Życie galicyjskich chłopów diametralnie odbiegało od obecnych realiów. Po upływie 150 lat często trudno nam sobie nawet wyobrazić codzienność mieszkańców wsi zaboru austriackiego. Doskonałym przykładem były surowe praktyki, które sprawiały, że włościanie nawet przez 200 dni w roku nie mogli spożywać nabiału. Kto nie przestrzegał obowiązujących reguł „był znienawidzony” przez całą gromadę.
Powszechna bieda sprawiała, że na galicyjskiej wsi mięso było prawdziwym rarytasem, który jadano ledwie kilka razy do roku. Wielu chłopów przez większość czasu nie mogło sobie pozwolić zresztą nawet na chleb (więcej na ten temat pisałem w innym artykule).
Reklama
Postny jadłospis galicyjskich chłopów
O tym co lądowało w misach ówczesnych włościan decydowała jednak nie tylko zamożność poszczególnych gospodarzy. Kluczowy wpływ na jadłospis miały również względy religijne.
Zgodnie z tym co podawał profesor Napoleon Cybulski na kartach wydanej w 1894 roku pracy Próba badań nad żywieniem się ludu wiejskiego w Galicji polscy chłopi pościli około 200 dni w roku. W przypadku grekokatolików było to zaś aż 240 dni.

Przez cały rok na mieszkańców wsi czekały nawet trzy postne dni w tygodniu! W przypadku wyznawców kościoła rzymskiego były to środa, piątek i sobota. U unitów zaś poniedziałek, środa i piątek. Do tego dochodził oczywiście wielki post oraz adwent.
Za Sanem należało doliczyć jeszcze „dwa posty dwutygodniowe tj. przed św. Piotrem i Pawłem, tak zwana „petrywka“ i przed Wniebowzięciem Matki Boskiej tak zwana „spasiwka”. Trzeba jednak podkreślić, że u schyłku wieku w zachodniej części Galicji najzamożniejsi chłopi pościli zwykle już tylko w piątki. Jak pisał profesor Cybulski:
Reklama
W dni postne, których wieśniacy nasi mają bardzo dużo i ściśle zachowują, wszystkie potrawy bywają rzeczywiście postne, a jedyną omastę stanowi olej [lniany – RK]. Główmy pokarm w te dnie stanowią znowu kartofle, gotowane lub pieczone z solą i tylko bardzo rzadko z olejem.
Niekiedy kartofle te bywają spożywane z barszczem, lub tylko wprost gotowane w wodzie z pietruszką. W powiatach, w których używają chleba, chleb z solą, a nawet i bez niej, stanowi niekiedy całodzienny pokarm całej rodziny.

Zimą postna dieta niewiele różniła się od tej z cieplejszych miesięcy roku. W części powiatów zaboru austriackiego jadano wtedy obok ziemniaków również kaszę gryczaną i jaglaną, którą wzbogacano suszonymi owocami lub rzepą. Na stołach i ławach lądowała wówczas także gęsta zupa gotowana na żytnim lub gryczanym zakwasie zwana słoduchą.
Na wsi nie jedzono nawet nabiału
Co ciekawe galicyjscy chłopi podczas postów nie mogli spożywać nawet nabiału! Znany wiejski pamiętnikarz Jan Słomka stawiał sprawę jasno. Na kartach wydanych po raz pierwszy w 1912 roku wspomnień pisał:
Reklama
Praktyki religijne były dawniej bardzo ściśle przestrzegane. Posty na przykład były tak zachowywane, że cały rok w piątki i soboty nawet z mlekiem nie wolno było jeść, a gdy nadszedł czas wielkiego postu, od środy Popielcowej do Wielkiej niedzieli nabiału przez cały czas zupełnie nie używali, a strawę maścili tylko olejem.
Nawet przed małymi dziećmi chowali serwatkę, żeby się jej nie napiły i postu nie złamały. Kogo by zaś dojrzeli, że w dni postne jadł z nabiałem albo co gorsza z mięsem, ten był wytykany palcami jako heretyk i był znienawidzony.
Tak rygorystyczne podejście do przestrzegania postów w przypadku dzieci musiało negatywnie odbijać się na ich rozwoju fizycznym. W połączeniu z ogólną nędzą i niedożywieniem sprawiało, że zgodnie z tym co pisał Wincenty Witos „nieraz piętnastoletni chłopiec lub dziewczyna wyglądali jak paroletnie dzieci i dopiero koło dwudziestki podciągali na gwałt”.
Bibliografia
- Napoleon Cybulski, Próba badań nad żywieniem się ludu wiejskiego w Galicji, Nakładem Towarzystwa Opieki Zdrowia 1894.
- Jan Słomka, Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do czasów dzisiejszych, Nakładem Towarzystwa Szkoły Ludowej w Krakowie 1929.
- Wincenty Witos, Moje wspomnienia, cz. I, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1998.







