W tej samej chwili przyniesiono mu puszkę sardynek i zorientowałem się, że dwa materace i podłoga pełne są błyszczących, oleistych, pustych pudełek. Umierający Modigliani od ośmiu dni żywił się sardynkami.

Dwie tragiczne śmierci

Zdaniem de Záratego wyglądali „jak dwie istoty, które razem oczekują śmierci”. Sprowadzony pospiesznie lekarz każe przewieźć chorego do szpitala Charité przy rue Jacob. Amedeo Modigliani umiera 24 stycznia 1920 roku na gruźlicze zapalenie opon mózgowych. Zborowski pisze do jego brata: „W sobotę o ósmej pięćdziesiąt wieczorem pański brat zmarł, nie cierpiąc i nie odzyskawszy przytomności”.

Muza Modiglianiego Jeanne Hébuterne (domena publiczna).
Muza Modiglianiego Jeanne Hébuterne (domena publiczna).

Po Jeanne nie widać rozpaczy. Odcina kosmyk swoich wspaniałych włosów i kładzie go na piersi Modiego. Spędza noc w małym hoteliku przy rue de Seine. Rano pod jej poduszką pokojówka znajdzie nóż. Po południu Jeanne ulega prośbom ojca i wraca do rodzinnego domu przy rue Amyot. Brat André długo nie opuszcza jej pokoju. Dopiero gdy się zdrzemnął, otworzyła okno i wyskoczyła z piątego piętra.

Rano ciało Jeanne znalazł przypadkowy przechodzień. Zszokowany André, chcąc oszczędzić matce bólu, skłamał, że Jeanne jest ranna i została odwieziona do szpitala. Zorganizował nawet człowieka, który na wózku przewiózł jej ciało do pracowni przy rue de la Grand Chaumière. „Leżała na zniszczonej kanapie i wydawało się, że śpi – wspominała Hanka Zborowska – pogodna i piękniejsza jeszcze niż kiedykolwiek za życia”.


Reklama


Na obrazach Modiglianiego jest uosobieniem wiecznej harmonii i piękna. Modigliani powiedział kiedyś Soutine’owi: „Postacie Cézanne’a, jak wiele najpiękniejszych starożytnych statui, nie widzą. Moje przeciwnie – widzą. Widzą, nawet jeśli nie narysowałem im źrenic. Ale jak postacie Cézanne’a, chcą wyrażać tylko niemą afirmację życia”.

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Czyńskiej pt. Kobiety z obrazów Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Marginesy.

Przeczytaj również o trudnych początkach kariery Leonarda da Vinci. Gdyby umarł przed trzydziestką, nic byśmy o nim nie wiedzieli

Polecamy

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej.

Autor
Małgorzata Czyńska
2 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.